Jaka historia stoi za Pana pasją? Dlaczego zdecydował się Pan na kolekcjonowanie właśnie znaczków pocztowych?
Wynika to chyba z tradycji rodzinnych. Mój ojciec zbierał znaczki pocztowe i kupował abonament znaczków polskich dla mnie i mojego brata. Pasja do kolekcjonowania znaczków została u mnie do dzisiaj.
Od jak dawna zajmuje się Pan filatelistyką? Co uważa Pan za największą zaletę bycia filatelistą?
Tak jak mówiłem, pasja zbierania znaczków zaczęła się u mnie w dzieciństwie i trwa już ponad 50 lat. Trzeba powiedzieć, że nie był to proces ciągły, były przerwy nawet rocznej, kiedy nie przeglądałem swojej kolekcji. Zawsze jednak z przyjemnością powracałem do swojej pasji. Co do zalet bycia kolekcjonerem – a dotyczy to wszystkich kolekcjonowanych rzeczy i ich pasjonatów – przede wszystkim jest to poszerzanie wiedzy. W tym przypadku wiedzy praktycznie ze wszystkich dziedzin umieszczonych na znaczkach, czy to postaci, budowli, ważnych wydarzeń czy okresów historii.

Skoro było już o zaletach, to teraz czas i na wady? Jakie są cienie tego typu hobby?
Tak jak z każdą pasją, trzeba uważać, żeby nie zdominowała naszego życia w zakresie finansowym, zajęć domowych czy też zawodowych. Kolekcjonowanie ma być przyjemnością, a nie uzależnieniem.
A może kolekcjonerstwo to wcale nie jest „tylko” hobby? Może to coś więcej? Pasja? Zamiłowanie? Sens życia?
U mnie to pasja, aczkolwiek ciężko mi zdefiniować różnicę pomiędzy pasją, zamiłowaniem a hobby. Jednak zdecydowanie nie jest to sens życia. Mogę zaproponować następujący podział: hobby to zbieranie przedmiotów z określonej dziedziny bez szczegółowej wiedzy o przedmiocie kolekcji; pasja to nie tylko zbieranie przedmiotów kolekcji, ale też poszerzanie wiedzy o nich pod względem historycznym. W przypadku znaczków jest to wiedza chociażby o kolorach i odcieniach konkretnych serii czy nawet egzemplarzy, o ząbkowaniu, rodzajach papieru, stempli, no i, oczywiście, o przytrafiających się w wytwórni błędach.

Jakie cechy charakteru, a może nie tylko charakteru, uznałby Pan za niezbędne u prawdziwego kolekcjonera? Czy finanse mogą tu być jedyną barierą?
Trzeba być człowiekiem uporządkowanym, systematycznym, nie robiącym niczego na siłę. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że wszystkich monet, znaczków czy innych przedmiotów kolekcjonerskich nie zgromadzimy choćby ze względów finansowych. W moim przypadku po latach zbierania znaczków nastąpiło zawężenie specjalizacji, praktycznie skupiłem się na tzw. „wydaniach przedrukowych”, a szczególnie na znaczkach General Gouvernement Warschau.
Co Pana zdaniem każdy powinien wiedzieć o kolekcjonowanych przez Pana znaczkach? Jakie informacje o nich warto byłoby upowszechnić i uznać za przysłowiowe „minimum przyzwoitości”, gdy chodzi o laików?
Nikogo nie można zmuszać, żeby podzielał nasz zachwyt nad naszymi kolekcjami. Jest to wręcz dla nich męczące, kiedy z pasją opowiadamy np. o nowo odkrytym błędzie w znaczku lub „destruktach” monet. Co do podstawowej wiedzy dla laików z zakresu przedmiotów kolekcjonerskich, to jest to ciekawy problem, ponieważ dla osoby zbierającej znaczki tematem całkowicie niezrozumiały będzie kolekcjonowanie guzików wojskowych, czapek, biletów kolejowych czy porcelany. Notabene, kolekcjonować możemy praktyczne wszystko. Według mnie nie ma obowiązkowej wiedzy z dziedzin kolekcjonowania, wiedzę tę zdobywamy dopiero interesując się danym przedmiotem kolekcji.

Czy w przypadku kolekcjonowanych przez Pana znaczków istnieje duży problem z rozpoznaniem ich faktycznej wartości? Łatwo pomylić cenny okaz ze zwykłą blotką?
Co do wartości znaczków czy monet, dostępne są katalogi, dzięki którym możemy określić ich wartość. Przy określaniu wartości znaczka bierzemy pod uwagę jego stan filatelistyczny, czy jest czysty, stemplowany z klejem czy na „podlepce”. W przypadku kolekcjonerów monet zwraca się uwagę na tzw. „stany” od I-go „stanu menniczego” do 7-go stanu „bardzo zniszczona”. Jeżeli chodzi o możliwość pomyłki, to przy zakupie znaczków o dużej wartości zalecana jest gwarancja eksperta Polskiego Związku Filatelistycznego w postaci stempla gwarancyjnego z nazwiskiem eksperta na odwrocie znaczka i atestu w postaci opisowej, ze skanem znaczka (obydwie strony). Pod takim atestem podpisuje się sam ekspert.

A jak wygląda sprawa ewentualnych podróbek i falsyfikatów. W niektórych dziedzinach jest to prawdziwa zmora, a jak wygląda to w przypadku filatelistyki?
Niektóre podróbki i falsyfikaty w filatelistyce również są ujęte w katalogach i paradoksalnie też mają swoją wartość. Mogą być wykonane na „szkodę poczty” lub „zbieracza”, dotyczy to kilku znaczków PRL. Do najczęstszych oszustw można zaliczyć usuwanie „podlepek”, nakładanie na odwrocie znaczka kleju, usuwanie nadruków, preparując tzw. błędy znaczków. Związane jest to z wyceną, ponieważ w 90% przypadków najwyżej wyceniane są znaczki „czyste” z oryginalną „gumą”. Bezpieczniej jest taki drogi znaczek kupić w sklepie filatelistycznym lub na aukcji internetowej, niż korzystać z tak zwanych „super okazji”. Sam kupuję znaczki tylko poprzez internetowe aukcje filatelistyczne, które dają gwarancję autentyczności. Dodatkowo, każdy wystawiony znaczek jest opisany.
Jaki obiekt uważa Pan za ozdobę swojej kolekcji? Z czego jest Pan najbardziej dumny?
Tak jak wspominałem, szczególnie interesują mnie znaczki przedrukowe z roku 1918-1919 General Gouvernement Warschau z nadrukiem Poczta Polska. Są to znaczki wydania regionalnego dla obszarów okupacji niemieckiej byłego zaboru rosyjskiego.

Co poradziłby Pan początkującym filatelistom lub osobom rozważającym dołączenie do tego grona? Jakie uwagi przekazałby Pan samemu sobie z początków swojej kolekcjonerskiej drogi?
Początkującym filatelistom polecam wybrać sobie jakąś specjalizację, jakąś dziedzinę, która ich interesuje. Możliwości są prawie nieograniczone. Zbieranie znaczków ma być przyjemnością powiązaną z uczeniem się historii, zdobywaniem wiedzy o wydarzeniach czy postaciach na nich uwiecznionych. Jeżeli zbieramy znaczki z abonamentu Poczty Polskiej, nie ograniczajmy się jedynie do zapełniania klaserów, ale warto by poszerzyć wiedzę o przedstawionym wizerunku znaczka. W moim przypadku, kontynuując zbiór po ojcu, zgromadziłem ponad trzydzieści klaserów, kilka lat temu połowę zbioru przekazałem swojemu chrześniakowi. Na koniec nie patrzmy na swoje znaczki jako „lokatę kapitału”, bo zbieranie znaczków ma być – powtórzę to po raz kolejny – przyjemnością, a nie zyskiem.
Jeśli chcesz poznać wartość swoich znaczków – tę historyczną, ale i finansową – odwiedź naszą stronę Valuepedia.co, gdzie po przejściu 3 prostych kroków otrzymasz gotową, profesjonalną wycenę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?