Gdy dzisiaj myślimy o Węgrach, najczęściej przychodzi nam na myśl polityk Viktor Orbán lub ponadczasowe powiedzenie: Polak, Węgier - dwa bratanki... Rzadziej przytacza się dalszą część tej rymowanej formuły:
... i do szabli, i do szklanki,
oba zuchy, oba żwawi,
niech im Pan Bóg błogosławi.
Przywołane słowa można odnieść do pewnego Węgra, który swego czasu przebywał w Gdańsku. Chciał nie tylko występować z szablą ramię w ramię z Polakami, ale też z nimi biesiadować.
Wyzwanie rzucone Habsburgom
Franciszek II Rakoczy w swoich ojczystym języku nazywany jest II. Rákóczi Ferenc. To jeden z głównych bohaterów narodowych Węgier. Żył w czasach, gdy węgierskie ziemie znalazły się pod panowaniem austriackiej dynastii Habsburgów. Dla Rakoczego dosyć odległe były czasy, gdy Węgrzy mogli cieszyć się niepodległością. Stracili ją wskutek bitwy pod Mohaczem, stoczonej z Imperium Osmańskim w 1526 r. i późniejszej wojnie domowej. Słabnący od końca XVII w. Turcy mogli być szansą na wybicie się na wolność Węgrów, ale pokój w Karłowicach z 1699 r. oddał ich ziemie we władanie Habsburgów. Mimo to idee własnego państwa były wśród nich bardzo żywe.
Już w 1672 r. wybuchło powstanie Emeryka Thökölyego. Książę ten przez siedem lat dawał odpór wojskom austriackim, a swoją stolicę umieścił w Koszycach. Był tak wielkim przeciwnikiem Habsburgów, że w 1683 r. sprzymierzył się przeciwko nim z Turkami. Dlatego też zmuszony został do walki przeciwko wojskom Jana III Sobieskiego. Wcześniej zaproponował mu sojusz, którego podstawą miało być przyjęcie korony węgierskiej przez polskiego syna - Jakuba. W końcu jednak Thököly został podstępnie pojmany przez swoich tureckich sojuszników, a samo powstanie upadło. Z tego okresu pochodzi określenie kuruc oznaczające węgierskiego zbrojnego powstańca.
Co łączyło Janosika i Franciszka II Rakoczego? Z historią Franciszka II Rakoczego związana jest postać Janosika vel Juraja Janosika, w którego biografii fakty plączą się z legendami. Jedna z wersji mówi, że urodził się w 1688 r. w okolicach Żyliny na Słowacji. Pochodził z rodziny chłopskiej i w młodości służył w wojskach Rakoczego. Był kurucem i w takiej właśnie roli przedstawiła go Agnieszka Holland w pierwszych scenach filmu „Janosik: historia prawdziwa” (zagrał go Václav Jiráček). Wcielony po klęsce powstania do armii Habsburgów, zbiegł i zajął się rozbójnictwem. Pojmany, stanął przed sądem, który skazał go śmierć. Wyrok wykonano w marcu 1713 r. wieszając Janosika na haka za żebro. Jakkolwiek Janosik był z pochodzenia Słowakiem, to jego legenda przeniknęła i do polskiej kultury. Przyczynił się do tego m.in. Kazimierz Przerwa-Tetmajer, który napisał powieść „Janosik Nędza Litmanowski”, ale szczególną popularność zdobył serial w reżyserii Jerzego Passendorfera, w którym rolę słynnego zbójnika zagrał Marek Perepeczko. |
W wyniku powstania Thökölyego Rakoczy wraz ze swoją matką i rodzeństwem dostał się do niewoli austriackiej. Został oddany na katolicką naukę do jezuitów. W 1700 r. powrócił na Węgry i tam rozpoczął organizowanie struktury przeciwko znienawidzonym Habsburgom, których odwiecznym wrogiem byli Francuzi. Z tego właśnie względu Rakoczy próbował nawiązać kontakt z Paryżem. Wysłał listy do króla Ludwika XIV, ale te wpadły w ręce Austriaków, przez co został uwięziony w 1701 r. Co ciekawe, ucieczkę z więzienia zorganizowała mu jego żona - Karolina Heska. Nie mogąc przebywać na terenie Cesarstwa Austriackiego, podjął decyzję o wyjeździe do Polski. Tutaj rozpoczął rozmowy z magnatami. Szły one bardzo opornie, ówczesna Rzeczpospolita niechętnie występowała bowiem przeciwko dominacji habsburskiej.
Przełom nastąpił w 1703 r. Wtedy to do Rakoczego dotarły wieści, że węgierscy chłopi wystąpili przeciwko Austriakom. Nie zwlekając, w dniu 14 czerwca 1703 r., przekroczył Karpaty i po przybyciu do kraju został entuzjastycznie powitany przez ludność.
Kolejne lata przyniosły Rakoczemu pasmo sukcesów. W 1704 r. został księciem Siedmiogrodu, a rok później węgierski sejm ogłosił go księciem Węgier. Wreszcie w 1707 r. proklamował niepodległość swojego narodu. Ten sam rok jednak zapisał się nieszczęśliwie w życiu Rakoczego. Najpierw przegrał bitwę pod Trenczynem, a później kolejne batalie, co doprowadziło do tego, że powstanie zaczęło chylić się ku upadkowi.
Nie mając wyboru, w lutym 1711 r. Rakoczy ponownie udał się na ziemie Rzeczypospolitej, licząc na wsparcie nie tylko Polaków. Już bowiem wcześniej prowadził rozmowy z rosyjskim carem Piotrem I. Miał nadzieję na uzyskanie funduszy potrzebnych dla kontynuowania walki. Wiedział przy tym, że polski król August II Mocny był pełen rezerwy wobec sprawy węgierskiej. Już na początku powstania Rakoczego wydał on manifest, w którym zabronił, aby cudzoziemcy podejmowali w Gdańsku pieniądze z zagranicy oraz kupowali broń. Nie przeszkodziło to jednak zwolennikom Rakoczego działać w tym mieście. Ówcześnie był to bardzo ważny punkt na mapie gospodarczej i politycznej Europy. Charakter Gdańska, który pełnił rolę głównego portu Rzeczypospolitej, sprawiał, że wiele państw europejskich utrzymywało tu swoich rezydentów, komisarzy czy sekretarzy. Dlatego od 1703 r. przez miasto przewinęło się wielu powstańców węgierskich, ich pełnomocników, a także kurierów. Mimo zakazu Augusta II przez port dostarczano znaczną ilość broni dla powstańców. Dla Rakoczego ważny był kontakt z Francuzami, a właśnie tutaj od 1610 r. mieli oni swój konsulat.
Szukając pomocy
Rakoczy szukając pomocy, przekroczył południową granicę Rzeczpospolitej. Najpierw zatrzymał się w Jarosławiu, gdzie spotkał się z carem Piotrem I. Wraz z nim ruszył w podróż Sanem i Wisłą do Torunia. Po drodze zatrzymali się w Warszawie. Wreszcie 9 września przybyli do Torunia. Tam Rakoczy uczestniczył w licznych biesiadach, jednak nie zapominał o swoim celu. Miał tylko zjednać sobie przychylność Piotra I. Jego czynne zaangażowanie z pewnością zmieniłoby rozpaczliwą sytuację Węgrów. Jednak car nie widział interesu w popieraniu przez siebie powstania. Rozstał się z Rakoczym i udał się w podróż do czeskiego Karlsbadu.
Nie mając innego wyboru, węgierski książę opuścił Toruń i udał się statkiem do Gdańska. Został wpuszczony do miasta incognito. Skrył się pod nazwiskiem Sârosi. Tutaj przede wszystkim liczył na kontakt z Francuzami. Dlatego bardzo szybko rozpoczął rozmowy z ambasadorem francuskim baronem Besenvalem. Ten przyjął go serdecznie, jednak nie wynikło z tego nic konkretnego.
Rakoczy zamieszkał prawdopodobnie na terenie Starego Przedmieścia. Przebywała z nim liczna świta. Otaczał się również ludźmi ze świata literatury czy sztuki, warto wspomnieć choćby Kelemena Mikesa, który był wybitnym przedstawicielem prozy węgierskiej, oraz nadwornego malarza - Adama Mányokiego, autora jednego z najbardziej znanych portretów Rakoczego.
Gdy Rakoczy przebywał w Gdańsku, dowiedział się, że w pobliskim Elblągu będzie mógł ponownie spotkać się z rosyjskim carem. Z okazji skorzystał, ale Piotr I ponownie nie złożył mu żadnej obietnicy. Zaproponował mu tylko podróż do Petersburga, jednak Franciszek wiedział, że chcąc coś osiągnąć, musi zostać w Gdańsku.
Tutaj nie tylko prowadził działalność polityczną. Podczas swojego pobytu zwiedzał miasto i okolicę. Wiadomo, że kilka razy odwiedził Oliwę, a także wybierał się na spacery morskim wybrzeżem. Interesowały go gdańskie wyroby, szczególnie meble oraz rzeczy wykonane z bursztynu. W swoich wypowiedziach Rakoczy i jego dwór nieraz wspominali, że Gdańsk jawi im się jako „oaza spokoju” i europejskie, kosmopolityczne miasto. Nic w tym dziwnego, gdyż byli bardzo często zapraszani przez mieszczan i szlachtę do wspólnego biesiadowania. W ich wyniku sprawa węgierska nie posuwała się dalej, dlatego już później Rakoczy w swoich pamiętnikach pisał, trochę się tłumacząc:
„Unikałem skandalu, lecz nie grzechu (...). Moje otoczenie stwarzało mi okazję do nowych afektów, które prowadziły do nowych amorów. O, Panie, Ty jeden znasz dobrze liczbę oraz charakter grzechów, które się z tego zrodziły”.
Wystawny tryb życia spowodował, że Rakoczemu zaczął doskwierać brak środków. Bezskutecznie próbował zaciągnąć kredyt lub oddać coś pod zastaw. W końcu, w kwietniu 1712 r., sytuacja zmusiła go do zwolnienia większości swojej służby. Wiedział, że musi wykonać jakiś kolejny ruch. Wpadł więc na pomysł, aby wybrać się do Francji i tam próbować osobiście namówić króla Ludwika XIV do pomocy Węgrom. Na pokładzie żaglowca Święty Jerzy udał się do Rouen. Jednak i te rozmowy nie przyniosły skutku. Dlatego wyjechał do Imperium Osmańskiego, ale i tam nie spotkał się ze zrozumieniem. Zmarł 8 kwietnia 1735 r. w Rodostó znajdującym się do dzisiaj na terenie Turcji.
Marszałek Vay
Historia związków Rakoczego z Gdańskiem ma jeszcze jeden interesujący wątek. Otóż, gdy wyjeżdżał z miasta, pozostał tutaj jego marszałek dworu Adám Vay. Zmarł w dniu 31 stycznia 1719 r. i został pochowany w krypcie, kalwińskiego wówczas, kościoła św. Elżbiety.
Krypta Vayów jest jedynym rodzinnym grobowcem w tej świątyni. Nagrobek ufundowała żona marszałka baronowa Anna Zay Tsömeri. Znajdujące się na nim epitafium zostało napisane przez nauczyciela gdańskiego Gimnazjum Akademickiego Andrása Hagymásiego. Co ciekawe, szczątki Vaya znajdowały się w Gdańsku do 1906 r. i wtedy zostały przeniesione do jego rodzinnej wsi. W tym samym czasie prochy Rakoczego zostały przeniesione z Turcji do katedry św. Elżbiety w Koszycach, gdzie znajdują się do dzisiaj.
Poza tym w Gdańsku dalej pozostaje ślad bytności Rakoczego, gdyż jedna z głównych ulic miasta nosi jego imię.
Katarzyna Kurkowska - historyk sztuki, pracownik Działu Historii Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. dr Piotr Paluchowski - pracownik Muzeum Historycznego Miasta Gdańska oraz Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się na historii Gdańska epoki nowożytnej. Obecnie przygotowuje książkę na temat gdańskich kalendarzy drukowanych z XVIII wieku. |
Literatura:
- L. Hopp, Pobyt Ferenca Rakoczego II w Gdańsku w latach 1711-1712, „Rocznik Gdański”, t. 25, 1966, s. 115-160.
- K. Kurkowska, „Związki Franciszka II Rakoczego z Gdańskiem” [w:] Z Bogiem za ojczyznę i wolność - o Franciszku II Rakoczym Bohaterze Węgier, Warszawa 2016.