Policjanci ruszają na wojnę. Policja Województwa Śląskiego w 1939 r.

Grzegorz Grześkowiak
Defilada funkcjonariuszy Policji Województwa Śląskiego z okazji Święta 3 Maja. Katowice, ul. 3 Maja, rok 1928
Defilada funkcjonariuszy Policji Województwa Śląskiego z okazji Święta 3 Maja. Katowice, ul. 3 Maja, rok 1928
Udział Policji Województwa Śląskiego w obronie Śląska we wrześniu 1939 roku przynosi chlubę tej formacji. Także dalsze, tragiczne losy jej funkcjonariuszy zasługują na pamięć

O autonomii wchodzącego w skład II Rzeczypospolitej województwa śląskiego stanowiły nie tylko jej główne filary, którymi były Sejm i Skarb Śląski. Ważnym jej atrybutem była również własna Policja Województwa Śląskiego. Powołano ją na wzór Policji Państwowej i posiadała te same co ona kompetencje. Natomiast środowisko, w którym przyszło pełnić służbę Ślązakom, było już zdecydowanie inne. Dawało to się odczuć przez cały okres międzywojenny i znaleźć to oczywiście musiało odzwierciedlenie w Kampanii Wrześniowej 1939 roku.

W cieniu wojny

Dziś, z perspektywy 77 lat można dostrzec, że na terenie ówczesnego województwa śląskiego polskie działania obronne rozpoczęły się dla Ślązaków już w sierpniu 1939 roku. Mało tego - sam problem zagrożenia militarnego polskiej granicy sięga roku 1938. Różne wydarzenia, które się na to złożyły, możemy ułożyć wedle pewnej chronologii. Zaczęło się od działań operacyjno-rozpoznawczych Abwehry i SD (niemieckich służb specjalnych) na obszarze całego województwa śląskiego. Później stopniowo dochodziły do tego akcje bojowe niemieckich oddziałów dywersyjnych na pograniczu, rosnący bierny opór mniejszości niemieckiej wobec polskich władz i administracji oraz akcje odwetowo-pacyfikacyjne niemieckich formacji policyjnych i ochotniczych. Polską odpowiedzią były działania obronne Policji Województwa Śląskiego oraz Śląskiego Inspektoratu Okręgowego Straży Granicznej, następnie zaś działania bojowo-operacyjne Wojska Polskiego i wreszcie żywiołowy opór polskiej samo-obrony.

Napięta sytuacja w ówczesnej Europie i zagrożenie wybuchem kolejnej wojny sprawiły, że w roku 1938 podjęto decyzję o wzmocnieniu polskiego potencjału militarnego. Miało to nastąpić między innymi poprzez włączenie do planów mobilizacyjnych Policji Państwowej oraz Policji Województwa Śląskiego. Zakładano, że ta ostatnia odegra istotną rolę przy ewakuacji ludności, a także (czy też zwłaszcza, jak wykazała niedaleka już przyszłość) w zabezpieczaniu tzw. zaplecza frontu przed atakami grup dywersyjno-sabotażowych.

Posterunkowy z drużyny szturmowej Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach w kuloodpornym pancerzu ochronnym (1935 r.)
Posterunkowy z drużyny szturmowej Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach w kuloodpornym pancerzu ochronnym (1935 r.)

Od tego momentu Policja Województwa Śląskiego pełniła służbę w stanie podwyższonego pogotowia. Nakazano jej funkcjonariuszom stałą kontrolę stopnia przygotowania do przeprowadzenia mobilizacji rezerwistów. Zalecano sprawdzanie wiedzy kierowników jednostek Policji z przepisów dotyczących mobilizacji. Do nowych doraźnych zadań śląskich policjantów należało rozesłanie dokumentów mobilizacyjnych, kontrola urzędów, ruchu osobowego na kolei i drogach, współdziałanie z Żandarmerią Wojskową, Śląskim Inspektoratem Okręgowym Straży Granicznej i innymi służbami mundurowymi w zwalczaniu dywersji oraz inwigilacji organizacji uchodzących za antypolskie.

Już od roku 1938 zauważalne było wzmożenie czujności na posterunkach granicznych. Związane to było z wewnętrzną sytuacją w III Rzeszy Niemieckiej, a ściślej działaniami wymierzonymi w obywateli niemieckich narodowości żydowskiej. Na polsko-niemieckiej granicy jesienią 1938 roku zaczęło dochodzić do brutalnych prób wyrzucenia tych obywateli z III Rzeszy do Polski. Jak informował w notatce służbowej aspirant Jan Rzepka, komendant posterunku w Kończycach, do takiej próby doszło w nocy z 28 na 29 października 1938 roku w rejonie tamtejszego przejścia granicznego. Zaniepokojenie budziły zwłaszcza wydarzenia tzw. Kryształowej Nocy. Komisariat I Policji Województwa Śląskiego w Chorzowie raportował, że ok. godz. 4.15 rano 10 listopada 1938 roku w Bytomiu zauważono pożar synagogi. Od tego dnia aż do sierpnia 1939 roku śląscy policjanci wraz ze Strażą Graniczną musieli ze wzmożoną czujnością strzec granicy państwowej w miejscowościach takich jak np. Kończyce, Makoszowy, Pawłów, Łagiewniki czy Radzionków.

Od sierpnia 1939 roku znaleźli się w obliczu nie lada wyzwania, jakim było zwalczanie nasilających się z każdym dniem ataków niemieckich grup bojowo-dywersyjnych.

Zbiegowie i intruzi

Po drugiej stronie granicy trwały bowiem przygotowania do akcji dywersyjnej przeciwko Polsce, prowadzone między innymi przez wrocławską placówkę Abwehry. Ważnym celem niemieckiego wywiadu było umożliwienie ucieczki z Polski obywatelom narodowości niemieckiej. Byli wśród nich zarówno cywile, jak i dezerterzy z Wojska Polskiego. Z uciekinierów tych organizowano ochotnicze oddziały bojowo-dywersyjne. Innym przejawem niemieckich działań było tworzenie konspiracyjnych magazynów uzbrojenia po polskiej stronie granicy. W lipcu 1939 roku placówka Abwehry przy VIII Okręgu Wojskowym we Wrocławiu miała już zwerbowanych kilka tysięcy osób z województwa śląskiego.

Podinspektor PWŚl. Piotr Urbańczyk - Zastępca Komendanta Miejskiego i Powiatowego PWŚl. w Katowicach. Ofiara Zbrodni Katyńskiej
Podinspektor PWŚl. Piotr Urbańczyk - Zastępca Komendanta Miejskiego i Powiatowego PWŚl. w Katowicach. Ofiara Zbrodni Katyńskiej

Najliczniejszą grupę stanowił Freikorps Ebbinghaus. Na podstawie kwerend przeprowadzonych przez doktora Grzegorza Bębnika z katowickiego IPN-u szacuje się, że liczba członków tej formacji wynosiła w momencie szczytowym około 1600 osób. Obozy szkoleniowe, w których szkolono dywersantów, znajdowały się w Gogolinie, na Górze św. Anny, w Otmuchowie, Oleśnie, Głubczycach, a także na terenie Szkoły Policji w Zabrzu. Abwehra pozyskiwała też do współpracy obywateli narodowości niemieckiej zatrudnionych na strategicznych stanowiskach w administracji państwowej i samorządowej, przemyśle a nawet handlu.

Oddział Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach w gotowości alarmowej na terenie jednostki (1929 r.)
Oddział Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach w gotowości alarmowej na terenie jednostki (1929 r.)

W tym samym czasie tzw. zieloną granicę przekraczało coraz więcej agentów i dywersantów znających język polski, mających za sobą szkolenie wojskowe oraz doskonale znających teren swojego przyszłego działania i panujące tam zwyczaje. Właśnie z nimi już w sierpniu 1939 roku zmierzyli się jako pierwsi śląscy policjanci i funkcjonariusze Śląskiego Inspektoratu Okręgowego Straży Granicznej. Policja zwracała szczególną uwagę na osoby przybywające z Niemiec, a zwłaszcza na wydalonych z III Rzeszy Niemieckiej obywateli polskich. Tego rodzaju wydalenie niejednokrotnie było bbkamuflażem, mającym zamaskować faktyczną działalność szpiegowską i dywersyjną. Policja prowadziła działania zmierzające do odbioru takim osobom obywatelstwa polskiego.

Rozpracować przeciwnika

Jak wynika z raportów, funkcjonariusze Policji Województwa Śląskiego mieli sporo zajęcia przy rozpracowywaniu niemieckich organizacji dywersyjnych. Tym bardziej, że liczba członków tych ostatnich radykalnie wzrastała. Przykładowo Kampf-Organisation Oberschlesien-Ost w Makoszowach liczyła w maju 1939 roku 50 członków, w czerwcu już 60, a w lipcu 85. Świadectwem tych działań operacyjnych są raporty Wydziału Śledczego Miejskiej i Powiatowej Komendy Policji Województwa Śląskiego w Katowicach, skierowane do Urzędu Śledczego Głównej Komendy Policji Województwa Śląskiego, zawierające charakterystykę członków Freikorpsu. Policja z dużym niepokojem obserwowała organizowanie i szkolenie bojówek po drugiej stronie granicy, na co wskazują meldunki dotyczące członków Freikorpsu wożonych z Gliwic do Głubczyc na szkolenia strzeleckie. Skutecznie też prowadziła działania operacyjne, mające na celu przechwycenie przemycanej broni i amunicji oraz materiałów wybuchowych. Potwierdzają to meldunki niektórych dowódców Freikorpsu, skarżących się na to, że żaden transport do nich nie dotarł. Kilkanaście dni przed wybuchem wojny, 17 sierpnia 1939 roku śląska policja odniosła wielki sukces w zwalczaniu dywersji. W odpowiedzi na niemieckie prowokacje, w tym zabójstwo starszego posterunkowego Wiktora Szwagla w Szarleju, dywersję na kolei oraz inne akcje, aresztowano 360 osób, rekwirując broń i materiały propagandowe. Śledztwo wykazało niezbicie niemieckie przygotowania do wojny i działań dywersyjnych. Jednakże w wyniku interwencji francusko-brytyjskiej działania zmierzające do rozbicia bojówek i przejęcia broni zostały przerwane i akcji nie dokończono. Część bojówkarzy zwolniono, po czym zbiegli oni do Niemiec.

Strzały nad granicą

Funkcjonariusze Policji Województwa Śląskiego jako pierwsi wzięli udział w walkach w obronie polskiej granicy. Już w sierpniu 1939 na terenach przygranicznych doszło do całego szeregu niemieckich prowokacji. Historyk prof. Andrzej Szefer wyliczył aż 45 miejsc na pograniczu śląskim, w których od 23 sierpnia miały miejsce incydenty zbrojne. Jak wspominał Paweł Dubiel, powojenny prezydent miasta Zabrza i czołowy znawca tematyki 1939 roku na Śląsku, do walk tych dochodziło praktycznie każdego z ostatnich dni sierpnia.

Do bardziej spektakularnych akcji zaliczyć można atak na przygraniczną miejscowość Makoszowy. W nocy z 23 na 24 sierpnia kompania szturmowa Freikorpsu, z dużym prawdopodobieństwem dowodzona przez Ewalda Wieczorka vel Wulfena, uderzyła z terenu kopalni „Delbrück” na makoszowski dworzec kolejowy i posterunek celny. Następnie dywersanci usiłowali opanować posterunek policji. Polski kontratak połączonych sił Policji Województwa Śląskiego, Straży Granicznej oraz oddziałów powstańczej samoobrony doprowadził do wyparcia oddziału dywersantów z miejscowości. Szturmowcy wycofali się na teren Zabrza. Akcją w obronie Makoszów dowodził aspirant Wiktor Ryszka.

Drużyna Motocyklowa Plutonu Motorowego Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach na terenie jednostki (1929 r.)
Drużyna Motocyklowa Plutonu Motorowego Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach na terenie jednostki (1929 r.)

Do zaciętych walk doszło też w rejonie Chropaczowa, zaatakowanego przez niemieckie oddziały dywersyjne nocą 29/30 oraz 30/31 sierpnia. Jednym z dowódców samoobrony powstańczej na tym odcinku granicznym był aspirant Jan Kala z Miejskiej Komendy Policji Województwa Śląskiego w Chorzowie. Policjant ten, który w czasie walk wykazał się wyjątkową odwagą i determinacją, od roku 2009 jest patronem auli w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Bohaterski aspirant

1 września 1939 r. o godzinie 3.00 będące w stanie gotowości bojowej oddziały Freikorps Ebbinghaus zgodnie z planem operacyjnym ruszyły do walki na hasło „Sokół”. Priorytetowymi ich celami były leżące w strefie nadgranicznej zakłady przemysłowe. Podstawowym zadaniem tych oddziałów było opanowanie tych obiektów i niedopuszczenie do ich ewakuacji lub zniszczenia w przypadku odwrotu oddziałów Wojska Polskiego. Jako cele priorytetowe zostały wyznaczone takie zakłady jak kopalnia „Orzeł Biały” w Brzezinach Śląskich, elektrownia „Chorzów”, kopalnia „Śląsk” w Chropaczowie, huta „Zygmunt” w Łagiewnikach , kopalnia „Karol” w Orzegowie, kopalnie „Walenty-Wawel” i „Paweł” oraz szyb „Franciszek” i „Karol Emanuel” w Rudzie Śl., oraz kopalnia „Radzionków” i huta „Łazarz” w Radzionkowie.

Do walki śląskich policjantów z oddziałami Wehr-machtu doszło w rejonie Lublińca, Tarnowskich Gór i Rybnika. Na przedpolu Rybnika wsławił się aspirant Józef Owczarz z Powiatowej Komendy Policji Województwa Śląskiego z Rybnika. Pomimo iż był ranny, uszkodził nieprzyjacielski wóz bojowy, najprawdopodobniej czołg, eliminując go z dalszej walki. Wziął też do niewoli jego załogę. Po 70 latach od tego wydarzenia, w roku 2009, został za to pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Zasługi za Dzielność.

Sekcja konna Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach (1933 r.)
Sekcja konna Komendy Rezerwy PWŚl. w Katowicach (1933 r.)

Najbardziej znaną akcją z udziałem śląskich bbpolicjantów akcją była bitwa stoczona 1 września 1939 roku w Michałkowicach o kopalnię „Michał”. Tamtejszy oddział polskiej samoobrony był za słabo uzbrojony, by samodzielnie dokonać kontrataku i zlikwidować zgrupowanie Freikorpsu Ebbinghaus, które wdarło się na teren kopalni i ją opanowało. W tej sytuacji oddział ten ograniczył się jedynie do otoczenia terenu kopalni linią posterunków i patroli.

Policjanci w bitwie o kopalnię „Michał”

W tym czasie przeprowadzono również udany atak, wsparty przez śląskich policjantów z Michałkowic pod dowództwem aspiranta Antoniego Brollika, na opanowany przez dywersantów „Dom Górnika” przy ul. Pocztowej. Po krótkiej walce opór wroga został złamany. Do niewoli wzięto 6 dywersantów, zdobyto 1 erkaem, 4 karabiny, 2 pistolety oraz amunicję i granaty.

Aby odbić kopalnię „Michał”, na pomoc polskiej samoobronie przybył oddział Policji z Komisariatu w Siemianowicach, pod dowództwem nadkomisarza Franciszka Gawlika. Następnie nadjechał Pluton Motorowy Komendy Rezerwy Policji Województwa Śląskiego w Katowicach, pod dowództwem aspiranta Jana Gasia, dysponujący samochodem pancernym Peugeot wz. 1918. Pluton ten w nocy z 31 sierpnia na 1 września brał udział w walkach o elektrownię „Chorzów”.

Po przybyciu do Michałkowic i wejściu do walki III Baonu 75. Pułku Piechoty pod dowództwem majora Chodorowskiego, około 13.30 kopalnia znalazła się ponownie w polskich rękach. Dopiero po wycofaniu polskich oddziałów w nocy z 2 na 3 września, Niemcy zajęli Michałkowice w godzinach rannych 4 września 1939.

Walki na terenach przygranicznych trwały w zasadzie do wkroczenia oddziałów Wehrmachtu i 3 Odcinka Niemieckiej Straży Granicznej, choć w raportach NSDAP informowano o starciach czy ostrzale jeszcze po 7 września 1939 roku.

Podinspektor Urbańczyk daje 10 minut

Ostatnią akcją Policji Województwa Śląskiego na terenie Katowic dowodził podinspektor Piotr Urbańczyk, ówczesny Zastępca Komendanta Miejskiego i Powiatowego w Katowicach. Była ona wymierzona w niemieckich dywersantów. W nocy z 2 na 3 września przy ul. Piłsudskiego (obecnie Warszawska) w opuszczonej siedzibie „Deutsche Bank” został otoczony oddział Freikorps Ebbinghaus, którego dowódcą był Antoni Macion vel Matzion. Podinspektor Piotr Urbańczyk, po otoczeniu budynku przez podległych funkcjonariuszy, wezwał dywersantów do poddania się. Dał im na nie 10 minut.

Funkcjonariusze Policji Woj. Śląskiego z posterunku granicznego w Łagiewnikach (dziś dzielnica Bytomia). Fotografia wykonana w przededniu wybuchu wo
Funkcjonariusze Policji Woj. Śląskiego z posterunku granicznego w Łagiewnikach (dziś dzielnica Bytomia). Fotografia wykonana w przededniu wybuchu wojny

Dowódca dywersantów doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na pomoc nie ma co liczyć. Próba wyrwania się z policyjnego okrążenia niechybnie doprowadziłaby do śmierci tak jego, jak i podległych mu szturmowców. Dlatego Macion podjął decyzję o złożeniu broni. Na rozkaz podinspektora Piotra Urbańczyka pojmani dywersanci zostali przewiezieni do więzienia przy ul. Mikołowskiej w Katowicach i osadzeni w celach.

Od roku 2010 aula w Szkole Policji w Katowicach nosi imię podinspektora Policji Województwa Śląskiego Piotra Urbańczyka...

Śmierć na Wschodzie

W nocy z 2 na 3 września rozpoczął się odwrót Wojska Polskiego z Górnego Śląska. Dlatego też w godzinach porannych w niedzielę 3 września podinspektor Piotr Urbańczyk opuścił wraz z podległymi mu funkcjonariuszami Katowice. Policjanci zgodnie z rozkazem ruszyli na wschód, na miejsce koncentracji w Tarnopolu.

Śląski epizod wojny obronnej 1939 roku dla funkcjonariuszy Policji Województwa Śląskiego był czasem największego egzaminu, z takich „przedmiotów” jak patriotyzm, odwaga, wojskowa dyscyplina. Śląscy policjanci bronili mężnie swojej ledwie okrzepłej macierzy. Niestety podzielili później los tysięcy Polaków wywiezionych w głąb ZSRR. Wielu bohaterom wrześniowych walk w obronie Śląska nie dane już było powrócić. Tysiące polskich policjantów, a wśród nich i funkcjonariuszy Policji Województwa Śląskiego, zginęły w hekatombie Zbrodni Katyńskiej. Był wśród nich aspirant Jan Rzepka, komendant posterunku w Kończycach. Był aspirant Wiktor Ryszka, który dowodził obroną Makoszów. Był dowodzący samoobroną powstańczą na granicy aspirant Jan Kala. Był aspirant Józef Owczarz, pogromca czołgu na przedpolach Rybnika. Byli nadkomisarz Franciszek Gawlik i starszy posterunkowy Antoni Brollik, biorący udział w walkach w Michałkowicach. I był też podinspektor Piotr Urbańczyk, który zlikwidował grupę niemieckich dywersantów w Katowicach. Wszyscy oni, a także wielu innych niewymienionych tutaj z imienia i nazwiska bohaterów tamtych dni, zostali bestialsko zamordowani przez NKWD w 1940 roku. Spoczywają na cmentarzach wojennych w Miednoje, Bykowni koło Kijowa, we Włodzimierzu Wołyńskim, a także w innych jeszcze nieodkrytych mogiłach.

Współcześni śląscy policjanci kultywują pamięć swoich poprzedników z czasów II Rzeczypospolitej. Nie zapominają o tych ludziach, których czyny stanowią dla nich powód do dumy - i jako policjantów, i jako mieszkańców województwa śląskiego.

Jakie straty poniosła Policja woj. śląskiego?

Określenie strat osobowych Policji Województwa Śląskiego w czasie walk, w okresie od 15 sierpnia do 3 września 1939 roku, w poległych, rannych czy zaginionych na chwilę obecną jest praktycznie niemożliwe. Brakuje bowiem informacji w postaci meldunków czy raportów służbowych, które niestety się nie zachowały. Można jedynie odnieść się jednostkowo do poszczególnych wydarzeń opisywanych w literaturze i artykułach. Jednak należy je traktować z rezerwą, gdyż dane te trudno zweryfikować. Oto więc parę jednostkowych przykładów strat śląskich policjantów na terenie ówczesnego województwa śląskiego: Piekary Śląskie: 1 poległy; Michałkowice: 1 poległy i 5 rannych; Rybnik: 1 ranny.

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia