Wielkie fortuny twórców Ziemi Obiecanej
Prawdziwym napędem „Ziemi Obiecanej” byli przemysłowcy. To oni zbudowali jej mit, ale także siłę i wyjątkowość. Głodni sukcesów postawili wszystko na jedną kartę.
Mówiono o niej Ziemia Obiecana, Polski Manchester, Perła w koronie carów, lub po prostu Kominogród. W podobne hasła autorzy wspomnień i historycy starali się ująć fenomen Łodzi ostatnich dekad XIX i początków XX wieku.
Miasto, które bijąc wszelkie europejskie rekordy, przekształciło się w ciągu półwiecza z niewielkiej osady, liczącej kilkuset mieszkańców, w tętniącą życiem ponad sześćsettysięczną metropolię. Stanowiącego tygiel narodów, religii i grup społecznych, w którym obok siebie żyli Polacy, Niemcy, Żydzi i Rosjanie; katolicy, ewangelicy, wyznawcy religii mojżeszowej i prawosławni; bajecznie bogaci lodzermensche oraz klepiący często niewyobrażalną biedę robotnicy.
Gospodarczy boom Łódź zawdzięczała polityce ekonomicznej władz Królestwa Polskiego, zachęcającej przedsiębiorców do inwestowania w przemysł włókienniczy i zakładania fabryk w mieście nad Łódką. A także - co paradoksalne - rozbiorom. Po zniesieniu barier celnych między ziemiami polskimi i Rosją otworzyło się bowiem dla łódzkiego przemysłu wielkie zaplecze surowcowe i rynki zbytu imperium Romanowów. Do boomu przyczynił się również olbrzymi napływ ludności wiejskiej, poszukującej lepszej przyszłości w mieście, a stanowiącej tanią i sumienną siłę roboczą.
Jednak prawdziwym motorem napędowym „Ziemi Obiecanej” byli przedsiębiorcy - głodni sukcesów, fortuny i wysokiej pozycji społecznej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 6,15 zł miesięcznie.
już od
6,15 ZŁ /miesiąc