W każdą niedzielę i święto po obowiązkowej wizycie w kościele (i to rano, gdyż bydgoszczanie msze o godz. 12 nazywali "nyguską" - od słowa "nygus" oznaczającego lenia) przybywano na tzw. matinee, które odbywało się w godzinach od 12 do 13.
Przedstawienie obejmowało głównie śpiew, jak go nazywano - salonowo-klasyczny. O tej porze można było już zamawiać obiady złożone z czterech dań. W latach 30. kosztowały one 1,30 złoego. O godz. 17 w dni świąteczne goście restauracji mogli brać udział w tak zwanym z angielska "five-o-clocku" (szybko spolszczono to na "fajf", a później zmieniono nazwę na "podwieczorek") i tu również do herbatki wysłuchiwali śpiewów.
Kolacje złożone z trzech dań kosztowały półtora złotego. Towarzyszyły im występy artystyczno-literackie. Wieczorem rozpoczynały się dansingi, przerywane programem artystycznym. Cock-tail bar (taka wówczas obowiązywała pisownia) otwarty było aż do rana, oferowano w nim tradycyjne alkohole, ale także m.in. "amerykańskie drinki".
Wszystkie zdjęcia pochodzą z reklamówek hotelu "Pod Orłem", znajdujących się w zbiorach WiMBP w Bydgoszczy.