Powiedzieć o Adamie Ostaszewskim, że był barwną postacią, to nic nie powiedzieć. Wynalazca, konstruktor, uczony, który ogłosił się… cesarzem Antarktydy. Jako cesarz twardo domagał się prawa uczestnictwa w obradach Kongresu Wersalskiego i przyjęcia "Cesarstwa Bieguna Południowego" do Ligi Narodów. Powoływał się przy tym na istniejącą w prawie międzynarodowym zasadę, zgodnie z którą niczyje terytorium można przejąć we władanie. Pochodzący ze Wzdowa pod Brzozowem Ostaszewski wprawdzie nigdy na Antarktydzie nie był (chociaż snuł plany takiej wyprawy), był za to "odkrywcą" gigantycznej góry Atlas-Meron, która miała znajdować się na Antarktydzie i na której miał się podpierać cały nieboskłon.
- Istnienie owej góry stwierdził na podstawie swoich zainteresowań mitologią - tłumaczy profesor Stanisław Januszewski, historyk techniki, autor książki "Leonardo ze Wzdowa" poświęconej Adamowi Ostaszewskiemu. - Sęk w tym, że ustalenia dotyczące góry Atlas były tylko spekulacją. Adam Ostaszewski częściej wysuwał hipotezy, które były nader ciekawe, ale nie zawsze znajdowały potwierdzenie w rzeczywistości. Na przykład podważał teorię budowy świata autorstwa Kopernika.
Samego siebie uważał za największego człowieka w dziejach ludzkości (sic!). Publicznie obiecywał podarować 100 tys. franków każdemu, kto wskaże osobę mądrzejszą niż on.