Pojawiła się w historii Europy w 1846 r. jako metresa króla Bawarii Ludwika I Wittelsbacha. Ale w swej karierze budzącej pożądanie piękności wcześniej zawróciła w głowie Franciszkowi Lisztowi, Aleksandrowi Dumasowi, a nawet złowieszczemu namiestnikowi Królestwa Polskiego Iwanowi Paskiewiczowi.
Choć o Loli Montez napisano już sporo, historycy wciąż się kłócą o szczegóły jej życia. Nie wiemy nawet, kiedy się urodziła - niektórzy twierdzą, że w 1821 r. w hrabstwie Sligo w Irlandii. Inni upierają się, że było to trzy lata wcześniej w Londynie. Nie wiadomo, kim byli jej rodzice - jedna z fantastyczniejszych wersji jej CV mówi, że jej matka była Hinduską, a ona sama wychowywana była w Indiach. Pewne jest to, że naprawdę nazywała się Maria Dolores Elisabeth Rosanna Gilbert, dostała od natury urodę, którą współcześni określali jako ognistą, i że umiała zrobić użytek ze swej fizyczności.
Czytała carowi Wergiliusza
W wydanej właśnie przez PIW biografii Ludwika II Bawarskiego autor Jean des Cars stawia dość ryzykowną tezę, że Lola Montez stała się powodem największej dyplomatyczno-politycznej awantury okresu Wiosny Ludów. Lola była już wtedy dość znana w tzw. artystycznych sferach. Jako młoda pannica została porwana i poślubiona przez angielskiego porucznika, który wprowadził ją w środowisko teatru. Pod imieniem Doňa Lola Montez postanawia wystąpić na scenie, aby - jak twierdzi - tańczyć ogano i guaracha według „szkoły Teatru Królewskiego w Sewilli”. Niebawem jej kastylijskie pochodzenie i umiejętności zaczynają budzić powątpiewanie, zostaje zdemaskowana i musi opuścić Anglię. Już wtedy - pisze Cars - „przyciągała mężczyzn jak magnes”.
Gdzie mogła czmychnąć niedoszła tancerka z zimnego Londynu? Oczywiście do Paryża. „Nad Sekwaną, po studiach odbytych u mistrza baletowego przy Rue de Pelletier, ruszyła na scenę Opery Paryskiej, aby w dniu premiery, 30 marca 1844 r., przekonać się, że podobnie jak w Londynie aplauz pomidorowo-gwizdany był równie dobrze znany tamtejszej widowni. Nie pozostało Loli zatem nic innego jak srogie ukaranie niewdzięcznych wielbicieli tańca i baletu po obu stronach kanału La Manche zabraniem swojego talentu znad Tamizy i Sekwany nad Newę i Wisłę” - pisze Krzysztof Onzo w swojej błyskotliwej biografii irlandzkiej skandalistki.
Dokąd z Paryża? Na Wschód. W Petersburgu Lola doznała ponoć zaszczytu prywatnej audiencji u cara Mikołaja za zamkniętymi drzwiami. Apologeci monarchy tonują emocje i przypuszczają, że ponętna aktorka grała z carem Mikołajem w kręgle i czytała Wergiliusza, za co otrzymała tysiąc rubli, aczkolwiek nie ma pewności, czy opuszczała pałac w pełni ukontentowana. „Z faktu jej pośpiesznego wyjazdu do Warszawy można domniemywać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że raczej nie do końca” - dorzuca Onzo.
Wiadomo natomiast, że w Warszawie „strzeliła pejczem carskiego oficera w gębę”. Był to nie tyle akt deklaracji sympatii politycznej do zniewolonego narodu, ile raczej odruch szczerego oburzenia na oficerskie zaloty. Na piękną i żywiołową niewiastę szybko zwrócił uwagę namiestnik carski - gubernator Iwan Paskiewicz - i ponoć, po burzliwym romansie, chciał ofiarować jej jedną ze swoich najlepszych posiadłości ziemskich.
Aż trudno w to uwierzyć, ale wedle niektórych badaczy Montezowego życiorysu miała odmówić. Śmiertelnie urażony gubernator opłacił zatem publikę, żeby obrzuciła Lolę pomidorami i wygwizdała ze sceny teatru, w którym tańczyła swój przebojowy „Taniec tarantuli”. Publiczność rozróbę przeniosła na ulice Warszawy, a polecenie doprowadzenia Loli na Pawiak za uprawianie antycarskiej polityki i wzniecanie niepokojów społecznych nie powiodło się. Przed aresztowaniem uratował ją bowiem szarmancki konsul francuski, wywożąc Lolę potajemnie za granicę cesarstwa.
Ładne nogi, ale co z tego
Kolejne na mapie skandali było Drezno. Tam natychmiast wpadła w oko Franciszkowi Lisztowi, który porzucił dla niej na jakiś czas swoją konkubinę hrabinę d’Agoult i ich troje dzieci. Parę tygodni później, z okazji odsłonięcia pomnika Beethovena w Bonn, pianista zabrał ją na przyjęcie z udziałem wielkiej menażerii utytułowanych głów, z królową Wiktorią i księciem Albertem na czele. Tam wszakże Lola poczuła się do głębi dotknięta, gdy zamiast wylizywać jej ucho, maestro Liszt adorował mały harem księżnych.
W sposób niezwykle barwny pisze o tym Onzo: „Wskoczyła więc na stół i wykonała taniec pośród zastawy i parujących dań, wypinając się przy okazji na monarszą parę. Lisztowi tego było dosyć, więc w nocy uciekł z jej sypialni, po uprzednim zapłaceniu właścicielowi domu za roztrzaskane meble i inne zniszczenia, jakich dokona Lola po odkryciu jego ucieczki. Według naocznych świadków Lola pastwiła się nad wystrojem pokoju przez całe 12 godzin”.
Czy było tak naprawdę? Już się nie dowiemy, zmuszeni do korzystania z informacji zachowanych głównie w plotkach i przekazach. Cars wspomina ukradkiem, że prócz romansu z Lisztem Lola skusiła także Ryszarda Wagnera, a w Paryżu stała się szybko protegowaną Aleksandra Dumasa ojca, któremu udało się narzucić ją dyrektorowi opery, bowiem Lolę wciąż ciągnęło na scenę. „Paryski krytyk Leon Pillet pisze wówczas słynne słowa o tym, że »(Lola) ma ładne nogi, ale nie umie się nimi posługiwać«”.
Nim pojawiła się w Monachium, Lola sprowokowała jeszcze kilka innych skandali. To dla niej popełnił samobójstwo popularny dziennikarz Leon Dujarriez, mówiono o jej związkach z George Sand i Honoriuszem Balzakiem. Paryska prasa uczyniła z niej wręcz femme fatale o „nigdy nienasyconej chuci” i „skłonności do pejcza”. Próby zawrócenia Loli ze złej drogi i to za 15 tys. franków rocznie podjął się znany jej jeszcze z czasów dziewczęcych w Kalkucie, a bawiący wówczas w Paryżu, bengalski przedsiębiorca Dwarkanath Tagore, przodek późniejszego literackiego noblisty Rabindranatha. Wydaje się, że próby te spełzły na niczym, a całą aferę wymyśliły paryskie brukowce.
Zakochany Wittelsbach
Latem 1846 r. Lola Montez dostąpiła audiencji u króla Bawarii Ludwika I Wittelsbacha. Monarcha miał wówczas 60 lat i opinię rozwiązłego. Nie bez powodu - otwarcie romansował z kolejnymi kobietami różnej narodowości. Historycy, choć z lekkim przymrużeniem oka, mówią, że król na widok Loli miał spytać, „czy jej figura jest niezwykłym darem natury czy też po prostu zwyczajną mistyfikacją na potrzeby sceny”. Aktorka błyskawicznie rozerwała suknię, ukazując cielesne powaby w całej okazałości. Nic dziwnego, że Ludwik długo się nie opierał.
Oto, co pisze na temat początków tego romansu Cars: „Ludwik I zmienił się nie do poznania. On, zawsze liczący każdy grosz, szeroko otwiera swoją sakiewkę: oddaje do dyspozycji tancerki pałac, który przerabia i mebluje z przepychem, obsypuje ją prezentami i zaszczytami. Owej »potomkini hiszpańskich grandów« nadaje tytuł hrabiny Landsfeld, z przynależnymi mu przywilejami i immunitetami za »zasługi artystyczne położone dla Korony«. Prawdziwą zasługę, jaką oddaje królowi w tej dziedzinie, jest słuchanie wierszy, które jej odczytuje z karteczek wyjmowanych co chwila z kieszeni. Usankcjonowaniem pozycji jest zamówienie jej portretu do Galerii Piękności, szczytem prowokacji - czyni ją kanoniczką Zakonu Świętej Teresy, gdy godność ta przystoi jedynie księżniczkom czystej krwi”.
Wywyższona Lola zaczęła nie tylko rządzić Ludwikiem, ale też Bawarią. Na początek kazała Ludwikowi zdymisjonować barona Abla, premiera, następnie rozwiązać gabinet ministrów, co on „ochoczo uczynił”. Gabinet ministrów przemieniony został - jak kpiąco mówiono w królestwie - w „Lolaministerium”. Jednocześnie planowała szerokie reformy w dziedzinie nauczania wyższego, perorując szczególnie gorąco na rzecz sztuk wyzwolonych. Studenci uniwersytetu natychmiast podzielili się na dwa obozy. Jedni utworzyli grupę Alemania i praktycznie zamieszkali w jej pałacu. Druga grupa studentów zaatakowała któregoś razu jej siedzibę, po tym jak Lola poszczuła swojego umiłowanego buldoga na niejakiego profesora Dollingera, wichrzyciela i zajadłego krytyka ministerialnych decyzji hrabiny Landsfeld.
Rewolucja z powodu kobiety
Nic nie trwa wiecznie. Ponownie oddajmy głos Carsowi: „Monachijczycy nie poznają swojego władcy, którego dewizą było »sprawiedliwy i wytrwały«. Miara się przebrała! Niebawem rozruchy przeradzają się w powstanie. W samym sercu bastionu absolutyzmu, jakim jest Bawaria, tancerka staje się wcieleniem rewolucji. Tłum domaga się wygnania cudzoziemki, zmusza króla do wyboru: albo korona, albo Lola. Ludwik wybiera i nie bez żalu podpisuje dekret o wydaleniu. Pod ochroną szwadronu kawalerii hrabina udaje się na dworzec; towarzyszą jej potoki szyderstw i przekleństw. Rzekoma tancerka hiszpańska, a w rzeczywistości prawdziwa awanturnica, oddala się spowita aurą skandalu. Sam wyjazd nie uspokaja wzburzonego tłumu, trzeba jeszcze ograbić jej rezydencję. Zemsta zwolenników porządku i moralności nie wyklucza ekscesów: »sprawiedliwości stało się zadość«. Myślą niektórzy monachijczycy przed splądrowaniem pałacu, w którym Lola z nich drwiła”.
Cóż, król przestał być lekko oryginalnym, dobrodusznym władcą. Nie widział też dalszego sensu sprawowania rządów - 11 marca 1948 r. „ze łzami w oczach” oświadczył otoczeniu, że po 23 latach panowania abdykuje, mając świadomość, że nowe czasy wymagają nowych ludzi. Władzę obejmuje jego syn Maksymilian. Polityczna burza minęła. Można powiedzieć, że gdy w całych Niemczech Wiosna Ludów przebiegała pod hasłami wolności, w Bawarii bito się nie o politykę, lecz o kobietę.
Co ciekawe, wkrótce potem, w przebraniu chłopki, Lola Montez wróciła do Monachium, aby prosić osamotnionego Ludwika o zniesienie banicji, ale on już wtedy miał coraz mniej do powiedzenia. Dał jej fundusze i nasza bohaterka rozpoczęła zatem kolejny etap życia - udała się do Genewy, wprost w objęcia synka byłego premiera Anglii.
Genewski epizod w jej życiu jest najmniej znany. Podobno romansowała tam na potęgę, poddała się egzorcyzmom, w tajemniczych okolicznościach trafiła do więzienia, a w międzyczasie wyszła za mąż za bogatego Anglika, niejakiego porucznika George’a Healda. Szczęście małżeńskie nie przeciągnęło się niewiele poza miesiąc miodowy. Po przepuszczeniu małżeńskich pieniędzy Lola cichaczem zniknęła ze Szwajcarii.
Nawrócona grzesznica
W 1851 r. Lola znalazła się w Ameryce. Podróż sfinansował anonimowy kochanek. Za oceanem była zresztą znana na grubo przed tym, zanim zdążyła zejść ze statku na ląd. Jeszcze nie zaczęła tanecznych występów na scenie, a już stawała w sądzie, najpierw jako pozwana o oszczerstwo, później jako pozywająca. Zagrała też w przygotowanym przez siebie samą dramacie scenicznym o sobie jako królowej Bawarii. Niestety, publika zignorowała jej przedstawienie, a prasa odsądziła ją od czci i wiary.
Ale są i przeciwne świadectwa o jej amerykańskich początkach. Halina Jensen w tekście „Niepowtarzalna Lola” dowodzi następująco: „Zorganizowana przezeń kampania reklamowa doszła do zenitu, toteż oczekiwanie na »La Montez« osiągnęło stan białej gorączki. »Lola has come« krzyczały nagłówki wszystkich gazet w momencie przybicia statku do nowojorskiego wybrzeża. Na osławioną uwodzicielkę czekał wiwatujący tłum. Podczas jej występów widownia była wypełniona do ostatniego miejsca, niezależnie od bardzo drogich biletów. Na sali znajdowali się tylko i wyłącznie mężczyźni. Damska publiczność bojkotowała Lolę Montez. Podczas gdy panie z towarzystwa potępiały ją za niemoralność, to kobiety lekkiego prowadzenia widziały w niej groźną rywalkę”.
Po serii romansów z VIP-ami z całej Europy Lola Montez wyemigrowała do Nowego Jorku. Tam objawiła się w roli prelegentki o zachowaniu zdrowia, urody i miłości. Gdy zachorowała na raka, stała się bardzo gorliwą chrześcijanką. Zmarła w wieku ledwie 45 lat
Z tamtego okresu mamy rzadki opis urody Loli Montez. Zawsze mówiono o niej „piękna”, „powabna”, „czarująca”, ale amerykańscy dziennikarze zostawili nam dokładną charakterystykę z 1851 r., gdy występowała w nowojorskim Rialto. „Ma ognisty temperament i doskonałą figurę. Posiadając filigranową sylwetkę, przypomina raczej Afrodytę niż Wenus z Milo. A poza tym tańczy z wielkim wdziękiem. Delikatne rysy porcelanowej laleczki podkreśla prześliczna i lekko kremowa cera. Wielkie lazurowe oczy w ciemnej oprawie, pięknie zarysowane brwi i krucze włosy dopełniają uroczego obrazka” - pisał zachwycony recenzent.
Niezmordowana Lola zawędrowała ze swoim scenicznym programem tanecznym aż do Kalifornii. 2 lipca 1853 r., we franciszkańskiej misji Dolores w San Francisco, stanęła na ślubnym kobiercu, aby zostać szczęśliwą żoną potentata prasowego P.P. Hulla. Idylla skończyła się już po paru miesiącach. Co było zasadniczą przyczyną niezgodności małżeńskiej, nigdy do końca nie ustalono. Pan Hull zmarł niedługo potem, w wieku lat 34.
Po licznych podróżach (urządziła m.in. skandalizujące tournée po Australii i antypodach) Montez powróciła na stałe do Nowego Jorku w 1858 r., osiedlając się przy Wschodniej 17 Ulicy, która była wówczas dobrym miejscem zamieszkania. Wówczas Lola wystąpiła już w zupełnie w nowej roli, dając prelekcje o zachowaniu zdrowia, urody i miłości. Ubrana w ciemny, niemalże kwakierski strój, Montez zdobyła sobie wreszcie sympatię kobiet. Zachorowawszy na raka, stała się bardzo gorliwą chrześcijanką.
Chodziła z „dobrą nowiną” do więzień i przytułków dla upadłych kobiet, aż zimą 1860 r. dostała wylewu i częściowego paraliżu i znalazła się w przytułku dla bezdomnych na Brooklynie. Zmarła w 1863 r., dożywszy zaledwie 45 lat. Została pochowana na historycznym cmentarzu Greenwood.
Uroda i pejcz
„Ta zniewalająca irlandzka awanturnica utorowała sobie drogę przez łoża całej Europy, prowokując tyle zamieszania, że władze niektórych krajów skazały ją na banicję. Czego nie mogła osiągnąć urodą, zdobywała za pomocą nieodłącznego kompana - pejcza. W Ameryce znana była jako niegrzeczna dziewczynka epoki »średniowik-toriańskiej«; u Ludwika I, króla Bawarii, wygłaskała sobie niemałą fortunę, doprowadziła królestwo na skraj bankructwa i wojny domowej, po czym uciekła, by siać zamęt gdzie indziej. Jej burzliwe występy sceniczne, w połączeniu z nie mniej gwałtownymi romansami, sprawiły, że była zawsze gorącym tematem dla prasy”.
Na podstawie: Eduardo Leigh, „Kochanki. O uwodzeniu, władzy i ambicji. Historie prawdziwe”
Lola Montez we współczesnej popkulturze
Lola rzadko trafia do podręczników XIX-wiecznej historii. Lubią ją za to artyści.
Na albumie amerykańskiej harfistki Joanny Newsom „Have One On Me” umieszczono piosenkę o życiu legendarnej skandalistki. Z kolei na krążku duńskiego zespołu heavymetalowego Volbeat, zatytułowanym „Outlaw gentlemen and shady ladies” (2013 r.), Lola pojawia się jako ideowa buntowniczka, idąca na przekór społecznym konwenansom. Stosowny fragment tekstu brzmi:
"Lola Montez, tak piękna,
wtapiająca się w cień laska,
oślepiająca ci oczy
swoim pajęczym tańcem."
Lola znalazła się także na łamach popularnych książek. Pisali o niej Volker Schmidtchen w tomie „Król i kurtyzana” i Leila Mackinlay w „Spider dance: A novel based upon incidents in the life of Lola Montez”.
Loli nie zabrakło również na srebrnym ekranie. W 1918 r. Robert Heymann wyreżyserował film „Lola Montez”. Główną rolę zagrała Czeszka Leopoldine Eugenie Amelie Konstantin. Trzy lata później odbyła się premiera niemieckiego „Lola Montez, die Tänzerin des Königs” (reż. Paul Merzbach), a z kolei w 1955 r. na ekrany wszedł pierwszy kolorowy i zarazem ostatni film Maxa Ophülsa „Lola Montès”. Tym razem rolę tancerki zagrała Martine Carol, francuska aktorka konkurująca z Brigitte Bardot o tytuł królowej ekranu. Towarzyszył jej Peter Ustinov.