Jak zbój Waldemar zabił swoją ukochaną. Na oczach jej ojca

Redakcja
Na szczyt ruin można się dostać szlakiem dedykowanym miłośnikom adrenaliny
Na szczyt ruin można się dostać szlakiem dedykowanym miłośnikom adrenaliny archiwum
Skoro ja nie będę cię miał, nie będzie miał nikt inny - tak zdecydował jesenicki rozbójnik, zabijając niedostępną dla niego szlachciankę

Ponad 270 lat temu król pruski Fryderyk Wielki zagrabił najwartościowszą perłę w austriackiej koronie - przebogaty i wielce urodzajny Śląsk. Prawie
cały. Marne resztki (ale z niezwykłą historią, wieloma zabytkami i pięknymi górami), które ostały się przy Austrii - nazwano od tej pory Śląskiem Austriackim.

Przy monarchii Habsburgów pozostały jedynie marne śląskie skrawki: m.in. miasta Ostrawa, Opawa, ale przede wszystkim ważne dla nas Opolan - piękne Jeseniki (wówczas nazywane Altvatergebierge) z ich nieznanymi szerzej i zapomnianymi kresowymi twierdzami.

Chroniły one w średniowieczu m.in. dostępu do złotodajnych zlatohorskich kopalń oraz strzegły południowych granic Śląska od strony Moraw. Kolejną z twierdz jest górska warownia Koberstein. Leży ona tuż pod szczytem - nomen omen - Zamkowego Wierchu na wysokośd 912 mn.p.m., czyli wyżej niż nasza opolska Biskupia Kopa (889 m n.p.m.).

Ta położona na południowych kresach Śląska wczesnogotycka twierdza została zbudowana najprawdopodobniej staraniem biskupów wrocławskich, ajej niejasne początki datowane są na pierwsze lata XIII w. Poza zadaniem ochrony tutejszych bogatych złóż złota i srebra miała za zadanie strzec przebiegającego w tym miej scu niezwykle ważnego traktu handlowego z głębi Śląska doliną Czarnej Opawy aż ku morawskim nizinom. Istnieją też poszlaki wskazujące, iż założycielem tej niedostępnej warowni na szczycie Zamkowej Góry mógł być też piastowski książę Bolko Świdnicki.

Górska warownia z niezwykłym widokiem

Z kolei sam zamek posadowiony był na strzelistej, prawie pionowej, kilkunastometrowej ścianie skalnej, zaś od jedynej dostępnej dla obcych strony otoczony był fosą oraz ziemno-kamiennym murem.

Bezpośredniego dostępu do warowni strzegła wydrążona w owej skale sucha fosa, oraz drewniany most zwodzony, który było łatwo spalić w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia z zewnątrz. Twierdza Koberstein składała się z właściwego kamiennego zamku wysokiego oraz ogrodzonego wysokim murem podgrodzia. Obecnie do naszych czasów pozostały jedynie resztki najwyższej wieży do ostatecznej obrony - to pozostałość zamku głównego - oraz niewielkie fragmenty murów obronnych. Jeśli znajdziemy się na owej stromej i wysoko położonej półce skalnej, pierwsze co nas z pewnością zadziwi to piękna i niesłychanie rozległa panorama otaczającej ten zamek pobliskiej tzw. Złatohorskiej Vrchoviny.

Stojąc na tej wąskiej półce skalnej, na której 600 lat temu znaj dowala się owa twierdza, docenimy z szacunkiem kunszt oraz zmysł średniowiecznych budowniczych, bowiem to orle gniazdo posadowiono na trudno dostępnej (aż do tej pory!) pionowej skale, a pamiętać trzeba, że cały materiał do budowy musiano wnosić na górę na grzbietach ludzi i jucznych zwierząt.

Zmienne koleje losu

Nie omijały również i tej warowni wojenne czy też polityczne zawirowania dziejowe. Od 1335 r. zamek przechodzi w ręce opawskiego księcia Mikołaja II, gdyż na mocy układów w Trenczynie oraz w Krakowie z 1339 r. Śląsk formalnie przeszedł pod wyłączne panowanie czeskie. Dodatkowo następca króla polskiego Kazimierza Wielkiego - Ludwik Węgierski w roku 1372 potwierdził fakt zrzeczenia się Śląska przez Polskę, a cesarz Karol IV przyłączył uroczyście śląskie księstwa do ziem Korony Czeskiej.

Nie jest z kolei też pewne, do kiedy zamek był trwale zamieszkany. Jedne źródła mówią, że zamek przestał być zamieszkiwanym w czasie wojen husyckich, inne - że opustoszał w wyniku podboju tych terenów przez króla Macieja Korwina (król Węgier, następnie Czech) w czasie wojen czesko- węgierskich w r. 1474. Tymczasem w pierwszych latach XVI w. zamek ów staje się w niejasnych okolicznościach siedzibą zbuntowanych rycerzy, którzy odrzuciwszy wszelką zwierzchność polityczną i religijną - stali się zwykłymi górskimi rozbójnikami.

Krwawy romans zbója Waldemara

Dzięki położeniu warowni w pobliżu mocno uczęszczanego podróżnego szlaku zbójnicy łupili niemiłosiernie i równo wszystkich podróżnych: kupców, szlachetnie urodzonych czy też pobożnych pielgrzymów, bez względu na majątek, wiarę, kapłańskie szaty czy status społeczny. Ich rozbójniczy proceder trwał aż do połowy XVII w., zaś najsłynniejszym rycerzem - rabusiem z Kobersteinu był niejaki Waldemar.

Będąc ślepo zakochanym w pewnej ślicznej szlachciance, porwał ją z nieodległego Yrbna pod Pradziadem.

W krwawej potyczce, jaką stoczył zbój z ojcem próbującym odbić swą córkę, nie chcąc jej oddać rodzicowi - brutalnie ją zamordował wprost na polu bitwy na łąkach pod przysiółkiem Horni Udoli w pobliżu Zlatych Hor i Rejvizu. Owo miejsce jest obecnie oznakowane jako "Zlodejske Louky", a natrafimy nań, poruszając się po żółtym szlaku turystycznym, wiodącym z Horni Udoli w kierunku ruin twierdzy Edelstein.

Jarosłąw Dziadek
NOWA TRYBUNA OPOLSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia