Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni
Dzisiaj milicja użyła broni
Dzielnieśmy stali i celnie rzucali
Janek Wiśniewski padł.
Na drzwiach ponieśli go Świętojańską
Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom
Chłopcy stoczniowcy pomścijcie druha
Janek Wiśniewski padł.
Huczą petardy, ścielą się gazy
Na robotników sypią się razy
Padają dzieci, starcy, kobiety
Janek Wiśniewski padł.
Jeden zraniony, drugi zabity
Krwi się zachciało słupskim bandytom
To partia strzela do robotników
Janek Wiśniewski padł.
Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta
Przez niego giną dzieci, niewiasty
Poczekaj draniu, my cię dostaniem
Janek Wiśniewski padł.
Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy
Gdańska
Idźcie do domu, skończona walka
Świat się dowiedział, nic nie powiedział
Janek Wiśniewski padł.
Nie płaczcie matki, to nie na darmo
Nad stocznią sztandar z czarną kokardą
Za chleb i wolność, i nową Polskę
Janek Wiśniewski padł.
Wersja oficjalna
Tekst ten powstał na początku lat 70. i przez niemal dwie dekady funkcjonował jako utwór anonimowy. Jak wspomina sopocki pieśniarz Mieczysław Cholewa: "W 1980 r. bezpośrednio po sierpniowym strajku, w którym brałem udział jako delegat Elektrociepłowni »Wybrzeże«, wpadł w moje ręce egzemplarz podziemnego zeszyciku z kilkoma tekstami dotyczącymi wydarzeń Grudnia 1970 r. Wśród tekstów była między innymi Ballada o Janku Wiśniewskim. Wspomniane wydawnictwo samizdatowe nosiło nazwę »Archiwum«. Żaden z zamieszczonych tekstów nie miał autora. We wrześniu 1980, uznając tekst Ballady o Janku Wiśniewskim za tzw. ludowy, skomponowałem do niego muzykę".
Prawdziwą sławę przyniósł jednak pieśni "Człowiek z żelaza", w reżyserii Andrzeja Wajdy. Jak wspomina Cholewa: "Producenci filmu postanowili Balladę o Janku Wiśniewskim z muzyką pana Andrzeja Korzyńskiego włączyć do filmu. Zapytano mnie wówczas, czy jako prawykonawca zgodzę się wziąć na siebie autorstwo, po naradzie w gronie bliskich zgodziłem się i w ten sposób Ballada o Janku Wiśniewskim została zarejestrowana w ZAIKS-ie, jako utwór spółki A. Korzyński - muzyka, M. Cholewa - tekst". Pytany o powody przypisania sobie tekstu cudzej ballady, Cholewa odpowiada: "Ballada do kolaudacji filmu musiała mieć »ojca« i »matkę«, czyli kompozytora i autora tekstu". W gruncie rzeczy Andrzej Korzyński nie był autorem muzyki, lecz jej nowej aranżacji, opartej na pierwotnej kompozycji Mieczysława Cholewy. Prawdziwemu kompozytorowi zaproponowano zaś autorstwo tekstu. Dzięki brawurowemu wykonaniu ballady przez Krystynę Jandę wchodzący na ekrany kin latem 1981 roku "Człowiek z żelaza" stał się doskonałą reklamą dla śpiewanej przez Cholewę piosenki. Filmowcy poddali tekst pewnym retuszom. Frazę: "To partia strzela do robotników" zastąpiono bardziej oględnym zwrotem: "To władza strzela do robotników". Pominięto też sformułowanie: "Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta". Stanisław Kociołek był wciąż aktywnym politykiem i jesienią 1980 roku objął funkcję I sekretarza Komitetu Warszawskiego PZPR.
Piosenka stała się hitem I Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Prawdziwej, który odbył się w Gdańsku w sierpniu 1981 roku. Zaniepokoiło to Służbę Bezpieczeństwa. Zdaniem płk. Władysława Jaworskiego, I zastępcy komendanta wojewódzkiego MO ds. SB KW MO w Gdańsku: "Swoistym mottem, którym rozpoczynano kolejne dni imprezy, była piosenka w wykonaniu Mieczysława Cholewy Ballada o Janku z Gdyni, nawiązująca do wydarzeń grudniowych". Jaworski zwrócił uwagę na zawarte w tekście "niewygodne" dla władzy sformułowania. Występując na żywo, Cholewa nie cenzurował bowiem tekstu.
Mieczysław Cholewa spopularyzował balladę, lecz nie był autorem jej tekstu. Wspomina, że wkrótce pojawiło się "paru ludzi", którzy "zaczęli twierdzić, że są autorami tekstu. Między innymi był również Krzysiek Dowgiałło". Co ciekawe - zgodnie z orzeczeniem Sądu Rejonowego w Sopocie z 14 maja 2007 roku - Krzysztof Dowgiałło dopiero od tego momentu jest oficjalnie uznawany za autora ballady. Obaj panowie zawarli wtedy porozumienie, w myśl którego Mieczysław Cholewa wyraził zgodę na "wykreślenie zapisu o jego autorstwie dokonanego w rejestrze Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych", zgadzając się na "ujawnienie w tym rejestrze praw autorskich do tego utworu Krzysztofa Dowgiałło". To dość zawiła historia.
Jak pisze Barbara Szczepuła: "Autorem słów Ballady o Janku Wiśniewskim, która długo uchodziła za dzieło anonimowe, był działacz opozycji, Krzysztof Dowgiałło. Po raz pierwszy ujawnił to w telewizyjnym Studiu Wyborczym Solidarności w Gdańsku, przed czerwcowymi wyborami roku 1989". Pytany po latach Krzysztof Dowgiałło wspomina: "Balladę napisałem 17 grudnia 1970 roku wieczorem, w mieszkaniu, w którym czekałem na kolegów, z którymi pracowałem nad konkursem na centrum Katowic. Dałem ją do przeczytania Andrzejowi Romanowskiemu. Powiedział, że dużo w niej nienawiści. [...] Następnego dnia poprosiłem sekretarkę w biurze [gdyńskiego oddziału Miastoprojektu - PB] o przepisanie ballady na maszynie, rozdałem te kilka egzemplarzy. Oryginał gdzieś mi się zapodział. Zapomniałem o balladzie - przypomniały mi ją plakaty z marca 1981, gdzie była wydrukowana obok fotografii zabitego chłopca i pochodu. Przyznałem się do jej napisania dopiero wtedy, gdy zorientowałem się, że za jej autora podaje się Mietek Cholewa, prawdopodobny autor muzyki".
Na temat zmian w tekście Dowgiałło dodaje: "To mętna historia. Cholewa wyraził chętnie [zgodę], żeby Andrzej Wajda wykorzystał balladę w Człowieku z żelaza. Niestety, nie wiem, dlaczego jej słowa zostały zmienione. W moim tekście była na przykład czarna kokarda, a w filmie czerwona, zmieniono też akapit »krwi się zachciało słupskim bandytom«. [...] Potem był stan wojenny i różne przygody i dopiero w latach 90. zacząłem starać się o ochronę moich praw autorskich. W sądzie uzyskałem zrzeczenie się przez Mieczysława Cholewę autorstwa słów, w zamian za zrzeczenie się przeze mnie prawa do uzyskanych przez niego wcześniej wynagrodzeń".
Wersja nieoficjalna
Z pozoru sprawa wydaje się jasna. Wątpliwości wzbudza tylko następujący wiersz:
W biegach przyjaźni, paktu narodów,
Biegali dzieci, starsi, kobiety,
Polak zwycięzcą został zawodów,
Pierwszy na metę wpadł.
Słów tych nie napisał Krzysztof Dowgiałło, lecz Jerzy Stanisław Fic, a wiersz nosi tytuł "Biegi Przyjaźni Narodów". Jak wspomina Jerzy Fic: "W latach 1953-1955, kiedy służyłem w LWP w Kamieniu Pomorskim, należałem do koła Młodzi Literaci LWP. Wiersze, m.in. »Biegi Przyjaźni Narodów«, przygotowywałem na spotkanie z poetą Władysławem Broniewskim, na zjeździe Młodych Literatów LWP przy ul. 1 Maja w Bydgoszczy". Trudno nie dostrzec zadziwiającego podobieństwa cytowanego fragmentu do trzeciej zwrotki "Ballady o Janku Wiśniewskim". Dodajmy, że Jerzy Fic w 1970 roku mieszkał w Gdyni Grabówku, przy ul. Czerwonych Kosynierów 31/33 (obecnie ul. Morska) i był naocznym świadkiem strzelaniny na przystanku Gdynia Stocznia. To właśnie z jego domu manifestanci zabrali drzwi, na których ponieśli ciało "Janka Wiśniewskiego". "Wiosną 1971 r. Związek Zawodowy Marynarzy i Portowców Zarządu Portu Gdynia organizował strajk tzw. socjalny. Jedni uczestnicy strajku zachodzili na piwo do Brudasa [popularna nazwa gdyńskiego baru Renesans - PB], drudzy za baraki, gdzie mieszkałem. Oni to zachęcali mnie, bym napisał wiersz, który będą mogli śpiewać w czasie strajku, tak powstała »Ballada o Janku Wiśniewskim«. Napisałem ją własnoręcznie, na kartce papieru, którą przekazałem Waldemarowi Piesikowi z Chyloni, uczestnikowi strajku, zapewnił mnie, że wiersz przekazał swojemu brygadziście" - wspomina Jerzy Fic.
Relacja ta podaje w wątpliwość autorstwo Krzysztofa Dowgiałły i wywołuje konsternację, gdyż wynika z niej, że słynna grudniowa ballada powstała jako swego rodzaju pastisz propagandowego wiersza z lat 50. Czy to możliwe? Warto przytoczyć opinię filologa Piotra Szubarczyka: "Nie chodzi oczywiście o sam tekst z lat pięćdziesiątych, lecz o pewne reminiscencje tego tekstu i - co najważniejsze - identyczny rym i rytm wiersza. Produkcyjniak Fica z lat pięćdziesiątych ma charakterystyczny model. Trzy pierwsze wersy są regularne, dziesięciozgłoskowe, ze średniówką po piątej zgłosce. Czwarty wers jest celowo nieregularny, urywa się po sześciu zgłoskach, dla podkreślenia dynamiki obrazu. W przypadku ballady o Janku podkreśla dramat ginącego bohatera. Zdumiewające są też reminiscencje tekstu. Wielu słuchaczy ballady dziwiły, a nawet irytowały »dzieci« i »starcy« padający w grudniowe dni na ulicach. Traktowali to jako mocno przesadzony zabieg stylistyczny. Ale może po prostu ten wers jest przeniesieniem zapamiętanej frazy ze starego wiersza, który »tłukł się« autorowi po głowie? To byłby poważny argument na rzecz tezy Fica. Nie zgadzam się z opinią, że ostateczne udowodnienie, iż produkcyjniak z lat pięćdziesiątych mógł być pierwowzorem ballady, jest dla tej ballady kompromitujące. Wręcz przeciwnie, parafraza tamtego propagandowego wiersza podkreślałaby ostateczne zerwanie w roku 1970 z kreowanym przez komunistyczne media, zakłamanym obrazem rzeczywistości społecznej w PRL".
Spójrzmy także na tekst. Wydaje się mało prawdopodobne, aby fraza: "Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska/Idźcie do domu, skończona walka/Świat się dowiedział, nic nie powiedział" napisana została 17 grudnia 1970 roku. Kto mógł wtedy wiedzieć, że walka rzeczywiście jest "skończona"? Albo że "świat się dowiedział" i "nic nie powiedział"? Przecież nawet mieszkańcy Trójmiasta nie zdawali sobie sprawy z rozmiarów masakry, a łączność z krajem została przerwana. W tym kontekście relacja Jerzego Fica wydaje się bardziej prawdopodobna. Dodajmy, że w przeciwieństwie do Krzysztofa Dowgiałły, jest on autorem setek wierszy, a gros z nich opisuje historię Gdyni. Dlaczego Grabówek? Przecież ofiary Grudnia '70 pochodziły z różnych miejscowości. Grabówek to rodzinna dzielnica Jerzego Fica. Wszystko to jedynie poszlaki. Dowodów brak.
Tylko dlaczego Fic latami milczał na ten temat? W okresie PRL bał się represji. Jak wspomina: "W 1980 r., może 1981, usłyszałem w radio, że poszukuje się autora »Ballady o Janku Wiśniewskim«. Ja byłem jej autorem. Ale miałem dobrą pracę. Miałem też odpowiedzialność za ludzi i materialną. Pomyślałem, że jak ja się ujawnię z autorstwem tego wiersza, to... różnie bywa". Po raz pierwszy publicznie przyznał się do autorstwa ballady w końcu lat 90. Potem kilkakrotnie wspominał o tym Wiesławie Kwiatkowskiej oraz pracownikom IPN. Bez rękopisu ballady trudno było mu jednak cokolwiek udowodnić.
Kto ma rację?
Ani Krzysztof Dowgiałło, ani Jerzy Fic nie mają oryginalnego rękopisu ballady. Brak zatem materialnego dowodu potwierdzającego autorstwo któregokolwiek z nich. Dysponujemy tylko złożonymi przez nich - sprzecznymi ze sobą - relacjami. To za mało, aby definitywnie rozstrzygnąć kwestię autorstwa. Dodajmy, że kilka lat temu obaj panowie spotkali się u Andrzeja Fica, bratanka Jerzego Fica, a zarazem znajomego Krzysztofa Dowgiałły z czasów działalności opozycyjnej. Ich "konfrontacja" nie przyniosła rozstrzygnięcia, bo każdy pozostał przy swoim zdaniu. Być może nigdy nie uda się rozstrzygnąć tego sporu.
Pamiętajmy, że "Ballada o Janku Wiśniewskim" została napisana w okresie PRL i nie miała szans na oficjalną publikację. Jak zauważa Piotr Szubarczyk: "Pewnie, jak to często bywało w naszej historii, autorów było wielu, bo pieśń żyła własnym życiem, kolportowana potajemnie w mocno ograniczonym nakładzie na przebitkowym papierze z maszyny do pisania. Pamiętam, że w takiej formie trafiła także do moich rąk już w roku 1971 i była to wersja różniąca się znacznie od dziś przyjętej".
Bez względu na to kto ją napisał, "Ballada o Janku Wiśniewskim" stanowi i stanowić będzie nadal wstrząsający zapis gdyńskiej masakry. Trudno nie zgodzić się z Mirosławem Przylipiakiem, mówiącym iż: "Dzieje Janka Wiśniewskiego są wzorcowym przykładem funkcjonowania mitu współczesnego, zespalającego społeczeństwo wokół sugestywnego obrazu". A jak wiadomo, mity rządzą się własnymi prawami.
Piotr Brzeziński jest historykiem, pracownikiem naukowym gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Więcej informacji na ten temat znaleźć można w książce Andrzeja Fica "Na ulicach Gdyni - 17 grudnia 1970", Wyd. Archeus, Gdynia 2014.