Ehrenfried Knop jest dobrym synem. Gdy rodzice wysyłają go w 1924 roku do Ameryki, żeby zarobił na zakład stolarski, opuszcza Piotrowice koło Katowic i jedzie za ocean. Chłopak ma ledwo 20 lat, ale dobrze pamięta ciężką rękę ojca, chwyta się więc każdej roboty, oszczędza i posyła do domu dolary. Tęskni za matką i dwojgiem braci, czuje się samotny. Ojciec jednak pisze, że na Śląsku ciężko, trwa inflacja i nie ma po co wracać, bo do stolarni jeszcze daleko. Niech przysyła więcej dolarów. Posiadłość przy ulicy Wodnej 18 w Piotrowicach będzie na niego.
Bruno Hauptmann nie ma już ojca, dwóch jego braci zginęło na Wielkiej Wojnie, a on sam na froncie we Francji dostał odłamkiem w głowę. Odtąd ciągnie go do złodziejstwa. Kiedyś nocą podstawił drabinę pod okno pewnego burmistrza i zabrał, co chciał. Ale też z tego powodu musi znikać z Niemiec. Do Ameryki dostaje się nielegalnie, bez biletu, z cudzymi dokumentami.
Knop i Hauptmann zaprzyjaźniają się. Obaj lubią stolarkę i mówią po niemiecku. Obaj również stracą życie w tym samym roku.
Wysłane 24 tys. dolarów
Krach na giełdzie i wybuch kryzysu dobijają przybysza z Piotrowic. Coraz trudniej mu zarobić, czasem stoi w kolejce po zupę dla bezrobotnych. Z domu piszą, że kryzys szaleje też na Śląsku, bez pomocy syna z Ameryki to tylko wbić zęby w ścianę. Ehrenfried nie skarży się, że ledwo daje sobie radę, nie chce martwić bliskich. Ratuje go myśl o powrocie i dobry fach. Głoduje, ale dolary wysyła. Po wielu latach w Ameryce oblicza, że powinien już mieć w Piotrowicach dom i warsztat stolarski. Będzie robił na swoim, zatrudni braci, ożeni się z miejscową dziewczyną. Wysłał przecież 24 tys. dolarów, to wtedy prawdziwy majątek. Ale gdy zawiadamia ojca, że wkrótce wraca, przychodzi list, że potrzeba więcej pieniędzy.
Ehrenfried zamierza jednak zrobić bliskim niespodziankę. Niestety, nie zna polskiego dramatu o tym tytule. Karol Hubert Rostworowski opowiada w nim o losach syna, który w tajemnicy wraca z Ameryki i nagle pojawia się w rodzinnym domu. Wita go tam siekiera.
Syn Knopów zjawia się w Piotrowicach, chociaż nikt na niego nie czeka. Ojciec, matka, dwaj młodsi bracia nie ukrywają złości; kto im teraz przyśle dolary? Po co przyjechał? Tu już wszystko podzielone. Nic do niego nie należy,. Nie ma oficjalnie prawa do domu ani do stolarni, nie ma konta z oszczędnościami. Wynocha stąd. Ehrenfried najpierw chce się wieszać, potem zamierza sprawę załatwić jak w Ameryce. Podaje rodzinę do sądu i wygrywa. Muszą mu oddać większość tego, co zabrali. Ojcu należy się tyle, ile wydał na wysłanie go do Ameryki.
Pięć strzałów i majątek wraca
Knopowie mają 19-letniego syna Alfreda, posłusznego, jak kiedyś jego starszy brat. Już wie, co ma zrobić. W 1936 roku zabiera rewolwer i sztylet, staje przed bratem, strzela do niego pięć razy. Dwie kule trafiają celnie prosto w serce. Rodzina udaje rozpacz, zabójca bierze winę tylko na siebie. Podobno brat chciał go uderzyć sztyletem, a on miał przy sobie akurat rewolwer, więc strzelał przed siebie w przerażeniu. Zbrodnia jest bardzo głośna. Potępienie społeczne jest większe niż sądowa kara. Alfred z powodu wieku dostaje tylko cztery lata więzienia. Dom i warsztat wracają do rodziny.
Z dokumentów Ehrenfrieda: sprawa Lindbergha
80 lat temu Bruno Hauptmann zostaje stracony na krześle elektrycznym - tak kończy się jeden z najgłośniejszych procesów sądowych na świecie. Karę śmierci wymierzono za porwanie w 1932 roku synka Charlesa Lindbergha.
Charles Lindbergh, lotnik, wsławił się pierwszym samolotowym samotnym przelotem między lądem Ameryki Północnej a Europą bez międzylądowań w 1927 roku. Jest uważany za bohatera, cieszy się ogromną sympatią opinii publicznej, dlatego zaginięcie jego synka staje się wielkim wydarzeniem.
Chłopca z roztrzaskaną główką znaleziono w pobliżu położonej na uboczu, na skraju lasu willi Lindbergha. Do zabójstwa doszło zaraz po porwaniu. Przed znalezieniem zwłok rodzice zapłacili 70 tys. dolarów okupu. Hauptmanna oskarżono o zbrodnię w oparciu o liczne dowody. Sąd uznał, że podstawił on pod okno dziecięcego pokoju drabinę, wyjął chłopca z łóżeczka i pozbawił go życia dla zysku.
W papierach Ehrenfrieda znaleziono listy do policji na temat Hauptmanna. Jego przyjaciel pisze, że dobrze zna się na ludziach i nie wierzy w winę Hauptmanna, to niemożliwe. Sprawiał na nim wrażenie człowieka miłego, który by nigdy nie zabił dla pieniędzy.
Ale na ludziach Ehrenfried to się jednak nie znał...
Grażyna Kuźnik