Niemcy mordowali Polaków, albo robili z nich niewolników

ROZMAWIAŁ: TOMASZ PLASKOTA
Niemiecka gilotyna z poznańskiego więzienia, obecnie w Muzeum Martyrologii Wielkopolan Fort VII w Poznaniu
Niemiecka gilotyna z poznańskiego więzienia, obecnie w Muzeum Martyrologii Wielkopolan Fort VII w Poznaniu FOT. AIPN
Z Polaków stworzono wielką grupę niewolników, którzy mieli pracować, kłaniać się każdemu umundurowanemu Niemcowi i żyć na pograniczu biologicznej egzystencji – mówi dr Rafał Sierchuła, historyk IPN z Poznania, współautor książki „Ku Armii Narodowej. Z dziejów konspiracji wojskowej Stronnictwa Narodowego w Wielkopolsce 1939-1942”.

Tomasz Plaskota: - Dlaczego Niemcy drukowali zaproszenia na egzekucje Polaków prowadzących działalność konspiracyjną?

Rafał Sierchuła: - Przygotowując naszą publikację, staraliśmy się zgłębić niemieckie procedury więzienne, by sprawdzić, jak wyglądało życie więźnia. W dokumentacji sprawy przywódców największej organizacji konspiracyjnej w Wielkopolsce, Narodowej Organizacji Bojowej, natrafiliśmy na coś, co w wielkim cudzysłowie można określić jako zaproszenie na egzekucję. Tak naprawdę jest to przepustka wystawiona przez Nadprokuratora z Trybunału Ludowego w Berlinie, zezwalająca na udział w egzekucji. Nie była to jednak egzekucja publiczna, bo grono osób, którym zezwolono na pobyt w więzieniu Berlin-Plötzensee, było ściśle wyselekcjonowane. Byli to przede wszystkim adwokaci, np. obrońcy z urzędu. W innych dokumentach zaznaczono, że obecność nie jest obowiązkowa, ale wówczas należy przepustkę zniszczyć. Na przepustce precyzyjnie określono czas ważności. Zapewne był to standard, ale dokument zrobił na mnie duże wrażenie. Śmierć 9 osób miała się odbyć pomiędzy 5.45 a 6.25.

Niemcy organizowali w Wielkopolsce egzekucje publiczne?

Przeprowadzali je np. jesienią 1939 r., by zastraszyć, sterroryzować i osłabić ducha oporu.

Na jakiej podstawie Niemcy skazywali konspiratorów na ścięcie gilotyną?

Za zdradę stanu i szpiegostwo. Polacy z terenów włączonych w 1939 r. do III Rzeszy w sensie prawnym nie byli obywatelami Niemiec, ale stosowano wobec nich określenie „podopieczni”. W myśl prawa III Rzeszy dopuszczali się zdrady narodu niemieckiego i za to, w zależności od tego, co udało się niemieckim służbom policyjnym udowodnić, stawali przed Wyższym Sądem Krajowym lub Trybunałem Ludowym, który orzekał karę, w tym najwyższą: przez gilotynowanie. Osoby związane z działalnością wywiadowczą sądził Sąd Wojskowy, który również orzekał najwyższy wyrok.

Dlaczego Niemcy zamordowali Poznańską Piątkę?

To dobre pytanie, by skrótowo przedstawić represyjny charakter nazistowskiego sądownictwa, które było jednym z elementów totalitarnej III Rzeszy. Pięciu młodych wychowanków salezjańskich, podobnie jak ponad 160 ich kolegów z NOB, zostało skazanych na śmierć za zdradę narodu niemieckiego, chociaż byli Polakami. Przewód sądowy udowodnił im kolportaż konspiracyjnych gazet, działalność wywiadowczą. Można było sądzić i oni też mieli taką nadzieję, że ich działalność zakończy się zesłaniem do obozu. Jednak sąd uznał m.in., że ich pobyt w obozie nie zakończy się resocjalizacją, nie zmieni negatywnego podejścia do III Rzeszy jako okupanta. Niemiecki sąd uznał, że śmierć młodych Polaków będzie lepszym rozwiązaniem.

Jakie były pierwsze działania eksterminacyjne Niemców w Wielkopolsce?

Głównym zamierzeniem administracji niemieckiej w Wielkopolsce było pozbycie się polskiej ludności i zastąpienie jej Niemcami. Był to proces wieloetapowy. Już jesienią 1939 r. rozpoczęto akcję eksterminacyjną, przede wszystkim wśród inteligencji, społeczników, lokalnych polskich liderów. Początkowo robiono to oficjalnie, rozstrzeliwując publicznie, później organizowano egzekucje tajne, osadzano w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Te działania trwały nieprzerwanie z różnym natężeniem do końca okupacji. Szczególnie okrutna była zagłada osób chorych i upośledzonych, przeprowadzona przez tę samą załogę SS, która mordowała wielkopolskich Żydów w obozie w Kulmhof. Powstał również plan eksterminacji 300 tys. Polaków chorych na gruźlicę, którego Niemcom nie udało się wdrożyć w 1943 r. Należy również wspomnieć o deportacjach Polaków do Generalnego Gubernatorstwa na przełomie 1939/40 r. oraz o wywózkach naszych rodaków na roboty w głąb Niemiec.

Wielkopolska jako Kraj Warty została włączona do III Rzeszy. Jak wyglądały warunki życia, czym różniły się od sytuacji w Generalnym Gubernatorstwie?

Były to dwa różne światy. Już w 1939 r. wszelkie znamiona polskości zniknęły z przestrzeni publicznej w Wielkopolsce. Jedynym językiem funkcjonującym w przestrzeni administracyjnej był niemiecki. Zmieniono nazwy ulic miast, zlikwidowano prasę polską, instytucje kultury, Polaków pozbawiono majątku, przejmowano zakłady, sklepy, gospodarstwa rolne. Pozbawiono Polaków możliwości nauki, ograniczono do minimum działalność Kościoła katolickiego, zsyłając księży i zakonników do obozów koncentracyjnych. Likwidowano pomniki i kapliczki, nawet na cmentarzach starano się zacierać ślady polskości. Zakazano posiadania radia, aparatów fotograficznych, rowerów czy samochodów. Przemieszczanie się Polaków wiązało się z posiadaniem licznych przepustek. Wprowadzono nakaz pracy, a osoby niepracujące, zwłaszcza młode, musiały się liczyć z wywózką do Niemiec. W zasadzie na wszystko wprowadzono kartki, ograniczono do minimum możliwość spożywania niektórych produktów. Niemcy wprowadzili dla Polaków kilkunastogodzinny dzień pracy, gorsze płace, wyższe podatki i zlikwidowali urlopy. Stworzono wielką grupę niewolników, którzy mieli pracować, kłaniać się każdemu umundurowanemu Niemcowi i żyć na pograniczu biologicznej egzystencji. Polaków „wtłoczono” w system administracyjny, który za wszelkie uchybienia stosował niewspółmierne represje. Dla dygnitarzy III Rzeszy, np. dla Josepha Goebbelsa, polityka niemiecka w Wielkopolsce była sukcesem. W 1943 r. w swoich dziennikach wspominał o koncepcji zastąpienia Hansa Franka w GG namiestnikiem Warthelandu Arturem Greiserem.

Jakie działania podejmował ruch oporu w Wielkopolsce?

Konspiracja w Wielkopolsce rozpoczęła swoją działalność już jesienią 1939 r. Początkowo była różnorodna i masowa. Żołnierze, politycy, kombatanci, młodzież, organizacje duże, małe, wyspecjalizowane podjęły aktywną działalność antyniemiecką. Schemat funkcjonowania był podobny jak w innych okupowanych częściach Polski. Później nastąpiło łączenie się organizacji i budowa Polskiego Państwa Podziemnego. W historii konspiracji wielkopolskiej mamy tworzenie prasy konspiracyjnej, działalność wywiadowczą, plany powstańcze, ograniczone akcje dywersyjne i sabotażowe, jedna z organizacji prowadziła np. akcję szczepień dla swoich członków przeciwko tyfusowi, mamy tajną oświatę, duszpasterstwo, nawet bardzo nieliczne patrole i oddziały partyzanckie.

Można by pomyśleć, że wielkopolska konspiracja niczym nie różniła się od tej w Generalnym Gubernatorstwie…

Wartheland, czyli niemiecka jednostka administracyjna była nasycona niemiecką administracją i siłami policyjnymi, donosicielstwem, trudnościami życia codziennego. Okupanci przeprowadzili duże akcje policyjne przeciwko Delegaturze Rządu, Armii Krajowej, Narodowej Organizacji Bojowej i innym organizacjom. Np. komenda okręgu AK Poznań była niszczona czterokrotnie. Dużym problemem był np. brak zawodowych oficerów w strukturach, niemożność przerzucenia osób np. z GG, brak możliwości ich zalegalizowania bez zainteresowania nieznaną osobą Niemców. Bardzo trudno było znaleźć nowych żołnierzy na miejsce tych, którzy zostali złapani lub zabici. Ciekawostką jest np. to, że każdy Niemiec w Wielkopolsce mógł znienacka wejść do polskiego mieszkania i je skontrolować. Trudno w takich warunkach prowadzić działania konspiracyjne.

Czy za antyniemiecką działalność konspiracyjną groziła niższa kara niż kara śmierci?

Rozpiętość kar dla konspiratorów była duża, w zależności od udowodnionej winy. Mogło to być więzienie, ciężkie więzienie, obóz koncentracyjny. Za niepoinformowanie o działalności konspiracyjnej, w której nawet nie uczestniczono, można było dostać od roku do trzech lat więzienia, za przeczytanie gazetki konspiracyjnej trafić do obozu. Mężczyźni do Rawicza i Wronek, a następnie KL Mauthausen-Gusen, kobiety do Fordonu koło Bydgoszczy, a następnie KL Auschwitz. Więcej więźniów tam zginęło, niż przeżyło. Smutne, że pamięć o nich powoli się zaciera, a wyroki wydane przez sądy niemieckie nadal obowiązują.

Na czym polegała akcja sabotażowo- dywersyjna Bollwerk w Poznaniu?

To najbardziej spektakularna akcja ZWZ-AK w Poznaniu. W nocy z 20 na 21 lutego 1942 r. dwunastu żołnierzy Związku Odwetu i pięciu mieszkańców poznańskiego Chwaliszewa podpaliło niemieckie magazyny w porcie rzecznym nad Wartą, w których znajdowała się żywność i mundury wojskowe. Straty materialne wyniosły ok. 1,5 mln marek. Działania przeprowadzono na osobisty rozkaz gen. Sikorskiego. Były wsparciem dla walczących na Wschodzie jednostek sowieckich oraz dla Naczelnego Wodza, negocjującego z Sowietami utworzenie Armii Polskiej na Wschodzie. Okupant początkowo uznał akcję za przypadkowy pożar wywołany wadliwą instalacją elektryczną. Dlatego nie było represji wobec ludności polskiej. Dopiero po ponad roku, w wyniku akcji poznańskiego gestapo, wykonawcy akcji zostali aresztowani i zamordowani.

Wśród agentów gestapo byli też Polacy.

Najsłynniejszym poznańskim konfidentem był Zenon Ciemniejewski, przedwojenny działacz narodowy, dezerter z kampanii 1939 r., który w listopadzie 1939 r. został zaprzysiężony do kierownictwa NOB. W początkach 1940 r. został agentem gestapo, który rozpracowywał struktury NOB. W wyniku jego „ofiarnej pracy” dla III Rzeszy, na przełomie 1940 i 1941 r. gestapo przeprowadzało masowe aresztowania w szeregach NOB i praktycznie zniszczyło tę organizację. W nagrodę Ciemniejewski został volksdeutschem z rekomendacji poznańskiego gestapo. W 1942 r. brał udział w rozpracowaniu komendy Okręgu Poznańskiego ZWZ-AK. Z czasem szantażował ludzi dla celów finansowych. Gdy jego działalność przestała mieć dla gestapo znaczenie, został aresztowany za kradzież mienia i zakatowany. W Koninie jeden delator doprowadził do aresztowania 70 konspiratorów. Po wybuchu powstania poznańskich konfidentów wysłano do Warszawy. Księgę z ich danymi personalnymi odnaleziono w gmachu poznańskiego gestapo po walkach o Poznań w 1945 r., ale potem została przejęta zapewne przez sowiecką bezpiekę i ślad po niej zaginął.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia