Rozwikłać tajemnicę zaginionego ORP „Orzeł”. Gdzie znajduje się wrak okrętu podwodnego?

Tomasz Chudzyński
Rozwikłać tajemnicę zaginionego ORP „Orzeł”. Gdzie znajduje się wrak okrętu podwodnego?
Rozwikłać tajemnicę zaginionego ORP „Orzeł”. Gdzie znajduje się wrak okrętu podwodnego? fot. Zbiory MMW
Pozostały do wyjaśnienia dwie, najważniejsze zagadki - miejsca spoczynku holenderskiego okrętu podwodnego O-13 oraz polskiego ORP „Orzeł”. To najbardziej poszukiwane okręty od czasów II wojny światowej na Morzu Północnym - podkreśla Gert Normann z duńskiego Muzeum Wojny na Morzu.

Niewiele osób ma świadomość, że spośród 200 statków i okrętów, które zatonęły na Morzu Północnym, połowa pozostaje nieodkryta. Gdzieś wśród nich znajduje się ORP „Orzeł” - zaznacza Tomasz Stachura, trójmiejski nurek, poszukiwacz wraków, szef nurkowej grupy Baltictech.

Badacz wraz z innymi przedstawicielami Baltictechu ma na koncie odnalezienie wraków torpedowca „Tiger”, tankowca „Liselotte”, frachtowca „Karlsruhe” i wielu innych. Wraku zaginionego w 1940 r. „Orła” poszukuje od 2014 r.

- Uważam, że nasza wieloletnia akcja spowodowała wydobycie ORP „Orzeł” z czeluści niepamięci. Nie chcemy przypisywać sobie wszelkich zasług, ale na pewno nasza akcja spowodowała, że o ORP „Orzeł” dużo się mówi - opowiadał „Dziennikowi Bałtyckiemu” Tomasz Stachura.

45 okrętów

- Do dziś znaleźliśmy, zidentyfikowaliśmy wraki 45 zatopionych na Morzu Północnym okrętów podwodnych - podkreśla Gert Normann z Muzeum Wojny na Morzu w duńskim Thyboron.

Na mapie sporządzonej przez Muzeum Wojny na Morzu oznaczone są m.in. brytyjskie okręty HMS „E10”, „K1”, L10 z czasów I wojny światowej, a także HMS „Starfish”, „Seahorse” czy „Tarpon”, które zostały zniszczone w czasie II wojny światowej. Są również niemieckie u-booty z czasów obu wielkich konfliktów (te spoczywają licznie na dnie Cieśnin Duńskich).

Na mapie prowadzonej przez duńskich badaczy pojawiła się niedawno nowa pozycja. W marcu tego roku prowadzący poszukiwania z pokładu jednostki badawczej „Cable One” duńscy muzealnicy natknęli się na wrak kolejnego okrętu podwodnego.

- Początkowo sądziliśmy, że to holenderski okręt podwodny O-13 z 1940 roku. Wrak został zlokalizowany blisko niemieckiego pola minowego z 1940 roku, położonego krótko przed zgłoszeniem zaginięcia O-13. Była to zatem oczywista możliwość - relacjonował w mediach społecznościowych Sea War Museum Jutland Gert Normann.

Holenderski O-13 był 60-metrowym okrętem podwodnym (wszedł do służby w roku 1931), przeznaczonym do patrolowania holenderskich wód macierzystych. Po upadku Holandii i Francji okręt przeszedł do Wielkiej Brytanii. Wszedł w skład 9 Flotylli Okrętów Podwodnych wraz z innymi holenderskimi jednostkami O-20, O-21, O-23 i O-24, operującej ze szkockiego Dundee. O-13 wyszedł w swój pierwszy patrol z tego portu w czerwcu 1940 roku i... zniknął.

Co ważne, w historii zaginięcia O-13 są i „polskie wątki”. Przypuszczano, że to na tym samym polu minowym, na którym prawdopodobnie znalazł się O-13, na przełomie maja i czerwca mógł zostać zniszczony ORP „Orzeł”. Z holenderskim okrętem wiązano również incydent z 20 czerwca 1940 r., kiedy to inny polski okręt podwodny ORP „Wilk” raportował o staranowaniu niemieckiego u-boota. Późniejsze badania (m.in. uszkodzeń kadłuba polskiego okrętu) wskazywały, że „Wilk” mógł uderzyć w boję zabezpieczającą pole minowe lub właśnie w sojuszniczego O-13. Jednak na dnie, w okolicach raportowanej kolizji, którą po wojnie przeszukano, nie znaleziono żadnego wraku okrętu podwodnego.

O-13 jest jednym z 7 utraconych w czasie II wojny światowej okrętów podwodnych Królewskiej Holenderskiej Marynarki Wojennej. W urzędowych pismach widnieje jako „wciąż będący na morzu” (still on patrol).

To nie był O-13

Analiza materiałów - zarówno pomiarów, jak i wideo - nie potwierdziła hipotez o odnalezieniu O-13.

- Musieliśmy porzucić teorię, że to holenderski okręt podwodny - podkreśla Gert Normann.

Za to wszystko wskazuje na U-85, okręt podwodny niemieckiej cesarskiej marynarki wojennej z czasów I wojny światowej. Dowodami są elementy konstrukcji, które zachowały się na wraku czy wymiary jednostki, które uzyskano po obrazowaniu batymetrycznym wraku. Jak podkreślił Gert Normann, dokładna identyfikacja wciąż jest w toku.

U-85 rozpoczął swój ostatni patrol, przeciwko żegludze państw Ententy, pod koniec stycznia 1917 roku. W tym czasie zdołał zatopić pięć statków handlowych - jeden norweski i cztery brytyjskie. Kontakt z u-bootem został utracony w marcu 1917 r. Jednostka zaginęła wraz z całą, 38- osobową załogą.

- Odnaleźliśmy większość okrętów podwodnych, które poszły na dno Morza Północnego. Pozostały do wyjaśnienia dwie, najważniejsze zagadki - miejsca spoczynku holenderskiego okrętu podwodnego O-13 oraz polskiego ORP „Orzeł”. To najbardziej poszukiwane okręty od czasów II wojny światowej na Morzu Północnym - podkreśla Gert Normann.

Ostatni patrol

Okręt podwodny ORP „Orzeł” był jedną z najnowocześniejszych polskich jednostek na początku II wojny światowej. Budowa „Orła” w holenderskiej stoczni została w znakomitej większości sfinansowana z dobrowolnych składek polskiego społeczeństwa - to ewenement nie tylko w skali Europy, ale i świata.

Po działaniach na Zatoce Gdańskiej we wrześniu 1939 r. okręt zdobył sławę brawurową ucieczką z internowania w Tallinie.

Następnie załoga przeprowadziła okręt przez Bałtyk i Cieśniny Duńskie do Wielkiej Brytanii, nawigując jedynie w oparciu o odtworzone z pamięci przez ppor. mar. Mariana Mokrskiego mapy. „Orzeł”, pod dowództwem kpt. mar. Jana Grudzińskiego, wsławił się także zatopieniem na początku kwietnia 1940 r. niemieckiego frachtowca „Rio de Janeiro”, na którego pokładzie znajdowały się wojska szykujące się do agresji na Norwegię.

Okręt wypłynął na swój ostatni patrol bojowy dokładnie 23 maja 1940 r. Podczas tej misji zaginął bez wieści, a jego zatonięcie do dziś stanowi największą tajemnicę Polskiej Marynarki Wojennej.

Mariusz Borowiak, historyk, autor opracowań dotyczących Polskiej Marynarki Wojennej w dwudziestoleciu międzywojennym i dziejów polskich okrętów w czasie II wojny światowej podkreśla, że hipotez na temat przyczyn zatonięcia „Orła” jest co najmniej kilka - od omyłkowego zatopienia przez brytyjskie jednostki sojusznicze (podwodne, nawodne lub lotnictwo) - tzw. friendly fire, niemieckie okręty (podwodne lub nawodne) czy wejście na zagrodę minową.

- Według mojej koncepcji „Orła” zatopiła dryfująca mina, która została zerwana z zagrody - mówił „Dziennikowi Bałtyckiemu” Mariusz Borowiak. - Jednak pełną wiedzę o okolicznościach zatonięcia ORP „Orzeł” uzyskamy dopiero po odnalezieniu wraku.

Gdzie spoczywa „Orzeł”?

Obszar, w którym może znajdować się wrak „Orła”, jest ogromny. Każda z ekspedycji poszukiwawczych przeczesuje wybrany obszar morskiego dna (także pod kątem hipotez na temat przyczyn zatopienia okrętu), a poszukiwania poprzedzają badania w archiwach. Szczątki okrętu mogą być mocno uszkodzone, rozerwane. To niełatwe zadanie.

- Niewiele osób ma świadomość, że spośród 200 statków i okrętów, które zatonęły na Morzu Północnym, połowa pozostaje nieodkryta. Gdzieś wśród nich znajduje się ORP „Orzeł” - zaznacza Tomasz Stachura.

Wrak okrętu podwodnego ORP „Orzeł” próbowały odnaleźć wyprawy Marynarki Wojennej. W 2013 roku poszukiwania prowadzono z pokładu ORP „Lech”, gdy negatywnie zweryfikowano jeden ze spoczywających na dnie Morza Północnego wraków. W 2008 r. odbyła się ekspedycja pod patronatem firmy Balexmetal, a w latach 90. XX w. badania holendersko-norwesko-polskie. Wraku nie udało się odnaleźć.

Tomasz Stachura, w ramach ekspedycji „Santi Odnaleźć Orła”, poszukuje polskiego okrętu niemal od dekady. Na początku marca 2020 r., jeszcze przed covidowym lockdownem, z morza wróciła dziewiąta ekspedycja ekipy „Santi Odnaleźć Orła”, której wsparcie hydrograficzne zapewniały Instytut Morski w Gdańsku oraz duńskie Sea War Museum Jutland.

- Mamy znakomitą współpracę z ekspertami duńskiego Muzeum Wojny na Morzu. Tak jak ja znam się na Bałtyku, bo nad tym morzem mieszkam, tak oni znają się na Morzu Północnym. Nawiązanie współpracy z tą placówką było dobrym krokiem - mówi Stachura.

Ta ostatnia do tej pory ekspedycja „Santi Odnaleźć Orła” (od tamtej pory głównie z uwagi na covidowe obostrzenia wyprawy się nie odbywały) sprawdzała lokalizacje niemieckich i brytyjskich pól minowych z czasów II wojny światowej. Udało się odnaleźć dwa wraki, w tym jeden okrętu podwodnego. Okazało się jednak, że jest to brytyjska jednostka HMS „L10”, zatopiona w czasie walk u schyłku I wojny światowej. Podczas wszystkich ekspedycji członkowie poszczególnych wypraw „Santi” odnaleźli kilkadziesiąt wraków. W roku 2017 odkryli pozycję zatopionego brytyjskiego okrętu podwodnego HMS „Narwhal”.

- Hipotezę związaną z friendly fire, nieszczęsnego ataku lotniczego Brytyjczyków na „nieznany” okręt podwodny, sprawdzaliśmy w ciągu ostatnich pięciu wypraw - tłumaczył w 2019 r. „Dziennikowi Bałtyckiemu” Tomasz Stachura. - My ją, tak się wydaje, dość dobrze zweryfikowaliśmy. Przeszukaliśmy hydrograficznie ponad 1200 km kwadratowych obszaru, gdzie do ataku na „Orła” mogło dojść. Nie natrafiliśmy na ślad okrętu. Wychodzimy zatem z innego, dość prostego założenia. Mianowicie, że „Orłowi” coś „stało się” na samym początku patrolu, w pierwszych trzech, czterech dniach rejsu. Załoga okrętu dostała rozkaz wyjścia na patrol obszaru Morza Północnego oznaczonego jako A3 - około 200-220 mil od Rosyth. „Orzeł” potrzebował doby, by do niego dotrzeć. Miał w nim przebywać między 24 maja a 1 czerwca 1940 r. Możliwości są dwie - na „Orle” doszło do „zwykłego” wypadku, awarii technicznej, niezwiązanej z działaniami wojennymi, lub okręt wpłynął na minę zerwaną z niedalekiego, od obszaru A3, pola minowego. Co ważne, „Orzeł” nie kontaktował się z bazą w Rosyth od początku swojego ostatniego patrolu.

Po raz pierwszy od trzech lat

W morze na poszukiwania wyruszyć ma również ekspedycja Narodowego Programu Poszukiwania Wraku ORP „Orzeł”, powołanego w roku 2020. Realizować mają go (pod patronatem premiera RP) Stowarzyszenie Wyprawy Wrakowe (jego szefem jest Mariusz Borowiak) oraz szczecińska Akademia Morska (AM ma zapewnić m.in. badawczy statek).

Zdaniem organizatorów obu ekspedycji, odnalezienie wraku ORP „Orzeł” pomogłoby wyjaśnić przyczynę zatonięcia polskiej jednostki, odtworzyć jej ostatnie dni. Ważnym czynnikiem jest również pamięć o polskich marynarzach i oficerach. Na ostatni patrol wyruszyło na swoim okręcie 60 ludzi

- Nie ma nic ważniejszego dziś dla dziejów polskiej Marynarki Wojennej od wyjaśnienia zagadki ORP „Orzeł” - mówił Borowiak. - Jednak dla rodzin potomków marynarzy ma to znaczenie drugorzędne. Oni chcieliby się dowiedzieć, po 80 latach, w jaki sposób zginęli ich bliscy i gdzie spoczywają.

Ten rok ma być pierwszym, od trzech lat, gdy wznowione zostaną poszukiwania ORP „Orzeł”.

- Są duże szanse na rozpoczęcie kolejnej ekspedycji „Santi Odnaleźć Orła” w tym roku. Na pewno chcielibyśmy wrócić do regularnych wypraw - zaznacza Tomasz Stachura.

ORP "Orzeł"

Aleksander Gosk z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, w czasie jednej ze swoich historycznych prelekcji, nazwał „Orła” podwodnym krążownikiem. Okręt liczył 84 metry długości, 12 wyrzutni torpedowych kal. 550 mm. Uzbrojenie artyleryjskie stanowiła armata kal. 105 mm umieszczona w wieży przed kioskiem. Za obronę przeciwlotniczą odpowiadało podwójnie sprzężone działo kal. 40 mm, za pomocą mechanizmu hydraulicznego wysuwane ze stanowiska na szczycie nadbudówki. Wraz z bliźniaczym „Sępem”, „Orzeł” mógł operować na morzu 90 dni. Wyporność obu okrętów wynosiła 1100 t. Polacy zdecydowali się powierzyć budowę holenderskiej stoczni, czemu sprzyjała i cena, i odległość od polskich baz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Hołownia o dostępie dziennikarzy: "Sejm otwarty, ale są procedury"

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia