Muzeum Miasta Malborka wzbogaciło się o niezwykłą wannę. Trzeba było się kołysać, żeby się w niej wykąpać

Radosław Konczyński
materiały Muzeum Miasta Malborka
Ponad 100-letnia wanna kołyskowa, nazywana też huśtawką, trafiła do Muzeum Miasta Malborka dzięki mieszkańcowi jednej z podmalborskich miejscowości. Zdaniem dyrektora miejskiej instytucji, ten bardzo ciekawy eksponat jest rarytasem, bo w całym kraju niewiele zachowało się takich egzemplarzy.

Na pierwszy rzut oka wygląda jak spory kawał blachy bez większej wartości. Chyba że ktoś chciałby zarobić „parę groszy” w punkcie skupu złomu. Na szczęście, tak się nie stało. Niezwykła wanna kołyskowa, odnaleziona na strychu jednego z podmalborskich domów przez mieszkańca, jest już bezpieczna w siedzibie Muzeum Miasta Malborka.

„Kołyska” hydraulika w Muzeum Miasta Malborka

Dzisiaj wchodzimy do łazienki, wskakujemy do wanny albo pod prysznic, odkręcamy kran i nawet nie bardzo się zastanawiamy... skąd się bierze woda. Dawniej tak łatwo nie było. Troska o higienę była codziennym wyzwaniem. Ale od czego są wynalazki? Jak przypomina Muzeum Miasta Malborka, ten sprzęt domowy, który właśnie otrzymało, w reklamie z 1897 r. przedstawiano jako "jedyną wannę, która oferuje orzeźwiającą kąpiel falową i może być stosowana do wszystkich kąpieli higienicznych".

- Prototyp był stworzony pod koniec XIX w. przez hydraulika, Wilhelma Dittmanna. Z racji tego, że w tamtych czasach było mało wody w domu, nie było jeszcze instalacji wodociągowej, trzeba było wodę przynieść ze studni i wlać trochę do wanny. Siadało się i gdy człowiek zaczął się bujać, woda obmywała całe ciało. W tej wannie, którą otrzymaliśmy, brakuje tylko jednej rzeczy; powinna być jeszcze obejma, żeby woda nie wylatywała – wyjaśnia Tomasz Agejczyk, dyrektor Muzeum Miasta Malborka.

Na przełomie XIX/XX wieku wanny kołyskowe były bardzo popularne.

- Producenci sami reklamowali się, że każdy tego może używać, bo jest lekkie, przenośne, bezpieczne i bardzo mało wody zużywa się przy kąpielach, żadna kropla nie wypada z wanny. Czyli była tania, dostępna i lekka, bo ważyła tylko 18 kilogramów – opowiada Tomasz Agejczyk. - Powszechność wynikała z faktu, że pod koniec XIX i na początku XX wieku, tak jak w Malborku, nie było jeszcze wody bieżącej w domach. Te wanny były idealne, żeby niewielką ilość wody przynieść ze studni, podgrzać i się wykąpać. Wraz z rozwojem infrastruktury miejskiej i budową instalacji wodociągowej przestały być potrzebne. Zastępowano je normalnymi wannami.

Wodociąg powstał po dwóch dużych pożarach

Jak podaje Ryszard Rząd w „Bedekerze malborskim 1845-1945”, aż do 1904 r., najprawdopodobniej od średniowiecza, w mieście istniał wodociąg z drewnianych rur z otworami o średnicy 10 cm, położonych pod ziemią równolegle do koryta Młynówki – czyli kanału zbudowanego przez Krzyżaków. Woda z niej jeszcze na przełomie XIX i XX wieku płynęła do 11 ulicznych zdrojów w Malborku.

Miejsce jej poboru było ukryte i pilnie strzeżone, by uniknąć zatrucia przez oblegających miasto – pisze Ryszard Rząd.

Używając dzisiejszego języka, pilnowano, by wodociąg nie został użyty jako broń biologiczna. Tamto rozwiązanie technologiczne, aczkolwiek znacząco ułatwiające życie, miało również inne wady. Bo wody Młynówki czy rzeki Nogat, z której też czerpano, nawet bez celowej ingerencji człowieka bywały źródłem rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych.

Skok cywilizacyjny w zakresie zaopatrywania Malborka w wodę dokonał się w pierwszej dekadzie XX wieku. Ostatecznie na decyzji ówczesnych władz zaważyły względy bezpieczeństwa pożarowego, a nie zdrowotnego. Decyzja zapadła po dwóch dużych pożarach, które trawiły kamienice Starego Miasta w roku 1899 i 1902. A nowoczesny wodociąg oznaczał dostęp do większej ilości wody także w czasie akcji gaśniczych.

Ile wody zużywał Malbork kiedyś, a ile zużywa w dzisiejszych czasach?

Prace przy budowie wodociągu rozpoczęły się na początku 1903 r. W „Bedekerze malborskim” możemy wyczytać, że odwierty na potrzeby ujęć wodnych wykonała firma E. Bieske z Królewca; dwie pompy zasilane turbinami na gaz koksowniczy o mocy 25 KM dostarczyła firma Christoph z Niesky koło Zgorzelca; resztą zajął się zakład Windschild und Langelott KG z Królewca.

To przedsiębiorstwo zbudowało maszynownię z 6-metrowymi szybami na dwie pompy i 30-metrową wieżę ciśnień ze zbiornikiem na 500 m sześc. wody, która do dziś stoi przy pl. Słowiańskim obok ul. Armii Krajowej, czyli drogi krajowej nr 55. Pracownicy królewieckiej spółki położyli też - jak podaje Ryszard Rząd - „sieć miejską z rur o średnicy od 80 do 300 mm i zamontowali 120 hydrantów znajdujących się nad i pod poziomem ulic. Całość gotowa była w 1905 r.”.

Sieć była po kolei doprowadzana do dalej położonych dzielnic. Przykładowo do Kałdowa, znajdującego się po drugiej stronie Nogatu, wodociąg został pociągnięty w 1913 roku pod mostem drogowym (wtedy stojącym nieopodal dzisiejszego wiaduktu kolejowego na linii Malbork-Gdynia). Największy problem był z Wielbarkiem, położonym kilka metrów powyżej poziomu miasta, który musiał poczekać do elektryfikacji Malborka w 1923 r. Wówczas zbudowano w tej dzielnicy hydrofornię z osobnym podziemnym zbiornikiem wody.

Po kolejnych modernizacjach i budowie nowych studni głębinowych pod koniec lat 30. miasto zużywało około 2000 m sześć wody na dobę. Dla porównania sięgnęliśmy po współczesne dane dostępne m.in. w „Programie ochrony środowiska dla powiatu malborskiego na lata 2021-2024 z perspektywą na lata 2025-2028”. Wynika z nich, że w 2019 roku cały Malbork zużywał średnio około 8000 metrów sześc. na dobę.

Bezcenna wanna. Serce by bolało, gdyby trafiła na śmietnik

Wodociąg, oczywiście, nie wszędzie dotarł. Tam zbawieniem higienicznym były właśnie wanny kołyskowe.

- Ta nasza pochodzi z domu, który stoi na uboczu. Zapewne była używana do 1945 roku, bo tam nie było sieci wodociągowej. Dlatego takie wanny były idealne na wioski – mówi Tomasz Agejczyk. - To taki nasz rarytas. W Polsce zachowało się niewiele egzemplarzy. Wiem, że prócz tego naszego jest jeszcze jeden w muzeum w Szczecinku. Kilka na pewno jest w Niemczech. Cieszymy się, że to przetrwało w takim stanie. Jeden z mieszkańców poprzez swojego znajomego napisał do nas, że ma coś fajnego, jakąś wannę, ale nie zdawał sobie do końca, co to jest.

To jeden z większych przedmiotów, jaki Muzeum Miasta Malborka otrzymało od mieszkańców.

Niektórzy zaczynają się śmiać, że ja tu złomowisko robię, ale powiem szczerze, że gdyby taki przedmiot ktoś wyrzucił na śmietnik, to serce by bolało. To jest idealne do wykorzystania na przykład na wystawie na temat higieny miasta, gdyby przyszło nam do głowy taką zorganizować – dodaje Tomasz Agejczyk. - Cieszę się, że ludzie trochę otworzyli się na muzeum i zaczynają przynosić do nas ciekawe eksponaty.

CZYTAJ TEŻ: Muzeum Miasta Malborka zaprasza na wystawę o podobozach KL Stutthof

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dom i nieruchomości

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia