„Ksiądz Wrycza od wielu lat prowadzi szkodliwą dla Państwa polityczną działalność. Wystąpienia z ambony ks. Wryczy miały demagogiczny i wybitnie wrogi charakter”. Pod zdaniem z raportu komunistycznego aparatu bezpieczeństwa mogliby się podpisać także funkcjonariusze II RP, jak i rządu pruskiego.
To postać, do której pasuje słowo ścigany, prześladowany. Przez Niemców, sanację i komunistów
- ocenia dr Krzysztof Korda, autor jedynej biografii ks. ppłk. Józefa Wryczy.
Wśród pomorskich filomatów
Zblewo, duża wioska pod Starogardem Gdańskim. Tutaj, w rodzinie piekarza Franciszka Wryczy i Franciszki z domu Trocha, krawcowej, 4 lutego 1884 r. rodzi się drugi syn, Józef. O jego wczesnym dzieciństwie wiadomo niewiele. W 1894 r. nazwisko przyszłego księdza pojawia się na liście uczniów Collegium Marianum. W otoczeniu wybitnych nauczycieli i w atmosferze na wskroś polskiej, w porównaniu do innych szkół na pruskim Pomorzu, kształtuje się postawa młodego Wryczy. Po ukończeniu pelplińskiej szkoły decyduje się na kontynuowanie nauki w gimnazjum w Chełmnie. Wkrótce trafia do środowiska filomatów. Działalność patriotycznie nastawionej społeczności nie mogła umknąć uwadze władz. Wrycza znalazł się wśród kilkudziesięciu byłych i obecnych uczniów z Chełmna podejrzanych przez prokuratora o należenie do związku, którego „istnienie, ustrój i cel miały być zachowane w tajemnicy przed władzą rządową”. Ostatecznie Józef nie usłyszał żadnych zarzutów, ale wielu jego znajomych - a zawarte w Chełmnie przyjaźnie utrzymywał do końca życia - trafiło do więzienia lub było poddawanych szykanom administracyjnym. Wyrzucano ich ze szkół i studiów, uniemożliwiając dalszą naukę, a prawo do jednorocznej służby wojskowej zamieniono na obowiązek służby trzyletniej.