Kulczycki i jego historia są praktycznie wszędzie: od czasopism dla pań domu po książki i podcasty. Polscy autorzy licznych artykułów prześcigają się w stwierdzeniach, kim on był i co zrobił. Bez podawania źródeł. Przyjrzymy się zatem informacjom z innych krajów, co mają do powiedzenia np. historycy z Austrii. Sprawa Kulczyckiego towarzyszy mi od początku mojej przygody z kawą i coraz częściej obserwuję, że jego historia zaczyna żyć swoim życiem. Staje się bardziej barwna i zdecydowanie coraz bardziej dopasowana do naszych czasów. Kulczycki został influenserem świata kawy. Początek zabawny, tak bowiem trzeba to wszystko traktować. Po prostu z przymrużeniem oka. Tak samo jak legendę o pasterzu Kaldim. Legenda to legenda. Ale jak zaczynają się spory o pochodzenie naszego bohatera, stawiamy mu pomniki i zapominamy o faktach, warto przyjrzeć się tematowi bliżej z punktu widzenia historyka, który kocha pić kawę. Na początku chciałabym oddać cześć wybitnemu historykowi Karlowi Teply’emu. To dzięki jego ciężkiej pracy, znakomitym badaniom historycznym oraz szerokiemu spojrzeniu na nasze dzieje mamy niesamowite źródło wiedzy dotyczącej historii wprowadzenia napoju kawowego do Wiednia. Jestem absolutnie zafascynowana badaniami Teply’ego i jego książką „Die Einführung des Kaffees in Wien” z 1980 r., dlatego czuję się w obowiązku nagłośnić jej istnienie oraz wprowadzić moich czytelników w klimaty austriackiej kultury i historii picia kawy.