Ks. Augustyn Rosentreter, biskup chełmiński czasu przełomu. Ostatni, który administrował diecezją w okresie rozbiorów i pierwszy, który to czynił po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Mówiono, że był Niemcem z pochodzenia i przekonania, ale o wielkim poczuciu godności biskupa katolickiego, którego pieczy powierzone są dusze diecezjan w większości polskiej narodowości. Zmarł w roku 1926, mając 82 lata, choć niewiele brakowało, a zakończyłby życie dwie dekady wcześniej.
Było to we wrześniu 1907 r. Biskup Rosentretter wybrał się na uroczystości 400-lecia kościoła w Lembargu pod Grudziądzem. Jak podawała „Gazeta Grudziądzka”, niedziela była piękna:
„słonko świeciło wesoło i mnóstwo ludu, nawet ze stron dalekich zbierało się w świątyni”.
W trakcie uroczystości, około godz. 10, niebo zaczęło się chmurzyć, a potem uderzyły pioruny. Jeden trafił w wieżę kościoła i po „drutach świeczników, rozdzieliwszy się, uderzył między lud”.
Wybuchła panika. Ludzie próbowali wydostać się na zewnątrz, tratując się przy okazji. Kiedy sytuację opanowano, okazało się, że zginęły cztery osoby (kolejne zmarły w następnych dniach), wielu też było rannych i poturbowanych.
„Gdy lud się uspokoił, odprawił Imci ks. Kanonik Hunsdorf w obecności Najprzew. księdza Biskupa sumę. Po sumie wstąpił na kazalnicę ks. Prob. Doering i tak się odezwał: O Boże, czym żeśmy zgrzeszyli? Czy nie podoba Ci się ofiara nasza? Powstał nowy płacz i zgiełk, który wytrawny kaznodzieja ukoił słowem pociechy”.
Marek Adamkowicz