Pitawal Krakowski: Studenci ASP mordują Annę Garncarzównę

Tadeusz Żarek
FOT. NAC
„14 maja 1932 r. mieszkający przy ul. Andrzeja Potockiego 12 (dziś Westerplatte) dr Józef Nüssenfeld, wracając do domu, dokonał makabrycznego odkrycia” - przypomina portal Malopolskatogo.pl.

Na podłodze znalazł zwłoki swojej służącej Anny Garncarzówny, uduszonej przez nieznanych sprawców. Z domu skradziono 10 tys. zł w gotówce, dwa złote zegarki, kilka precjozów, ordery należące do Nüssenfelda oraz 150 złotych monet 20-dolarowych. Wartość łupu oceniono na niebagatelną wówczas kwotę 130 tys. złotych.

Zapłacił złotą 20-dolarówką

Sąsiedzi zeznali, że ok. godz. 10 rano słyszeli jakieś krzyki, ale nie potrafili podać szczegółów. Wobec braku punktów zaczepienia policja przyjrzała się otoczeniu zamordowanej i jej pryncypała. Wśród znajomych służącej pojawiała się niejaka Michalikowa, osoba o niezbyt dobrej reputacji, żyjąca z mężczyzną nazwiskiem Henryk Wanat. Śledczy ustalili, że niedługo po morderstwie Wanat płacił złotą 20-dolarówką. Podczas śledztwa wskazał niejakiego Jana Dońca jako osobę, która wręczyła mu pieniądze.

Dońca również aresztowano, ten zaś przyznał się i wskazał wspólników zbrodni. Było nimi dwóch studentów ASP: Władysław Bobrzecki oraz Kazimierz Schenkirzyk. Bobrzecki namówił Schenkirzyka i Dońca do wspólnego napadu.

Policja nie weszła do ASP

Potem było tak: gdy Garncarzówna odrzuciła amory Dońca, szajka dostała się do mieszkania pod pozorem dostarczenia paczki. Rzucili się na służącą, która stawiała opór, nie miała jednak szans wobec trójki mężczyzn. Bobrzecki dodusił konająca ofiarę pętlą z lekarskiego fartucha, chciał ją jeszcze dobić strzałem z rewolweru, jednak broń nie wypaliła.

Przestępcy ukryli łup, zakopując go obok kopca Kościuszki, jednak od samego początku wzajemnie się okradali. W ten sposób doszło do dekonspiracji - część łupu wydobył Doniec z pomocą Wanata, oddając temu ostatniemu kilka złotych monet. Najwięcej kontrowersji wzbudziło aresztowanie studentów ASP. Policja uszanowała uczelnię, zgodnie z prawem nie wchodząc w jej mury.

Wina i kara

W pierwszym procesie, który odbył się w czerwcu 1932 r., rada przysięgłych głosowała za uznaniem sprawców winnymi nieumyślnego zabójstwa W powtórnym procesie we wrześniu ława przysięgłych powtórzyła swoją opinię, do której tym razem przychylił się przewodniczący. Bobrzeckiego skazano na 14 lat, Dońca na 12 lat, zaś Schenkirzyka na 10 lat więzienia.

Pierwszy z nich zaginął w latach wojny, drugi po wojnie został drobnym złodziejaszkiem. Trzeci, jako Tadeusz Pachel-Sumerski, uzyskał amnestię od prezydenta Bieruta i aktywnie działał w środowisku plastyków na Pomorzu.

A dr Józef Nüssenfeld? Doświadczony pobytem w czasie wojny w niemieckich obozach koncentracyjnych w Płaszowie i Mauthausen po jejzakończeniu wrócił do leczenia ludzi w Krakowie. Zmarł w 1956 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia