Siemowit. Zbrodniczy książę Mazowsza, który zainspirował Szekspira

Jakub Szczepański
Nie wiemy, czy książę mazowiecki Siemowit III udusił swą żonę Ludmiłę własnoręcznie, czy raczej zlecił to sługom. Wiemy, że historia tej zbrodni była słynna na całą Europę, aż stała się kanwą „Opowieści zimowej” Szekspira

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą. Nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego. Nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą” - niedługo po śmierci Chrystusa przekonywał św. Paweł z Tarsu. Należy założyć, że jako katolik i jeden z najwybitniejszych władców Mazowsza książę Siemowit III doskonale znał tę naukę. W żaden sposób nie pomogło to jednak jego bestialsko zamordowanej małżonce.

Księżniczka Ludmiła rozstała się z życiem, bo mąż kazał ją udusić. W tych odrobinę bardziej sensacyjnych tekstach przeczytamy nawet, że Siemowit dusił własnoręcznie. Trudno powiedzieć, jak było naprawdę. Jedno jest pewne: władca kazał zamordować żonę z zazdrości. Marne to pocieszenie, ale po latach zdecydowanie żałował. Podobno do końca życia nakazał odprawianie mszy żałobnych za uduszoną piękność.

Nawet jak na XIV w. czyn z Rawy Mazowieckiej okazał się na tyle szokujący, że błyskawicznie trafił na dwory możnych Starego Kontynentu. Musiał bić rekordy popularności, skoro dwa stulecia później do tej historii sięgnął brytyjski twórca Robert Greene. „Pandosto: Triumf czasu” opublikowany w 1588 r. to pierwszy romans, który garściami czerpie z tragicznej historii Siemowita i Ludmiły. Różnice pomiędzy wizją artysty a rzeczywistością? W świecie literackiej fikcji XVI-wiecznego dramaturga z Mazowsza przenosimy się na Sycylię, a polski książę zostaje Czechem. Prawdziwą sławę oraz dożywotnie miejsce w kulturze Siemowit zyskał jednak kilkadziesiąt lat później, kiedy opowieścią o jego żonie zainteresował się... sam William Szekspir! Zresztą tak naprawdę to niewiele zmienił w wersji Greene’a.

Biała dama

Siemowit III przyszedł na świat w roku 1320 jako syn mazowieckiego księcia Trojdena. Polacy żyjący w XXI w. muszą jednak pamiętać, że ziemie warszawskie czy płockie miały wówczas niewiele wspólnego z Koroną. Podporządkowanie Mazowsza Kazimierzowi Wielkiemu było jednym z ważniejszych osiągnięć jego panowania. To nie kto inny jak Siemowit III pokłonił się polskiemu królowi. Nie bez znaczenia jest to, że do zjednoczenia ziem polskich rękę przyłożyli... krwiożerczy Litwini! Ale po kolei. Zacznijmy do brutalnej opowieści miłosnej, która wstrząsnęła XIV-wieczną Europą.

W ten sposób pisał o historii mazowieckiego księcia jeden z najbardziej znanych historyków w Polsce Paweł Jasienica: „Uczynki jego nie były wprawdzie chwalebne, ale podobno posłużyły Szekspirowi za wątek w »Zimowej opowieści«. Z pierwszej żony, Eufemii, miał Ziemowit dwóch synów panujących później na Mazowszu i dobrze znanych czytelnikom »Krzyżaków« - Janusza i Ziemowita. Owdowiawszy, ożenił się powtórnie ze słynną z urody księżniczką śląską Ludmiłą, którą bardzo kochał. Ktoś puścił po kraju plotkę o rzekomej niewierności księżny” - czytamy na kartach „Polski Piastów”.

A dalej: „Ziemowit dowiedział się o tym, kazał uwięzić brzemienną żonę i w kilka miesięcy po urodzeniu syna - udusić. Czynu swego podobno żałował i do śmierci odprawiał pokuty. Jednego z domniemanych uwodzicieli schwytał, włóczył końmi i powiesił” - relacjonuje Jasienica. I choć w jego słynnej publikacji brakuje detali, są one doskonale znane. I to nie tylko z kroniki Jana z Czarnkowa, który był podkanclerzem koronnym i archidiakonem gnieźnieńskim.

Przez lata legenda o losach Ludmiły znacznie zyskała na popularności w okolicach Rawy. Tym bardziej że wieża, w której więziono księżnę, stoi po dziś dzień. Mówi się też, że do tej pory można ją spotkać... na miejscu! Podobno pojawia się codziennie o północy i zapewnia o swojej niewinności - mówią jedni. Inni twierdzą, że Ludmiła widywana jest najczęściej wieczorami. Jej materializacji mają towarzyszyć podmuchy zimnego wiatru. Mara wije się wokół czworoboku murów. Najczęściej zatrzymuje się przy wieży zamkowej. „Jam niewinna!” - zawodzi podobnie jak większość duchów, które błąkają się po polskich zamczyskach.

Średniowieczna love story

Faktem jest, że książę Siemowit III dał się poznać jako dobry władca, ale też człowiek popędliwy. Pierwsza żona, księżna Eufemia, była jego wielką miłością, a jej śmierć miała odcisnąć na nim wielkie piętno. Jeśli wierzyć podaniom, po odejściu małżonki władca stał się markotny i we wszystkim szukał pocieszenia. Tyle w wersji romantycznej, bo mówi się też, że Siemowit nie czekał zbyt długo z żeniaczką i kolejny raz stanął na ślubnym kobiercu najprawdopodobniej tego samego roku, co owdowiał. Jakkolwiek by było, nie jest to jedyna rozbieżność w podaniach.

Niezależnie od tego, czy w dniu zaślubin, roku Pańskiego 1357, Ludmiła miała czternaście czy dziewiętnaście lat, z pewnością należała do najpiękniejszych kobiet na ziemiach polskich. Blisko czterdziestoletni władca pokochał żonę na zabój. Księżna urodziła mu dwóch synów, ale dzieci szybko poumierały. Do tragedii doszło, gdy na świat miał przyjść trzeci potomek Siemowita i Ludmiły. Jeśli wierzyć legendom, tragedii winna jest... siostra mazowieckiego księcia! Wraz ze swoim synem, księciem cieszyńskim Przemysławem I, miała podpuścić Siemowita. Najwidoczniej istotnie zasiała w nim ziarno niepewności, skoro władca nakazał zamknąć małżonkę w wieży.

Wiadomo, że Ludmiła rozstała się z życiem, bo właśnie tego zażyczył sobie jej mąż. Wersja o tym, że została żywcem zamurowana w zamkowej piwnicy, nie należy raczej do wiarygodnych, ale cała ta historia w detalach zdaje się wcale niełatwa do odtworzenia. W każdym razie księżna zginęła. Kto zawinił? Z żoną księcia miał romansować jeden z dworzan, niejaki Dobek. Nieszczęśnik zdołał zbiec i wybrał się nawet na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Jego modlitwy najwyraźniej nie zostały wysłuchane, bo kiedy wrócił w rodzinne strony, wylądował na torturach. Nie do końca wiadomo, czy rzeczywiście zakończył żywot rozerwany końmi, czy jedynie zawisł na suchej gałęzi. Z pewnością żałował jednak, że kiedykolwiek spojrzał na Ludmiłę.

Dworska intryga zakończyła się tragicznie również dla jednej z dwórek śląskiej księżniczki. I ją w trakcie śledztwa ludzie Siemowita wzięli na tortury. Podobno nawet przypalana żywym ogniem (co w praktyce jest mało prawdopodobne) nie chciała obciążyć Ludmiły. Tak czy owak, książę pozostawał głuchy, a zazdrość zawładnęła jego sercem. Nie zdecydował się jednak na zabicie dziecka - nawet jeśli miało być bękartem.

„Dziecko, imieniem Henryk, chowało się u niańki na wsi pod Rawą. Pewnej nocy porwało go dwóch nieznanych jeźdźców. Nie był to jednak zamach, lecz ratunek ze strony przyrodniej siostry, księżny pomorskiej Małgorzaty [żona Kaźka słupskiego - red.], która wolała zabrać małego z zasięgu rąk słynnego ze srogości księcia” - pisze Jasienica. Niezależnie od tego, czy Siemowit faktycznie dybał na życie kilkulatka, kiedy władca spojrzał na twarz dziecka, miał błyskawicznie pożałować czynów sprzed lat.

„Wątpliwości rozwiały się, kiedy Henryk podrósł i okazało się jego uderzające podobieństwo do Ziemowita III. Poniewczasie przekonany ojciec pokochał go bardzo i zapewnił mu świetną karierę” - czytamy w „Polsce Piastów”. Kariera faktycznie niemała, a do tego pełna kontrowersji. Syn mazowieckiego księcia został bowiem biskupem płockim: doskonałym dyplomatą, a jednocześnie duchownym.

Najlepszy władca Mazowsza

Jak to się stało, że Siemowit III współdziałał z królem polskim, a nawet wydał córkę za wnuka Kazimierza Wielkiego? Warto wspomnieć, że jeszcze w 1346 r., lata przed zbrodnią w Rawie, był lennikiem króla Czech Karola IV. Naturalnie, nie bez znaczenia jest tu pokrewieństwo między władcami - zarówno Władysław Łokietek, jak i Kazimierz Wielki wywodzili się z rodu Piastów mazowieckich. Ale polityka, również ta średniowieczna, to walka o wpływy. Każdy chce ugrać jak najwięcej dla siebie. Nie inaczej było z Siemowitem.

Nie wiadomo, w jaki sposób potoczyłyby się losy średniowiecznego Mazowsza, gdyby nie grabieżcza wyprawa Litwinów z 1350 r. „Wielki najazd Litwinów pod wodzą Kiejstuta skłonił wówczas książąt [mazowieckich - red.] do szukania opieki i pomocy króla. Kiejstut spalił Warszawę i Czersk, przebył Wisłę i wtargnął daleko na zachód. Władcy Mazowsza nie dali mu rady” - pisze Jasienica. Wybawicielem okazał się nie kto inny jak sam Kazimierz Wielki, który 20 maja rozbił litewskiego najeźdźcę pod Żukowem koło Sochaczewa .

„Ta wspólna akcja polsko-mazowiecka stała się początkiem długoletniej współpracy pomiędzy Kazimierzem Wielkim a władcami Mazowsza. Być może więc, że już wówczas Mazowsze było lennem Polski, aczkolwiek dokument stwierdzający wyraźnie, że Siemowit III i Kazimierz I [książę warszawski, brat Siemowita III - red.] byli lennikami królewskimi, został wydany dopiero 18 września 1351 r.” - tłumaczy Aleksander Świeżawski w monografii dotyczącej polityki polskiego króla względem Mazowsza. Na pewno władcy Mazowsza wyprawiali się z Kazimierzem Wielkim na Litwę, co było kolejnym krokiem do zacieśnienia współpracy. Sam Siemowit III został ostatnim z Piastów mazowieckich, kiedy 26 listopada 1355 r. zmarł Kazimierz I. Po śmierci swojego brata objął również Ciechanów, Sochaczew, Wiskitki, Nowogród i Nowy Dwór.

To na wieży zamku w Rawie Mazowieckiej (obecnie zrekonstruowanej) rozegrał się słynny na całą średniowieczną Europę dramat żony Siemowita
To na wieży zamku w Rawie Mazowieckiej (obecnie zrekonstruowanej) rozegrał się słynny na całą średniowieczną Europę dramat żony Siemowita

Wiadomo, że polski król unieważnił przysięgę lenną dla czeskiego władcy jako obietnicę złożoną pod przymusem. Historycy podkreślają, że przez ostatnie dwie dekady rządów Kazimierza Wielkiego Mazowsze harmonijnie współistniało z Koroną. Badacze nie szczędzą też dobrych słów dla Siemowita III.

„Król musiał wyraźnie cenić sobie osobę lennika, skoro nie tylko zapewniał mu niezawisłe stanowisko po swej śmierci, ale i powiększał jego dziedziny” - pisze Świeżawski. Z jego pracy dowiadujemy się, że Siemowit często radził z Kazimierzem. Ba, po lekturze tekstów można dojść do zatrważających wniosków! Król był na tyle łaskawy dla swojego lennika, że pod znakiem zapytania stanęła integralność ziem polskich. Teza jak najbardziej uprawniona, skoro Siemowit IV pretendował później do polskiej korony, wybuchła wojna domowa, a władcy mazowieccy wielokrotnie układali się z Krzyżakami.

Klątwa Siemowita?

Pewne jest, że Siemowit III postanowił znacząco wynagrodzić odrzuconemu synowi śmierć matki i wygnanie. Dzięki swojej przyrodniej siostrze Henryk dorastał wychowywany jak książę, jednak dopóki ojciec go oficjalnie nie uznał, jego kariera stała pod znakiem zapytania. Ale kiedy już wszedł w łaski mazowieckiego władcy - człowieka szalenie wówczas wpływowego - wszystko potoczyło się błyskawicznie.

Henryk został duchownym, bo sprytny ojciec nie chciał bardziej rozdrabniać swoich włości między potomków. Zarówno Janusz, jak i Siemowit IV - pozostali synowie księcia - uzyskali swoje dzielnice już wcześniej. Trzeba także pamiętać, że Mazowsze było wówczas, dzięki układom z Kazimierzem Wielkim, niezależne od Korony. Książę, przez większość swojego życia bliski przyjaciel władcy Polski, stale pozostawał wpływowy. Nawet po śmierci Kazimierza Wielkiego w 1370 r.

Kilka lat po śmierci króla Henryk otrzymał prepozyturę płocką. Nigdy nie zgodził się przyjąć sakry biskupiej i wyższych święceń, jednak nie miał nic przeciwko rozszerzaniu własnych wpływów. Kiedy uzyskał tytuł przewodniczącego kapituły katedralnej w Płocku, dzięki protekcji ojca, miał zostać także prepozytem łęczyckim. Efekt? Poważny konflikt między arcybiskupem gnieźnieńskim Janem Suchywilkiem a Siemowitem III!

Faktem jest, że to kuria papieska decydowała o nadaniu tych konkretnych dóbr, a hierarcha z Gniezna powinien był obejść się smakiem. Traf jednak chciał, że krewni Jana Pełki z Grabowa - to on miał zostać prepozytem łęczyckim z nadania Suchywilka - ograbili przedstawicieli księstwa mazowieckiego. Jak nietrudno się domyślić, Siemowit III zemścił się i puścił z dymem dobra arcybiskupa w okolicy Łowicza. Doszło również do oblężenia, które miało trwać cały rok!

Spór okazał się na tyle poważny, że w mediacje musieli się włączyć Władysław Jagiełło i Ludwik Węgierski. Werdykt? Korzystny dla Henryka. Zresztą założyciel dynastii jagiellońskiej dostrzegł niebywałe talenty jednego z synów mazowieckiego księcia. Wykorzystanie biskupa płockiego przez polskiego władcę okazało się i pożyteczne, i kłopotliwe. W 1392 r. Henryk wyruszył z delikatną misją do Krzyżaków. Miał pogodzić króla Polski z jego bratem księciem Witoldem, który przebywał akurat na wygnaniu.

Negocjacje okazały się na tyle skuteczne, że rok później skłóceni bracia podpisali ugodę w Ostrowie. A litewski książę na tyle polubił biskupa płockiego, że... oddał mu swoją siostrę Ryngałłę za żonę! Kobieta była ponoć obłędnej urody, więc zakochany Henryk nie oponował, co doskonale wykorzystała krzyżacka propaganda - Litwinom zarzucano, że jedynie pozornie przyjęli chrzest, skoro zgodzili się na małżeństwo duchownego.

O synu Siemowita i Ludmiły trudno jednak zapomnieć nie ze względu na ekscesy z piękną Litwinką, ale choćby dlatego, że uwieczniono go na kartach „Krzyżaków”! „Był to ten sam biskup płocki Henryk, o którym Maćko z Bogdańca opowiadał w Tyńcu, w gospodzie Pod Lutym Turem (...). W roku następnym zginął od trucizny. Jedni posądzali o to Krzyżaków, inni samą Ryngałłę, do której to wersji przychylił się i Sienkiewicz” - podsumowuje Jasienica

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia