Dla Kaszubów haft jest jak alfabet. Charakterystyczne symbole towarzyszą im od stuleci. To dziedzictwo stało się dobrem narodowym

Anna Szade
Ludowy zespół artystyczny z Jastarni, 1964 r. Haft kaszubski jest ważnym elementem tradycyjnego stroju.
Ludowy zespół artystyczny z Jastarni, 1964 r. Haft kaszubski jest ważnym elementem tradycyjnego stroju. Narodowy Instytut Dziedzictwa
Kaszubi mogą odetchnąć z ulgą. Nie zaginie ich kaszёbsczi wёsziwk, czyli haft kaszubski, który z troską i miłością pielęgnują na równi z językiem. Ten wielowiekowy zdobniczy dorobek jest wpisany na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Narodowego. Jest co podziwiać.

Haft kaszubski. Siedem kolorów ważnych dla regionu

Nie trzeba mieć kaszubskich korzeni, by zachwycać się charakterystycznym barwnym haftem z Kaszub. Dawniej mógł się kojarzyć z cepeliowskimi szarymi obrusami i bieżnikami, na których stawiano peerelowską porcelanę z Lubiany. „Kaszub” królował zresztą w domach wczasowych i zakładowych stołówkach w całej Polsce.

Dzięki współczesnym rękodzielnikom motywy z Kaszub znów stały się elementem popkultury. Czyli wróciły na dawne miejsce, do codziennego użytku. Obecnie te stylizowane kwiaty można spotkać na torbach, kolczykach, T-shirtach, sukienkach czy trampkach.

Ale są też wersje luksusowe, jak czarna aksamitna torebka ze złotym haftem autorstwa Anny Prill z Pruszcza Gdańskiego, która trafiła na brytyjski dwór królewski. Kopertówka była prezentem marszałka Mieczysława Struka dla księżnej Kate, która latem 2017 r. wraz z księciem Williamem odwiedziła Gdańsk.

Od tego właśnie wieki temu się zaczęło, że haftowano choćby czepce zamożnych kaszubskich panien, które uczyły się prowadzenia domu od sióstr norbertanek w Żukowie. Według powtarzanych opowieści, po najeździe Prusów i zniszczeniu klasztoru, ufundowanego ok. 1209 r. przez gdańskiego księcia Mściwoja I, przeniosły się do wsi Żukowo. Żukowska to najstarsza odmiana haftu kaszubskiego, znana ze zdobień motywami roślinnymi: tulipanami, owocami granatu, liliami i innymi.

Przykład haftu kaszubskiego ze szkoły puckiej.
Przykład haftu kaszubskiego ze szkoły puckiej.
Fot. Narodowy Instytut Dziedzictwa

W XIX wieku zanikło hafciarstwo czepców, sama sztuka haftu jednak przetrwała. „Od zawsze” cechuje ją siedem zasadniczych kolorów.

Każdy ma swoją symbolikę:

  • chabrowy jest jak kaszubskie jeziora,
  • niebieski jak niebo na regionem,
  • granatowy to niezmierzona morska głębia,
  • żółty przypomina o zbożach dojrzewających na polach i słońcu,
  • zielony to lasy pełne zwierzyny,
  • a czarny to ziemia czekająca na zasiew.

Jest też kolor czerwony. Jak krew, którą każdy Kaszub gotów przelać w obronie swojego regionu.

Jedną z uczennic ostatnich norbertanek z żukowskiego klasztoru była Marianna Ptach z d. Okuniewska (ur. 1820 r.), która od sióstr zakonnych nauczyła się trudnej sztuki haftu. Swoje umiejętności przekazała wnuczce, Zofii Ptach (1896 – 1970), a ta z kolei nauczyła posługiwania się igłą swoją siostrę Jadwigę (1902 – 1968).

W latach 30. XX w. Zofia Ptach wprowadzała w tajniki haftu także wiejskie dziewczęta z Żukowa i okolic. Jadwiga Ptach - czołowa hafciarka Kaszub - odegrała wielką rolę w adaptowaniu do ludowych serwet wzorów z zasobów kościelnego skarbca ponorbertańskiego. Komponowała wzory haftu kaszubskiego według własnych pomysłów, ale zgodnie z tradycją. W 1967 r. wykonała kolorowe elementy haftu żukowskiego i wiele z nich nazwała.

Tradycyjne nazwy nie-Kaszubom mało mówią, ale niezapominajki to niezabôtczi, tulipany - tëlpë, róża to róża, lilia - lelijô, bratek – maceszka, ale też goździk to granôtka, motylek - mòtilk, wisienka - wiszenka, rozeta - rózeta, koniczynka - koniczënka, słoneczko - słuńce, margerytka to malbrónka, owoc granatu - brzôd granatu a gwiazda to gwiôzda.

Trafiły one do oprawionego maszynopisu i w kilku egzemplarzach przetrwały do dzisiaj. Wykonany przez mistrzynię Jadwigę haft znajduje się w Muzeum Etnograficznym w Gdańsku-Oliwie. Złotą nicią wyhaftowała szarfę do dzwonka mszalnego kościoła poklasztornego w Żukowie (lata 50. XX w.). W skarbcu tego kościoła znajdowało się wiele zabytkowych haftów; niestety znaczna ich część została skradziona w nocy z 25 na 26 sierpnia 1989 r.

W tym samym roku z inicjatywy żukowskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego przy ul. Gdyńskiej w Żukowie odsłonięto obelisk poświęcony Zofii, Jadwidze i Robertowi Ptach, zasłużonym hafciarkom kaszubskim i ich ojcu - działaczowi społecznemu i narodowemu.

Wszyscy haftują na Kaszubach

Haft jest dla Kaszubów jak alfabet przekazywany z pokolenia na pokolenie. Tę świadomość miał niestrudzony propagator haftu kaszubskiego, zmarły w 2022 r. Edmund Szymikowski z Lini, który od sióstr Ptach zaraził się miłością do regionalnych zdobień.

Miałem 10 lat, gdy siostry Zofia i Jadwiga zaprosiły mnie do siebie. Podobno bardzo dobrze malowałem. One wiedziały o tym i dlatego zaprosiły mnie, bym namalował ich wzory akwarelami. Tak zaczęła się moja miłość do haftu kaszubskiego. Często u nich bywałem i obserwowałem, jak Jadwiga wyszywała. Dziwiło mnie, że igła i nitką można wyszywać wisienki, kwiaty, liście – opowiadał Edmund Szymikowski w swojej relacji będącej częścią projektu Kaszubski Spichlerz Pamięci.

Ciekawa jest technika przenoszenia wzoru na płótno. Pewnie bardzo doświadczone hafciarki potrafią odwzorować tradycyjne wzory bezpośrednio na tkaninie. W razie gdyby ktoś tego nie potrafił, może skorzystać z podpowiedzi. Trzeba zacząć od naszkicowania wzoru na bezbarwnej kalce technicznej. Następnie nakłuwa się ją igłą w drobnych odstępach wzdłuż narysowanych linii. Później kalkę trzeba przypiąć do materiału, na którym chce się haftować, by za pomocą bawełnianej szmatki nasączonej farbą pocierać kalkę. Farba przenika przez nakłucia i tworzy przyszły wzór na obrusie, torbie czy serwetce.
Teraz są specjalne papiery transferowe, które rysunek przeniosą przy pomocy rozgrzanego żelazka. Kiedyś radzono sobie zupełnie inaczej.

Co ciekawe, z kaszubskim wzorem doskonale radzą sobie i kobiety, i mężczyźni. Edmund Szymikowski całe życie pamiętał, jak powstała jego pierwsza praca pod okiem Jadwigi Ptach.

Dała mi kawałeczek płótna, namalowała wisienkę na gałązce, dała igłę i nitkę, i powiedziała, w jaki sposób to robić. Najpierw krótki ścieg, potem długi, długi i znowu krótki. Wyglądało tak, jakby było wymalowane. Jak zobaczyła, w jaki sposób wziąłem igłę w palce, powiedziała: „Ty będziesz dobrym hafciarzem”. Zapytałem: „Dlaczego”? „Bo ty odpowiednio trzymasz igłę”. Siostry Ptach nauczyły się haftu od swojej babci. U nich w domu podobno mężczyźni też wyszywali. Brat i ojciec wyszywali. To było u nich rodzinne – opowiadał Szymikowski.

To on wiele lat później był inicjatorem Wojewódzkiego Konkursu Haftu Kaszubskiego w Lini. Pierwsza edycja odbyła się w 1996 r. Teraz impreza nosi imię jego pomysłodawcy, Edmunda Szymikowskiego. A miłość do haftu trwa. Tegoroczna, już 28 edycja, cieszyła się wielkim zainteresowaniem. W Gminnym Domu Kultury w Lini zaprezentowanych zostało 118 dziecięcych prac hafciarskich oraz 240 prac osób dorosłych. Była i szkoła wdzydzka, szkoła wejherowska, szkoła żukowska, szkoła borowiacka, pucka, tucholska, słupska, gdańska oraz haft czepcowy.

Mamy wiele szkół haftu. Najbliższa mojemu sercu jest żukowska, w której dominuje siedem kolorów. W szkole wdzydzkiej jest bardzo kolorowo, bo mamy prawie ze 20 kolorów. W innych aż tyle nie ma. Najoryginalniejszą szkołą jest młoda słupska. Występuje tutaj dużo zieleni i błękitu – mówił w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Edmund Szymikowski.

Kaszubskie dziedzictwo dobrem narodowym

Haft kaszubski spełnia wszystkie znamiona tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie i budującej tożsamość mieszkańców regionu, nic więc dziwnego, że trafił na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Narodowego. I to dwukrotnie. Najpierw w 2015 roku wpisane zostało na nią hafciarstwo kaszubskie szkoły żukowskiej. Jego ambasadorką jest zasłużona hafciarka, Bernadetta Reglińska, laureatka wielu nagród. Znaczącą rolę w popularyzacji tego haftu i wpisie na krajową listę odegrał dr Marian Jeliński, zasłużony działacz kaszubski.

To hafciarstwo ma swoje źródła już w XIX wieku. Jest to haft kolorowy, który wykorzystuje siedem podstawowych barw haftu kaszubskiego, czyli trzy odcienie niebieskiego, słoneczny żółty, zieleń oliwkową, czerwony i czarny – wyjaśnia Anna Baran z Narodowego Instytutu Dziedzictwa, koordynator regionalny ds. niematerialnego dziedzictwa kulturowego.

Najnowszym i zarazem piątym wpisem z Pomorza, umieszczonym na liście krajowej w lipcu br., jest hafciarstwo kaszubskie w ujęciu ogólnym.

- Haft kaszubski szkoły żukowskiej jest jedną z dziewięciu odmian, a postanowiliśmy ująć wszystkie szkoły kaszubskie w jednym wpisie. To niesamowite, że mamy aż dziewięć szkół: wdzydzką, żukowską, pucką, wejherowską, borowiacką, tucholską, chojnicką, słupską i gdańską. Ale one wyszły z jednego mianownika, bo haft kaszubski powstał na początku XX wieku za sprawą Teodory Gulgowskiej z Wdzydz Kiszewskich i wciąż jest żywy, wciąż się zmienia. Jako całość jest wyjątkowy, przepiękny i bardzo popularny, bo obecny na różnego rodzaju gadżetach, ale też na elewacjach budynków. Koła hafciarskie uczą tego haftu młodsze pokolenia, więc ewidentnie żyje, ma się bardzo dobrze i na takich zjawiskach niematerialnego dziedzictwa kulturowego właśnie nam zależy – mówi Anna Baran.

W sierpniu do Żukowa zjechały hafciarki i hafciarze na II Pomorski Salon Haftu Tradycyjnego. Tegoroczna impreza miała szczególną oprawę ze względu na wręczanie medalu Zasłużony Kulturze „Gloria Artis” żukowskiej hafciarce Marii Płotce.

Żukowska hafciarka Maria Płotka z medalem Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”.
Żukowska hafciarka Maria Płotka z medalem Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”.
Ośrodek Kultury i Sportu w Żukowie

Pomorze ma ważne miejsce na liście dziedzictwa

Krajowa lista liczy obecnie 83 pozycje. Są na niej również trzy inne wpisy z Pomorza.

Od 2019 r. figuruje na niej Kaszubska Gwiôzdka.

Czyli zespoły kolędnicze skupione w gminie Sierakowice. Opiekunem tego wpisu jest Gminny Ośrodek Kultury w Sierakowicach z dyrektor Judytą Kroskowską na czele. To jest żywioł. W kilku wsiach w Wigilię Bożego Narodzenia zbierają się grupy kolędnicze i odwiedzają sąsiadów, składają im życzenia powodzenia. To barwne, huczne, bardzo hałaśliwe widowisko taneczne. Są to kawalerowie w wieku od 15 do 30 lat. Przynależność do grupy jest swego rodzaju nobilitacją, często związaną z tradycją rodzinną; na zwalniające się miejsce w grupie kolędniczej czeka kilku chętnych. I rzeczywiście ci kolędnicy robią wrażenie. Wśród postaci dominują maszkary zwierzęce – opowiada Anna Baran.

