"Ciarki przeszły mi po plecach. Zdałem sobie sprawę, co to oznacza dla ludzkości" - mówił amerykański fizyk żydowskiego pochodzenia Izydor Izaak Rabi po tym, kiedy na własne oczy zobaczył eksplozję pierwszej amerykańskiej bomby atomowej.
Obecność Rabiego przy odpaleniu bomby nie mogła dziwić, bo jego prace naukowe miały wpływ na jej wyprodukowanie.Wcześniej uczony dostał Nagrodę Nobla. Należał do czołowych osobistości w fizyce XX wieku.
Człowiek, którego nazywano "Gigantem nauki" i który miał okazję zetknąć się np. z Albertem Einsteinem, pochodził z naszego regionu.
Urodził się w 1898 roku w Rymanowie, w biednej żydowskiej rodzinie. Dom jego rodziców stał prawdopodobnie w rejonie ulic Pięknej i Kilińskiego, w pobliżu istniejącej do dziś synagogi.
- Tego domu już nie ma. To były drewniane zabudowania. Niemcy zburzyli je podczas okupacji - tłumaczy Andrzej Potocki, autor wielu artykułów, książek i reportaży telewizyjnych, poświęconych m.in. podkarpackim Żydom.
Izydor Izaak był synem Dawida Rabiego i Janet z domu Teig. - W katastrze z 1852 roku nie występuje nazwisko Rabi, za to jest nazwisko Teig - wyjaśnia Potocki. - To znaczy, że rodzina jego matki była zasiedziałą rodziną rymanowską. Ojciec musiał być z zewnątrz. Na kirkucie w Rymanowie na pewno są dziś groby rodziny Teig. Gdzie dokładnie - nie wiadomo, bo Żydzi na nagrobkach nie używali nazwisk.
Ojciec przyszłego fizyka trudnił się krawiectwem. Izydor Izaak Rabi wiele lat potem powiedział:
"To cud, że takie chorowite dziecko jak ja, pochodzące z tak biednej rodziny, w tak krótkim czasie, jakim jest życie jednego człowieka, osiągnęło tak wiele. Gdybyśmy zostali w Europie, zapewne byłbym krawcem".
Szukając możliwości poprawy swojego bytu, państwo Rabi wyemigrowali do Ameryki. Szereg źródeł podaje, że stało się to w 1899 roku. W innych opracowaniach jest mowa o roku 1901.
W wieku 6 lat Izydor zaczął naukę w szkołach Manhattanu i Brooklynu. Pokonywał kolejne szczeble edukacji, by w 1937 roku uzyskać tytuł profesora fizyki na Uniwersytecie Columbia.
W 1940 r. stanął na czele Instytutu Promieniowania. Wydatnie pomógł armiom walczącym z faszyzmem. Dzięki jego pracom naukowym wojska alianckie zostały szybciej wyposażone w radary. Fizyk wychodził z założenia, że każda droga, która prowadzi do pokonania Hitlera, jest dobra.
"Gdyby ktoś przyszedł do mnie z jakimś pomysłem w tej sprawie, zapytałbym, ilu Niemców od tego zginie" - wyznał.
W 1944 roku przyznano mu Nagrodę Nobla za tzw. rezonansową metodę obserwacji własności magnetycznych jąder atomów.
Badania te ułatwiły dokonanie dokładnych pomiarów, których wyniki są wykorzystywane w systemach naprowadzania rakiet i kierujących satelitami.
Jak wspomniano, Rabi przyczynił się też do tego, że Amerykanie w 1945 roku wyprodukowali bombę atomową.
- W serwisie YouTube znalazłem film, na którym uwieczniono dialog Rabiego z twórcą bomby atomowej, Robertem Oppenheimerem. Obaj panowie rozmawiają na chwilę przed odpaleniem pierwszej bomby. Ta scena dowodzi, jak ważne były badania Rabiego przy pracach nad skonstruowaniem tego typu broni - zwraca uwagę Andrzej Potocki.
Kiedy Edward Teller i inni naukowcy zaczęli forsować program budowy bomby wodorowej, Rabi głośno zaprotestował. Mimo to "super broń" powstała. "Świat byłby lepszym miejscem bez pana Tellera" - ocenił Rabi.
I wraz z włoskim fizykiem, również noblistą, Enrico Fermim przestrzegał, że "ta broń ma nieograniczoną siłę rażenia i że samo jej istnienie oraz wiedza o jej produkcji są niebezpieczne dla całej ludzkości i złe z punktu widzenia fundamentalnych zasad etycznych".
Urodzonego w Rymanowie fizyka zawsze interesowało pokojowe wykorzystywanie wiedzy o atomie.
Za zasługi dla Stanów Zjednoczonych podczas II wojny przyznano mu najwyższe odznaczenie cywilne. Otrzymał również francuską Legię Honorową. Po wojnie był doradcą ds. nauki prezydenta USA Dwighta Eisenhowera.
- Z pełnieniem tej funkcji wiązała się niemała odpowiedzialność. Prezydent mu ufał i Rabi miał jakiś wpływ na losy świata - zaznacza Potocki.
Choć Rymanów opuścił jako małe dziecko, nie zapomniał o swoich korzeniach. 5 lipca 1971 roku odwiedził rodzinną miejscowość.
- Spotkał się z członkami Miejskiej Rady Narodowej. Uczestniczyłem w tej rozmowie i pamiętam, że trochę się nie kleiła - my nie mówiliśmy po angielsku, a on nie znał polskiego - opowiada Franciszek Józefowicz, wówczas sekretarz prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Rymanowie.
Mimo bariery językowej uczony z Ameryki został przez władze Rymanowa przyjęty bardzo ciepło. - Nasz pracownik, Michał Lorenc, dziś już nieżyjący, pokazywał mu nawet, gdzie stał dom jego rodziców - zapamiętał Franciszek Józefowicz.
W trakcie swojej wizyty prof. Rabi wpisał się do Kroniki Rymanowa. Napisał tam m.in.: ,"Tak jak oczekiwałem, miejscowość jest piękna - tak jak to przedstawiali mi moi rodzice. Jestem tu przejazdem, poznając tragiczną historię tego malutkiego miasta".
Izydor Izaak Rabi urodził się 29 lipca 1898 roku. W 1919 r. uzyskał tytuł bakałarza chemii. Studiował na uniwersytetach Cornell i Columbia w Nowym Jorku. W wieku 29 lat został doktorem fizyki. Po II wojnie objął funkcję dziekana Wydziału Fizyki Uniwersytetu Columbia. Był doktorem honoris causa wielu uczelni, członkiem kilkunastu towarzystw, współtwórcą Narodowego Laboratorium na Long Island i pomysłodawcą Centrum Badań Nuklearnych w Genewie. Do legendy przeszła jego reakcja na wieść o odkryciu mionu - "kuzyna" elektronu. Rabi miał zapytać: "A kto to zamawiał?". Zmarł 11 stycznia 1988 roku.
(fot. Wikimedia Commons)
Do Rymanowa przyjechał z nim Janusz Mika.
- Dobrze znałem angielski i miałem pojęcie o fizyce, więc poproszono mnie, abym mu towarzyszył - wspomina Mika, wtedy pracownik Instytutu Badań Jądrowych w Świerku, a dziś wiceprzewodniczący rady naukowej Narodowego Centrum Badań Jądrowych. - W trakcie pobytu w naszym kraju Rabi zwiedził instytut w Świerku, był też w Krakowie. W rozmowie ze mną nie ukrywał jednak, że przede wszystkim koniecznie chciał zobaczyć miasto, w którym się urodził.
Nobliście towarzyszyła w Polsce żona Helen, którą poślubił w 1926 roku i z którą miał dwie córki. W czasie wolnym od pracy naukowiec lubił podróże, spacery oraz teatr.
- Podczas tych paru dni, które spędził w Polsce, przegadaliśmy wiele godzin - opowiada Janusz Mika. - Był to nieprzeciętnie mądry człowiek. Przy tym pogodny, uśmiechnięty. Przyjeżdżający do nas Amerykanie często grymasili; Rabi nie narzekał ani na hotele, ani na restauracje. Pamiętam, że tłumaczyłem się przed nim z tego, iż słabo się orientuję w kwestiach typowo turystycznych. On na to, że to bardzo dobrze, bo właśnie przewodnicy zasypują człowieka gradem informacji, z których później trudno cokolwiek zapamiętać.
Profesor Mika dodaje, że uroczą, przemiłą osobą była również małżonka Rabiego.
- Przypominam sobie, jak siedzieliśmy przy kolacji i podano nam kawę. Szklanki były pełniutkie, nie miały ucha i żona Rabiego szeptem zapytała: Janusz, jak to pić? Wtedy przedstawiłem coś w rodzaju instrukcji picia kawy. Jak ja to nazywałem - kawy "po włościańsku" - śmieje się Janusz Mika.
Niedawno minęła 115. rocznica urodzin profesora Rabiego. W tym roku upłynęło też 25 lat od jego śmierci. Zmarł w Nowym Jorku po długiej i ciężkiej chorobie.
W materiale telewizyjnym Andrzej Potocki nazwał uczonego "najwybitniejszą postacią związaną z Podkarpaciem". W rozmowie z Nowinami dziennikarz podtrzymuje tę opinię.
- Jeśli powszechnie przyjęło się, że najważniejszym światowym wyróżnieniem jest Nagroda Nobla, a Rabi to jedyny noblista urodzony na terenie obecnego Podkarpacia, to znaczy, że on zaszedł najdalej - przekonuje.
Mimo tego, jak dużo w życiu osiągnął, Izydor Izaak Rabi w Polsce jest praktycznie nieznany.
- Nawet w Rymanowie nie wszyscy to nazwisko kojarzą - zauważa mieszkaniec miasta, historyk Janusz Konieczny. - Kiedy uczyłem w szkole, starałem się w związku z tym podkreślać, że stąd wywodzi się noblista. Uczniowie słuchali z zainteresowaniem i… niedowierzaniem.
Genialny fizyk przez długie lata nie był w swoim rodzinnym mieście w ogóle upamiętniony. Dopiero w 2005 roku na budynku szkoły podstawowej wmurowano tablicę. Zdaniem Potockiego, ten gest pamięci to za mało.
- Gdyby to ode mnie zależało, Rabi byłby patronem centralnej ulicy w Rymanowie - mówi.
- W eksponowanym miejscu powinna stanąć tablica ze zdjęciem profesora i podpisem: "W tym mieście urodził się laureat Nagrody Nobla, współtwórca pierwszej bomby atomowej, doradca prezydenta USA".
- Chcę podkreślić, że byłem jednym z inicjatorów wmurowania tablicy na budynku szkoły. Jednocześnie miała miejsce sesja naukowa - przypomina Wojciech Farbaniec, burmistrz Rymanowa. - Jak najbardziej widzę jednak potrzebę podejmowania kolejnych inicjatyw upamiętniających tego wielkiego człowieka. Mogłoby się to odbywać np. w formie cyklicznej imprezy. Porozmawiam także z dyrektorem szkoły i poproszę, aby nauczyciele poświęcali nobliście więcej uwagi. Czy będzie w Rymanowie ulica Rabiego? Ta idea dojrzewa i myślę, że prędzej czy później tak się stanie.
CEZARY KASSAK, Nowiny Rzeszowskie
Przy pisaniu tekstu korzystałem m.in. z noty biograficznej zamieszczonej w "Roczniku Rymanowa Zdroju" tom II 1997 r. autorstwa Krzysztofa Smereckiego (teksty z angielskiego tłumaczył Wojciech Mrozek, przekład wpisu do Kroniki Rymanowa - Ryszard Trawiński).