Pracował jako sprzedawca, rejent, nauczyciel, publicysta, rolnik. Przede wszystkim jednak był politykiem, działaczem społecznym. Antoni Bomba, bo o nim mowa, był posłem w Sejmie Krajowym we Lwowie. W latach 1900-1918 zasiadał w austriackiej Radzie Państwa.
- Kiedyś składał życzenia urodzinowe Franciszkowi Józefowi. Cesarz zwrócił uwagę na jego piękny ubiór: Antoni Bomba miał na sobie charakterystyczny kapelusz i serdak. Strój uszyli mu żydowscy krawcy z jego rodzinnej wsi - opowiada Edward Bomba, wnuk Antoniego, kronikarz rodu Bombów.
- Monarcha spytał, który to naród nosi te wspaniałe stroje. Dziadek wyjaśnił, że ubierają się tak mieszkańcy Galicji z Budziwoja koło Rzeszowa.
Z Witosem współdziałał i... spiera łsię
Edward Bomba twierdzi, że jego dziadek odtąd zawsze był mile widzianym gościem na dworze w Wiedniu. - Wystawił tam spektakl "Wesele budziwojskie". Cesarz był zachwycony. Złożył mu gratulacje i przyznał subwencje na inwestycje w Budziwoju. Wykonano za nie rowy melioracyjne - tłumaczy pan Edward.
- Do zaprezentowania spektaklu zmobilizował Antoniego Bombę jego kolega z ław poselskich, malarz Włodzimierz Tetmajer, brat poety Kazimierza Przerwy-Tetmajera - uzupełnia nasz rozmówca. Dopowiedzmy, że Włodzimierz Tetmajer ożenił się z Anną Mikołajczykówną, której siostra, Jadwiga, wyszła z kolei za poetę Lucjana Rydla, a ich ślub stał się kanwą "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego.
W austriackim parlamencie Bomba spotykał się również chociażby z Wincentym Witosem. - Mieszkali wspólnie w hotelu. Dziadek znał niemiecki, Witos - nie za bardzo, dziadek więc tłumaczył mu swoje postulaty, jakie kierował do parlamentu - opowiada Edward Bomba.
W październiku 1917 roku Antoni Bomba był współorganizatorem dużego wiecu w Rzeszowie. Uczestnicy akcentowali potrzebę budowy niepodległego państwa polskiego. Przemówienie wygłosił między innymi Wincenty Witos. Z czasem jednak między Bombą a Witosem zrodził się konflikt i ich drogi się rozeszły.
Pionier ruchu ludowego
Antoni Bomba, urodzony 25 stycznia 1868 r. w Budziwoju, przez lata był liderem ruchu ludowego w powiecie rzeszowskim. Należał do jego prekursorów. W marcu 1895 roku w Budziwoju miało miejsce pierwsze zebranie reprezentantów sił chłopskich z powiatu. - Stworzono komitet wyborczy, dziadek został jego sekretarzem - przekazuje wnuk Antoniego Bomby.
Parę miesięcy później powstała pierwsza polska partia chłopska. Zjazd założycielski Stronnictwa Ludowego odbył się w Rzeszowie, w gmachu Sokoła (dziś Teatr Siemaszkowej). Antoni Bomba do SL jednak nie wstąpił. Zdecydował się na współpracę z księdzem Stanisławem Stojałowskim, który w 1896 r. powołał do życia Stronnictwo Chrześcijańsko-Ludowe.
W wiedeńskim parlamencie Bomba przewodził grupie posłów nazywanych stojałowczykami. - Ks. Stojałowski bywał w Budziwoju - zaznacza Edward Bomba. Gdy między Bombą a Stojałowskim pojawiły się rozbieżności, ten pierwszy przeszedł do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wybrano go do Rady Naczelnej PSL, co było dużym wyróżnieniem i potwierdzało silną pozycję Bomby w rodzimym ruchu ludowym. Po rozłamie w partii polityk z Budziwoja znalazł się w PSL Lewica.
Potem należał jeszcze do Stronnictwa Chłopskiego i Zjednoczenia Lewicy Chłopskiej "Samopomoc". - Udzielał się w różnych partiach, ale zawsze wśród ludowców. Był wierny swoim przekonaniom - podkreśla Edward Bomba.
W gestapo... wyrecytował Goethego
W środowisku chłopskim krzewił świadomość narodową. "Nie Berlin, nie Petersburg, nie Wiedeń, lecz Warszawa będzie stolicą przyszłej Polski" - zaznaczał. A gdy już Polska wybiła się na niepodległość, wspierał odradzające się państwo.
Organizował tzw. Zieloną Kadrę, czyli grupę dezerterów z armii austriackiej - grupa zajęła austriacki garnizon w Rzeszowie. W1918 roku objął funkcję powiatowego komisarza Polskiej Komisji Likwidacyjnej, tworzył polską administrację.
W okresie okupacji hitlerowskiej działał na tajnym froncie, utrzymywał kontakt z przedstawicielami stronnictw politycznych. W1943 r. został aresztowany i osadzony w więzieniu na zamku w Rzeszowie.
- Przesłuchiwał go - cieszący się złą sławą - gestapowiec Hans Flaschke (Flaschke pracował jako tłumacz; w 1944 roku zginął w zamachu dokonanym przez bojówkę AK - red.) - nadmienia pan Edward. - W czasie przesłuchania dziadek zaczął po niemiecku recytować Goethego. "Rozbroił" tym gestapowców, którzy postanowili nie stosować tortur, chociaż... głodówkę zastosowali. Po kilku miesiącach dziadka Antoniego wypuszczono.
Po II wojnie Bomba współpracował z nowymi władzami. Był starostą rzeszowskim, członkiem Wojewódzkiej Rady Narodowej. Mimo to nie był w stanie uchronić przed re-presjami swojego syna.
- Mój tata, Jan Bomba, w 1952 roku został aresztowany przez UB za sprzeciw wobec kolektywizacji Budziwoja - wyjaśnia pan Edward. - Wiem, że Antoni Bomba próbował coś w tej sprawie zrobić, ale nie chcieli go słuchać. Być może aresztowanie mojego ojca miało na celu zastraszenie ludzi. Żeby myśleli, że skoro już nawet Bombę zamykają, to trzeba siedzieć cicho.
Waleczna rodzina
Antoni Bomba z żoną Marią mieli dwanaścioro dzieci (troje zmarło w młodym wieku). Najstarszy syn, Władysław, na ochotnika wstąpił do I Kompanii Kadrowej. W1939 roku walczył w wojnie obronnej. - Zachował się jego patent oficerski, podpisany przez Piłsudskiego - mówi Beata Kumor, prawnuczka Antoniego Bomby.
Syn Tadeusz w trakcie II wojny światowej bił się na Kresach. Inny syn Antoniego, Kazimierz, przechowywał Żydów, za co przyznano mu medal "Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata". - Był więziony w Auschwitz. Tak samo zresztą jak jego brat, Mieczysław - dodaje kronikarz rodu. - Obaj przetrwali wojnę; Mieczysław żył aż 102 lata. Mówił, że w obozie przeszedł tak dużo, iż nic go już chyba nie złamie.
W historii rodu Bombów - a ród ten korzeniami sięga XIII wieku i wywodzi się ze Śląska - są i inne postacie, zasłużone w walce o wolność. Stanisław Paśko, którego matka, Rozalia, była siostrą Antoniego, walczył w legionach u boku Sikorskiego. W polskiej armii we Francji podczas II wojny służył wnuk Rozalii, Antoni Paśko. Z kolei Paweł Borowiec, kuzyn Antoniego Bomby, wojował w Szkocji, w dywizji gen. Maczka.
Skromny, kulturalny, małomówny
Antoni Bomba zmarł w Budziwoju 15 lutego 1956 roku. Spoczywa na miejscowym cmentarzu parafialnym.
W archiwum rodziny znajduje się relacja synowej Antoniego, Zyty Bombowej, która tak go charakteryzowała:
"Podstawowe cechy to skromność, prostota, wie¬ka kultura i takt. Otwarty na innych. Obowiązki swoje traktował szalenie surowo, poważnie, a przy tym potrafił doskonale łączyć humor, łagodność i wyrozumiałość dla innych. (...) Wielka osobowość, wielka duchowość. W zasadzie do końca życia nie wycofał się z życia politycznego".
Edward Bomba: - Miałem 17 lat, kiedy dziadek Antoni zmarł. Pamiętam, że był człowiekiem trochę zamkniętym w sobie, nie mówił dużo, za to zawsze wypowiadał się ściśle, precyzyjnie. Miał kłopoty z oskrzelami, dlatego starał się hartować, dbać o zdrowie. Często spacerował po alejach ogrodowych swojego domu.
Dom, w którym się urodził, stoi w Budziwoju po dziś dzień. Licząca ponad 200 lat chałupa ostatnio była własnością potomków brata Antoniego, Kazimierza. Obecnie jest już niezamieszkała.
Cezary Kassak
NOWINY