„Rozprawy prowadzi wzorowo”. Ostatni szef WSR

PATRYK PLESKOT
Jan Radwański - morderca sądowy
Jan Radwański - morderca sądowy FOT. AIPN
Jan Radwański był ostatnim szefem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Choć pełnił tę funkcję w teoretycznie postalinowskim okresie (formalnie od 15 sierpnia 1954 r. do 31 lipca 1955 r.), to za jego rządów sąd wciąż skazywał Polaków na karę śmierci.

Urodził się 29 lipca 1911 r. w Dębicy w rodzinie kolejarza („robotnika PKP”) Józefa i Marii. Tutaj ukończył szkołę powszechną i państwowe gimnazjum. W latach 1932–1933 przeszedł przez Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie. Po krótkim okresie pracy fizycznej w 1934 r. znalazł zatrudnienie jako urzędnik w Dyrekcji Okręgowej Przedsiębiorstwa Państwowego „Polska Poczta Telegraf i Telefon” w Krakowie i Rabce. Pracował tam do wybuchu wojny. Podobno od 1933 r. angażował się w działalność PPS-Lewicy (z socjalistami miał też być związany ojciec Jana). „Znali mnie robotnicy krakowskich fabryk” – chwalił się po latach, trudno jednak zweryfikować takie informacje wpisywane po wojnie do oficjalnych życiorysów.

Z PPS-Lewicy do PPR

W 1937 r. Radwański podjął studia prawnicze na UJ. Przed wojną zdołał zaliczyć pierwsze dwa lata. W ten sposób stał się jedynym szefem warszawskiego WSR, który nie posiadał pełnego przedwojennego wykształcenia prawniczego – a i tak poziomem edukacji przewyższał większość „ludowych” sędziów. Podobnie jak wielu innych, wziął za to czynny udział w kampanii wrześniowej, pełniąc funkcję adiutanta dowódcy jednego z batalionów 1 Pułku Strzelców Podhalańskich. Kampanię zakończył w Samodzielnej Grupie Operacyjnej „Polesie”. Aż do 1945 r. przebywał w oflagu w Murnau, gdzie ponoć znów zaangażował się w tajną działalność PPS-Lewicy. Dopiero na początku września 1945 r. Radwański znalazł się w Polsce i został zmobilizowany do lWP. Początkowo służył w Wydziale Personalnym Dowództwa Okręgu Wojskowego nr 5 w Krakowie, gdzie doszedł do stanowiska zastępcy szefa wydziału. W lipcu 1947 r. przeniesiono go do wojskowego wymiaru sprawiedliwości (podobno przy pewnym oporze ze strony samego Radwańskiego) na etat podprokuratora Wojskowej Prokuratury Okręgowej nr 5. W 1948 r. otrzymał na UJ dyplom magistra prawa: zaliczono mu okres studiów przed wojną i bliżej nieokreśloną naukę w Murnau (łącznie cztery lata). Jednocześnie od 1945 r. miał aktywnie działać w strukturach PPR. W okresie referendum z 1946 r. był delegatem Komitetu Wojewódzkiego PPR w powiecie bocheńskim, a podczas wyborów z następnego roku – w powiecie wadowickim.

„Najlepszy szef”

Jako podprokurator Radwański pracował do sierpnia 1949 r., kiedy to powrócił do Wojskowego Sądu Okręgowego nr 5, tym razem w charakterze sędziego. W maju 1950 r. awansował na zastępcę szefa tej krakowskiej placówki. Zaraz potem, we wrześniu, mianowano go szefem WSR w Poznaniu. Stanowisko to piastował przez kolejne cztery lata, aż do momentu przenosin do Warszawy. Próbował w tym czasie przygotować przy UJ pracę doktorską, ale bezskutecznie. Jak chwalił się po latach, „zdobyłem sobie opinię najlepszego Szefa Sądu, wyróżniano mnie przy każdej okazji, moje wystąpienia na odprawach Szefów Sądów z udziałem najwyższych władz centralnych były zawsze pilnie i z uwagą wysłuchiwane”. Oznaczało to, że był gorliwym, stalinowskim aparatczykiem. Z dokumentacji wynika, że Radwański objął faktyczne, a nie tylko formalne kierownictwo nad warszawskim WSR dopiero w połowie września 1954 r. Niemniej od początku był chwalony przez Zarząd Sądownictwa Wojskowego, nadzorujący funkcjonowanie sieci WSR. Doceniano to, że usprawnił pracę sądu (co okazało się o tyle łatwiejszym zadaniem niż kiedyś, że napływ spraw karnych był wyraźnie mniejszy), choć tak jak jego poprzednikowi, Mieczysławowi Widajowi, wytykano niedostateczny nadzór nad orzecznictwem podległych mu sędziów, asesorów i aplikantów oraz nakazywano ściślejszą współpracę z instancjami partyjnymi.

„Ścisła więź” z partią

Przeważały jednak pozytywy. W opinii Zarządu Sądownictwa Wojskowego ze stycznia 1955 r. pisano: „oficer o dobrym przygotowaniu prawniczym, umiejący dostrzegać zasadnicze problemy i posiadający dostateczne zdolności dla prób rozwiązywania zagadnień teoretycznych. Zdyscyplinowany, pracowity, dobry organizator. W stosunkowo krótkim okresie czasu kierowania największym w kraju sądem wojskowym, wprowadził do organizacji pracy tego sądu korzystne zmiany. Czuwa nad orzecznictwem podległych mu sędziów i właściwie je ocenia [...]. Rozprawy prowadzi wzorowo [...]. Jako szef sądu utrzymuje ścisłą więź z instancjami partyjnymi [...]. Politycznie aktywny, oddany Partii i klasie robotniczej. Pogłębia stale swoją wiedzę w dziedzinie marksizmu”. Czasy się zmieniały, ale wymóg zgłębiania meandrów panującej ideologii pozostawał aktualny. Sam Radwański inaczej opisywał obowiązki szefa warszawskiego WSR w późniejszym o wiele lat piśmie do prezesa Izby Wojskowej Sądu Najwyższego z 1967 r. Kreował się tam na stróża nowej, postalinowskiej praworządności: „spokojnie naprawiałem to, co się naprawić jeszcze dało – przede wszystkim zwolnić z więzienia ludzi zupełnie niewinnych [...]. Nie zaniedbywałem również pracy bieżącej – bezmyślne wyroki w stosunku do chłopów, bezsensowne konfiskaty ziemi, której nikt nie uprawiał, potępiłem w swych wnioskach”. Była to dość żałosna próba usprawiedliwienia swych działań. Jako ostatni szef WSR Radwański był odpowiedzialny za rozformowanie tej jednostki. Jak wiemy, formalnie sprawował swą funkcję aż do końca lipca 1955 r., choć sąd już wtedy od wielu tygodni nie funkcjonował, przekształcając się stopniowo w nową placówkę: Wojskowy Sąd Garnizonowy (WSG). Historia zatoczyła w ten sposób koło, bo od lutego 1946 r. stołeczny Wojskowy Sąd Rejonowy powstawał na bazie likwidowanego ówcześnie, „pierwszego” WSG.

„Skłonność do liberalizmu”

Po rozformowaniu WSR Radwański, początkowo w naturalny sposób typowany na szefa warszawskiego WSG, znalazł ostatecznie zatrudnienie jako redaktor „Wojskowego Przeglądu Prawniczego”: periodyku działającego przy Zarządzie Sądownictwa Wojskowego. Sam twierdził później, że skierowanie na boczny tor wynikało ze złego stanu zdrowia i wyczerpania spowodowanego ciężką pracą w warszawskim WSR. W miarę postępów „odwilży” Radwański coraz śmielej manifestował ostrą krytykę wojskowego wymiaru sprawiedliwości, chcąc dostosować się do nowej rzeczywistości politycznej. Podczas jednej z narad partyjnych z listopada 1956 r. – tuż po ponownym dojściu Gomułki do władzy – cynicznie mówił o stalinowskim „systemie zakłamania i zbrodni”, choć dość enigmatycznie dopowiadał, że „nie można tu ani wszystkich potępiać, ani wszystkich usprawiedliwiać”. Odpowiednio dawkowana krytyka pomogła Radwańskiemu w pełnym powrocie na łono sądownictwa wojskowego: w 1957 r. mianowano go sędzią Wydziału Rewizyjnego Najwyższego Sądu Wojskowego. W 1962 r. przeszedł do Oddziału I Izby Wojskowej Sądu Najwyższego. Sędziował tam przez następne dziesięć lat. Jednocześnie aktywnie działał na płaszczyźnie partyjnej i kombatanckiej (w ramach ZBOWiD). W dusznej atmosferze politycznej lat 1968–1969 w podstawowej komórce partyjnej (POP) przy Izbie Wojskowej SN pojawiły się oskarżenia o sprzyjanie tendencjom „syjonistycznym”, a przynajmniej o brak dostatecznego entuzjazmu wobec aktualnej linii partyjnej. Sam Radwański gwałtownie zaprzeczał tym zarzutom, koniunkturalnie podkreślając swoje wieloletnie zasługi w „utrwalaniu władzy ludowej”. Niemniej już wcześniej, w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych prezes Izby Wojskowej SN zarzucał mu „skłonność do liberalizmu”.

Bezkarny

Ten spór partyjny z okresu 1968–1969 jest o tyle ciekawy, że zaangażowali się w niego m.in. dawni sędziowie warszawskiego WSR: Radwański z jednej, a Henryk Kostrzewa (ówczesny sekretarz POP) oraz Jerzy Drohomirecki, Zbigniew Furtak i Stanisław Gutaker (członkowie Komitetu POP) z drugiej. Areną sporu stało się posiedzenie Komitetu POP przy Izbie Wojskowej z końca maja 1968 r., podczas którego Radwański tłumaczył się z odmowy wyjazdu w teren z „uświadamiającymi” pogadankami złym stanem zdrowia. Adwersarze podkreślali za to jego nieszczerość oraz bierność partyjną przy jednoczesnej skłonności do popadania w konflikty personalne. Jednak nikt ani razu nie poruszył wątku dawnej pracy w WSR. Mimo pewnych nieprzyjemności partyjnych w tym samym czasie Radwański otrzymał Złoty Medal „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny” oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Z początkiem 1971 r. Radwański trafił do rezerwy (w stopniu pułkownika). Zmarł w 1994 r. Poza nieprzyjemnościami partyjnymi nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za „utrwalanie władzy ludowej”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia