Za Wielką Czystką stał sam Stalin. Dowodów wprawdzie nie ma, ale co jakiś czas powraca hipoteza o tym, że zabójstwo Siergieja Kirowa, bohatera rewolucji październikowej i wysokiego rangą członka partii komunistycznej, zostało wykonane na zlecenie późniejszego generalissimusa. O ile mgła tajemnicy owiewa kulisy tego morderstwa, to już jego konsekwencje szybko zamieniły się w jeden z najbardziej tragicznych epizodów w historii Związku Radzieckiego.
Kirow na celowniku
1 grudnia 1934 r. Kirow, szef komunistycznej partii w Leningradzie, szedł w kierunku swego biura, które znajdowało się na trzecim piętrze w Pałacu Smolnym - dawnej siedzibie Instytutu Szlachetnie Urodzonych Dziewic, który po rewolucji październikowej został zamieniony w biuro Rady Delegatów Robotniczych, a potem w komitet wojewódzki WKP(b). Nagle na korytarzu za jego plecami wyrósł Leonid Nikołajew.
Członek partii od kilku lat, ale przede wszystkim życiowy frustrat, który źródeł swoich niepowodzeń upatrywał w rewolucji październikowej. Uznał, że zabójstwo jednego z jej przywódców, a także osoby z kręgu osób zaufanych Stalina, będzie mocnym głosem protestu. Gdy więc znalazł się sam na sam z Kirowem, nie miał oporów - pociągnął za spust, po czym zemdlał od nadmiaru emocji i padł na ziemię obok swojej ofiary.
Kirow został ranny. Natychmiast wezwano lekarza, który podjął próby reanimacji. Nieudane. Nawet zastrzyki z adrenaliny nie zdołały utrzymać go przy życiu - zmarł kilka godzin po ataku. Jego zabójcę natychmiast przejęło NKWD, przesłuchiwał go także osobiście Stalin.
Hołomodor
To wystarczyło, by Stalin zaczął działać. Jeszcze tego samego dnia, gdy padł strzał w kierunku Kirowa, wydał NKWD rozkaz aresztowania każdego, kto mógł mieć cokolwiek wspólnego z Nikołajewem, a specjalnym dekretem stworzył możliwość przeprowadzania przyśpieszonych procesów przy sądzeniu podejrzanych. To się okazało jednak tylko przygrywką do jednej z najbardziej okrutnych rozgrywek w historii ludzkości, która pochłonęła miliony istnień. Wielka czystka zarządzona przez Stalina dzieli historyków. Niektórzy, na przykład Norman Davies w swej „Europie”, twierdzą, że trwała ona od 1929 r. właściwie do samego końca rządów Stalina.
Z kolei rosyjski Memoriał, którego misją jest badanie zbrodni stalinizmu, mówi w ten sposób o bardzo krótkim okresie, czyli o latach 1937-1939. Ta druga data jest prawidłowa - w tym sensie, że w ciągu tych trzech lat dokonano największej liczby wyroków, aresztowań, przesłuchań, wywózek do łagrów.
Z kolei pierwsza zasługuje na doprecyzowanie. Davies rozróżnia trzy fazy. Pierwsza, która zaczęła się w 1929 r., była skierowana w pojedyncze osoby, najczęściej działaczy partyjnych z drugiego planu, którzy nie dawali dostatecznych gwarancji lojalności.
W tym też czasie rozpoczyna się gwałtowna rozbudowa łagrów. Druga faza to okres nacjonalizacji rolnictwa, który przeistoczył się w rozprawę z opornymi rolnikami, czego z kolei „owocem” był wielki głód. Dotknął on przede wszystkim Ukrainę - szacuje się, że w latach 1932-1933 mogło zginąć ok. 7 mln osób.
Walka z wrogiem
Stalin przejął władzę po Leninie przede wszystkim dlatego, że wydawał się „normalny” - wybrano go, gdyż wydawał się dobrym kompromisem wobec bardziej radykalnie nastawionych członków politbiura (przede wszystkim Lwa Trockiego). W chwili wyboru nie widziano w nim despoty, który dla władzy będzie gotów tak brutalnie testować granice człowieczeństwa.
Od roku 1929 zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Wcześniej pozbył się z kraju Trockiego, ale to akurat nikogo nie zdziwiło - w końcu to był jego główny rywal. Ale później zaczął usuwać innych członków politbiura, jak Nikołaj Bucharin, Aleksiej Rykow i Michaił Tomski, a przecież to oni mocno wsparli go w decydujących momentach walki o schedę po Leninie.
Ale to wszystko było tylko kuluarową grą w obozie władzy, Rosjanie tego nawet nie dostrzegali. Zauważyli dopiero wielki głód - ale ten z kolei został im zracjonalizowany przez propagandę jako klasowa walka z kułakami. Rozprawa z ukraińskimi rolnikami, którzy odmawiali wstępowania do kołchozów, została opakowana przez radziecką propagandę w prawdziwą wojnę z wrogiem zagrażającym fundamentom nowego, komunistycznego raju, jakim po rewolucji zaczął się stawać Kraj Rad.
Sowiecka psychoza
Dopiero wielki terror, który rozpoczął się po zabójstwie Kirowa, zmienił sposób postrzegania sytuacji w kraju. Ten czas świetnie opisał Wiktor Krawczenko w książce „Wybrałem wolność. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza”. Krawczenko był zdeklarowanym, ideowym komunistą, który robił karierę w partii oraz w przemyśle. Jako Ukrainiec z pochodzenia z bliska przyglądał się Hołomodorowi - i choć z trudem przyjmował do wiadomości to, co się dzieje na wsi, to jednak zdołał to sobie zracjonalizować argumentami o konieczności rozprawy z wrogiem klasowym. Natomiast w żaden sposób nie umiał zrozumieć mechanizmów, które rządziły wielką czystką.
W jej wyniku w kraju zapanowała bowiem psychoza. Nagle nawet najwierniejsi członkowie partii, najbardziej wydajni pracownicy wielkich przedsiębiorstw mogli być postawieni przed sądem partyjnym. Wystarczyła najmniejsza błahostka, na przykład zarzut o odchylenie trockistowskie można było usłyszeć na podstawie doniesień o lekturze jego książek kilkanaście lat wcześniej, a podstawą oskarżeń o szpiegostwo na rzecz obcych mocarstw stawała się rozmowa z zagranicznym turystą.
Jaki był cel wielkiej czystki? Stalin miał wtedy pełnię władzy, absolutnie nikt nawet nie próbował kwestionować jego przywództwa na Kremlu. Jedyny realny wróg, Lew Trocki, mieszkał wtedy w Meksyku (zamordowano go w 1940 r.). Ale jemu to nie wystarczało.
Wielki spisek
Czystka przybrała formę koncentrycznych kręgów. Pierwsze koło zacisnęło się wokół stosunkowo niewielkiej grupy osób, które podejrzewano o pomoc Nikołajewowi w przygotowaniu zamachu na Kirowa. Jednak w tym gronie znalazły się osoby prominentne, m.in. Lew Kamieniew (zatrzymany jako pierwszy 16 grudnia 1934 r.), człowiek, który wydatnie pomógł Stalinowi zablokować marsz po władzę Trockiego. Miesiąc po nim aresztowano Grigorija Zinowjewa, kolejnego poplecznika z czasów walki o władzę z Trockim. Obaj zostali pozbawieni stanowisk w pierwszej fazie czystek, jednak później ich przywrócono.
W 1936 r. terror objął kolejny, dużo szerszy krąg. W lutym NKWD ogłosiło, że wpadło na trop wielkiego spisku przeciwko władzy, a czekiści otrzymali polecenie, by wszelkimi dostępnymi metodami (także torturami) szukali osób w ten spisek zaangażowanych. W sierpniu tego roku Gienricha Jagodę na stanowisku szefa NKWD zastąpił Jeżow, psychopata całkowicie podległy Stalinowi. To właśnie on stał się autorem jednej z najbardziej przerażających fal terroru w historii.
„Dziel i rządź”
Nadszedł rok 1937 r. Do dziś wystarczy w Rosji powiedzieć „trzydziesty siódmy”, by zostać zrozumianym. W tym okresie represje zatoczyły najszerszy krąg, dotknęły właściwie każdego - każdy bowiem mógł zostać uznany za winnego jednego z przestępstw, jakie wtedy tropiono ze szczególną agresją. Jakiekolwiek zaniedbanie w pracy mogło się stać podstawą zarzutów o sabotaż, oskarżenia o działalność kontrrewolucyjną czy szpiegostwo stały się normą.
Szacuje się, że w latach 1937-1938 aresztowano 1,7 mln osób. 700 tys. z nich rozstrzelano, reszta trafiła do łagrów. Skali psychozy, jaka zapanowała w kraju, nie sposób oddać. Ale już sam udział w masówkach, na których piętnowano „elementy wywrotowe”, którymi często byli koledzy z pracy, musiał działać destrukcyjnie na wszystkich.
I chyba to właśnie miał być cel działania Stalina. Starorzymska zasada „dziel i rządź” w jego wykonaniu miała wyjątkowo psychopatyczny charakter. „Kto będzie pamiętał o tej całej hołocie za dziesięć czy dwadzieścia lat? Kto dziś pamięta imiona bojarów, których pozbył się Iwan Groźny? W końcu wszyscy dostali to, na co zasłużyli. (…) Iwan zabił za mało bojarów. Powinien zabić ich wszystkich, żeby stworzyć silne państwo” - mówił na przyjęciu u Klimienta Woroszyłowa, a jego słowom przysłuchiwali się Siemion Budionny, Anastas Mikojan i Wiaczesław Mołotow - jedni z nielicznych, którzy przeszli cało przez okres wielkiej czystki.