Kiedy profesor fizyki Grzegorz Karwasz przeprowadzał z Józefem Rotblatem ostatni wywiad, zaczął od pytania po angielsku:
„Czy mówi pan jeszcze po polsku?”.
Brytyjski noblista, szczerze oburzony, odpowiedział najczystszą polszczyzną:
„Co za głupie pytanie! Ja byłem i jestem Polakiem. Tylko że jako wynalazca bomby atomowej nie mogłem w Polsce mieszkać”.
I rzeczywiście, dla Józefa Rotblata, wynalazcy bomby atomowej, a jednocześnie laureata Pokojowej Nagrody Nobla, językiem ojczystym do samego końca był polski i mimo spędzenia na obczyźnie kilkudziesięciu lat płynnie się nim posługiwał.
Aż do swojej śmierci podkreślał silne związki z polskością, z dumą akcentując, że jest Polakiem z brytyjskim paszportem. I choć brytyjskim obywatelem Rotblat był od 1946 r. (w 1998 r. otrzymał nawet tytuł szlachecki), to urodził się w Warszawie, w 1908 r., w rodzinie polskich Żydów. Jako piąte z siedmiorga dzieci mały Józio nie mógł liczyć na szczególne względy ze strony rodziców. Mimo tego, że rodzinie Rotblatów początkowo powodziło się całkiem nieźle (ojciec przyszłego noblisty był dobrze prosperującym kupcem papierniczym), to jednak żydowska żyłka handlowa okazała się niewystarczająca do utrzymania się na szczycie. Po I wojnie światowej interes upadł, a liczna rodzina zajęła się rozkręcaniem innego intratnego biznesu - nielegalną sprzedażą bimbru. Własnoręcznie pędzonego w domowym zaciszu.
Chociaż młody geniusz nie odebrał formalnej edukacji, udało mu się ukończyć studia z zakresu fizyki na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego. Mimo że - jako jeden z nielicznych młodzieńców w tamtych czasach - studiował za darmo, jego studenckie życie trudno nazwać sielanką: za dnia zarabiał jako elektryk, a wieczorami intensywnie przygotowywał się do egzaminów. Dzięki temu końcowemu - magisterskiemu - zdobył uprawnienia do podjęcia pracy w charakterze nauczyciela, choć nie tylko. Dyplom stał się dla niego furtką do zdobywania stopni naukowych, z czego zresztą skwapliwie korzystał. Niemal natychmiast po zakończeniu studiów Józef Rotblat podjął bowiem pracę w pracowni radiologicznej Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.W latach 1933-1939 był tam asystentem, a od 1937 r. - zastępcą dyrektora Instytutu Fizyki Atomowej, Wolnej Wszechnicy Polskiej.
Za swojego mentora i przyjaciela uważał wtedy prof. Ludwika Wertensteina i to właśnie z nim omawiał swoje projekty badań nad fizyką atomową oraz badania teoretyczne i obliczenia. Już wtedy zajmowało go zagadnienie pracy nad bombą atomową, którym zajął się w nadziei, że uda mu się opracować ten wynalazek, zanim zrobią to rosnący w siłę Niemcy.
Do momentu obrony doktoratu, czyli do 1938 r., kariera naukowa Józefa Rotblata szła całkiem zwyczajnym torem, jednak już chwilę potem posypały się propozycje. Stypendium zagraniczne Oliver Lodge, które uzyskał niemal natychmiast po obronie doktoratu, Rotblat zawdzięczał Wszechnicy Naukowej w Warszawie i swoim promotorom, profesorom Stefanowi Pieńkowskiemu i Czesławowi Białobrzeskiemu. Wyjazd młodego naukowca do Wielkiej Brytanii jednak nieco się przeciągał. W efekcie młody doktor fizyki wylądował na Wyspach tuż przed wybuchem II wojny światowej - 30 sierpnia 1939 r.
Przyszły noblista kontynuował badania w Liverpoolu pod kierunkiem prof. Jamesa Chadwicka, który w tym czasie rozpoczął konstrukcję cyklotronu. Profesor Chadwick bardzo cenił pracę i pomysłowość Rotblata, dlatego zrobił wszystko, by znaleźć środki na zatrudnienie żony młodego asystenta w swoim instytucie, jednak wybuch II wojny światowej pokrzyżował mu plany - młodej pani Rotblat nigdy nie było dane dotrzeć do Liverpoolu.
Kiedy w latach 30. XX w. Józef Rotblat poznał młodziutką studentkę polonistyki Tolę Gryn, o ślubie postanowił niemal od razu. Małżeństwo zapowiadało się bardzo udanie, młodym jednak niestety nie było dane cieszyć się sobą zbyt długo. Pani Rotblat, pomimo zaangażowania kolegów Rotblata z Danii i Włoch, nie udało się dotrzeć na miejsce. Wiadomo, że zmarła w obozie koncentracyjnym. Małżonkowie nigdy się już nie spotkali, a Rotblat już więcej nie związał się z nikim na stałe.
Tak o wyprawie żony opowiadał Rotblat w swoim ostatnim wywiadzie z Grzegorzem Karwaszem: „Wyjazd do Anglii nieco się przeciągał, tak że wylądowałem na wyspie 30 sierpnia 1939 r. Wojna wisiała w powietrzu - moja żona miała do mnie dołączyć natychmiast, jak tylko uzyska wizę angielską. 3 września Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom i wyjazd do wrogiego kraju nie wchodził w grę. Sześć miesięcy zajęło mi ponowne nawiązanie kontaktu poprzez Czerwony Krzyż. Wyjazd był możliwy, ale tylko do kraju neutralnego. Z Nielsem Bohrem widywaliśmy się codziennie na porannej kawie. Załatwił mi zaproszenie z Danii. Ale zanim moja żona zdołała wyjechać, spadochroniarze Hitlera zajęli Kopenhagę. W Belgii mieliśmy dalszych krewnych. Przysłali zaproszenie w tempie błyskawicznym - niestety dywizje pancerne Hitlera były szybsze. Pozostały więc tylko Włochy, które w maju 1940 r. nie były jeszcze w stanie wojny z Anglią. Znajomi z Mediolanu załatwili wizę. Żona siedziała już w pociągu, kiedy Mussolini wypowiedział wojnę Anglii (10 czerwca 1940 r.). Czekam tak więc na żonę do dziś dnia. I na tym się moja historia prywatna kończy”.
Naukowiec, mimo życiowej tragedii, nie miał zbyt wiele czasu na roztkliwianie się nad sobą. Wojenne losy sprawiły, że rząd Zjednoczonego Królestwa pozwolił brytyjskim uczonym na uczestniczenie w pracach prowadzonych w USA nad bronią atomową. Do ekipy brytyjskiej włączono właśnie Rotblata, chociaż nie był w tym czasie obywatelem brytyjskim. Amerykanie nie bez oporu zaakceptowali jego kandydaturę i w 1942 r. Józefowi Rotblatowi udało się znaleźć w ośrodku w Los Alamos.
Jack Harris, kolega Rotblata, naukowiec, pisał po kilkudziesięciu latach o wątpliwościach, które przez cały czas towarzyszyły polskiemu geniuszowi: „Józef Rotblat nie był szczególnie szczęśliwy w Los Alamos. Z jednej strony, był sfrustrowany, że jego doświadczenie i talent nie są wykorzystane właściwie, a z drugiej strony, martwił się o moralność całego przedsięwzięcia. Jego wątpliwości uległy wzmocnieniu, kiedy usłyszał od administratora projektu generała Lesliego Grovse’a, że prawdziwym powodem opracowania broni jądrowej jest zdobycie przewagi nad Rosjanami! Kiedy w roku 1944 stało się jasne, że Niemcy nie będą mogli wyprodukować własnej bomby atomowej, [Rotblat] zdecydował o rezygnacji ze swojego udziału w projekcie i o powrocie do Liverpoolu. Chadwickowi było przykro, że jeden z członków jego ekipy życzy sobie opuścić Los Alamos, ale pomagał w zorganizowaniu jego powrotu, a wkrótce dowiedział się, że poddano Rotblata szczegółowej obserwacji jako potencjalnego szpiega!”.
Czyste intencje Rotblata w tej kwestii potwierdził także rok później John P. Holdren, który pisał:
„On był jedynym uczonym, który opuścił amerykańsko-brytyjski projekt opracowania bomby atomowej z powodów moralnych, gdy tylko stało się jasne, że Niemcy nie będą w stanie wyprodukować bomby atomowej”.
Mimo takiej postawy Józef Rotblat do końca życia nie pozbył się wyrzutów sumienia związanych z zaangażowaniem w prace nad stworzeniem bomby atomowej. To między innymi z tej przyczyny po powrocie do Liverpoolu Rotblat postanowił zaangażować się w rozwój medycyny nuklearnej. Jednak dopiero wieść o użyciu bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki sprawiła, że naukowiec postanowił aktywnie występować o abolicję dla broni atomowej. Z jednej strony, zaangażował się w badania nad terapią radiacyjną, a z drugiej - uczestniczył w akcjach popularyzujących wiedzę na temat tego, czym jest broń atomowa, jakie stwarza zagrożenia dla świata i dlaczego ludzkość powinna zrezygnować z prac nad jej udoskonaleniem.
Rotblat aktywnie uczestniczył także w tworzeniu Atomic Scientists Association (ASA), do którego należeli prawie wszyscy wybitni fizycy uczestniczący w opracowaniu podstaw fizycznych broni atomowej. Towarzystwo włożyło wiele środków i wysiłku w edukację społeczną dotyczącą energii nuklearnej, jej zastosowań w przemyśle i medycynie, a także informowanie o zagrożeniu, jakie stwarza dla ludzkości niekontrolowany rozwój broni jądrowej o masowej skali rażenia.
Podążając wciąż tą samą ścieżką, Rotblat zdecydował się na objęcie stanowiska dyrektora Katedry Fizyki Medycznej w Szpitalu św. Bartłomieja w Londynie (St. Bartolomeo’s Hospital). Zajmował się tam przede wszystkim wykorzystaniem procesów radiacyjnych zarówno w technikach diagnostycznych, jak i terapeutycznych. Między innymi we współpracy z patologiem dr Patrycją J. Lindop udowodnił możliwość powstawania nowotworów w zdrowych organizmach zwierzęcych pod wpływem dużych dawek promieniowania jonizującego.
W latach 50. ubiegłego stulecia dochodziło do licznych wybuchów atomowych w atmosferze, powodowanych zarówno przez ZSRR, jak i przez USA. Siła tych wybuchów bywała nawet tysiąc razy większa niż wybuchy w Hiroszimie i Nagasaki. Józef Rotblat, który w tym czasie nie miał już żadnego dostępu do sprawozdań naukowych dotyczących tych wydarzeń, wyłącznie na podstawie doniesień prasowych określił przybliżoną siłę wybuchów i sposób uzyskania tak silnej energii (metoda fision-fusion-fision). Opublikowanie tych obserwacji przysporzyło Rotblatowi sławy nie tylko w środowisku fizyków.
W kilka lat po wojnie Bertrand Russell, wybitny fizyk i matematyk, w obawie o dalszy rozwój prac nad bronią atomową zaczął mobilizować wybitnych uczonych do aktywnego sprzeciwu wobec takich praktyk. Russell porozumiał się z Rotblatem i wspólnie opracowali wstępny dokument, znany później jako „Russell-Einstein Manifesto”, który miał zwrócić uwagę naukowców na problem intensywnego rozwoju badań nad bronią jądrową. Manifest zawiera przede wszystkim ostrzeżenia przed konsekwencjami użycia broni nuklearnej, informacje o jej ogromnej sile niszczącej, a także trudnych do przewidzenia konsekwencjach, wczesnych i późnych, konfliktu atomowego.
Ostateczna wersja manifestu kończy się apelem do środowisk naukowych, a przede wszystkim do rządów państw:
„Biorąc pod uwagę to, że w przyszłej wojnie światowej broń nuklearna będzie użyta i że ta broń zagraża trwałej egzystencji ludzkości, domagamy się od rządów potwierdzenia publicznego, że nie jest ich celem przygotowywanie światowego konfliktu i że będą dążyć konsekwentnie do pokojowej dysputy nad wszystkimi sprawami pomiędzy nimi”.
Manifest ogłoszono 9 lipca 1955 r. w Londynie, a jego sygnatariuszami oprócz Józefa Rotblata i Bertranda Russella byli m.in. Frederic Joliot-Curie i Albert Einstein.
To właśnie wokół tej grupy rozwinął się później wspierany przez Rotblata Ruch PUGWASH, czyli system międzynarodowych konferencji pozwalających na wymianę poglądów uczonych, dyplomatów, polityków i dziennikarzy z całego świata. Pierwsza Międzynarodowa Konferencja PUGWASH odbyła się w lipcu 1957 r. w Pugwash w Kanadzie na zaproszenie Cyrusa Etona. W następnych latach odbyły się 63 ogólnoświatowe konferencje i ponad 250 węższych sympozjów, z czego dziesięć w Polsce.
W swoich wypowiedziach prof. Rotblat niejednokrotnie sugerował środowiskom naukowym stworzenie zbioru etycznych zobowiązań dla uczonych, który regulowałby ich uczestnictwo w pracach nad rozwojem technologii mogących stanowić zagrożenie dla ludzkości. Rotblat był przekonany, że w dzisiejszych czasach pogoń za zyskiem często zaślepia ludzi, którzy nie dostrzegają związanego z rozwojem nowych technologii zagrożenia. Proponował, aby po ukończeniu studiów uczeni składali przysięgę (na kształt przysięgi Hipokratesa), że będą skrupulatnie analizowali potencjalne skutki zastosowania wszystkich proponowanych technologii i nie będą wprowadzać na rynek nowości grożących człowiekowi. Jego propozycje wielokrotnie były cytowane jako doskonały przykład odpowiedzialnego i etycznego wykorzystywania rozwoju technologii.
Zaangażowanie Józefa Rotblata w działalność organizacji PUGWASH jest nie do przecenienia: był sekretarzem generalnym tego ruchu w latach 1957-1972, przewodniczył Brytyjskiej Grupie PUGWASH (1978-1988), był także prezydentem tej organizacji (1988-1997). Dzięki jego inicjatywie rozwinął się także Ruch Młodzieży PUGWASH, a międzynarodowe konferencje stały się ważnym forum wymiany myśli polityków, co miało duże znaczenie w okresie zimnej wojny.
Powszechnie uważa się, że działalność Rotblata przyczyniła się do rozwinięcia kontaktów politycznych państw o sprzecznych interesach, głównie USA i ZSRR, a te z kolei doprowadziły do zawarcia międzynarodowych traktatów ograniczających zbrojenia, zwłaszcza nuklearne (traktat z Tlatelolco - 1967, Non Proliferation Treaty - 1968, Anti-Ballistic Missile Treaty - 1972, Biological Weapons Convention - 1972, Chemical Weapons Convention - 1993). To właśnie w uznaniu dla działalności Józefa Rotblata na tym polu w 1995 r. przyznano i jemu, i całemu Ruchowi PUGWASH (pół na pół) Pokojową Nagrodę Nobla.
Józef Rotblat zasłynął jako autor ponad 400 publikacji, w tym 24 książek omawiających problemy fizyki nuklearnej, fizyki medycznej i radiobiologii, ryzyka i konsekwencji wojny nuklearnej i eliminacji broni atomowej. Nobel nie był jego jedynym sukcesem: otrzymał liczne wyróżnienia naukowe, w tym doktoraty honorowe wielu uczelni i członkostwa wielu europejskich i amerykańskich akademii nauk, m.in. Royal Society (1995) i Polskiej Akademii Nauk (1966). Nadano mu wiele orderów i wyróżnień: brytyjskich (KCMG wraz z tytułem szlacheckim 1998, CBE, FRS), bułgarskich, japońskich i polskich (Krzyż Komandorski Orderu Zasługi 1987, Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski 1998, Medal Kopernika 1996), a nawet Naukową Nagrodę im. Alberta Einsteina (1992).
Nie jest tajemnicą, że profesor chętnie bywał w swojej ojczyźnie i lubił przedstawiać swoje poglądy polskim środowiskom. Do końca życia posługiwał się literacką polszczyzną, bardzo interesował go rozwój nauki w naszym kraju. Śmierć zaskoczyła go podczas przygotowań do odbycia kolejnej wizyty w Warszawie. Profesor Józef Rotblat zmarł w Londynie w 31 sierpnia 2005 r. w wieku 96 lat. Niestety, pomimo zaangażowania w to, co działo się w Polsce, Józef Rotblat nie jest w swojej ojczyźnie zbyt dobrze znany. Ten przykry fakt przywodzi na myśl znane słowa Stanisława Jachowicza: „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”. Może czas sobie wreszcie o nim przypomnieć.
Zuzanna Wierus