W dawnej Łodzi celebrowano tzw. zielony karnawał. Rozpoczynał się on z końcem kwietnia. Inaugurował go odpust w parafii św. Wojciecha na Chojnach. Tam 23 kwietnia zbierała się cała Łódź. Kamil Nowicki, łodzianin, który wychował się na Chojnach, dobrze pamiętał te odpusty. Nawet te przedwojenne.
Na placu znajdującym się na rogu ul. Rzgowskiej i Kosynierów Gdyńskich rozkładało się wesołe miasteczko – wspominał pan Kamil. - Największą popularnością cieszył się diabelski młyn. Nie brakowało odważnych, by skorzystać z uroków tej wielkiej karuzeli.
Pan Kamil pamięta, że diabelski młyn nie był napędzany elektrycznie, tylko siłą mięśni. W górnej części karuzeli znajdowało się coś w rodzaju bieżni. Stali na niej młodzi chłopcy i siłą nóg wprawiali w diabelski młyn w ruch, a tym samym sprawiali wielką radość odważnym, którzy skorzystali z tej rozrywki.
Od ul. Kurczaki, wzdłuż całej ul. Rzgowskiej rozstawione były stragany z różnymi odpustowymi "atrakcjami" – mówił pan Kamil. - Jedną z nich byłem wielkie figury psów, wykonane z gipsu.
Na starych zdjęciach zobaczymy też defiladę harcerzy, która przeszła ul/ Piotrkowską, ale też kolarzy jadących w Wyścigu Pokoju na ul. Narutowicza. Niektórzy zdziwią się widokiem ul. Piotrkowskiej, którą jeździły autobusy i tramwaje. Można też na nich zobaczyć usunięty już pomnik ku czci żołnierzy Armii Radzieckiej...