Uraczył, raczy i raczyć będzie. Felieton prof. Jana Miodka

Jan Miodek
prof. Jan Miodek
prof. Jan Miodek
W pewnym czasopiśmie znalazłem takie oto podziękowanie skierowane pod adresem zasłużonego aktora: „Dziękujemy za wszystkie role, którymi nas Pan uraczył, uracza i uraczać będzie”. Przeczytałem je i... aż mnie skręciło! A mój komputer od razu podkreślił na czerwono formy „uracza” i „uraczać będzie”. Dlaczego są one nie do przyjęcia?

Ano dlatego, że wystąpiła w nich niepoprawna przedrostkowa cząstka „u-”. Niepoprawna, bo uzasadniona morfologicznie w dokonanym aspekcie czasu przeszłego wyrażonym w cytowanym zdaniu brzmieniem „uraczył”, ale błędna w neutralnych pod względem aspektu wariantach w czasie teraźniejszym i przyszłym. Należy ją w nich odrzucić i stworzyć konstrukcję:

„Dziękujemy za wszystkie role, którymi nas Pan uraczył, raczy i raczyć będzie”.

„Raczyć będzie” to dwuczłonowe połączenie wyrazowe czasu przyszłego złożonego, przylegające do identycznej kategorii gramatycznej wielu języków indoeuropejskich (por. np. w języku niemieckim: ich werde lesen, ich werde schreiben - „(ja) będę czytać, będę pisać”, czyli „być” odmieniane w czasie przyszłym + bezokolicznik). W polszczyźnie od wieków można się też posługiwać w futuralnym znaczeniu połączeniem „być” w czasie przyszłym i historycznym imiesłowem czasu przeszłego: będzie raczył, będę czytał, będę pisał. Są to całkowicie równorzędne, pełnoprawne warianty, z tym że dość wyraźną przewagę zdobywają od wielu lat syntagmy typu: będę czytał, będę pisał, bo są bogatsze znaczeniowo: przynoszą nie tylko informację o przyszłym czasie wykonania jakiejś czynności (jak warianty z bezokolicznikiem: będę czytać, będę pisać), ale też o rodzaju gramatycznym podmiotu, który będzie tę czynność wykonywał: będę pisał, będę pisała, będzie pisał, będzie pisała, będzie pisało, będziemy pisali, będziemy pisały, będziecie pisali, będziecie pisały, będą pisali, będą pisały.

A skoro punktem wyjścia dzisiejszego odcinka był przykład z czasownikiem „raczyć”, dopowiedzmy dla porządku, że funkcjonuje on w naszym języku od XIV w. w znaczeniu „częstować, ugaszczać, podejmować gościnnie” (uraczył nas grzybami, raczyli się świeżym chlebem) oraz „chcieć coś zrobić, uczynić coś z łaski” (ironicznie: raczył się odezwać, raczył przyjść). To drugie znaczenie silnie jest utrwalone w tekstach kościelnych typu: „Racz nas, Panie, pokropić hyzopowym zielem”, „Naszymi prośbami nie racz gardzić...” (dziś częściej: „Naszymi prośbami racz nie gardzić...”). W staropolszczyźnie „raczyć” znaczyło też tyle, co „woleć”, „sprzyjać”, „cenić, poważać”.

Nasz czasownik jest kontynuacją prasłowiańskiego „racziti” - „mieć chęć, chcieć, życzyć sobie”, a punktem wyjścia w dziejach tego słowa był praindoeuropejski rdzeń „rek-” o znaczeniu „krzyczeć, mówić”. Profesor Wiesław Boryś, autor „Słownika etymologicznego języka polskiego” z roku 2005, dostrzega w tym wypadku semantyczną ewolucję od „krzyczeć, wołać o coś, mówić o czymś” do „życzyć sobie czegoś, chcieć czegoś”.

Prof. Jan Miodek - językoznawca, dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego.

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia