Zapomniany, niemiecki obóz pracy na Dolnym Śląsku
Żeński obóz pracy został zorganizowany dopiero pod koniec 1944 roku - w październiku. Położony w lasach między Sułowem, Praczami i Gruszeczką mieścił 1000 więźniarek. Kobiety zostały tu przywiezione z Auschwitz w dwóch transportach - 22 i 27 października. W obozie przebywały głównie Żydówki.
Obóz Birnbäumel stworzono w niezwykłym celu. Kobiety pracujące tu w zimnie i fatalnych warunkach sanitarnych, budowały głównie... umocnienia i fortyfikacje, które miały zabezpieczyć rejon Dolnego Śląska przed zbliżającym się natarciem. W skrócie zatem można powiedzieć, że mieszkające w obozie Żydówki, zabezpieczały niemiecki Dolny Śląsk przed żołnierzami radzieckimi. A wszystko to działo się pod kryptonimem "Barthold".
Prace, które wykonywały więźniarki nadzorowało przedsiębiorstwo, które powołano właśnie do organizacji umocnień w ramach operacji Barthold. Warto też wspomnieć, że obóz w Gruszeczce był podobny do obozów w Bukołowie (gm. Żmigród) i w pobliżu Starego Strącza (woj. Lubuskie, gm. Sława), filią obozu w Gross Rosen (Rogoźnica).
Nie ma danych, które jednoznacznie wskazałyby ilość ofiar śmiertelnych katorżniczej pracy w AL Birnbäumel. Została jedynie udokumentowana egzekucja jednej z kobiet. Więźniarka została powieszona po tym, jak próbowała uciec z tego miejsca w listopadzie 1944.
Dziś w lasach pod Gruszeczką wciąż widać pozostałości po obozie pracy. Podpiwniczone budynki, na których wciąż widać pozostałości po ciągach grzewczych z pewnością służyły pilnującym obozu oficerom. Drewniane baraki dla kobiet, przypominające leśne szałasy w ogóle się nie zachowały. Wciąż jednak można tu znaleźć budynki po sanitariatach z charakterystycznymi dziurami w betonowej podłodze. Tu również możemy wciąż natrafić na resztki potłuczonej ceramiki. Po dziesiątkach lat!
Największe wrażenie jednak robią dotąd zarysowane rowy przeciwczołgowe, które budowały tu więźniarki.
Zobacz jak jest w lesie pod Gruszeczką:
ZOBACZ TEŻ: