Z inflacją Polacy po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. żyli za pan brat. Nie mogli jej uniknąć z kilku powodów. Młode państwo musiało drukować banknoty, bo ich potrzebowała armia walcząca o zachowanie wolności w wojnie roku 1920 z Rosją bolszewicką. Pieniądze potrzebne były też do odbudowy kraju po gigantycznych zniszczeniach w czasie I wojny światowej.
Drukowano je w nadmiarze także dlatego, że tego oczekiwała znacząca część społeczeństwa. Urzędnicy i robotnicy byli zadowoleni, że rosną im płace. Rolnicy też nie narzekali, bo rosły ceny zbóż i produktów rolnych. Przemysł dzięki inflacji pozbył się długów i płacił bardzo niskie podatki. Zresztą inflacja, jeśli jest niska, nakręca koniunkturę, zmniejsza bezrobocie, poprawia opłacalność eksportu itp.
Ale od wiosny 1923 r. Polska zaczęła wchodzić w hiperinflację (ekonomiści twierdzą, że zaczyna się ona, gdy ceny rosną o ok. 50 proc. miesięcznie). Jej skutki są już szalenie groźne dla wszystkich, z wyłączeniem spekulantów. Gdy hiperinflacja trwa, zamiera kredyt i handel. Nie można udzielać pożyczek, kredytować towarów, bo nie wiadomo, ile pieniądz straci na wartości choćby następnego dnia. Przepadają oszczędności, nie można zaciągać kredytów, pensje odbiera się w walizkach, a i tak za kilka dni pieniądze są niewiele warte. Rosną napięcia społeczne, upadają rządy.
Taka sytuacja wystąpiła w Polsce jesienią 1923 r. Hiperinflacja osiągnęła wtedy apogeum. Co miesiąc ceny szybowały o kilkaset procent. Kurs dolara gnał. W 1918 r. kosztował 8 marek polskich, w 1922 r. prawie 18 tys., w grudniu 1923 r. 6,5 mln. W styczniu 1924 r. trzeba było zapłacić 9,8 mln marek polskich za dolara!
W warunkach hiperinflacji gabinet Wincentego Witosa nie radził sobie. 19 grudnia 1923 r. rządy przejęła ponadpartyjna ekipa Władysława Grabskiego. On sam w młodości był socjalistą. W roku 1904 związał się z obozem narodowym. Po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza mocno rozluźnił związki z endecją. W latach 1906-1912 trzykrotnie wchodził do rosyjskiej Dumy Państwowej. W 1919 r. był, obok Paderewskiego i Dmowskiego, delegatem polskim na konferencję pokojową w Paryżu. Odpowiadał za sprawy ekonomiczne. Zrobił wiele, ale jego wkład jest niedoceniany
W II RP premierem po raz pierwszy został w 1920 r., lecz tylko na niecały miesiąc. Pięciokrotnie za to stał na czele resortu skarbu. Już w 1920 r. ujednolicił system pieniężny, wycofując krążące po Polsce jeszcze waluty byłych państw zaborczych. Wtedy też ustanowił markę polską jedynym oficjalnym pieniądzem.
- W swoim expose w grudniu 1923 r. nakreślił zdecydowany program walki z inflacją i zapowiedział rychłą reformę skarbowo- -walutową. Poparły go głównie prawica i centrum, choć jego reforma miała obciążyć przede wszystkim ludzi najzamożniejszych - mówi prof. Wojciech Roszkowski, historyk gospodarki z PAN. - Program Grabskiego zakładał zrównoważenie budżetu i zastąpienie marki polskiej nową walutą - złotym.
Prof. Roszkowski przypomina, że likwidację deficytu budżetowego chciał Grabski osiągnąć m.in. przez redukcję wydatków państwowych i ściągnięcie pieniędzy od obywateli w ramach daniny majątkowej, obejmującej każdego, kto dysponował majątkiem ponad 10 tys. franków w złocie.
Władysław Grabski, mimo że Sejm przyznał mu specjalne uprawnienia nie na rok, o co wnioskował, a na czas o połowę krótszy, przystąpił do natychmiastowego działania. - Narzucił ostry reżim oszczędnościowy. Dotknął on potwornie zadłużone Polskie Koleje Państwowe, resort zdrowia i inne urzędy centralne, a Ministerstwo Robót Publicznych zostało zlikwidowane. No i zaprzestał druku pieniądza. Gdy zmniejszyła się jego ilość w obiegu, przyszedł czas na zastąpienie marki złotym - kreśli główne działania Grabskiego prof. Roszkowski.
Równowagę budżetową Grabski osiągnął bez wsparcia się kredytami zagranicznymi, by nie uzależnić Polski od państw i instytucji zachodnich.
Już w 1924 r. reforma doprowadziła zlikwidowania długów państwa. W kwietniu powstał Bank Polski, a markę zastąpił złoty (1 lipca 1924 r. marka polska przestała być prawnym środkiem płatniczym). Wartość złotego przyjęto jako równą frankowi szwajcarskiemu. Dolar amerykański kosztował 5,18 zł.
Gabinet Grabskiego przetrwał dwa lata, zdecydowanie najdłużej przed zamachem majowym (średnia 10 wcześniejszych rządów wynosiła 5 miesięcy i 7 dni). Jednak pod koniec 1925 r. doszło do sporu szefa rządu z większością sejmową. Chodziło o to, w jaki sposób kontynuować reformę finansów. Jej potrzebę wymusił spadek kursu złotego - do poziomu 5,98 za dolara. To nadszarpnęło autorytet Grabskiego. Jego los jako szefa rządu przypieczętował konflikt ze Stanisławem Karpińskim, prezesem Banku Polskiego, który odmówił podtrzymania kursu złotego na poziomie nieprzekraczającym 6 zł za dolara. Grabski na „nie” Karpińskiego odpowiedział złożeniem dymisji.
- Władysław Grabski odchodził w atmosferze klęski - mówi prof. Roszkowski. - Z perspektywy czasu jego dokonania należy jednak ocenić bardzo wysoko, bo umocniły państwo polskie.