Dynamiczny rozwój Pucka, który prawa miejskie otrzymał pod rządami Krzyżaków w 1348 r., znajdował odzwierciedlenie nie tylko w rozrastającym się handlu, ale też życiu społecznym oraz... rozrywkowym. I choć ówczesne miasto trudno określać mianem centrum rozrywki, to zarówno mieszkańcy, jak i goście odwiedzający Puck bynajmniej nie stronili od różnych zabaw i gier. A mając przy sobie wypełnioną sakiewkę, trzeba było bacznie strzec się przed zakusami średniowiecznych szulerów, którym nieobce były wyszukane metody i sprzęty do wydobywania pieniędzy od naiwnych miłośników hazardowych emocji.
Skąd to wiadomo? Otóż podczas wykopalisk archeologicznych prowadzonych na terenie jednej z parcel mieszczańskich zespół prowadzony przez dr. Michała Starskiego z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego natknął się na dwie kości do gry. To znalezisko sprowokowało miłośników historii do tego, aby sprawdzić, czy rzeczywiście dawny Puck był małym średniowiecznym Las Vegas. Chociaż naukowcy i badacze stronią od tego typu określeń.
Te przedmioty datujemy na drugą połowę XIV wieku, czyli można powiedzieć, że rozrywka towarzyszyła tamtejszym ludziom od początku powstania miasta. Takie praktyki w innych miastach średniowiecznych potwierdzają też przekazy pisane, choćby napominania księży na gry hazardowe
- przyznaje naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak się okazuje, możliwości spędzania wolnego czasu było wiele. Doktor Starski w rozwoju rozrywki w średniowiecznym Pucku widzi część szerszego procesu. Eksperci tłumaczą to rozwojem kultury mieszczańskiej i napływem nowej ludności, która przynosiła ze sobą m.in. kolejne nowe uciechy.
- Mieszczański styl życia regulował zasady produkcji rzemieślniczej oraz zalecenia dotyczące życia religijnego i towarzyskiego - mówi historyk. - Limity produkcyjne i ograniczenia związane z pracą stwarzały możliwość, by mieszczanie znajdowali czas na świętowanie. Świetnie zobrazował chociażby to Pieter Bruegel.
Jeśli w dawnym Pucku mieliśmy ochotę na rozrywkę, nie trzeba było być specjalnie kreatywnym. Historycy przypominają, że w tamtym okresie funkcjonowały różnego rodzaju bractwa i stowarzyszenia organizujące życie towarzyskie. Wyprawiane uczty, obchodzone święta czy uroczyste przyjęcia nowych członków sprzyjały różnego typu rozrywkom. Bardzo popularne były zawody strzeleckie i atrakcje zręcznościowe.
Trzeba pamiętać o tym, że mieszczanie swoimi rozrywkami próbowali naśladować rytuał rycerski. Stowarzyszenia powoływały się na osoby święte, tym samym wzbogacając tradycję mieszczańską o nowe treści - tłumaczy dr Michał Starski.
W Pucku jedną z zabaw były właśnie rozgrywki kościane. Jak się okazuje, te również miały rozmaite warianty. Już w XIV wieku twórcom gier nie można było odmówić pomysłowości.
- Wiemy, że grano w kości wykonane z astragali, czyli członów palcowych świni, które nawiercano ołowiem - wyjaśnia dr Starski. - Właśnie takie odnaleźliśmy w Pucku. A obok nich także inne rodzaje.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy już wtedy hazard był poważnym problemem lub znaczącą formą rozrywki z dreszczykiem. Choć warunki do zarabiania na graniu były wręcz doskonałe. W miastach nie brakowało karczm czy tawern, a chęć oderwania się od codziennych obowiązków była nie mniejsza niż dziś. Średniowieczne rozgrywki stwarzały możliwości, aby grać na zakłady. Tam, gdzie kwitła beztroska zabawa, równolegle rozwijała się szulerka. Niejasne zasady niektórych gier i naiwność uczestników działały jak woda na młyn dla kombinatorów.
- Oszustw kościanych pojawia się trochę. Wśród znalezisk z zamku jest kostka, która ma jedną płaszczyznę wyciętą i wtórnie przymocowaną, a w środku jest źle wyważona. Można więc podejrzewać, że mogła ona służyć szulerce - dodaje dr Starski.
Łącznie w Pucku znaleziono ponad dziesięć średniowiecznych kości. Co ciekawe, część odkopano na terenie byłego zamku. Naukowcom trudno ocenić, do kogo należały.
- Kości z zamku należały raczej do tamtejszego personelu - zauważa archeolog. - Nie wiemy, czy była to własność żołdaków, czy zaciężnych, czy wreszcie są to kości, które miała świta króla szwedzkiego Karola Knutssona Bonde, który w połowie XV wieku uciekł do Pucka ze Szwecji i przez parę lat tam zamieszkiwał.
Średniowieczne rozrywki swoją atrakcyjnością nie odbiegały od dzisiejszych. Miejskie zabawy opierały się nie tylko na uczestnictwie w turniejach czy graniu w planszówki. Ważną rolę w kulturze mieszczańskiej odgrywała muzyka, która już wtedy łagodziła obyczaje. Wśród bogatych zbiorów archeologicznych znajduje się dobrze zachowany drewniany flet, datowany na XV wiek.
- W Pucku, który był mniejszym miastem w późnym średniowieczu, widać, że tamtejsi mieszczanie uczestniczyli w życiu kulturowym. A stopień tego uczestnictwa nie odbiegał znacząco od tego w innych większych miastach
- konkluduje historyk UW.
Krzyżacy z Pucka musieli się wynieść, ale hazard nie zniknął. Dziś wciąż można zagrać tu w kości, choć w wersji wirtualnej, a nie pieczołowicie wyrzeźbione ze świńskich kostek.
"Gry - świadectwo cywilizacji"
|
Krzysztof Hoffmann, Piotr Niemkiewicz