Przed wojną dzieła te znajdowały się w zbiorach Stadtmuseum (dziś to Muzeum Narodowe w Gdańsku). Ich pochodzenie odkrył Sylwester Rudnik, historyk sztuki i marszand, który zauważył, że wszystkie ryciny, poza jedną, posiadają napisy i pieczęcie charakterystyczne dla dzieł z kolekcji Jacoba Kabruna. Poinformował o tym posiadacza grafik Piotra Molendę, który podjął decyzję o bezwarunkowym przekazaniu ich instytucji, do której przed laty należały.
Przepiękne pejzaże
Pośród odzyskanych rycin znajdują się przede wszystkim prace Rafaela i Aegidiusa Sadelerów - przepiękne pejzaże, wybitnych antwerpskich artystów, którzy pochodzili z wielopokoleniowej rodziny miedziorytników tworzących w wielu miastach Europy. Działali pod koniec XVI i w pierwszej połowie XVII wieku m.in. w Monachium, Frankfurcie i Wenecji.
Aegidius Sadeler tworzył m.in. na dworze cesarza niemieckiego Rudolfa II, który otaczał się wybitnymi artystami. Tego cesarza, który chciał kiedyś od nas kupić „Sąd ostateczny” Hansa Memlinga, ale mu się nie udało - powiedziała na konferencji prasowej Alicja Andrzejewska-Zając, kustosz w Pracowni Grafiki Oddziału Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku.
Poza pracami Sadelerów odzyskujemy m.in. osiem dzieł Wenzeslausa Hollara, ucznia Aegidusa Sadelera - jednego z najwybitniejszych czeskich rytowników, działającego w Anglii. Zapewne byłby on najwspanialszym artystą praskim, gdyby w XIX wieku na scenę artystyczną nie wkroczył Alfons Mucha, który zawojował masową wyobraźnię wizerunkami zmysłowych kobiet o wijących się jak pnącza włosach.
Do Gdańska wrócił też miedzioryt Johanna Eliasa Ridingera - augsburskiego animalisty i akwaforta Maxa Liebermanna - jednego z najwybitniejszych niemieckich impresjonistów, którego twórczość reprezentowana była w gdańskiej kolekcji licznymi grafikami, rysunkami i obrazami.
Wywiezione do Turyngii
Burzliwe były losy kolekcji Jacoba Kabruna, podobnie jak innych gdańskich zabytków. Klęska Niemców pod Stalingradem i załamanie się frontu wschodniego zmusiły władze Gdańska do wywozu zbiorów. Obawiano się, że miasto zostanie zniszczone.
Do dzisiaj przetrwały listy wywozowe, z których można się dowiedzieć, że grafiki ze Stadtmuseum zapakowano w 60 skrzyń i wywieziono 30 maja 1943 r. do składnicy w Przywidzu, pozostałe 89 skrzyń - 13 lipca 1943 r. - trafiły do majątku von Arnoldiego w Sobowidzu.
W obawie przed zbliżającym się II Frontem Białoruskim zdążono przywieźć je z powrotem do Gdańska. Jesienią 1944 r. duża część z nich została wysłana w głąb Niemiec - do Turyngii. Wywożone były przede wszystkim do muzeum w Gotha i do prywatnej posiadłości dyrektora tych zbiorów księcia Carla Eduarda von Sachsen-Coburg-Gotha w Reinhardsbrunn. Ogromna akcja wywozowa gdańskich zabytków do Turyngii przypieczętowała ich tragiczny los. Turyngia została bowiem na początku lipca 1945 r. odstąpiona Armii Czerwonej.
Trafiły do Moskwy
Znajdujące się na tym terenie dzieła sztuki zostały bezprawnie przetransportowane do Związku Radzieckiego. Ale zrabowano także te ukryte przez Niemców w podziemiach gdańskiej Zbrojowni, w maju 1945 r. Rosjanie odnaleźli 128 pudeł z rycinami. Być może była to część skrzyń wywiezionych do Sobowidza i Przywidza.
Na podstawie aktu sporządzonego 1 sierpnia 1945 roku, 129 skrzyń z rycinami i rysunkami wywieziono do Moskwy. W 1956 r., w ramach rewindykacji, do Muzeum Pomorskiego powróciły zaledwie 1543 obiekty graficzne z kolekcji Jacoba Kabruna, która przed wojną liczyła ponad 7 tysięcy dzieł artystów europejskich od XV do XVIII wieku.
Nie wiadomo, jaka część Kabrunowskiego zbioru pozostała w Moskwie, a jaka - w niewyjaśnionych okolicznościach - uległa rozproszeniu. Ryciny z oznaczeniami tej kolekcji pojawiają się bowiem na rynku antykwarycznym w Europie. Do 2018 r. udało się odzyskać tylko 12 rycin z przedwojennego zbioru Stadtmuseum Danzig, wykupując je od osób prywatnych lub z antykwariatów. W 2018 roku udało się odzyskać rycinę wystawioną w niemieckim domu aukcyjnym Bassange.