W 2020 r. na listę trafiła carillonowa muzyka w Gdańsku.

- Depozytariuszami są carilloniści, miłośnicy gdańskiej muzyki carillonowej, także kompozytorzy. Warto podkreślić, że Gdańsk jest jedynym miastem w Polsce posiadającym carillony, na których można koncertować. Są to instrumenty o wyjątkowym, monumentalnym wręcz brzmieniu. Na carillonach stacjonarnych gra się kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a każdy koncert jest unikatowy, ponieważ duże znaczenie mają warunki atmosferyczne czy nasilenie gwaru miejskiego. Jest także jeden carillon mobilny, który wędruje po całej Polsce. Carillony składają się z co najmniej 23 dzwonów wieżowych, na których gra się ręcznie - albo pięściami, albo uderzając rękami w klawisze połączone systemem przekładni z sercami dzwonów. Opiekunem tego wpisu na krajową listę jest Muzeum Gdańska, w którym pracuje też carillonistka miejska, pani dr Monika Kaźmierczak, niesamowita postać, też oczywiście koncertuje – mówi Anna Baran.

Od 2021 r. na krajowej liście znajduje się tradycyjne szkutnictwo Pucka.

- Olbrzymia w tym rola firmy szkutniczej Complex Jacht pana Sebastiana Kullinga z Pucka. Warto też podkreślić zaangażowanie byłego pracownika NID, pana Wiesława Stępnia, który szefował oddziałowi łódzkiemu naszej instytucji, a potem osiadł w Pucku i jest dla nas rzeczywiście niesamowitą pomocą w wyszukiwaniu zjawisk, które można wpisać na krajową listę. Depozytariuszami rzemiosła szkutniczego są stolarze współpracujący i pracujący w puckim warsztacie szkutniczym. Pielęgnują tradycje, przede wszystkim stosując stare narzędzia oraz tradycyjne techniki konserwacji i impregnacji drewna przede wszystkim przy budowie małych statków wodnych oraz przy modernizacji i odnawianiu starszych jednostek – wyjaśnia Anna Baran.

Krajowa Lista Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego istnieje od 2013 r. Jej utworzenie ściśle wiąże się z uchwaleniem w 2003 r. Konwencji UNESCO w sprawie ochrony niematerialnego dziedzictwa kulturowego.

W konwencji pojawiła się definicja niematerialnego dziedzictwa kulturowego, której wcześniej brakowało. Najważniejsze jest to, że jest ono dziedziczone po przodkach, ale przekazywane kolejnym pokoleniom i wciąż żywe. W centrum jest człowiek, on jest najważniejszą wartością, dziedzictwo jest stale odtwarzane przez wspólnoty, grupy w relacji z ich otoczeniem i zapewnia im poczucie tożsamości. Konwencja zobligowała państwa, które ją ratyfikowały, a Polska zrobiła to w 2011 r., do uruchomienia krajowej listy, czyli takiego inwentarza wszelkich zjawisk związanych z niematerialnym dziedzictwem w naszym kraju – tłumaczy Anna Baran.

Prowadzeniem listy zajmuje się zespół ds. niematerialnego dziedzictwa kulturowego w NID, którego pani Anna jest członkinią. Wedle jakich kryteriów decydują, co jest spuścizną niematerialną, a co nie?

- Nie możemy narzucić z góry jako eksperci, jako międzynarodowe jury jakiegoś konkursu, co jednostki czy wspólnoty mają traktować jako własne dziedzictwo. Najważniejsza tutaj jest rola tych tzw. depozytariuszy, oni odgrywają kluczową rolę, ponieważ są to strażnicy i zarazem źródło zjawisk w zakresie niematerialnego dziedzictwa kulturowego, to właśnie oni inicjują wpisy na krajową listę, oni są nośnikami wszystkich zjawisk i tradycji. Zatem inicjatywa musi być oddolna, a my, pracownicy NID, służymy pomocą w przebrnięciu przez formalności – tłumaczy Anna Baran.

Wniosek należy złożyć do NID w Warszawie. Następnie jest on oceniany przez radę złożoną z ekspertów, która przedstawia swoje stanowisko ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego i to on ostatecznie decyduje o danym wpisie.

Obecność na niej otwiera drogę do starania się o wpis na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Na razie jest na niej pięć polskich tradycji: szopkarstwo krakowskie, kultura bartnicza, sokolnictwo, dywany kwiatowe przygotowywane na procesje Bożego Ciała w Spycimierzu oraz tradycje flisackie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia