Okupacyjny futbol, czyli jak Polacy grali w piłkę na przekór Niemcom

Tomasz Plaskota
Zdjęcie z meczu w maju 1939 roku. Nikt jeszcze nie wiedział, że przyszłoroczne rozgrywki będą w pełnej konspiracji.
Zdjęcie z meczu w maju 1939 roku. Nikt jeszcze nie wiedział, że przyszłoroczne rozgrywki będą w pełnej konspiracji. Fot. NAC
Warszawiacy kopali piłkę w czasie wojny z wyjątkową pasją. Na małym boisku przy Podskarbińskiej grano jednego dnia nawet cztery mecze, nierzadko przerywane łapankami

Za udział w grze albo oglądanie meczu piłkarskiego w czasie okupacji niemieckiej w Warszawie groziło Polakom nawet rozstrzelanie. Mimo to chętnych do grania i oglądania meczów nie brakowało. Z czasem przypadkowo organizowane na początku okupacji mecze przekształcono w konspiracyjne rozgrywki ligowe o mistrzostwo stolicy, sprawnie zarządzane przez tajny związek piłkarski, który pod koniec okupacji zrzeszał ponad 50 pełnych drużyn. W rozgrywkach występowali najlepsi piłkarze, także reprezentanci Polski, nie tylko z Warszawy, ale też z Krakowa, Łodzi, na nawet z okupowanych przez Sowietów Kresów.

Na mocy rozporządzenia generalnego gubernatora Hansa Franka podczas okupacji niemieckiej zabroniono Polakom organizowania zawodów sportowych. Niemcy uważali, że związki gimnastyczne i sportowe, które służą do podniesienia tężyzny fizycznej ludności, nie leżą w nich interesie. Za regulacjami prawnymi poszło niszczenie klubowych archiwów i trofeów. Boiska klubowe zostały przejęte przez Niemców, na stadionie Legii mecze rozgrywało wojsko, na obiekcie Polonii - SS i Policja.
Okupacyjne zakazy nie przyniosły skutku, piłkarze i działacze, mimo trudnych warunków materialnych, konieczności walki o byt, wrócili do ukochanej dyscypliny sportu. „Jednakże ani represje, ani żadne zakazy nie mogły powstrzymać młodzieży od uprawiania sportu, który w tych tak trudnych chwilach był jej tak samo potrzebny do życia jak chleb i nauka, jak walka z okupantem. Dla wielu też ów zakazany sport był jedną z form walki o patriotyzm, o hart ducha młodego Polaka” - wspominał świadek tamtych dni, późniejszy sędzia piłkarski Grzegorz Aleksandrowicz.

Ważną rolę w organizowaniu rozgrywek piłkarskich w okupowanej Warszawie odegrał reprezentant Polski prof. Józef Ciszewski. „Z jego inicjatywy wczesną wiosną 1940 r. wyszedł na przestronne Pole Mokotowskie (wówczas jeszcze nie było ono zabudowane) klub sportowy »Błysk«, grupujący młodzież tzw. Kolonii Staszica i okolic Politechniki. Po kilku dniach zjawiły się tu inne drużyny, rozpoczęły się rozmowy, powstała myśl zorganizowania turnieju, pierwszego podczas okupacji prawdziwego turnieju z losowaniem par, terminarzem rozgrywek, sędziami.
Początkowo na boiskach bez prawdziwych bramek i w kombinowanych kostiumach, z czasem z prawdziwym wyposażeniem terenu gry i w kompletnych strojach piłkarskich. Uczestniczyli w nim chłopcy ze Śródmieścia, Woli, Ochoty, Mokotowa, Okęcia i Powiśla” - pisał Aleksandrowicz, który wraz z Alfredem Nowakowskim pomagał Ciszewskiemu w organizacji turnieju. Rywalizowały w nim takie drużyny, jak: Berberys, Błysk, Continental, Placówka, Szczerbiec, Varsovia i Żagiew. Grano klasycznym systemem każdy z każdym po dwa mecze, wygrał Błysk przed Placówką. Trenerem i najstarszym zawodnikiem Błysku był wspomniany Ciszewski, rezerwowym bramkarzem - późniejszy powstaniec i aktor Andrzej Łapicki.

Mokotów i piłka

Turniej był impulsem, który zaktywizował piłkarską Warszawę. „Znaczenie turnieju mokotowskiego było większe, niż się jego organizatorom początkowo wydawało. Pobudził on do życia najpierw dzielnicowy turniej na Żoliborzu, a następnie dziesiątki innych drużyn stołecznych i podwarszawskich. Wyzwolił energię oraz inicjatywę doświadczonych działaczy, zaktywizował wielu znanych piłkarzy. We wszystkich dzielnicach zaczęły szybko powstawać nowe kluby futbolowe z całą niemal czołówką okresu przedwojennego, z Polonią, Skrą, Ursusem, Okęciem, Grochowem na czele” - ocenia Aleksandrowicz.
W sierpniu 1940 r. rozpoczęła się runda jesienna mistrzostw Warszawy, którą wygrała drużyna Grochowa, kolejne miejsca zajęły Varsovia, Osiedle z Koła, Unia, Okęcie, Jedność (była Skra), Fala i Korona. Na przełomie sierpnia i września 1940 r. na stadionie Polonii, który najprawdopodobniej już wtedy był obiektem SS i Policji, zorganizowano turniej piłkarski. Turniej był możliwy zapewne dlatego, że Niemcy jeszcze rzadko ze stadionu korzystali albo dzięki łapówce. Na turnieju wystąpiły najważniejsze stołeczne kluby: Polonia, Warszawianka, Okęcie, Ursus, Grochów. Wzięło w nim udział szesnaście drużyn, które rywalizowały w czterech grupach. Zwycięzcami grup zostały: Bimber, Czarni, Wawel i Wisła. W finale, który odbył się 13 września, Czarni pokonali Bimber 3:1. Czołowymi graczami obu zespołów byli dawni piłkarze Polonii. Do połączenia rozproszonych piłkarzy Czarnych Koszul doszło dopiero w Wigilię w 1941 r. w mieszkaniu działacza Polonii Stanisława Masznera. O pomoc dla klubu zapewne zwrócono się do słynnego aktora filmowego i wybitnego komika Adolfa Dymszy, który w czasie wojny był sponsorem Polonii.
Przez pierwsze dwa lata okupacji rozgrywki były organizowane na zasadzie improwizacji, drużyny nie były rejestrowane, piłkarze grali zwykle w klubach, które działały blisko ich miejsca zamieszkania, organizacja rozgrywek była przypadkowa. Pod koniec 1941 r. powołano konspiracyjny Warszawski Okręgowy Związek Piłki Nożnej, który czuwał nad rozgrywkami. WOZPN znacznie ułatwił organizację spotkań i turniejów. „Drukowane są regulaminy rozgrywek, wydawane komunikaty, zawiadomienia (…) odbywają się zebrania kierującego rozgrywkami komitetu. Wszystko tuż obok Niemców, wbrew ich zakazom” - wspominał działacz piłkarski i dziennikarz Mieczysław Szymkowiak.

Mecze w ukryciu

W 1942 r. do rozgrywek o mistrzostwo Warszawy WOZPN wybrał drużyny, które wyróżniały się pod względem sportowym i organizacyjnym, były to: Błysk, Fala, Okęcie, Olimpia (pod tą nazwą występował Grochów), Piaseczno, Polonia, Wir i Wawel. Triumfowała Polonia, która nie przegrała żadnego meczu, jedno spotkanie, z Falą zremisowała 2:2. Końcowa kolejność wyglądała następująco: 1. Polonia, 2. Okęcie, 3. Legia, 4. Fala, 5. Wir, 6. Wawel, 7. Piaseczno, 8. Błysk. Ostatnie miejsce nieoczekiwanie zajął Błysk, który na początku okupacji należał do czołowych stołecznych zespołów, jednak aresztowania zawodników znacząco osłabiły drużynę. Rozegrano również mecz reprezentacji Warszawy lewobrzeżnej z drużyną Warszawy prawobrzeżnej. W pierwszej drużynie występowali piłkarze Polonii, w drugiej głównie piłkarze Olimpii i Fali.
Informacje o meczach błyskawicznie rozchodziły się pocztą pantoflową, piłkarze mówili o terminie i miejscu meczu swoim kolegom i rodzinom, a ci przekazywali informacje kolejnym osobom. Czasem piłkarze byli zaczepiani na ulicy przez nieznajomych, którzy pytali, gdzie i z kim będą grali najbliższy mecz. Problemem dla stołecznych klubów były miejsca, gdzie mogły rozgrywać swoje mecze. W drugiej połowie 1940 r. zrezygnowano z grania na Polu Mokotowskim i boisku przedwojennego 1. Pułku Lotniczego przy Rakowieckiej, ponieważ w okolicy stacjonowały niemieckie jednostki. Później mecze zaczęto rozgrywać przy ul. Podskarbińskiej 10 na Grochowie i w niektórych podwarszawskich miejscowościach, oglądało je nawet ponad tysiąc fanów. Boisko na Podskarbińskiej było położone w bezpiecznym miejscu. Po pierwsze, Niemcy rzadko pojawiali się w tej okolicy, a po drugie - było otoczone blokami. Na najwyższych piętrach czuwano, czy nie zbliżają się niemieccy żołnierze i w razie potrzeby ostrzegano piłkarzy i kibiców. Trudno się dziwić, że boisko na Grochowie było tak popularne. Mecze rozgrywano także na Opaczewskiej (Ochota), dawnym boisku AZS w parku Skaryszewskim, na Okęciu, na stadionie Skry przy Okopowej, w parku Dreszera, w parku Żeromskiego na Żoliborzu, gdzie rozgrywał swoje mecze Promyk, którego kapitanem był Olgierd Budrewicz. Boisko w parku Żeromskiego było zbyt małe, żeby występowały na nim zespoły w pełnych, jedenastoosobowych składach, grano więc po siedem osób. Linie były umowne, bramki prymitywne.
„Bez siatek, miały wprawdzie normalne wymiary i drewniane słupki, ale zamiast również drewnianej poprzeczki przeciągnięty był między słupkami sznur, którego oba końce szły ukośnie od szczytów słupków do wbitych w krańcową linię boiska kołków. Po meczu bramki rozmontowywano, a słupki oraz sznur przechowywano w mieszkaniu młodziutkiego Wiktora Natansona” - wspomina J. Kulesza.
Pod Warszawą grano w Piasecznie, Ursusie, Włochach i Radości, Pruszkowie, Milanówku, Mirkowie, Żabieńcu, Gołkowie, Górze Kalwarii. „Byłem raz świadkiem (chyba w roku 1941) - wspomina A. Grzegorzewicz - meczu rozegranego pod ochroną wartownika w mundurze Wehrmachtu. Nie pamiętam już, w którym to było miejscu, ale gdzieś na Kole, z dala od domów mieszkalnych, mieściły się magazyny transportowe okupanta, na których terenie był wolny plac nadający się na boisko piłkarskie. Żołnierze Wehrmachtu grali tam w wolnych chwilach, więc i sprytny organizator drużyny Osiedla, późniejszy reprezentant Polski Edward Brzozowski, znalazł jakąś drogę do strzegącego wartownika”. Ową „drogą” do wartownika była butelka bimbru.
20 września 1942 r. na Żoliborzu grał Promyk ze Spartą. Frekwencja była mniejsza niż zwykle, bo kibice obawiali się łapanki. „Sparta dostała 5:0. Wszyscy obawiali się łapanki. Była chyba 1 normalnej widowni, najodważniejsi” - pisze młoda żoliborzanka w pamiętniku cytowanym przez J. Kuleszę. Krwawo zakończył się mecz w 1943 r. w Konstancinie, gdzie stołeczny Wir grał z Mirkowem. Boisko, na którym rozgrywano zawody, leżało około kilometra od willi Fischera, kata stolicy. Publiczność, której zebrało się około tysiąca osób, wiedziała o tym, jednak emocje wzięły górę i kibice zaczęli głośno dopingować zawodników. Odgłosy dotarły do willi kata Warszawy, który przyjechał się zorientować, co się dzieje, chwilę popatrzył na mecz i odjechał, po kilkunastu minutach wokół boiska pojawił się oddział SS z odbezpieczoną bronią, tłum zaczął uciekać, Niemcy otworzyli ogień. Dwie osoby zginęły, kilka było rannych. Piłkarze uciekali, czołgając się przez zarośla i pola, dopiero w nocy dotarli do Warszawy w strojach piłkarskich. Tragicznie zakończył się wyjazd piłkarzy Polonii na mecz do Milanówka. Połowa drużyny została zatrzymana przez Niemców na Dworcu Głównym. Większość piłkarzy na drugi dzień wypuszczono, jednak Dzierzbicki i Matusik zostali wywiezieni do Auschwitz. Piłkarze, których Niemcy nie zatrzymali na dworcu, pojechali do Milanówka i rozegrali meczu w składzie wzmocnionym przez miejscowych zawodników. „Boleśnie i krwawo płacono więc w tym czasie za uprawianie sportu. Ale życie i umiłowanie piłki były silniejsze od terroru, łapanek, strzałów gestapowców (…)” - wspomina Aleksandrowicz.

Przerwane rozgrywki

Z powodu rosnącego terroru niemieckiego rundy jesiennej w 1943 r. nie rozegrano do końca, przerwano ją po pięciu kolejkach. Końcowy układ tabeli w 1943 r. wyglądał następująco: 1. Polonia, 2. Piaseczno, 3. Marymont, 4. Wawel, 5. Olimpia, 6. Okęcie, 7. Gołków, 8. Wir, 9. Jutrzenka, 10. Mirków.
W 1943 r. obok ligi, którą można nazwać mistrzowską, bo grające w niej drużyny rywalizowały bezpośrednio o tytuł mistrza stolicy, wprowadzono niższą klasę rozgrywkową. W WOZPN w 1943 r. było już zarejestrowanych 50 drużyn, więc władze chciały umożliwić im rywalizację, aby nie zaniżać poziomu najwyższej klasy rozgrywkowej, utworzyły niższą ligę. System był następujący: podokręg był złożony z dwóch grup po dziesięć drużyn, spośród tych dwóch grup wyłaniano sześć najlepszych zespołów, po trzy z każdej.
Wspomniana szóstka rywalizowała o wejście do klasy mistrzowskiej, awans przysługiwał trzem najlepszym zespołom. W pierwszej grupie były rezerwy drużyn z wyższej ligi: Polonii, Okęcia, Olimpii, Piaseczna i Wiru, oraz Amatorski Klub Sportowy Żoliborz, Huragan Wołomin, Lauda, Lot i Warka. Druga składała się z rezerw Gołkowa, Iskry Dolny Mokotów, Junaka, Karczewa, Korony, Legionowa, Otwocka, Powiślanki, Pruszkowa i Ursusa. Końcowa tabela pierwszej grupy wyglądała tak: 1. Huragan Wołomin, 2. Olimpia II, 3. Okęcie, 4. Piaseczno II, 5. Warka, 6. Wir II, 7. Polonia II, 8. AKS Żoliborz, 9. Lauda, 10. Lot. Drugą grupę wygrała Korona, a za nią uplasowały się kolejno: Ursus, Otwock, Legionów, Iskra, Karczew, Junak, Powiśle, Gołków II i Pruszków. W finale podokręgu miejsca na podium zajęły: 1. Korona, 2. Olimpia i 3. Ursus.
Mistrzostwa Warszawy wznowiono wiosną 1944 r., ale nie wzięła w nich udziału najsilniejsza drużyna w okupowanej stolicy Polonia. Ludwik Marmor z Krakowa, kierownik zakładów futrzarskich współpracujących z prywatną firmą niemiecką, która szyła odzież zimową dla Wehrmachtu, a zarazem działacz i piłkarz, zorganizował Warszawskie Towarzystwo Czarnych (WTC). W drużynie znalazło się wielu piłkarzy Polonii oraz bramkarz Wisły i Piaseczna Artur Woźniak. Latem Polonia odbudowała drużynę i zgłosiła ją do jesiennej rundy.
Ostateczna kolejność po rundzie wiosennej 1944 r. wyglądała tak: 1. Grochów (drużyna zrezygnowała z pierwotnej nazwy Olimpia), 2. Korona, 3. Wawel, 4. Olimpia II, 5. Ursus, 6. Jutrzenka, 7. Piaseczno (bez krakowian), 8. Fala, 9. Okęcie, 10. Wir.
Rundy jesiennej nie rozegrano, 1 sierpnia wybuchło powstanie, wzięli w nim udział również piłkarze stołecznych klubów. Wielu z nich zginęło, m. in. Jerzy i Wiesław Ostrowscy (Grochów), Kucner (Marymont), Sylwester Nowakowski (Wawel). „Bramkarz Błysku Janek Walicki zginął podczas karkołomnej ucieczki po dachach wielopiętrowych kamienic, trafiony kulą hitlerowca. Inny piłkarz tego klubu Ryszard Skulicz poległ po półgodzinnej walce stoczonej we własnym mieszkaniu. Osaczony przez gestapowców zabił kilku z nich, ostatni nabój przeznaczając dla siebie” - wspomina Aleksandrowicz.

Wzorowe zachowanie

Przed wojną w Warszawie działało wiele klubów sportowych zrzeszających sportowców uprawiających najrozmaitsze dyscypliny. Część z ich przedstawicieli próbowało w czasie okupacji powrócić do organizowania zawodów. Takie próby podejmowali lekkoatleci i kolarze, którzy zorganizowali wyścigi wiosną 1940 r. w Alei Niepodległości. Ale tylko piłkarzom udało się zorganizować i prowadzić przez niemal całą okupację konspiracyjne rozgrywki o mistrzostwo Warszawy. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego było to możliwe, udziela świadek tamtych dni Grzegorz Aleksandrowicz: „Najbardziej żywotna i prężna w czasie okupacyjnej nocy okazała się piłka nożna. Nie inne łatwiejsze do zakonspirowania dyscypliny, lecz właśnie piłka, wymagająca i przestrzeni, i większej ilości uczestników, a więc i trudniejsza do ukrycia. Piłkarze zawodnicy i działacze wykazywali jednak wybitne zdolności organizacyjne, podjęli największe ryzyko, które z czasem stało się obowiązkiem i chlebem powszednim”.
„Nie ma chyba przesady w stwierdzeniu, że dla działaczy i samych zawodników był to najwspanialszy i najprzyjemniejszy okres. Takiego zdyscyplinowania na boisku, takiego zrozumienia wśród organizatorów, takiego posłuszeństwa wobec sędziów, takiej wreszcie postawy widzów nie było ani przedtem, ani później!”.
I na koniec, jak pisze Kulesza, ciekawostka: oto w powojennych sukcesach Polonii Warszawa, mistrzostwie Polski zdobytym w 1946 r. i Pucharze Polski wywalczonym w 1952 r., miało swój udział wielu piłkarzy, którzy podczas okupacji występowali w konspiracyjnych rozgrywkach: Henryk Borucz (Grochów, Olimpia, Polonia), Władysław Szczepaniak (Czarni, Polonia), Zdzisław Gierwatowski (Czarni, Polonia), Antoni Wołosz (Piaseczno), Edward Brzozowski (Osiedle na Kole, Polonia), Jerzy Fronczak (Wir, Wawel), Wacław Jagodziński (Polonia, Marymont), Zygmunt Ochmański (Wawel), Tadeusz Świcarz (Ursus, Varsovia, Polonia), Jerzy Szularz (Wawel), Stanisław Woźniak (Polonia), Zdzisław Sosnowski (Korona), Kazimierz Łabęda (Promyk, Polonia), Leonard Szczawiński (Błysk, Polonia), Henryk Misiak (Varsovia).

Futbolowy okupacyjny savoir-vivre
Okupacyjna moda na sport
Rozgrywki okupacyjne cieszyły się wielką popularnością wśród warszawiaków. Decydujące mecze potrafiło oglądać nawet 5 tys. widzów. Zbierano datki dla zawodników. W obliczu groźby łapanek wyznaczano osoby, które miały ostrzegać o zbliżającym się patrolu niemieckim. Nie zawsze się to udawało. W trakcie meczu Wir - Mirków w Konstancinie w 1943 r. hitlerowcy urządzili obławę na widzów i zawodników. Od kul zginęło kilka osób
Drużyny były informowane pisemnie o terminach i miejscach, gdzie mają być rozgrywane mecze.
Jedno z takich zaproszeń zachowało się do naszych czasów, a jego treść brzmi następująco: „Otrzymują Okęcie i Varsovia. Zawiadamia się, że w dniu 11-8-40 o godz. 16 odbędzie się mecz piłki nożnej o mistrzostwo drugiej grupy między drużynami wyżej wymienionymi na boisku dawnej Okęcianki (Okęcie)”. Dalej organizator informował: „O następnych rozgrywkach drużyny zostaną oddzielnym pismem powiadomione. Ze sportowym pozdrowieniem - Komisja Rozgrywkowa”. Podpisy organizatorów spotkań ze względów konspiracyjnych były nieczytelne.
Okupacyjne rozgrywki były kontynuacją przedwojennych. Ostatnie bramki w II Rzeczypospolitej padły na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie 27 sierpnia 1939 r. Biało-czerwoni nieoczekiwanie pokonali wicemistrzów świata sprzed roku Węgrów 4:2. Bohaterem spotkania był Ernest Wilimowski z Ruchu Chorzów, strzelec trzech bramek. Strzelone przez niego gole były nie tylko ostatnimi w historii reprezentacji w II RP, ale też ostatnimi jego golami w biało-czerwonych barwach, kolejne strzelał już dla Niemiec.
„Węgrzy dali specjalny dowód głębokiej przyjaźni, nie odwołując swego przyjazdu do Warszawy, mimo chmur gromadzących się na horyzoncie, i postąpili inaczej niż Niemcy, którzy odwołali wyznaczony na ten sam dzień mecz w Szwecji” - pisał „Przegląd Sportowy”, przypominając czytelnikom o wojennej burzy, która zawisła nad krajem.

Sport tylko dla niemców

Na terenach Generalnego Gubernatorstwa i obszarze włączonym do III Rzeszy sport mogli uprawiać wyłącznie Niemcy. Cały dobytek przedwojennych klubów trafił pod zarząd niemiecki
W Warszawie grano m.in. przy Opaczewskiej, na Grochowie i w Konstancinie. W tym ostatnim pod nosem gubernatora Ludwiga Fischera

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia