W Traktacie Wersalskim kończącym Wielką Wojnę, zwycięzcy alianci podyktowali państwom centralnym ciężkie warunki. Prastare imperium habsburskie przestało istnieć, podobnie jak młode Cesarstwo Niemieckie. Niemcy straciły Alzację i Lotaryngię na rzecz Francji, Polsce musiały oddać zagarnięte niegdyś ziemie wielkopolskie i pomorskie oraz bardziej uprzemysłowioną część Śląska. Korzyści terytorialne odniosły również Belgia, Dania i Czechosłowacja. Zobowiązano je również do wypłacenia krajom poszkodowanym reparacji wojennych w gigantycznej jak na owe czasy kwocie 33 miliardów dolarów (ostatnią ratę Niemcy zapłaciły w 2010 r.). Ekonomista John M. Keynes ostrzegał, że straty terytorialne oraz reparacje spowodują „dewastację Europy” i wywołają w Niemcach poczucie krzywdy i chęć rewanżu, co może stać się przyczyną kolejnej wojny. Te uczucia faktycznie się w narodzie niemieckim pojawiły, a wzmocnił je Wielki Kryzys ekonomiczny. Rozgoryczenie niemieckich wyborców otworzyło drogę do władzy Niemieckiej Narodowosocjalistycznej Partii Robotników z Adolfem Hitlerem na czele.
Sukces na kredyt
Natychmiast po objęciu władzy NSDAP rozpoczęła wielkie programy gospodarcze: rozbudowy armii i rozwoju przemysłu zbrojeniowego oraz szeroko zakrojonych robót publicznych. „Hitlerowski cud gospodarczy” był rzeczywiście spektakularny: błyskawicznie zniknął problem bezrobocia – spadło ono z ponad 6 milionów w styczniu 1933 r., do 400 tysięcy w 1938 r. W tym okresie nakłady na zbrojenia wzrosły o 2 tysiące procent, utrzymanie armii pochłaniało 65% wydatków publicznych. Jednocześnie – dbając o znękany kryzysem ekonomicznym robotniczy elektorat, który wyniósł NSDAP do władzy – narodowi socjaliści rozbudowywali sferę socjalną. Dodatki na dzieci, opieka zdrowotna, systemy urlopowe i emerytalne, świadczenia dla rodzin żołnierzy, projekt samochodu, na który miało być stać przeciętnego robotnika (samochód dla ludu, czyli dosłownie Volkswagen) – wszystko to podnosiło popularność Hitlera i jego „narodowych towarzyszy” w społeczeństwie niemieckim. Jednak była to popularność na kredyt: dług państwowy rósł błyskawicznie, państwo z budżetu udzielało kredytów, dotacji, subwencji zwłaszcza na rozbudowę przemysłu i rozwój technologii zbrojeniowych. „Nie mamy nic do stracenia, możemy tylko zyskać. Nasze położenie gospodarcze nie pozwoli nam utrzymać się dłużej niż kilka lat. Goering może o tym zaświadczyć. Nie mamy wyboru, musimy działać...” – powiedział Hitler 22 sierpnia 1939 r. na naradzie wojennej. Göring, który odpowiadał za realizację pierwszego, trwającego właśnie planu czteroletniego, zaświadczyłby z pewnością: pod koniec 1938 r. tylko kradzież złota ze skarbców banków czechosłowackich pozwoliła uniknąć bankructwa.
Lebensraum
Koncepcja niemieckiej „przestrzeni życiowej” była w planach Hitlera pojęciem kluczowym. „Coraz liczniejszy naród niemiecki potrzebuje większej przestrzeni życiowej. Moim celem jest stworzenie racjonalnego związku pomiędzy liczbą ludności a dostępną jej przestrzenią do życia. Od tego musi się rozpocząć walka. […] Żadna wyrachowana przebiegłość tu nie pomoże: tylko miecz jest rozwiązaniem. Naród niezdolny wykrzesać siły do walki, musi przejść do odwrotu…” – mówił 23 listopada 1939 r. do dowódców polowych i sztabowców. Niemiecką „przestrzeń życiową” widział Hitler na wschodzie, na ziemiach polskich i ukrainnych. To tam mieli się osiedlać Niemcy żyjący w diasporze i na emigracji zgodnie z hasłem „Heim ins Reich” (Dom w Rzeszy), stamtąd miały szerokim strumieniem płynąć do Niemiec właściwych żywność i surowce naturalne. Drugim bowiem celem Hitlera była gospodarcza autarkia – czyli pełna samowystarczalność niemieckiej gospodarki. Tylko wtedy – twierdził Hitler – Niemcy staną się mocarstwem światowym mogącym równać się z imperialną Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi.
Wehrwirtschaft
W 1936 r. Hitler zażądał stworzenia Wehrwirtschaft – gospodarki wojennej nastawionej na rozbudowę potężnej armii: „Jeśli nie zdołamy tak szybko, jak to tylko możliwe, uczynić armii niemieckiej najsilniejszą na świecie, Niemcy czeka zguba”. Silna armia miała z kolei zapewnić Niemcom zdobycze terytorialne na wschodzie i na zachodzie. Dzięki podbojom narodowi socjaliści chcieli nie tylko zdobyć ziemie pod uprawę oraz dostęp do brakujących im bogactw naturalnych, lecz także robotników przymusowych zapewniających utrzymanie wysokiego poziomu produkcji wtedy, gdy Niemcy będą walczyć na froncie. W ten sposób dążenie do ekonomicznej autarkii nierozerwalnie splatało się z koncepcją zdobycia niemieckiej „przestrzeni życiowej” oraz z rasistowską koncepcją, że Niemcy są „rasą panów” (Herrenvolk), zaś Polacy i inne narody słowiańskie tylko podludźmi. Zmuszanie obywateli podbitych państw do pracy na rzecz III Rzeszy rozpoczęło się już po zagarnięciu Czechosłowacji, na pełną skalę zostało rozwinięte po rozpoczęciu przez III Rzeszę wojny. Największą grupę robotników przymusowych stanowili obywatele ZSRS, potem Polacy, Francuzi, Włosi, Czesi, Holendrzy, Belgowie, Grecy. Do morderczej pracy niewolniczej zmuszani byli Żydzi w gettach i więźniowie obozów koncentracyjnych. Według szacunków w III Rzeszy pracowało przymusowo i niewolniczo nawet 14 milionów ludzi. Niektórzy szacują, że „na roboty” do Niemiec wywiezionych zostało nawet 3 miliony 200 tysięcy Polaków. Wśród niewolników III Rzeszy były polskie dzieci: Reichsführer Himmler nakazał zatrudniać nawet 12-latków. W gettach do pracy zmuszano dzieci 7-8-letnie. „Nie mogę uwzględniać faktu, że mnie przeklinają i potępiają. Wycisnę z nich wszystko i pozwolę im głodować i marznąć, każę im pracować w błocie i śniegu 10 i więcej godzin dziennie” – mówił dr Fritz Saukel, niemiecki generalny pełnomocnik do spraw zatrudnienia. Praca niewolników i robotników przymusowych dała państwu niemieckiemu dochód w wysokości co najmniej 130 miliardów euro. Kolejne 65 milionów euro wyniosły wpływy z podatku dochodowego, jakim obciążone były ich zarobki.