W okresie międzywojennym na Górnym Śląsku funkcjonowały dwie formacje: Policja Państwowa Rzeczpospolitej Polskiej oraz Policja Województwa Śląskiego. Funkcjonariusze strzegli nie tylko bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego, ale zajmowali się też ochroną granicy.
– Policjanci Województwa Śląskiego zajmowali się także kontrolą graniczną osób oraz zwalczali zbrojne grupy przestępcze – wyjaśnia Grzegorz Grześkowiak, przedstawiciel zarządu Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 r., autor kilkunastu prac, w tym m.in. publikacji „Policja autonomicznego województwa śląskiego”, napisanej wraz z Januszem Mikitinem czy „Powstania Śląskie 1919-1920-1921”.
II wojna światowa wybuchła 1 września 1939 r., ale, jak podkreśla Grzegorz Grześkowiak, Policja Województwa Śląskiego już 23 sierpnia walczyła z niemieckimi grupami dywersyjnymi Sonderformaion Ebbinghaus.
– Walczono też z regularnymi oddziałani Wehrmachtu, a do walki doszło w Rybniku, w Tarnowskich Górach i w Lublińcu – precyzuje Grześkowiak.
Przyjmuje się, że funkcjonariusze policji do 1 września stoczyli ponad 40 potyczek i cztery bitwy z dywersantami. Ostatnia akcja miała miejsce w nocy z 2 na 3 września. Po niej funkcjonariusze zostali ewakuowani. Jak się później okazało – trafili do obozów, gdzie zostali zamordowani.
- Zbrodnia katyńska to najbardziej krwawa karta historyczna, jeżeli chodzi o stosunki polsko-rosyjskie. Historycy szacują, że wiosną 1940 roku od 70 do 80 proc. funkcjonariuszy śląskiej policji zostało zamordowanych przez funkcjonariuszy NKWD – przyznaje Grzegorz Grześkowiak.
Jak policjanci trafili ze Śląska na Wschód?
Po wybuchu II wojny światowej planowano ewakuację policjantów na Wschód. 1 września wojewoda Michał Grażyński wydał rozkaz ewakuacji, którą przeprowadzono w dniach 1-3 września. Funkcjonariusze Policji Województwa Śląskiego mieli przenieść się do dwóch punktów koncentracji. Pierwszy z nich znajdował się w Komendzie Wojewódzkiej Policji Państwowej w Tarnopolu, a drugi w Szkole Policji w Mostach Wielkich. Tam mieli dołączyć do Wojska Polskiego. Plan nie powiódł się. Policjanci dołączali do oddziałów Policji Państwowej lub do Korpusu Ochrony Pogranicza i walczyli z Sowietami. Wielu wzięło udział w obronie Lwowa (20-22 września 1939 r.), walczyli też w rejonie Kowla, Łucka czy Dzisny. Obecnie szacuje się, że we wrześniu 1939 r. ok. 2,5-3 tys. poległo, zostało zamordowanych czy zmarło w wyniku ran wojennych.
Po kapitulacji czekało ich aresztowanie i zsyłka do obozu specjalnego NKWD w Ostaszkowie, a następnie egzekucja.
– Obóz w Ostaszkowie był największym obozem, do którego zsyłano funkcjonariuszy policji. Byli tam przetrzymywani od końca września 1939 r. aż do wiosny 1940 r., czyli do momentu, kiedy rozpoczęła się eksterminacja osadzonych tam polskich jeńców wojennych. Statystyki wskazują, że w listopadzie 1939 r. w obozie osadzono 8397 jeńców, a kiedy w kwietniu 1940 r. nastąpiła likwidacja obozu, znajdowało się tam 6570 jeńców, w tym 400 oficerów – wylicza Grzegorz Grześkowiak.
O losie polskich policjantów przesądzono 5 marca 1940 r.
– Biuro Polityczne KC WKP(b), w skład którego wchodzili: Stalin, Woroszyłow, Mołotow, Mikojan, Kalinin i Kaganowicz zdecydowało, że 14 736 polskich jeńców zostanie rozstrzelanych. Sporządzono 65 list śmierci, a wśród osób, które planowano zamordować było aż 6316 polskich jeńców z Ostaszkowa – wyjaśnia Grześkowiak.
Jeńców wywożono z Ostaszkowa do Kalinina (Tweru). Stamtąd przewożono ich karetkami więziennymi do Obwodowego Zarządu NKWD przy ul. Sowieckiej w Kalininie, lokowano w celach znajdujących się w piwnicach, a wieczorem sprawdzano ich dokumenty w tzw. czerwonej świetlicy, a następnie mordowano.
- Ciała ładowano na samochody i wywożono do kompleksu leśnego będącego w jurysdykcji NKWD w Miednoje. Tam znajdował się oddział inżynieryjno-saperski, który zajmował się przygotowaniem „dołów śmierci”. Ciała ze wszystkimi rzeczami osobistymi wrzucano do dołów, które później maskowano. Można dodać, że ofiary miały przy sobie wszystkie rzeczy osobiste. Rosjanie zabierali jedynie rzeczy wartościowe, a np. dokumenty zostawiano. Dzięki temu później udało się zidentyfikować ofiary – podkreśla Grześkowiak.
Najgorsza noc miała miejsce z 7 na 8 kwietnia 1940 r., kiedy enkawudziści zamordowali 495 osób przewiezionych z Ostaszkowa. - Prawdopodobnie to jedyny przypadek kiedy miejscowi enkawudziści przeprowadzali egzekucje, ponieważ zajmowały się tym dwa plutony specjalnego oddziału z Moskwy, które zakwaterowano w wagonach kolejowych na terenie dworca kolejowego w Twerze.
- Grupą dowodziło dwóch doświadczonych oficerów NKWD: major Sniegubow i mjr Błochin (najbardziej znany kat NKWD, historycy wskazują, że mógł zamordować nawet 50 tys. osób[/i] – podkreśla Grzegorz Grześkowiak.
Czy Błochina spotkała kara? Po śmierci Stalina został jedynie zdegradowany ze stopnia generała do stopnia majora. Kiedy zmarł, pochowano go w Moskwie.
Wielu policjantom udało się jednak przetrwać kampanię wrześniową.
- Po II wojnie światowej wrócili na Śląsk. Nawet zostali przyjęci do Milicji Obywatelskiej, utworzonej w październiku 1944 roku, ale z biegiem czasu, czyli w latach 1947-1950 wszystkich funkcjonariuszy przedwojennych zwolniono. Były też przypadki aresztowania, czy nawet zabijania policjantów – wskazuje przedstawiciel Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 r.
Próba wyjaśnienia tajemnicy zbrodni katyńskiej
Pierwsze próby wyjaśnienia sprawy mordu katyńskiego podjęto już w 1941 r., po zawarciu układu Sikorski-Majski, jednakże Stalin uparcie twierdził, że wszyscy jeńcy zostali zwolnieni z niewoli. Dwa lata później sprawę masowych grobów polskich oficerów w okolicy Smoleńska nagłośnili Niemcy.
- Dokładnie 13 kwietnia 1943 r. o sprawie informowała berlińska rozgłośnia radiowa, oskarżając o zbrodnię Kreml. Ponownie o sprawie przypomniano w 1946 r., podczas procesu norymberskiego. Wtedy jednak sowiecki prokurator oskarżył o mord Niemców, a Międzynarodowy Trybunał Wojskowy uznał winę za nieudowodnioną. Po wielu latach, w 1990 r. Kreml przyznał się do popełnionych zbrodni – przypomina Grzegorz Grześkowiak.
Dało to asumpt do wszczęcia procesu poszukiwań grobów i ekshumacji ciał. Do prac tych przystąpiono latem 1991 r. Groby odnaleziono m.in. w Piatichatkach pod Charkowem, gdzie grzebano jeńców ze Starobielska i w Miednoje, gdzie spoczywają jeńcy z obozu w Ostaszkowie.
- To największa polska nekropolia policyjna. 2 września 2000 r. uroczyście otwarto tam Polski Cmentarz Wojenny – mówi przedstawiciel Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 r.
Jak wskazuje Grzegorz Grześkowiak, ekshumacje ruszyły w sierpniu 1991 r. Odsłonięto wówczas pierwszy dół śmierci, w którym spoczywało około 200 szkieletów. Pierwszym ekshumowanym był aspirant Jan Gaś, funkcjonariusz Komendy Rezerwy w Katowicach. - _W momencie śmieci miał 32 lata. Zostawił żonę i czwórkę dzieci. Po wybuchu II wojny światowej został skierowany na Wschód. Policjanci śląscy, którzy znaleźli się na Wschodzie trafili do sowieckiej niewoli. Cały czas pracowali nad nimi oficerowie wywiadu NKWD, nie udało się ich pozyskać do współpracy. Raporty kierowane z obozu do centrali na Łubiance były niezadowalające. Podjęto decyzję o likwidacji obozu i eksterminacji jeńców, bez procesów sądowych, osadzonych w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Ich los podzielili jeńcy znajdujący się na terenie zachodniej Białorusi oraz zachodniej Ukrainy, którzy znajdowali się w więzieniach znajdujących się w jurysdykcji NKWD _– mówi Grzegorz Grześkowiak.
Pamięć o zamordowanych nie zaginęła
O to, by pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach nie zaginęła, dba m.in. Stowarzyszenie Rodzina Policyjna 1939 r.
- To ogólnopolskie stowarzyszenie działające od 32 lat. W Polsce znajduje się aż 13 oddziałów, w których zrzeszonych jest 2500 członków – od Nowej Zelandii po Kanadę i Argentynę [/i]– podkreśla Grzegorz Grześkowiak. Jak dodaje, są to krewni funkcjonariuszy Policji Państwowej i Policji Województwa Śląskiego. - [i]W Twerze zginął też mój wuj, Jan Lampka, funkcjonariusz Miejskiej Komendy Policji Województwa Śląskiego, który pełnił służbę w Chorzowie. Był też powstańcem śląskim. Na liście zamordowanych znajduje się także dziadek pani prezes naszego stowarzyszenia, Franciszek Szymkowiak, powstaniec wielkopolski, powstaniec śląsk – wyjaśnia Grześkowiak.
Od 1991 r. w budynku Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach znajduje się Izba Pamięci poświęcona polskim policjantom pomordowanym przez NKWD.
Zobacz zdjęcia:
- Izbę pamięci udało się stworzyć dzięki wsparciu Andrzeja Przewoźnika, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który zginał podczas katastrofy Smoleńskiej w 2010 r. – mówi Teresa Bracka, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 r.
W policyjnej Izbie Pamięci znajduje się „ściana pamięci”. Tworzą ją nazwiska oficerów zamordowanych w Twerze.
- Nazwiska pomordowanych zostały ustalone na podstawie list przekazanych w 1990 r. Generał Jaruzelski, ówczesny prezydent Polski, otrzymał od Michaiła Gorbaczowa. Na ich podstawie oraz bazując na artefaktach wydobytych z dołów śmieci, udało się ustalić kto w nich spoczywa. Okazuje się, że średnia wieku zamordowanych to około 40 lat, a średnia wieku egzekutorów to 23 lata – podkreśla Grześkowiak.
Znajdują się tu też gabloty z eksponatami, które są depozytem Muzeum Katyńskiego w Warszawie. To m.in. guziki, rzeczy osobiste jak okulary.
- Zostały wypożyczone naszemu stowarzyszeniu. Realizujemy też wiele programów edukacyjnych dla młodzieży, w tym m.in. „Odkrywam historię: Ostaszków – Twer – Miednoje”, poświęcony stricte policjantom jako ofiarom zbrodni katyńskiej. Następny program to spotkania z historią, a kolejny to „Policjanci w służbie historii”, stworzony wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej i Komendą Główną Policji – podkreśla Teresa Bracka.
Z kolei przed komendą w 1993 r. zbudowano Grób Policjanta Polskiego. To unikatowy grób w skali kraju i miejsce spoczynku szczątków anonimowego funkcjonariusza policji II RP, który został zamordowany w Kalininie. Jego szczątki zostały ekshumowane w 1991 r. i przywiezione do Polski.
– Mężczyzna miał ok. 20-25 lat, kiedy został zabity. Dwukrotnie do niego strzelono. Był ekshumowany w sierpniu 1991 r. jako 15. szkielet. Miał na sobie tylko kurtkę mundurową ze stopniem starszego posterunkowego, ale nie miał dokumentów, jedyną wskazówką było to, że na pagonie zachował się orzeł śląski. Ktoś mógł mu jednak dać tę kurtkę. Dziś tego nie udowodnimy – przyznaje Grześkowiak.
Przed grobem zarówno w kwietniu, jak i we wrześniu odbywają się uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni katyńskiej i ofiary II wojny światowej.
13 kwietnia przypada Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, uchwalony 14 listopada 2007 r.
– Do ustanowienia tego dnia walnie przyczyniło się nasze stowarzyszenie, prowadząc akcję społeczno-informacyjną. Dzięki naszym staraniom w 2000 roku utworzono i poświęcono Polski Cmentarz Wojenny w Miednoje, gdzie spoczywa 6311 jeńców obozu specjalnego NKWD, w tym funkcjonariuszy policji jest 5410, a policji województwa śląskiego – 1231 – podkreśla Grzegorz Grześkowiak.
Katyń a sprawa nekropolii
O Katyniu i dokonanych tam zbrodniach nie zapomnimy. Warto o tym mówić także w kontekście wojny trwającej obecnie na terenie Ukrainy. W marcu Rosjanie zrzucili bombę kasetową na Cmentarz Ofiar Totalitaryzmu znajdujący się w Charkowie-Piatichatkach. Spoczywają tam ofiary stalinowskiej czystki z lat 1937-38 oraz oficerowie Wojska Polskiego rozstrzelani podczas zbrodni katyńskiej w 1940 roku. Pojawiły się też informacje, jakoby Rosjanie zamierzali „zrewidować historię katyńską”, zamknąć kompleksy memorialne w Katyniu i Miednoje, nawet wyburzyć część Zespołu Cmentarno-Muzealnego „Katyń”.
- Uważam, że to skandaliczne. W każdej cywilizacji kwestia cmentarza objęta jest klauzulą świętości, tabu. Tym bardziej, że ta sprawa ma drugie dno – historyczne – komentuje dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego o dodaje: - Zbrodnia została popełniona przez Stalina i jego siepaczy, a przez lata Związek Radziecki nie chciał się przyznać do tego. Winę próbowano zrzucić na Niemców, a zbrodnia katyńska została oficjalnie uznana dopiero przez Jelcyna. Niszczenie cmentarzy, pomników, obiektów upamiętniających miejsca zbrodni uważam za skandal. Nawet zapowiedź takiego kroku już jest skandaliczna, a zniszczenie miejsca pamięci zbrodni katyńskiej, popełnionej przez NKWD, nie mieści się w głowie.
Warto dodać, że 22 kwietnia w Katowicach odbędzie się Marsz Katyński w Katowicach, zorganizowany we współpracy z Komendą Wojewódzką Policji w Katowicach oraz Stowarzyszeniem Rodzina Policyjna 1939. Tego samego dnia o godz. 18.00 w Muzeum w Tarnowskich Górach zaplanowano wykład Ryszarda Mozgola (naczelnika OBEN IPN Katowice) „...ofiary były całkowicie zaskoczone śmiercią" – modus operandi zbrodni katyńskiej a pamięć zbiorowa Polaków, a trzy dni później w Muzeum Śląskim odbędzie się konferencja na temat śląskich ofiar zbrodni katyńskiej.
Nie przeocz
- Takich rzeczy nie trzymaj w portfelu. One odpychają od niego pieniądze
- Grzechy, za które nie dostaniesz rozgrzeszenia. Ksiądz nie będzie miał wyboru
- Iga Świątek prywatnie. Kocha koty, cappuccino i klasycznego rocka! [zdjęcia]
- Wyższe wynagrodzenia już od 1 lipca. Tyle dostaniesz "na rękę" [wyliczenia netto]