Rozbijaliśmy gruz na budowie. Naraz brzęk. Jakaś metalowa puszka była w środku. Okazało się, że to kapsuła czasu - opowiada pan Adam z gminy Kańczuga. Nie chce podawać swojego nazwiska, imię również jest zmienione. Prosi nawet, aby nie publikować nazwy miejscowości, w której prowadzi budowę. Dlaczego?
- Ludzie pomyślą, że jakieś skarby wykopaliśmy - tłumaczy pan Adam. - Zaczęło się od tego, że znajomi zwozili mi gruz. Układaliśmy to na hałdę, a niedawno zaczęliśmy rozbijać, aby wyrównać i wzmocnić teren.
Jeden z kolegów zajął się sporym kawałem muru. Chciał go rozłupać. Naraz usłyszał charakterystyczny odgłos, poczuł, że w środku jest metal.
- Przestraszyliśmy się, że to może być jakiś pocisk - opowiada Adam. - Ostrożnie wydobyliśmy znalezisko. Okazało się, że to metalowa puszka. Trudno ją było otworzyć.
Może ktoś ukrył kosztowności i o nich zapomniał albo przed śmiercią nie zdążył ich wydobyć? - zaczęli kombinować. Po otwarciu okazało się, że w puszce są różne dokumenty napisane bądź wydrukowane 106 lat temu. Dla laików nie mają wartości, dla historyków są bezcenne.
Nie trafiły tam przypadkowo. Ktoś je rozmyślnie schował i zamurował, a na najlepiej zachowanej kartce, z pergaminu, napisał list: "Kochany Czytelniku. Nie wiem, kiedy będziesz czytał to pismo, ale będzie to z pewnością za jakieś sto lat..." - Wtedy zrozumieliśmy. To jest kapsuła czasu - mówi pan Adam.
Sygnał z 1909 roku
W kapsule czasu znajdowało się kilka gazet z 1909 roku, z których można wyczytać sporo informacji o ówczesnych czasach
(fot. Łukasz Solski)
Tego dnia pan Adam i koledzy nie mieli już ochoty, aby pracować. Ciekawiło ich, co jest w środku puszki. Otworzyć nie było łatwo. Ktoś ją solidnie zabezpieczył przed przypadkowym otwarciem i zniszczeniem zawartości. Niestety, wkrótce przekonali się, że puszka nie była w stu procentach szczelna. Dostała się do niej woda.
- W środku znajdowały się jakieś papiery, stare gazety. Od razu zorientowaliśmy się, że to musi być coś bardzo starego - mówi pan Adam. I dodaje, że gdyby wiedział, że w tych kawałkach muru jest coś cennego, nie trzymałby gruzu tak długo na dworze.
- Padał na to śnieg, lały deszcze. Wtedy musiało nalecieć wody. Bo kiedy puszka była w murze, raczej wilgoć się do niej nie dostała. Na pewno twórca kapsuły się o to postarał.
Przeglądając gazety, zorientowali się, że kapsuła czasu powstała w 1909 r. Jest "Głos Narodu". Numer poranny, z piątku 11 czerwca 1909 r. "Głos" ukazywał się codziennie, oprócz niedziel i świąt, a w dni poświąteczne dwa razy dziennie. Prawicowa gazeta, krakowska, pisana po polsku. Rok 1909. Polska jest tylko w sercach Polaków, administracyjnie jeszcze przez dziewięć lat jej nie będzie. Kraj jest pod zaborami. Kraków i Kańczuga znajdują się w zaborze austriackim.
Doskonale zachowała się lwowska "Gazeta Kościelna" z 14 maja 1909 r. Jest "Echo Przemyskie" z 17 czerwca 1909 r.
- Znaleźliśmy też kilka karteczek złożonych na mniejsze. Ostrożnie rozłożyliśmy je w garażu, aby wyschły - opowiada pan Adam.
Najlepiej zachowana kartka to napisany 17 czerwca 1909 r. list do człowieka z przyszłości. Można odczytać ok. 70 proc. treści. Autor wierzył, że za jakieś sto lat ktoś znajdzie kapsułę i odczyta zawarte w niej przesłanie. Nie mylił się.
"Kochany Czytelniku. Nie wiem, kiedy będziesz czytał to pismo, ale będzie to gdzieś przynajmniej za jakieś sto /:100:/ lat. (...) to tak się będziesz na mnie patrzył, jak ja się zapatruję na tych, którzy przede mną kilkadziesiąt lat żyli. I nie dziwię się, sto lat postępu. Obecny wiek, który się zaczyna od wielu wynalazków, wieku pary, elektryczności (...). Dla Ciebie wszystko to będzie przestarzałe. Nas nie dziwi telegraf bez drutu, który jest zaledwie w użyciu we flocie wojennej i mają go tylko niektóre wielkie miasta. Podziwiamy wyprawy drogą powietrzną balonami. Lubimy jeździć samochodami. Poznaliśmy radium."
Kapsułę przygotował ksiądz
Blankiet wpłaty. Dr Henryk Kopecki, adwokat, Przeworsk
(fot. Łukasz Solski)
Po tych słowach widać, że autor kapsuły to człowiek niezwykle światły. Wie, że to, czym zachwycają się współcześni jemu ludzie, szybko się zestarzeje. A w tamtych latach zapewne nie było to powszechne przekonanie. Nawet dzisiaj są ludzie, którzy twierdzą, że nic więcej ponad to, co jest, nie można już wymyślić.
"Szczycimy się tym, jednakowoż za kilkadziesiąt lat przestanie to być nowością". Bo będą inne rzeczy" - pisze autor listu.
Następnie opisuje, że robotnicy robią podmurówkę pod parkan wokół kościoła. Poprosił jednego z nich, żeby puszkę wmurować w płytę. Na końcu podpisuje się: Twój życzliwy, a może nieznany ks. Paweł Domin. Przybija również imienną pieczątkę.
Jest jeszcze jeden odręcznie napisany dokument. Ks. Paweł opisuje Kańczugę 18 czerwca 1909 r. Na początku wyjaśnia, że na Stolicy Piotrowej w Rzymie panuje Pius X. W Austro-Węgrzech cesarz Franciszek Józef. Biskupem przemyskim, człowiekiem niezwykłego serca, jest Józef Sebastian Pelczar. Wymienia starostę przeworskiego Pietruckiego, proboszcza Kańczugi ks. Karola Maternę. Burmistrzem jest Piotr Świstek (Świstak?).
Wymienia kierownika miejscowej szkoły - Gierjoniwskiego. Aptekarza Stanisława Tokarzewskiego. Organistę Michała (...), kościelnego Mateusza Skawińskiego. Wspomina o Józefie (...), majstrze betoniarskim z Siedleczki, który wykonywał podmurówkę pod parkan i który zgodził się umieścić w niej kapsułę czasu. Być może część nazwisk brzmiała inaczej, zwrócimy się do specjalistów o ich dokładne odczytanie. Porównamy z innymi materiałami.
Ślub magnacki w Przeworsku
Ks. Domin wspomina, że kobiety chodzą teraz w "takich kapeluszach" (opis jest nieczytelny) i traktuje to jako znak ówczesnych czasów.
"Wczoraj, 17 czerwca, wiele osób pojechało z Kańczugi do Przeworska zobaczyć magnacki ślub księżnej Lubomirskiej, córki Andrzeja, z księciem Sapiehą z Litwy."
Podpisuje się jako "wikaryusz miejscowy", czyli z Kańczugi. Pod tym listem podpisanych jest więcej osób. Jest lekarz, inny ksiądz, właścicielka domów w Kańczudze i Przeworsku. W puszce znajdowało się ponadto 90 karteczek z Pierwszej Komunii Św. z 1909 r. z nazwiskami dzieci. Kuryło, Hajnosz, Tokarzewski, Wołoszyn, Kaniuch, Szewerniak, Piestrak - to nazwiska do dziś popularne w okolicy.
Były bilety kolejowe. Żywiec - Kraków przez Suchą, Przemyśl - Zagórz przez Chyrów, Jarosław - Przeworsk.
Co wiemy o księdzu Pawle Dominie, autorze kapsuły czasu? Urodził się w 1873 r. w Wesołej koło Łańcuta. Wyświęcony w 1902 r. W 1917 r. objął urzejowicką parafię niedaleko Kańczugi. Proboszczem był aż do śmierci w 1963 r. (z kilkuletnią przerwą, związaną z wybuchem I wojny światowej). Zmarł w wieku 90 lat.
Ówczesne przepisy kościelne dopuszczały pełnienie tej funkcji nawet w bardzo podeszłym wieku. Przed objęciem parafii w Urzejowicach prawdopodobnie znany był z zamiłowania do pisania.
Jaka jest pełna treść listu? Jaką spuściznę zostawił ks. Paweł Domin? Wkrótce wrócimy do tematu.