Polacy z Czeczeńcami przeciw Carskiej Rosji

Robert Radzik
Fot. CC
Przed agresją Rosji na Ukrainę, prawie ćwierć wieku temu, na oczach całego świata rozgrywał się dramat wojen czeczeńskich. Geneza walk o niepodległość niewielkiego narodu dzielnych górali z Kaukazu sięga końca XVIII wieku, kiedy dynastia Romanowych opanowała Kabardę i w następnych dziesięcioleciach konsekwentnie kontynuowała podbój Kaukazu.

Największym przywódcą XIX-wiecznych Czeczeńców był imam Szamil, a jego najwierniejszymi sprzymierzeńcami i doradcami... polscy żołnierze i oficerowie zbiegli z armii rosyjskiej! I o tym właśnie będzie ta opowieść...

DNA Rosji

Ongiś, z lektury którejś z książek Waldemara Łysiaka, zapamiętałem takie pyszne stwierdzenie, że gdyby zabrakło Polaków w ważnym wydarzeniu dziejowym, to „historia z miejsca straciłaby sensowny charakter”. I coś w tym musi być. Największy wódz Czeczeńców w XIX stuleciu Szamil urodził się w 1797 r. w aule Gimry. Od najmłodszych lat wyróżniał się nadzwyczajną sprawnością fizyczną, ale także przymiotami intelektualnymi. Stare przekazy czeczeńskie opowiadają, jak potrafił przeskakiwać sznur trzymany przez dwóch mężczyzn nad głową, a w strzelectwie i posługiwaniu się białą bronią nie miał sobie równych. Dysponował nie tylko imponującą siłą i umiejętnościami wojownika, lecz także był wybitnym znawcą Koranu oraz filozofii arabskiej. I to właśnie spowodowało że na początku lat 30. XIX wieku starszyzna ówczesnej Czeczenii i Dagestanu dostrzegła w nim przywódcę – imama. A on stanął na ich czele w „świętej wojnie” z ówczesnym imperium rosyjskim. Powstanie Szamila było jednym z najdłuższych w niezwykle dramatycznej historii narodu czeczeńskiego. Zaczęło się w 1834 r., a zakończyło w 1859. Było niezwykle krwawe, a wojska rosyjskie bezwzględnie dziesiątkowały ludność cywilną. Okrucieństwo i barbarzyństwo, które widzimy na przykładzie współczesnej Ukrainy, ma swoje głębokie DNA w przeszłości Rosji...

„Błękitny pułk”

Armia Szamila składała się z wojska regularnego oraz pospolitego ruszenia. Imam przez lata prowadził walkę partyzancką, unikając generalnych starć z armią rosyjską. Dla wielu oficerów rosyjskich, zwłaszcza młodszych wiekiem, udział w zmaganiach z góralami z Kaukazu był okazją do awansów i przyspieszonej kariery zawodowej, chociaż było to obarczone dozą nadzwyczaj dużego ryzyka; skoro Moskale tracili rocznie od kilkunastu do 25 tysięcy ludzi. W walkach z wojowniczymi Czeczeńcami brali udział nie tylko wojskowi rosyjscy, ale później znani twórcy z Lwem Tołstojem i Michałem Lermontowem na czele. W latach 40. w armii Szamila walczyło przynajmniej kilkuset Polaków. Byli to dezerterzy z armii rosyjskiej lub jeńcy, którzy wybierali służbę pod nowymi sztandarami. Pierwsi Polacy trafiali na Kaukaz po insurekcji kościuszkowskiej, następni byli jeńcami wcielonymi przymusowo w szeregi armii carskiej po kampanii 1812 r. Po stłumieniu listopadowego „buntu”, w latach 30. XIX stulecia do służby w oddziałach polskich na Kaukazie trafiło nawet do 10 tys. Polaków. Część z nich dołączyła do powstańców Szamila. Emigranci z zachodu Europy, a nawet z zaboru rosyjskiego docierali do Czeczeńców przez ówczesną Turcję i Gruzję. Istotnym punktem na mapie tego szlaku przerzutowego było ówczesne Tbillisi z polską kolonią, gdzie znajdowali się łącznicy z powstańcami. Czeczeńską artylerię zorganizował od podstaw Polak, inżynier Faustyn Grzybowski. Innym inżynierem, który oddał nieocenione przysługi powstańcom, był Józef Dzik. Jako specjalista w dziedzinie fortyfikacji stworzył większość z górskich fortów i warowni oddziałów Szamila. Wśród najbliższych doradców imama było dwóch Polaków o nazwiskach Rusiecki i Szaniawski. W osobistej gwardii wodza miał znajdować się nawet 400-osobowy pułk polskich huzarów, od koloru mundurów nazywany „błękitnym pułkiem”. W 1844 r. konsul francuski meldował do swoich przełożonych w Paryżu, że „Gwardia honorowa Szamila składa się z 400 jeźdźców polskich, zaprzysiężonych wrogów Rosji, towarzyszących wodzowi we wszystkich jego wyprawach”. Późniejsi i współcześni badacze kwestionują podaną powyżej liczbę, nie umniejsza to jednak faktu, że prawdopodobnie był taki oddział przy boku Szamila.

Legion Polski

Odrębnym rozdziałem w tej historii były plany wykorzystania wojny na Kaukazie przez wiodący ośrodek sprawy polskiej na zachodzie Europy, tj. środowisko ks. Adama Czartoryskiego, skupione w paryskim hotelu „Lambert”. Na możliwości wykorzystania powstania Czeczeńców zwrócono uwagę już na początku lat 40. XIX wieku. W 1844 r. Michał Czaykowski (słynny Sadyk-Pasza), kierujący w ówczesnym Konstantynopolu placówką podległą ks. Czartoryskiemu ze specjalną misją nawiązania kontaktu z Szamilem wyprawił w góry Kaukazu emisariusza Ludwika Zwierkowskiego. Niestety, posłaniec został ciężko ranny prawdopodobnie przez rosyjskich agentów i ledwie uratował życie. Nie udała się także misja dotarcia do imama następnemu emisariuszowi. Karol Gordon miał mniej szczęścia od swego poprzednika, ponieważ zginął na początku 1847 r. w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Jednak idea utworzenia legionu polskiego na Kaukazie była w owym okresie dość żywa w środowiskach emigracyjnych. Nad takimi planami pracowali generałowie Henryk Dembiński i Wojciech Chrzanowski. Najbardziej zaawansowany był w opracowaniach teoretycznych generał Ludwik Bystrzonowski, lecz zakończyło się jedynie na projektach. Pewne ożywienie do planów emigracji paryskiej wprowadziła przegrana przez Rosję wojna krymska w latach 1853- 56. Wspomniany powyżej Bystrzonowski postulował stworzenie polskich formacji wojskowych u boku walczących Czeczeńców, ale do ich powstania nie doszło. Istotnym i mało znanym epizodem była wyprawa pułkownika Teofila Łapińskiego. W listopadzie 1857 r. stanął na czele kilkudziesięcioosobowego oddziału polskiego wyposażonego w kilka armat i wylądował w Tuapse. Tam dołączyła do niego garstka rodaków. Prawdopodobnie oddział ten nie przekraczał 100-120 żołnierzy. Uzgodniono warunki współpracy militarnej z dowódcą południowej części Czeczenii Mehmetem-Aminem i ochotniczy oddział polski walczył do kapitulacji przez Szamila w 1859 r. Po definitywnym zakończeniu powstania Polacy przebili się do Konstantynopola. Po wybuchu powstania styczniowego, ośrodek paryski podjął jeszcze jedną realną próbę zorganizowania ponownej akcji powstańczej na Kaukazie. Sfinansowano zakup broni dla Czeczeńców, a grupa oficerów na czele z płk. Ludwikiem Przewłockim sformowała kilkusetosobowy (niektóre źródła podają, że było ich 1000) oddział bojowników i przystąpiła do ponownej walki podjazdowej. W planach polityków emigracyjnych było wywołanie ponownego masowego powstania antyrosyjskiego na Kaukazie, celem „odciążenia” sił armii carskiej z ogarniętego działaniami powstańczymi terytorium Królestwa Polskiego. Plany te nie zostały zrealizowane z powodu wykrwawienia Czeczeńców 25-letnią wojną z imperium. Po upadku powstania w Polsce i wskutek miażdżącej przewagi wroga, ruch powstańczy zamarł. Przewłockiemu udało się dotrzeć do Turcji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia