Jeszcze 105 lat temu wystawa trwała. Rozpoczęta w maju została zamknięta pod koniec września. Niemcy stwierdzili, że była sukcesem. Polacy byli wstrzemięźliwi w pochwałach, bo intencją władz było pokazanie niemieckości Poznania.
Imprezy targowe miały w Poznaniu tradycje sięgające średniowiecznych jarmarków. Wystawy osiągnięć przemysłu i rolnictwa zapoczątkowano jednak w XIX wieku. Stało się tak po sukcesie Światowej Wystawy w Londynie. Początki były jednak bardzo skromne. A to zorganizowano wystawę maszyn rolniczych w Pałacu Działyńskich (1850), a to wystawiano podobne maszyny na Łęgach Dębińskich (1864). Pierwszy większy sukces wystawienniczy odnotowano na wystawie stworzonej w 1895 roku.
Na terenach między obecną ulicą Libelta a skrzyżowaniem Kościuszki i Święty Marcin wybudowano szereg pawilonów targowych. Pomieściło się w nich ponad 600 wystawców. Polacy chcący zaprezentować głównie osiągnięcia w dziedzinie rolnictwa nie zostali dopuszczeni na wystawę. Mimo to poznańska ekspozycja cieszyła się sporym wzięciem publiczności. Pisała o niej prasa. Było głośno.
Kolejna wystawa ogrodnicza z 1907 roku ostatecznie przekonała władze niemieckie, że trzeba w Poznaniu stworzyć stałą ekspozycje, na której można by prezentować osiągnięcia Marchii Wschodniej.
Spotkanie z dziennikarzem
Bardzo zasłużony dla rozwoju Poznania nadburmistrz E. Wilms w 1908 roku rozpoczął starania o uzyskanie nowych terenów wystawienniczych. Wobec rozwoju miasta o tych z 1895 roku postanowiono zapomnieć. Okazję stworzyło wojsko, które pozbywało się terenów wzdłuż ulicy Głogowskiej. Dzięki współpracy z Posener Neueste Nachrichten stworzono spore lobby, które wywarło nacisk na władze w Berlinie.
Z Niemiec zaczęły płynąć dotacje. Rozpoczęto wielkie inwestycje budowlane na terenach, na których dziś funkcjonują MTP. Powstało kilkadziesiąt budowli. Wśród nich na szczególną uwagę zasługiwała potężna Wieża Górnośląska.
Poelzig poszalał
Wieża Górnośląska była protoplastą dzisiejszej targowej Iglicy. Potężne, wielopiętrowe czerwone gmaszysko powstało w 1911 roku dzięki funduszom przemysłu Górnego Śląska. Jak dowodzą archiwa, jej twórcą był kochający stal i nietypowe rozwiązania Hans Poelzig. To on nadał wieży ostateczny kształt i przygotował ją do otwartej w 1911 roku wystawy przemysłowej.
Zmęczeni zwiedzaniem mogli odpocząć w kawiarni urządzonej ponoć z dużym smakiem tuż pod kopułą wieży. Poznaniacy przekonali się do budowli po odzyskaniu niepodległości.
Początkowo przemianowano ją na wieżę ciśnień. Później jej wnętrza wykorzystano na stworzenie sporego basenu. Wieża była też miejscem walk zapaśniczych ściągających tłumy entuzjastów sportu. Od 1921 roku służyła polskim, a później międzynarodowym targom. W 1945 roku budowla jak i spora część terenów targowych zostały zniszczone podczas ostrzału artyleryjskiego. Bardzo szybko zdecydowano, że trzeba dokończyć dzieła zniszczenia i dzieło Poelziga zrównać z ziemią. W 1947 roku Wieża Górnośląska zakończyła swoje krótkie, bo nieco ponad trzydziestoletnie życie. Warto też odnotować, że w okresie międzywojennym dzieło Poelziga zainspirowało Fritza Langa do stworzenia kultowego dzieła filmowego „Metropolis”.
Obok Wieży Górnośląskiej powstały też reprezentacyjne pawilony, tereny rekreacyjne, stawy, podświetlane fontanny. Wszystko to na powierzchni 35 hektarów. Tam też swoje osiągnięcia miało zaprezentować około tysiąca wystawców, głównie o niemieckiej prowieniencji. Nad ekspozycją patronat objął cesarz Wilhelm II.
Przyjechali Murzyni
By jak najbardziej uatrakcyjnić wystawę, stworzono wioskę murzyńską, w której na kilka miesięcy zamieszkało kilka rodzin sprowadzonych z kolonii. Powstała też wioska osadnicza propagująca niemiecką politykę osadniczą i styl budowania. Za spore pieniądze wybudowano... stary Poznań. Wśród makiet Ratusza, Wagi, Odwachu i Pałacu Działyńskich znalazła się i „odbudowana” Brama Wroniecka, przez którą wchodziło się na teren pełen urokliwych kawiarenek. Komu było mało, mógł wdrapać się na Wieżę Górnośląską i pałaszując lody, oglądać zupełnie inną niż dziś panoramę Poznania.
Polacy nie chcieli
Od samego początku Polacy ignorowali wystawę, która zdaniem historyków nosiła typowo nacjonalistyczny charakter. Polacy zostali wyrzuceni poza margines i w ten sam sposób postanowili postąpić z organizatorami wystawy. Znamienną jest krótka notka z „Dziennika Poznańskiego” na wewnętrznych stronach gazety. Cytat dosłowny:
"Otwarcie wystawy niemieckiej odbyło się dziś według zatwierdzonego porządku. Dokonał otwarcia następca tronu, który przyjechał krótko po godzinie w pół do 12, a odjechał już po godzinie drugiej wraz z żoną do Petersburga w celu osobistego złożenia życzeń cesarzowi Mikołajowi w dniu jego imienin. Cesarz wyjechał przez Skalmierzyce, Ostrów i Kalisz". Wszystko.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że właśnie targi z 1911 roku stały się przyczynkiem do powstania Targu Poznańskiego w 1921 roku, słynnej PeWuKi w 1929 roku czy kolejnych, aż do dziś trwających Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Co zostało z tych dni? Niewiele. Jedną z dwóch ocalałych budowli z tamtego czasu jest restauracja Meridian, dziś stojąca w parku Sołackim, a w czasie wystawy pełniąca rolę winiarni. Drugą jest niewielki kościółek, który wchodził w skład wzorcowej wioski osadniczej. Obok kościoła było w niej kilka domów, gospoda, szkoła i siedziba sołectwa. Został tylko kościółek w stylu norweskim. Dziś można go oglądać w Krzesinach.
Targ Poznański na początek
Poznaniacy już chwilę po zachłyśnięciu się wolnością zaczęli trzeźwo myśleć i spoglądać w przyszłość. 123 lata okupacji niemieckiej zrobiło swoje. Podobnie pozytywizm, Cegielski, Marcinkowski i cała rzesza tych, co o Polskość walczyli, ale naszymi wielkopolskimi metodami.
„Wskutek nowego ukształtowania się granic oraz toczącej się jeszcze wojny Polski z Sowietami na Wschodzie, życie gospodarcze zostało odcięte od naturalnych terenów importu i eksportu. Wobec hasła zjednoczenia gospodarczego Polski i wykazania się międzydzielnicową produkcją rodzimą postanowiono urządzić w Poznaniu na wiosnę roku 1921 pierwszy targ wzorów"
- czytamy w dokumencie ze Zjazdu Delegatów Towarzystw Kupieckich.
Prezydent miasta Jarogniew Drwęski objął honorowy patronat nad imprezą, którą po wielkich trudach otwarto 28 maja 1921 roku.
Targ Poznański miał początkowo charakter stricte narodowy, a przy tym był bardziej skromny. Niewątpliwie do jego zorganizowania przydała się infrastruktura zostawiona po zaborcy. Faktem jest też, że wzbudził ogromne emocje, wręcz entuzjazm Polaków. Tym trudniej chyba się dziwić, że gdy w latach dwudziestych padła idea organizowania PeWuKi, miasto było zachwycone i postanowiło się pokazać z najlepszej strony.
W 1929 roku przez kilka miesięcy Poznań był w centrum zainteresowania całej Polski. Taka PeWuKa jak wtedy pewnie już się nie powtórzy. Kto wie jednak, czy Poznań miałby MTP, gdyby nie Wystawa Wschodnioniemiecka z 1911 roku. Jestem daleki od stawiania pomników zaborcom. Wstrząsa mnie na samą myśl, ale obiektywnie rzecz ujmując, parę niezłych rzeczy po sobie zostawili. Ot, choćby... Targi.
Krzysztof Smura