Odkrywamy tajemnice warszawskiej willi KGB

Anita Czupryn
Willa przy ulicy Belwederskiej
Willa przy ulicy Belwederskiej FotoPolska
Warszawa, druga połowa lat 90. Polskę odwiedzają oficerowie zachodnich służb wywiadu – z USA, Wielkiej Brytanii, partnerzy z izraelskiego Mosadu. Wieczory spędzają w jednej z najlepszych wówczas restauracji mieszczącej się w willi przy ul. Belwederskiej 18

– Tam właśnie najczęściej zabieraliśmy naszych gości na eleganckie kolacje. Wprowadzaliśmy ich do willi ze słowami: „Witamy w dawnej siedzibie KGB!” – wspomina mi jeden z byłych oficerów polskiego wywiadu. – Chodziło o pokazanie naszym partnerom z Zachodu, że oto w Polsce nastąpiła zmiana i dawne obiekty, służące w PRL-u Sowietom, dziś są w naszych rękach. Ale było to też dogodne miejsce, doskonale sprawdzone przez służby pod względem bezpieczeństwa, z intymnymi pokojami, w których można było się zamknąć i gdzie ściany nie miały dodatkowych par uszu.

Zresztą w tamtym czasie w Warszawie nie było znów tak wiele dobrych restauracji jak dzisiaj. No, a ta miała na dodatek swoją historię. – Na kolacje, które się tam odbywały, chodziliśmy już po długich rozmowach. To była święta zasada, którą każdy szpieg miał we krwi: nigdy w knajpach nie rozmawiać o robocie. Gdyby ktoś z naszych partnerów rozpoczął taką rozmowę przy kolacji, byłby podejrzany – dodaje były szpieg.

Przy okazji zdradza, że na te bardziej konkretne rozmowy – operacyjne – oficerowie zachodnich służb zapraszani byli do typowych polskich „mordowni” – wożeni byli gdzieś do Piaseczna, gdzie przy stołach nakrytych ceratą siedzieli lokalni pijaczkowie, którym nie w głowie było podsłuchiwać. Klimat swojski, a przez to oryginalny, za to kuchnia serwowała wyśmienite pierogi. – To dla naszych partnerów, którym niełatwo było zaimponować luksusami, bo byli do nich przyzwyczajeni, był swoisty folklor – śmieje się były szpieg.

Za to w restauracji przy Belwederskiej 18, która wtedy nazywała się Tradycja Polska, był już tylko relaks: znakomicie przyrządzone jedzenie tradycyjnej polskiej kuchni i miłe, niezobowiązujące rozmowy, nad którymi jednak, jak wspominają ówcześni bywalcy, wciąż unosił się duch niedawnych, komunistycznych czasów.

Albowiem to w tym miejscu w latach 80. działało biuro łącznika misji wywiadu KGB. – Być może miejsce to odgrywało też inną rolę, np. dla przedstawicieli GRU, ale ja tego nie wiem. Szefem misji, jak dobrze pamiętam, był generał Szczukin – niewielkiego wzrostu, sympatyczny facet, znający kilka języków obcych. Jak wieść głosiła, w pół roku nauczył się języka polskiego. Za punkt honoru postawił sobie, aby w Polsce rozmawiać po polsku. W biurze urzędowało dwóch, trzech rosyjskich oficerów. Nie było to jednak miejsce, do którego się chodziło, w którym polscy oficerowie wywiadu mogli bywać. Ludzie z KGB, jeśli już się umawiali, to przychodzili na Rakowiecką – wspomina były oficer wywiadu Aleksander Makowski. Zdarzyło mu się jednak być w willi raz albo dwa na zamkniętym przyjęciu, a raz jako gość szefa misji gościł w ówczesnej sali recepcyjnej – miejscu, gdzie dziś mieści się restauracja Magdy Gessler Biała Gęś.

– KGB miało tam swoją misję wywiadu, ale szefem całego KGB na Polskę był generał Pawłow – mówi Makowski. Inny polski szpieg wspomina, że jeszcze w latach 70. spotykał Pawłowa, który odwiedzał I Departament MSW. – Był to już mocno starszy pan. Nigdy do naszej siedziby nie wchodził sam, zawsze go ktoś prowadził. Niewysoki facet o bystrym przenikliwym spojrzeniu. To Pawłow osobiście prowadził tajnego szpiega NKWD Kima Philby’ego. Kim Philby, pracownik brytyjskich tajnych służb, był jednym z członków słynnej siatki szpiegowskiej Cambridge – wspomina oficer.

Można domniemywać, że generał-major radzieckich służb specjalnych KGB Witalij Grigorjewicz Pawłow, człowiek światowy, w willi Neumanów czuł się jak w domu. W książce pt. „Byłem rezydentem KGB” opisał kulisy swojej pracy. W Warszawie rezydował w latach 1973–1984. Już w ostatnim roku swojego pobytu w Polsce otrzymał upragnioną nominację na generała. Trzy lata później przeszedł na emeryturę.

Po zmianie ustroju w Polsce już w latach 90. willa przy Belwederskiej 18 zaczęła służyć nowym panom.

Anita Czupryn

Wybrane dla Ciebie

Celownik od niemieckiego czołgu Panzer II trafił do poznańskiego muzeum

Celownik od niemieckiego czołgu Panzer II trafił do poznańskiego muzeum

Nie żyje polski historyk. Był porwany przez Hamas

Nie żyje polski historyk. Był porwany przez Hamas

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia