Kieleccy Żydzi byli wywożeni do niemieckiego obozu zagłady w Treblince. Jak wyglądała akcja likwidacji getta w Kielcach?
Każdy z Żydów mógł zabrać ze sobą paczkę o wadze do 20 kg. Na opuszczenie mieszkania dawano pół godziny. Cała ta operacja odbywała się w trudnej do opisania scenerii: krzyku, płaczu, świstu bykowców, którymi hitlerowcy często się posługiwali, bieganiny i strzałów świadczących o morderstwach dokonywanych na miejscu. Po opróżnieniu pewnego rejonu getta, grupy Niemców i Ukraińców obchodziły mieszkania, sprawdzając, czy ktoś się nie ukrył. Osoby, które zostały przez Niemców przeznaczone do obozu zagłady w Treblince prowadzono pod nadzorem policjantów żydowskich i esesmanów z getta ul. Piotrkowską przez przejazd kolejowy na ul. Mielczarskiego, gdzie na bocznicy ładowano ich do wagonów towarowych
– opisywali w książce o Kielcach w latach 1939 – 1945 jej autorzy – profesor Adam Massalski i profesor Stanisław Meducki.
Relacje dotyczące likwidacji getta są przerażające.
Początkowo odliczano po 80 do jednego wagonu, lecz okazało się, że nie starczy wagonów, więc wpychano po 100-120 osób. Krzyki , zawodzenia i płacze zlewały się w jedno nieludzkie jakby wycie. Niekiedy jęki nieszczęśliwych przypominały do złudzenia zawodzenie jagniąt, prowadzonych na rzeź. Nieszczęśliwi zdzierali niejednokrotnie z siebie wszelką odzież, by udostępnić dopływ powietrza. Gdy już wszyscy zostali załadowani, zamknięto wagony i zaplombowano, stawiając straż dookoła nich. Stłoczeni w wagonach nieszczęśliwi, smażeni potwornym żarem słonecznym, błagali o dostarczenie wody. Wyskoczył jakiś człowiek trzymając w dłoni naczynie z wodą kierując się w stronę zamkniętych w wagonach Żydów. Oczywiście SS-man zauważył to, wycelował z pistoletu i strzelił do niego. Człowiek ten był niewątpliwie wrażliwy na cierpienie ludzi […] I zginął
- brzmiało świadectwo Adama Helfanda
W czasie likwidacji kieleckiego getta bezpośrednio zamordowano około 1200 osób, a kolejne 21 tysięcy wywieziono w trzech etapach do niemieckiego obozu zagłady w Treblince. Wyjątek stanowiły osoby, które miały wyuczony zawód i mogły jeszcze pracować w miejscowych zakładach oraz fabrykach. Dzieci, osoby starsze i schorowane najczęściej mordowano na miejscu.
By przyspieszyć likwidację getta, Niemcy zmuszali Żydów do nieludzkich zachowań – np. wstrzykiwania chorym trucizny. „W ten sposób zginęło 900 Żydów, do czego przyczynili się żydowski dyrektor szpitala dr Reiter oraz dr Steinberg” – pisali Adam Massalski i Stanisław Meducki. Natomiast 22 sierpnia 1942 roku w czasie kolejnego wysiedlenia z kieleckiego getta wszystkie dzieci ze schroniska zostały rozstrzelane na miejscu. Według ustaleń historyków getto kieleckie było likwidowane w trzech turach 20, 22 i 24 sierpnia 1942 roku. Za każdym razem wywożono po kilka tysięcy osób.