„Prząśniczka” - samolot zbudowany w mieszkaniu przy ul. Nowomiejskiej trafił do muzeum

Jacek Zemła
"Prząśniczka" w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie budzi spore zainteresowanie...
"Prząśniczka" w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie budzi spore zainteresowanie... Jacek Zemła
Łodzianie, szczególnie ci starsi, doskonale pamiętają historię „Prząśniczki”, samolotu skonstruowanego w mieszkaniu przy ul. Nowomiejskiej przez zapalonego miłośnika lotnictwa - Jarosława Janowskiego. Samolot powstał całkowicie własnym sumptem i według własnego pomysłu, a kiedy był już gotowy, z mieszkania w samym centrum Łodzi był opuszczany na linach przez okno...

Łodzianie, szczególnie ci starsi, doskonale pamiętają historię „Prząśniczki”, samolotu skonstruowanego w mieszkaniu przy ul. Nowomiejskiej przez zapalonego miłośnika lotnictwa - Jarosława Janowskiego. Samolot powstał całkowicie własnym sumptem i według własnego pomysłu, a kiedy był już gotowy, z mieszkania w samym centrum Łodzi był opuszczany na linach przez okno... To był koniec lat 60., zupełnie inna rzeczywistość niż dziś. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie poruszenie wywołał w tamtych przaśnych czasach fakt, że ktoś zbudował sobie samolot, którym przecież można na przykład uciec za żelazną kurtynę, czyli do tzw. kapitalistycznej zgnilizny.

Wiedzieli o tym także funkcjonariusze ówczesnej bezpieki, którzy robili wszystko, żeby samolot nie powstał, a jeśli już musi, to żeby przynajmniej nigdy nie dostał pozwolenia na start. Stało się jednak inaczej. „Prząśniczka” wzbiła się w powietrze i po wielu staraniach otrzymała stosowne papiery, by można nią było oficjalnie latać. To miał być samolot dla każdego, czyli prosty, niedrogi i łatwy w montażu. Miał wejść do seryjnej produkcji i trafić do wszystkich aeroklubów w Polsce. Tak się nie stało.

O Jarosławie Janowskim i jego „Prząśniczce” oraz perypetiach związanych z budową samolotu w łódzkiej kamienicy powstał nawet film. W 1978 roku Ryszard Filipski nakręcił „Wysokie loty” - barwną opowieść o Janowskim, jego pasji i przeciwnościach, z jakimi przyszło mu się mierzyć w PRL-owskich czasach.

„Prząśniczką” zainteresowali się Amerykanie. Na podstawie projektu przemyconego z Polski powstało tam kilkadziesiąt jednoosobowych samolotów, które nazwano J1B Don Quixote. Kupowali je amatorzy podniebnych podróży, miłośnicy awiacji, ale także farmerzy czy emerytowani piloci.

W Polsce samolot nie zrobił kariery, choć Janowski marzył o tym, by dzięki niemu zainteresować lotnictwem rzesze młodych ludzi i aby był on masowo produkowany dla celów szkoleniowych dla aeroklubów. Państwo nie było tym jednak zainteresowane, lęk władzy przed samodzielnym lataniem Polaków i możliwością „zwiania” za granicę był silniejszy.

„Prząśniczka” latała do 1981 roku, kiedy uległa poważnemu uszkodzeniu podczas lądowania. Jej konstruktor nie był już jednak zainteresowany odbudową samolotu, bo w hangarze lub dopiero na desce kreślarskiej miał już kolejne modele - J2 „Polonez”, J3 „Orzeł” i J4 „Solidarność”. Były to coraz doskonalsze statki latające. „Orzeł” otrzymał pierwsze takie w Polsce całkowicie kompozytowe podwozie główne. Okazał się bardzo udaną konstrukcją, która ostatecznie trafiła do Kanady. Służył tam do celów rekreacyjnych i komunikacyjnych pilotowi, który na co dzień zajmował się opryskiem pól. Mniej szczęścia miała „Solidarność”, która jak nietrudno się domyślić powstawała na początku lat 80. Służba Bezpieczeństwa zrobiła wszystko, żeby utrudnić Janowskiemu zbudowanie tego samolotu, w wyniku czego konstruktor nigdy go nie ukończył. To jednak nie podcięło mu skrzydeł i nie zaprzestał projektowania i budowy kolejnych samolotów.

Już w 1982 roku powstaje model J5 „Marco”, którego seryjna produkcja rusza w Łodzi. To pierwszy samolot całkowicie kompozytowy, który podbijał rynki zachodnie i prezentowany był na wielu imprezach lotniczych na całym świecie. Łódzka wytwórnia była z kolei pierwszą prywatną fabryką lotniczą w historii krajów socjalistycznych.

Pod koniec 1991 roku Jarosław Janowski skonstruował swój ostatni samolot - J6 „Fregata”. To dojrzała konstrukcja, pięknie i harmonijnie wyglądająca i mająca doskonałe osiągi. Janowski znów podbija Amerykę, oferując tam motoszybowiec mogący na 60 litrach paliwa pokonać 1800 kilometrów. Fregata nadaje się również do celów wojskowych, łatwo można z niej zrobić np. dron zwiadowczy. Zdobywa szybko uznanie i do dziś z powodzeniem te samoloty latają w kilku krajach na całym świecie.

Tymczasem pierwszy samolot Janowskiego - nasza łódzka „Prząśniczka”, po wypadku przez 41 lat czekała na odbudowę. Po śmierci konstruktora zadbała o to wdowa po nim - Bożena Janowska. Zainteresowała samolotem Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, które zdecydowało się na wyremontowanie go i włączenie go do swojej ekspozycji. „Prząśniczka” została pieczołowicie odrestaurowana przez dział konserwacji muzeum, a przed tygodniem nastąpiło uroczyste odsłonięcie nowego eksponatu. To zresztą nie jedyny samolot Janowskiego w Krakowie, trafił tam także J5 „Marco”.

- To okazja by przypomnieć szerszej publiczności postać konstruktora „Prząśniczki” - Jarosława Janowskiego, który swoim dziełem urzeczywistnił myśl, że latać każdy może” - mówił Tomasz Kosecki, dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego podczas prezentacji odnowionej „Prząśniczki”.

Od teraz każdy miłośnik samolotów może obejrzeć kultową „Prząśniczkę” i dowiedzieć się więcej o historii tego niezwykłego samolotu, który powstał na II piętrze kamienicy przy Nowomiejskiej. Szkoda tylko, że aby to zrobić trzeba jechać do Krakowa, zamiast mieć tę historię w Łodzi...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia