Jakie były przyczyny powołania Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów?
Komitet powstał w połowie lat dziewięćdziesiątych z inicjatywy Anny Poray-Wybranowskiej, działaczki polonijnej z Kanady, która przyjechała do Polski w poszukiwaniu rodzin i osób ratujących Żydów w czasie II wojny światowej. Motywacja z jej strony była jednoznaczna. Uważała, że na terenie Kanady i USA istnieje bardzo negatywny obraz Polski i Polaków, jako rzekomych antysemitów, którzy są w dużej mierze współodpowiedzialni za Holokaust. Pani Anna podkreślała, że my w Polsce z tego negatywnego wizerunku nie zdajemy się sprawy, widząc Zachód jako nosiciela prawdy, w odróżnieniu od komuny.
Należało zatem rozpowszechnić wiedzę na temat Polaków, którzy pomagali Żydom. W jaki sposób?
Anna Poray-Wybranowska przyleciała do Polski nie tylko z informacjami o negatywnym wizerunku Polaków, ale także z gotową receptą. Była nią konieczność podjęcia prac badawczych na temat Polaków ratujących Żydów oraz postulat budowy pomnika Polaków ratujących Żydów. Pani Anna sama gromadziła relacje dotyczące pomocy udzielanej ludności żydowskiej. Dotarła do wielu osób.
O zaangażowaniu Polaków w ratowanie Żydów wie wciąż mało osób. Komitet rozpoczął aktywną działalność w tym zakresie?
Dzięki pracy Komitetu udało się zgromadzić kolejne relacje. Tym zajmował się przede wszystkim profesor Tomasz Strzembosz oraz ja, z grupą pracowników. Wystosowywaliśmy apele do prasy, występowaliśmy w telewizji. Ich efektem było zgłaszanie się kolejnych osób, które wnosiły swoją wiedzę i wspomnienia w kwestii ratowania Żydów. Wszystkie relacje kierowane były do Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Dziś to około 900 teczek z relacjami.
Nie ograniczono się jednak jedynie do gromadzenia dokumentów. Ukazały się również publikacje dotyczące działalności Komitetu i zawierające relacje o Polakach ratujących Żydów.
Mówimy o dwóch tego typu książkach. Pierwsza to „Polacy ratujący Żydów. Historie niezwykłe” autorstwa mojego oraz Tomasza Sudoła. Publikacja składa się z dwóch części – artykułów i opracowanych około sześćdziesięciu wybranych relacji spośród 900 teczek. Akurat te relacje wydają się reprezentatywne, najciekawsze, najwiarygodniejsze i mają swoją literacką dynamikę. Ponadto pokazują one wszechpolskość tej pomocy i wszechstanowość. Brali w niej udział reprezentanci wielu grup społecznych. Upowszechnienie co najmniej jednej z tych relacji skutkowało uhonorowaniem osoby i rodziny Medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Drugą książkę przygotowała Janina Hera, która od wielu lat gromadziła relacje, źródła, a także badała powojenne akta śledczo-sądowe dotyczące przede wszystkim świata kinematografii, szerzej środowisk artystycznych. Z tego środowiska pochodziło wiele osób, które chroniło Żydów w okresie okupacji niemieckiej.
Wydaje się istotne, by historycy, którzy chcą zgłębić temat pomocy udzielanej Żydom, w jak najszerszym stopniu korzystali z zasobu Komitetu.
Efektem istnienia naszej kolekcji jest jej wykorzystanie przez historyków. Niestety nie wszyscy z tego korzystają i nie została ona do końca przebadana. Dlatego zawsze z wielką radością pozytywnie reaguję na wszelkie prośby, by ten zbiór mógł być wykorzystany. Nigdy nie odmówiliśmy do niego dostępu. Zgłaszają się do nas zarówno osoby indywidualne, jak i instytucje – m.in. Instytut Pamięci Narodowej oraz Instytut im. Witolda Pileckiego, który dokonał digitalizacji wybranych teczek. Zbiór wykorzystywany jest, choć w wąskim zakresie, przez „Fundację Polsko-Niemieckie Pojednanie”. W zakresie gromadzenia zbiorów, ich upowszechniania i udostępniania udaje nam się realizować cele, które sobie założyliśmy.
Zasób Komitetu pozostaje nadal otwarty na nowe relacje dotyczące Polaków ratujących Żydów? Udaje się dotrzeć do kolejnych osób?
Jest to nadal kolekcja żywa. Często zdarza się, także w ciągu ostatnich lat, że otrzymuję nowe sygnały, także w wersji elektronicznej. Nie umykają one naszej uwadze. Skrupulatnie je uzupełniamy. Odpowiedzialny jest za to Tomasz Sudoł, mój doktorant i pracownik IPN. Niewątpliwie obecnie ta częstotliwość zgłoszeń jest jednak znacznie mniejsza niż w latach dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych. Wiele osób, które dostarczyły nam swoje relacje w tamtym okresie dziś już nie żyje. Tym bardziej mają one swoją niepowtarzalną wartość.
Jaki charakter mają zgromadzone przez Komitet relacje?
Są one bardzo różne. Jedna teczka może zawierać jeden dokument stanowiący jedynie ślad informacji. Dla przykładu jedna z relacji mówi o tym, że w czasie wojny dana osoba jechała wozem przewożąc ze wsi do wsi osobę pochodzenia żydowskiego. I w zasadzie relacja na tym się kończy. Nie mamy jej potwierdzenia. Tym samym nie stanowi ona wystarczającego dowodu historycznego. Jest jednak początkiem dalszych poszukiwań. Z drugiej stronty dysponujemy niezwykle drobiazgowymi relacjami. Mamy w zasobie teczki, które zawierają wiele relacji. Dotyczy to m.in. pomocy udzielanej przez żeńskie zgromadzenia zakonne. Są to olbrzymie zestawy informacji, opracowanych pod kierunkiem siostry Jolanty Olech. W zasobie Komitetu znajdziemy nie tylko relacje, ale także wycinki prasowe, np. prasy regionalnej.
Mówiąc o ratowaniu Żydów, myślimy najczęściej o okresie II wojny światowej i niemieckiej okupacji. Komitet dysponuje jednak materiałami dotyczącymi pomocy udzielanej przed 1939 rokiem.
Jest to mniej znana, ale bardzo ciekawa historia relacji polsko-żydowskich. Dotyczy pracy polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie przedstawicielstwa polskie przede wszystkim w Austrii i w Czechosłowacji w latach 1938-1939 pomagały uciec ludności żydowskiej przed rosnącym niemieckim imperializmem. Żydzi w polskich placówkach zawsze takie wsparcie otrzymywali.
Intensywnie w pomoc ludności żydowskiej zaangażowane były struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Jakie miała ona formy?
Warto zaznaczyć, że od jesieni 1942 roku ratowanie Żydów było celem polskiej polityki i praktyki, takim samym jak walka o niepodległość Polski. Taką tezę można i trzeba sformułować, by w sposób syntetyczny przekazywać prawdę o wyjątkowości polskich postaw. Rada Pomocy Żydom (do której wchodzą również przedstawiciele środowisk żydowskich, które uznały polski rząd na uchodźstwie i jego Delegaturę jako jedyną reprezentację potrafiącą uchronić Żydów przed Zagładą), choć nie była bezpośrednio częścią struktur Polskiego Państwa Podziemnego, to podlegała i była zależała – przede wszystkim materialnie i organizacyjnie - od Departamentu Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj, kierowanego przez Leopolda Rutkowskiego. W końcu października 1943 departament liczył 131 urzędników działających w podziemiu. W lutym 1943 r. w ramach departamentu powstał referat żydowski którym kierował Witold Bieńkowski, a jego zastępcą był Władysław Bartoszewski. Stanowili stały łącznik między Polskim Państwem Podziemnym a Radą Pomocy Żydom, której także zostali członkami. Przez nich była finansowana Rada. Postulaty Rady Pomocy Żydom były realizowane za pośrednictwem tejże struktury, czyli Delegatury Rządu na Kraj. One dotyczyły przede wszystkim dwóch bardzo ważnych kwestii. Pierwsza to pomoc finansowa. Druga dotyczyła ochrony Żydów przed szmalcownikami oraz donosicielami, czyli pośrednictwa z komórkami AK odpowiedzialnymi za likwidację zdrajców. Ponadto kierowano postulaty do rządu na uchodźstwie, opracowywano analizy sytuacji Żydów pod okupacją, czy też organizowano bezpośrednie, w warunkach konspiracji, spotkania między RPŻ a przedstawicielami władz PPP.
Polskie Państwo Podziemne stworzyło odpowiednie mechanizmy i struktury, które walczyły ze szmalcownictwem?
Było to potrzebne, bowiem przeciwko polskiej akcji ratowania Żydów występowało wiele osób. Niemcy w sposób sprawny wytworzyli tego typu haniebny zawód. Reprezentowali go również Polacy, ale wśród tej niemieckiej agentury znajdowali także sami Żydzi, którzy w ten sposób próbowali ratować swoje życie. Za jego powstanie odpowiedzialni byli jednak Niemcy, jako twórcy obrzydliwego sposoby zarobkowania. Przeciwko tego typu działaniom występowało Polskie Państwo Podziemne. Zajmowały się tym odpowiednie komórki Armii Krajowej, której żołnierze wykonywali wyroki śmierci. Kierownictwo Walki Cywilnej na czele ze Stefanem Korbońskim scalone od 1943 r. z Kierownictwem Walki Konspiracyjnej AK, i podległe im sądownictwo wydawało wyroki, które miały ukrócić ten proceder. Była to olbrzymia akcja wspierająca. Natomiast dzięki polskim emisariuszom świat dowiedział się o Zagładzie Żydów. Były to informacje sprawdzone, bowiem pochodziły one z okupowanych ziem polskich, a następnie rozpowszechniane czy to przez placówki MSZ, czy np. audycje radiowe BBC.
Warto podkreślić pomoc płynącą ze strony Kościoła katolickiego.
Pomoc ludzi i instytucji Kościoła – zarówno hierarchów, kurie, zgromadzenia zakonne, jak i proboszczów i księży – była nadzwyczajna. Ona mieści się zarówno w ramach pomocy zorganizowanej – podobnie jak ze strony państwa podziemnego i rządu RP na uchodźstwie, jak i pomocy indywidualnej. Łączyła ze sobą pomoc indywidualną i instytucjonalną. Te formy pomocy ludzi Kościoła były bardzo różne. Począwszy od tego, co jest istotą duszpasterską, czyli nauczanie Kościoła poprzez bardzo nielicznie wydawane listy pasterskie na terenie GG. Były one poddane ścisłej kontroli ze strony niemieckiego okupanta, więc nie mogły w jawny sposób artykułować wszystkich swoich celów. Inaczej wygląda to w przypadku dokumentacji wspomnieniowej, dotyczącej kazań (także zachowały się regesty kazań, np. bp Łukomskiego z Łomży) oraz sakramentów udzielanych przez księży. Wierni, w ramach spowiedzi, niejednokrotnie zwracali się do duchownych z prośba o pomoc. Zadawali pytania: czy chronić Żyda i jego rodzinę, jednocześnie narażając własnych najbliższych na represje? To były bardzo trudne sytuacje. Księża musieli się odnaleźć w tej niezwykle skomplikowanej rzeczywistości. We wspomnieniach odnajdujemy tego typu ślady.
Czy zatem w Kościele istniały nieformalne wytyczne dotyczące ratowania ludności żydowskiej?
Z pewnością takie wytyczne istniały i były realizowane przez duchowieństwo. Biskup krakowski a następnie kardynał Adam Stefan Sapieha miał stwierdzić, że należy oczywiście wykorzystywać księgi metrykalne do fałszowania zaświadczeń, tak by mogły one być przekazywane ludziom ukrywającym się. Dotyczyło to m.in. Żydów. Umożliwiało to funkcjonowanie po tzw. aryjskiej stronie. Abp Sapieha miał również powiedzieć, że jeżeli Niemcy będą chcieli od któregoś z krakowskich proboszczów wglądu do księgi metrykalnej, to nakazał im mówić, że oryginał księgi metrykalnej znajduje się w siedzibie kurii krakowskiej. Okupant nie odważył się na przeprowadzenie jakiejkolwiek rewizji w tym zakresie. W zasobie Komitetu znajdują się relacje i wspomnienia księży, którzy piszą wprost, że za zgodą proboszcza fałszowali zaświadczenia z ksiąg metrykalnych.
Podobnie wyglądała pomoc świadczona przez zgromadzenia zakonne?
Z materiałów, które są zdeponowane w Komitecie wynika jednoznacznie, że zgromadzenia zakonne męskie i żeńskie były powszechnie zaangażowane w pomoc Żydom. Kiedy padało pytanie: czy ratujemy czy nie? W zasadzie, zawsze padała odpowiedź, że ratujemy. Trzeba mieć świadomość, że praktycznie wszystkie siostry niezależnie od tego, czy w danym domu wiedziały lub nie wiedziały, która np. z dziewczynek podopiecznych jest pochodzenia żydowskiego, i tak w momencie wydania się tej informacji byłyby wszystkie odpowiedzialne za ukrywanie Żydówki. Siostra przełożona nie przekazywała wszystkich informacji. Było to czymś oczywistym. Nie oznaczało to, że więcej sióstr nie wiedziało lub nie angażowało się w pomoc. Niektóre siostry, jak w przypadku mieszkanek Lasek, same były pochodzenia żydowskiego – co w sposób oczywisty było wiadome pozostałym. W pamięci zachował mi się jedynie jeden przypadek, kiedy siostra zakonna przyprowadzająca osobę pochodzenia żydowskiego została zmuszona do opuszczenia domu zakonnego. W konsekwencji również ona sama z niego odeszła, nie chcąc zgodzić się na takie traktowanie.
W zasobie Komitetu znajdziemy różne relacje, niektóre z nich dotyczą również Kielecczyzny?
Na moją specjalną prośbę przeprowadzono kwerendę, którą zajęła się Ewa Kołomańska z Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie. Dziś wiemy, że tych przykładów pomocy udzielanej Żydom w regionie świętokrzyskim było bardzo dużo. Dochodziło tam do specjalnych mordów ze strony Niemców już od czasu Akcji AB w 1940 roku. Więcej można się o tym dowiedzieć z książki-wspomnień pana Stanisława Michnowskiego, wydanej przez IDMN, także ze wstępem pani Ewy. Mamy do dyspozycji bogaty materiał dokumentacyjny znajdujący się w aktach komisji śledczej IPN. W książce „Polacy ratujący Żydów. Historie niezwykłe” autorstwa mojego oraz Tomasza Sudoła znajdziemy opracowanie przygotowane przez Ewę Kołomańską pt. „Osoby pomagające oraz represjonowane za pomoc ludności żydowskiej na terenie województwa świętokrzyskiego”. Jest to 130 przykładów przedstawiających działania osób ze wsi i miasteczek Kielecczyzny zaangażowanych w różne formy pomocy ludności żydowskiej. Pokazują one skalę ratowania Żydów w regionie świętokrzyskim. Bardzo dziękuję pani Ewie za pomoc.