Wkroczenie Armii Czerwonej do Polski przeraziło go tak, że nie chciał dłużej żyć. Mijają 83 lata od śmierci Witkacego

Joanna Grabarczyk
Stanisław Ignacy Witkiewicz - WitKacy (1885-1939) - Autoportret, 1913
Stanisław Ignacy Witkiewicz - WitKacy (1885-1939) - Autoportret, 1913
Rankiem 19 września 1939 roku przypadkowi przechodnie we wsi Jeziory na Polesiu usłyszeli krzyk. Krzyczała kobieta – Czesława Oknińska-Korzeniewska. Obok niej spoczywały zwłoki jej kochanka – Stanisława Ignacego Witkiewicza, zwanego Witkacym: malarza, rysownika, pisarza, dramaturga, filozofa, fotografa i teoretyka sztuki. Jego śmierć nie była dziełem przypadku. Witkacy, gdy zmarł, miał 54 lata.

17 września 1939 roku radio podało informację o inwazji Armii Czerwonej na Polskę. W majątku Ziemlańskich we wsi Jeziory na Polesiu informacji tej wysłuchali z niepokojem Stanisław Ignacy Witkiewicz, zwany Witkacym, jego kochanka – Czesława Oknińska oraz zaprzyjaźnione z nimi małżeństwo Grabińskich. Nika Grabińska, Rosjanka z pochodzenia, poddała się potwornym wspomnieniom. Wtórował jej Witkacy, który doskonale pamiętał przerażające obrazy z rewolucji październikowej 1917 roku, kiedy to przebywał w Rosji.

Autoportret Witkacego z 8 sierpnia 1939 żegna opuszczających wystawę.
Autoportret Witkacego z 8 sierpnia 1939 żegna opuszczających wystawę. Fot. Joanna Grabarczyk

Jak umarł Witkacy?

Krytyk literacki i pisarz Jan Z. Brudnicki po latach tak wspominał rozmowę z Czesławą po śmierci artysty:

- [Witkacy] podjął decyzję ostateczną (o samobójstwie – dop. red.) po wiadomości o inwazji sowieckiej. (…) Był nieprzytomny wręcz ze strachu przed bolszewikami, przed dziczą, jak mówił. Znalazł się przecież w Rosji w czasie rewolucji i nie miał najmniejszych złudzeń, co ich czeka. Gdy słyszał z daleka tętent koni, bał się, że już idą, będą mordować, katować, gwałcić, a on nie potrafi jej obronić. Uważał więc samobójstwo za "jedyne wyjście" i chciał je popełnić jak najszybciej, "kiedy jeszcze jest Polska"

Dzień później, 18 września, krótko po śniadaniu, Witkacy wraz z Czesławą znalazł rozłożysty dąb w lasku nieopodal majątku Ziemlańskich. Rękę Oknińskiej, z którą związany był przez ponad dziewięć lat, położył sobie na sercu i powiedział, że teraz biorą ze sobą ślub. Następnie wspólnie odmówili „Ojcze nasz”. W specjalnie na tę okoliczność zabranym kubeczku Witkacy rozpuścił 18 pastylek luminalu i dwie przeciwbólowe cibalginy. Mieszankę tę wypiła Oknińska. Witkacy przeciął sobie brzytwą żyły na szyi, na rękach oraz na nogach. Wcześniej spalili wszystkie swoje dokumenty, jakie mieli przy sobie.

Tworzenie świata. 1921 - 1922.
Tworzenie świata. 1921 - 1922. Fot. Joanna Grabarczyk

Ostatnie tygodnie życia artysty nie należały do łatwych. Załamany powtarzającą się odmową wstąpienia do armii, wyczerpany koszmarną i długotrwałą ucieczką ze stolicy oraz trwającymi już od dawna problemami osobistymi i zawodowymi, a nade wszystko dojmującym niepokojem, jaki towarzyszył ostatnim tygodniom przed wybuchem II wojny światowej, Witkacy ostatecznie stracił nadzieję. Z myślami samobójczymi zmagał się zresztą niemal całe dorosłe życie.

Co malował Witkacy?

Artysta często doświadczał stanów depresyjnych, dawał upust swojemu pesymizmowi i bólowi istnienia oraz licznym dziwactwom. Z upodobaniem wchodził w buty społecznego gorszyciela, a rozliczne romanse z „kobietami demonicznymi” – jak sam je określał - i „koleżeńskie małżeństwo” z Jadwigą Unrużanką na stałe przykleiło mu łatkę skandalisty. Jego poglądy, zainteresowania oraz nastroje znajdowały odbicie w tworzonej przez niego sztuce.

Życie i twórczość Witkacego przypadały w dużej mierze na lata 20. i 30. XX wieku, które były latami przyspieszenia cywilizacyjnego i intensywnego postępu technologicznego. Artysta uważał, że postęp technologiczny prowadzi do stagnacji kulturowej i mechanizacji życia społecznego. W tym kontekście osadzona jest wystawa prac artysty, prezentowana aktualnie w Muzeum Narodowym w Warszawie pod hasłem: „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia”.

Imponująca ekspozycja ponad 50 portretów powstałych w ramach Firmy portretowej S. I. Witkiewicza.
Imponująca ekspozycja ponad 50 portretów powstałych w ramach Firmy portretowej S. I. Witkiewicza. Fot. Joanna Grabarczyk

Składa się ona z ponad 500 dzieł z dorobku Stanisława Ignacego Witkiewicza, wśród których znajdują się jego obrazy, narysowane przez niego portrety w ramach Firmy portretowej S.I. Witkiewicza, szkice i fotografie. Wystawa podzielona jest na konteksty, co oznacza odejście od chronologicznego przedstawienia jego dorobku i ewolucji artystycznej. Kuratorzy wystawy – Zofia Machnicka i Paweł Polit - zdecydowali się natomiast ukazać twórczość Witkacego w odniesieniu do epoki, w jakiej tworzył. Dlatego też jego prace zestawione są z pracami artystów, wśród których są Marcel Duchamp, Rudolf Schlichter, Max Ernst czy Wasilij Kandinsky.

Sejsmograf epoki przyspieszenia

Spacer po wystawie otwiera sala zatytułowana jako Kosmologie. Znajdują się tam prace wyraźnie nawiązujące do Kosmosu i nadające cechy ludzkie obiektom oraz zjawiskom, które można oglądać na niebie. Witkacy od najmłodszych lat zafascynowany był Kosmosem i wyśmienicie znał się na astronomii. Choć obrazy tu zaprezentowane intuicyjnie kierują odbiorcę w kierunku szukania dla nich inspiracji w mitologii greckiej i rzymskiej, po bliższym przyjrzeniu się im staje się jasne, że nie taki był zamysł artysty.

Kompozycja wielu obrazów wskazuje, że Witkacy malował je, zainspirowany mapami nocnego nieba. Obrazy takie, jak Algorab w Kruku, przedstawiający wizerunek Araba otoczonego skrzydłami wielkiego kruka czy Aldebaran i Hyady, na którym artysta umieścił postać przywodzącą na myśl mitycznego Minotaura oraz tytułowe Hyady – nieludzkie, wynaturzone kobiety o wyeksponowanych mięśniach i kończynach, tak charakterystycznych dla malarstwa Witkacego - wydają się być wręcz czystą zabawą w skojarzenia. Algorab, czyli Delta Corvi, to gwiazda znajdująca się w gwiazdozbiorze Kruka. Natomiast Aldebaran, najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Byka, z ziemi widoczna jest na tle Hiad. Co zabawne – nie ma nic wspólnego z baranem, ponieważ jej nazwa pochodzi od arabskiego słowa al-dabarān, co znaczy „podążający” (za Plejadami).

Interesujący jest również rysunek przedstawiający nagą, rudowłosą kobietę oraz lisa, zatytułowany Liszka (z rosyjskiego „Lisek”). W pierwszym odczuciu, ze względu na kolorystykę i wyeksponowane rude pukle narysowanej na nim kobiety można odnieść wrażenie, że dzieło współbrzmi z obrazem Edvarda Muncha pt. Wampir. Skojarzenie wydaje się uzasadnione, gdyż zarówno Munch jak i Witkacy przejawiali podobnie pesymistyczny stosunek do życia i postrzegali kobiety jako demoniczne, lecz i tu Witkacy bawi się z odbiorcą i pozostawia go w niepewności. Lisek to nazwa kolejnego gwiazdozbioru, którego najjaśniejszą z gwiazd jest Anser, będący czerwonym olbrzymem.

Liszka (Lisek), z cyklu "Kompozycje astronomiczne", 1918
Liszka (Lisek), z cyklu "Kompozycje astronomiczne", 1918 Fot. Joanna Grabarczyk

Nieporozumienia wykluczone

Jedną z bardziej imponujących części na wystawie poświęconej twórczości Witkacego jest ta prezentująca portrety jego autorstwa. Jest ich tam przeszło 50. Nie sposób pisać jednak o twórczości Witkacego i nie wspomnieć o jednej z najbardziej charakterystycznych jego cech, jaką były szczegółowe adnotacje znajdujące się na jego dziełach. Co oznaczają zatem tajemnicze symbole na portretach oraz niektórych pozostałych dziełach artysty?

  • T.A. – oznaczał portret, który ma być po prostu ładny i niekoniecznie oddawać charakter modela;
  • T. B. - tu portret nadal traktowany był „obiektywnie”, ale w większym stopniu oddawał charakter modela niż w przypadku typu A;
  • T.C. - te portrety w założeniu były mocno subiektywne, wykonane przy użyciu narkotyków, nieco karykaturalnie w formie lub w interpretacji psychologicznej;
  • T.D. - portrety mocno subiektywne, nieco karykaturalne, ale wykonane przez artystę nie będącego pod wpływem narkotyków;
  • T.E. - ta adnotacja oznaczała dowolną interpretację psychologiczną według intencji firmy.

Dodatkowe sygnatury zamieszczane przez artystę na wykonywanych przez niego portretach oznaczały środki, pod wpływem których był artysta, tworząc konkretne dzieło.

  • NP – oznaczało „nie paliłem papierosów” – przy czym pojawiająca się obok cyfra oznacza liczbę dni w tej abstynencji;
  • Co – to kokaina;
  • C – to alkohol;
  • Et – to eter;
  • Eu – eukodal;
  • Mesk – meskalina;
  • NΠ – oznacza, że Witkacy, tworząc, nie był pod wpływem alkoholu.

Założenia te Witkacy zawarł w napisanym w ironicznym stylu regulaminie, który stworzył na potrzeby Firmy Portretowej S. I. Witkiewicz. Mottem firmy Witkacego było:„Klient musi być zadowolony. Nieporozumienia wykluczone!”.

Chociaż postacie utrwalone przez artystę na papierze przedstawiają jego klientów, przyjaciół i modeli, duch Witkacego manifestuje się wyraźnie w każdym z portretów, ujawniając jego niepowtarzalny styl i wrażliwość. Jednym z obrazów, który otwiera ekspozycję w sali Kosmologii, jest portret młodej kobiety o wielkich, hipnotyzujących niebieskich oczach. Jej twarz umieszczona została jako element nocnego nieba, górującego ponad górskimi szczytami i drobną postacią narciarza szusującego pod nocnym niebem. Tajemnicze spojrzenie będzie towarzyszyć zwiedzającym wystawę jeszcze nie raz, ponieważ Nena Stachurska, której podobizna została uwieczniona na tym rysunku, była jedną z ulubionych modelek Witkacego. Sportretował ją około 100 razy. Poznali się, gdy młodziutka dziewczyna przyszła do pracowni Witkiewicza, by umówić swoją ciotkę.

Witkacy – skandalista

Eksperymentowanie z substancjami zmieniającymi świadomość budziło mniejsze oburzenie niż same dzieła artysty. Wśród prac plastycznych Witkacego, prezentowanych na wystawie, znalazło się również wydanie jego powieści pt. Nienasycenie, która dobrze koresponduje ze szkicami pozostałymi po artyście i zaprezentowanymi na wystawie.

Profesor Kronecker zrobił zastrzyk antysfinskiny Edypowi - bezskutecznie, wrzesień 1928
Profesor Kronecker zrobił zastrzyk antysfinskiny Edypowi - bezskutecznie, wrzesień 1928 Fot. Joanna Grabarczyk

Powieść w czasach jej wydania wywołała prawdziwy skandal i została źle przyjęta przez krytykę. Książka odebrana została jako nieprzyzwoita zarówno w treści, jak i w formie. Wanda Kragen na łamach „Gazety Polskiej” pisała o niej tak:

„Jakiś chyba uraz czy kompleks psychiczny każe autorowi zawsze wyolbrzymiać sprawy erotyczne; spiętrzać doznania seksualne do anormalnych wymiarów. Zdawałoby się, że na dnie czysto zmysłowej, lubieżnej rozkoszy i żądzy chce Witkiewicz odkryć metafizyczną prawdę bytu, zgłębić istnienie samo w sobie, zrozumieć je i podporządkować. W perwersyjnych sprzężeniach ma się jakoby ujawniać owa ostatnia, utajniona jaźń, która w słowach i czuciach ujawnić się nie może. W rozpętanej demonicznie cielesności tracą ludzie to okropne przerażenie przed dziwnością i obcością bytu, w drganiu splotów i ganglionów nerwowych zapominają na chwilę o dręczącej ich męce szukania, o niemożności wyjścia poza siebie, poza swoje ja, którego też nie znają. Od takich scen, jednoznacznie pornograficznych – mimo nalotu transcendentalności – puchną wprost obie powieści Witkiewicza.”

Krytyka ta dobrze ujmuje również to, co Witkacy zawarł w wielu swoich dziełach wizualnych. Jego szkice, zaprezentowane w Muzeum Narodowym, pozostawiają w odbiorcy pewną konsternację. Ujawnia się w nich specyficzne poczucie humoru autora, przejawiające się choćby w tytułach prezentowanych rysunków:

  • „Najgorzej jest jak zrobią scenę ludzie, którzy nie cierpią scen”;
  • „Poranne zabawki pana Nutofcia zabronione przez Sąd Najwyższy i wiele innych”;
  • „Kobieta sztucznie zdemonizowana”;
  • „Profesor Kronecker zrobił zastrzyk antysfinskiny Edypowi – bezskutecznie”;
  • „Schujowacenie mózgowia – czyli – Autominetodon”;
  • „Profesor Krzestomir jest dobry człowiek tylko trochę perwersyjny”.

Witkacy tłumaczył w swoich pismach, że źródłem procesu twórczego jest pierwotna wizja malarska – rodzaj swobodnej gry wyobraźni, która nie podlega normom życiowego praktycyzmu. Wizja taka miała pojawiać się w momencie uwolnienia przedmiotów z relacji przyczynowo-skutkowych, przetworzenia znanych kształtów w nieznane. Jej warunkiem jest zanegowanie świata danego w potocznym doświadczaniu. Stanowić ona miała impuls aktu twórczego – stworzenie z niczego. Dlatego interpretacja dzieł Witkacego potrafi nastręczać tylu problemów – to rejestracja swobodnej gry wyobraźni w wizji malarskiej, za którą niekoniecznie nadąży odbiorca.

Chwilę przed wojną

Opuszczających wystawę żegna autoportret artysty. Choć na wystawie zaprezentowano kilka portretów własnych Witkacego, ten zamykający wystawę niesie w sobie pewne konkretne przesłanie, podsumowujące „epokę przyspieszenia”. Witkacy, choć umieścił sam siebie na pogodnym, żółtym tle, patrzy z niego na widza poważnym, przygnębionym i zrezygnowanym wzrokiem. Wrażenie powagi i przygnębienia, które towarzyszyły mu zapewne podczas tworzenia tego dzieła, pogłębia sepia i czerń, jakimi odmalował swoją postać. Pewną wskazówką, dlaczego artysta w taki sposób zdecydował się sportretować samego siebie, jest data zamieszczona na obrazie: 11 sierpnia 1939 – niespełna miesiąc przed tym, jak III Rzesza wypowiedziała Polsce wojnę. Kod, którym opisał autoportret zdradza, że tworzył go pod wpływem kokainy i eukodalu, po 5 dniach abstynencji nikotynowej i bez „wsparcia” alkoholem. To jeden z ostatnich autoportretów, jakie stworzył.

Stanisław Ignacy Witkiwiecz budził swoją osobą kontrowersje nawet po śmierci, wokół której zaczęły narastać teorie spiskowe. Sprzyjały temu różniące się z czasem relacje Czesławy Oknińskiej, dotyczące ostatnich chwil Witkacego przed śmiercią, a także późniejsze problemy ze zlokalizowaniem grobu artysty.

Symboliczny grób Witkacego znajduje się na zakopiańskim Pęksowym Brzyzku.

Przygotowując niniejszy artykuł, korzystałam z następujących źródeł: biografii Witkacego autorstwa Macieja Pinkwarta pt. "Wariat z Krupówek", biografii autorstwa Janusza Deglera pt. "Witkacego portret wielokrotny", przewodnika po wystawie "Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia", przygotowanego i wydanego przez Muzeum Narodowe w Warszawie. Wszystkie zdjęcia prac zamieszczonych w tekście (poza "Wampirem" Edvarda Muncha) zostały wykonane podczas wizyty w Muzeum Narodowym w Warszawie. Serdecznie dziękuję Pracownikom Muzeum Narodowego za możliwość obejrzenia wystawy oraz za udostępnienie wszelkich materiałów informacyjnych, które pomogły mi w przygotowaniu tego tekstu. Opisaną w tekście wystawę można obejrzeć do 9 października 2022 roku.
lena

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia