Sensacyjne odkrycie Muzeum w Żorach. W pozyskanych zbiorach afrykańskich jest… moneta Zygmunta III Wazy. Jak trafiła na Czarny Ląd? ZDJĘCIA

Ireneusz Stajer
Ireneusz Stajer
Dyrektor Muzeum Miejskiego w Żorach dr Lucjan Buchalik korzysta z każdej możliwości poszerzenia muzealnych zbiorów. Współwłaścicielka zamku w Montrésor, doskonale mówiąca po polsku Anna Mesnet z domu Morawska, francuskiej gałęzi rodu Branickich, podarowała żorskiej placówce: wyszywany srebrną nicią czaprak na konia, metalowe naczynia, dziecięce buty (Egipt, Maroko) i różne ozdoby kobiece.
Dyrektor Muzeum Miejskiego w Żorach dr Lucjan Buchalik korzysta z każdej możliwości poszerzenia muzealnych zbiorów. Współwłaścicielka zamku w Montrésor, doskonale mówiąca po polsku Anna Mesnet z domu Morawska, francuskiej gałęzi rodu Branickich, podarowała żorskiej placówce: wyszywany srebrną nicią czaprak na konia, metalowe naczynia, dziecięce buty (Egipt, Maroko) i różne ozdoby kobiece. Ireneusz Stajer
Dyrektor Muzeum w Żorach dr Lucjan Buchalik, nie tak dawno odwiedził zamek rodziny Reyów we Francji. Jego współwłaścicielka podarowała placówce stare przedmioty z północnej Afryki, m.in. ozdoby arabskich kobiet. W trakcie konserwacji okazało się, że jest wśród nich moneta z wizerunkiem i tytulaturą króla Zygmunta III Wazy - wyjątkowo rzadki srebrny ort wybity w 1622 roku. Czy polski monarcha handlował z sułtanem Maroka?

Efekty odwiedzin dyrektora Muzeum w Żorach w zamku Montrésor

Muzeum Miejskie w Żorach słynie z bogatych zbiorów afrykańskich. Jego dyrektor dr Lucjan Buchalik pojechał do Francji po kolejne eksponaty do kolekcji. Odwiedził w tym celu miejscowość Montrésor niedaleko Tours, gdzie gościny udzielił mu Polak, Adam Rybiński. W Montrésor znajduje się zamek, który w 1849 roku kupiła Róża Branicka z Potockich dla swojego syna hrabiego Ksawerego Branickiego herbu Korczak; rezydencja obecnie jest w rękach rodziny Reyów.

- Można ją zwiedzać, znajduje się tam wiele interesujących poloników, pamiątki po Janie III Sobieskim, Adamie Mickiewiczu, Janie Stanisławie Sztolcmanie. Obrazy między innymi Henryka Rodakowskiego „Hrabia Wilczek błagający króla Jana Sobieskiego o pomoc dla Wiednia przeciw Turkom”. Po zamku oprowadzała współwłaścicielka, doskonale mówiąca po polsku pani Anna Mesnet z domu Morawska, francuskiej gałęzi Branickich – opowiada Lucjan Buchalik.

Ponieważ dyrektor korzysta z każdej możliwości poszerzenia muzealnych zbiorów, Anna Mesnet podarowała żorskiej placówce: wyszywany srebrną nicią czaprak na konia, metalowe naczynia, dziecięce buty (Egipt, Maroko) i różne ozdoby kobiece.

Kim był Seweryn Morawski?

- Przedmioty te pozyskał jej ojciec Seweryn Morawski (1922-1968), żołnierz Armii Krajowej o pseudonimie Dynamo, później w Anconie wstąpił do armii gen. Władysława Andersa. Po wojnie osiedlił się we Francji i pracował w Maroku: Agadirze, Cassablance, Ouarzazate, Tiouine u podnóża Atlasu Wysokiego. Zebraną w tym kraju kolekcję przywiózł do Montrésor – przekazuje dr Buchalik.

Po śmierci Seweryna Morawskiego zbiór podzielono między spadkobierców. Według pani Anna Mesnet czaprak, który był głównym elementem darowizny, pochodzi z czasów przedfrancuskich, Maroko na mocy traktatu z Fezu w latach 1912-1956 było francuskim protektoratem.

Moneta z wizerunkiem i tytulaturą Zygmunta III Wazy… we włosach berberyjskiej kobiety

- Po powrocie do Żor szczegółowo zinwentaryzowałem otrzymane dary. Były tam także monety, którymi kobiety berberyjskie z Maroka zdobiły włosy. I tu wielka niespodzianka. Większość monet zgodnie z oczekiwaniami miała arabskie i francuskie napisy, były także dwie 10 groszówki z czasów PRL-u. Jednak nie one zwróciły moją uwagę – zaznacza dyrektor.

Najbardziej zaintrygowała go mocno zabrudzona moneta, na otoku której można było odczytać fragment łacińskiego napisu „… REX POL ...”.

- Zaintrygował mnie ów nietypowy napis. Monetę przekazałem natychmiast do konserwacji. Po usunięciu zabrudzeń ukazał się cały napis i wizerunek Zygmunta III Wazy. Konserwator Magda Bogdan zidentyfikowała monetę jako wyjątkowo rzadki srebrny ort wybity w 1622 r. Nazwa pochodzi od wyrazu „orth”, który w dosłownym tłumaczeniu z języka niemieckiego oznacza ćwierć, w tym przypadku ćwierć talara – wskazuje szef Muzeum w Żorach.

Gdańska ćwierć talarówka - uniwersalna waluta handlowa z wizerunkiem króla Polski

„Monetę wprowadzono w 1608 r. na wzór niemieckiego ortstalara. Wprowadzając ową monetę, bogacący się Gdańsk chciał sobie zapewnić dobrą i uniwersalną walutę handlową niezbędną do zawierania transakcji zagranicznych” [

https://www.skarbnicanarodowa.pl/srebro/srebrne-monety/zygmunt-iii-waza-przepiekny-ort-gdanski-krola-z-dynastii-wazow-4100680925

, dostęp 21.09.2023]

Na awersie monety znajduje się popiersie Zygmunta III Wazy w koronie, zbroi i płaszczu spiętym klejnotem (order Złotego Runa?), w otoku zewnętrznym jest tytulatura królewska. Rewers przedstawia herb Gdańska, w otoku zewnętrznym, miejscami nieczytelny napis MONETA CIVIT GEDANENSIS (Moneta miasta Gdańska) oraz data 1622 rok.

- Na usta ciśnie się pytanie, skąd XVII wieczna moneta z Polski znalazła się w marokańskiej kolekcji w Montrésor. W pierwszym momencie skojarzyłem to z kolekcją monet znajdującą się w Wilanowie, który do II wojny światowej był siedzibą Branickich. Adam Rybiński potomek ostatnich właścicieli Wilanowa zaprzecza jakoby była to moneta z kolekcji wilanowskiej. Skąd w takim razie znalazła się w Montrésor? - pyta dr Buchalik.

Odpowiedź okazała się nad wyraz prosta, to jeden z obiektów pozyskanych przez Seweryna Morawskiego w czasie jego pobytu w Maroku. Prosta jest też odpowiedź na pytanie dlaczego moneta znalazła się w grupie kobiecych ozdób?

Jak polska XVII-wieczna moneta trafiła do Maroka?

- Monety są ulubioną ozdobą berberyjskich kobiet, zamieszkujących od Tunezji po Maroko. Zapewne z takiego powodu znalazła się w grupie ozdób kobiecych, które otrzymaliśmy w darowiźnie. Pozostaje najtrudniejsze pytania, na które zapewne nigdy nie uzyskamy odpowiedzi. Jak polska moneta trafiła do Maroka? - podkreśla dyrektor muzeum.

Z podobną zagadką dr Buchalik spotkał się w Żorach. W czasie jednej ze zbiórek WOŚP, przeliczając zebrane pieniądze znalazł 10 frankówkę. Niby nic dziwnego, przecież Francja leży blisko Polski. Rzecz w tym, że takich monet nie używano we Francji lecz w Afryce Zachodniej, gdzie kobiety fulbejskie (lud pasterski) używały ich do ozdabiania swych fryzur podobnie jak czynią to kobiety berberyjskie.

- W jaki sposób ta moneta znalazła się w Żorach pewnie nigdy się nie dowiemy. No cóż przedmioty „chodzą” swoimi drogami – przypomina szef placówki.

Wracając do ostatniego odkrycia z Montrésor, Lucjan Buchalik mówi, że srebrny ort Zygmunta III Wazy nie świadczy o tym, że władca Polski handlował z władcą Maroka. Raczej o tym, że owa XVII-wieczna moneta wybijana przez I Rzeczpospolitą cieszyła się dużym zaufaniem na rynkach międzynarodowych.

- Wymiana handlowa niezależna jest od oficjalnych kontaktów głów państwa. Przykładem może być płótno śląskie, którym handlowano w różnych częściach świata. Już w 1964 roku prof. Marian Małowist opublikował, krótki materiał źródłowy o handlu płótnem śląskim w Afryce. Odnalazł źródła mówiące, że w 1600 roku amsterdamska firma handlowa wysłała na Złote Wybrzeże (dzisiejsza Ghana) wyprawę kierowaną przez Pietera de Mareesa. Celem wyprawy było przede wszystkim zbadanie możliwości handlowych z tamtejszymi kupcami – dodaje szef muzeum.

Handel Europejczyków z Afrykanami
Efekt wyprawy to obszerne opracowanie, w którym zwraca uwagę na handel z Afrykanami. Jest w nim także mowa „o dowozie płótna śląskiego do Zachodniej Afryki i o dużym znaczeniu tego towaru w handlu Europy z Czarnym Lądem. De Marees podaje, że Holendrzy dowożą na Złote Wybrzeże Sleser lynwaet (płótno śląskie) i że jest to główny artykuł ich importu. (…) Płótno owe służy tam do wyrobu odzieży głównie dla kobiet”. Zainteresowanie śląskim płótnem potwierdzają także francuscy handlowcy z końca XVII wieku. Płótno śląskie było cenionym towarem wymienianym na złoto. Handlowano nim nie tylko na wybrzeżu, gdzie sprzedawali go europejscy handlowcy ale także w głębi lądu, gdzie handlowali nim sami Afrykanie. W XVIII wieku za pośrednictwem Holendrów płótno ze Śląska wędrowało także do Ameryki Środkowej i Południowej.

- Współcześnie dużo mówimy o globalizacji. To fakt niezaprzeczalny, towary na masową skalę wędrują z kontynentu na kontynent. Ale nie myśmy to wymyślili. Od zarania ludzkości podstawą rozwoju była wzajemna wymiana towarów. Tak zapewne jest także w opisanych przypadkach. To nie Gdańszczanie pojechali do Maroka ani Ślązacy do Afryki, tylko ich dobra tam przybyły za pośrednictwem kupców – podsumowuje Lucjan Buchalik.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sensacyjne odkrycie Muzeum w Żorach. W pozyskanych zbiorach afrykańskich jest… moneta Zygmunta III Wazy. Jak trafiła na Czarny Ląd? ZDJĘCIA - Dziennik Zachodni

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia