Rodzinny horror wagi państwowej

Marianna Dolińska, zdjęcie wykonane w szpitalu psychiatrycznym
Marianna Dolińska, zdjęcie wykonane w szpitalu psychiatrycznym Wikimedia Commons
11 grudnia 1923 roku Marianna Dolińska powiesiła czworo swoich dzieci. Z niewyjaśnionych przyczyn fotografia tej tragedii stała się ilustracją zbrodni dokonywanych przez UPA

Na początku zimy 1923 w wioskach pod Radomiem panowała nędza i głód. Policja zaczęła wtedy rozpraszać cygańskie grupy, które często dopuszczały się kradzieży żywności i zwierząt w miejscowych gospodarstwach wiejskich. Tydzień przed dokonaniem morderstwa 40-letni mąż Dolińskiej został aresztowany pod zarzutem wielokrotnej kradzieży. Kobieta została sama z czwórką dzieci, bez środków do życia. Nie mogąc liczyć na pomoc lokalnej społeczności, błąkała się z dziećmi po zamarzających bagnach między wsiami Antoniówka, Dąbrowa Kozłowska i Siczki, popadając w stan obłąkańczy.

Uznała w końcu, że jedynym sposobem na uchronienie dzieci przed głodem jest ich zabójstwo. 11 grudnia 1923 powiesiła na drzewie czwórkę swoich dzieci: Zofię (6 miesięcy), Antoniego (3 lata), Bronisławę (5 lat) i Stefana (7 lat). Następnego dnia Dolińska zgłosiła się do komisariatu policji w Radomiu i przyznała się do morderstwa. Dolińską aresztowano, a policyjny fotograf z Radomia wykonał kilka zdjęć powieszonych dzieci.

Śledztwo w sprawie morderstwa trwało pół roku. Marianna Dolińska była w tym czasie wielokrotnie przenoszona do kolejnych aresztów w Radomiu i Warszawie. Zaobserwowano u niej częste i gwałtowne zmiany psychiczne: miewała napady szału, autoagresji lub popadała w kilkudniowy stupor. Została zbadana przez najlepszych ówczesnych psychiatrów, którzy orzekli, że była tylko "neutralnym sprawcą zbrodni, osobą pozbawioną w momencie dokonania czynu świadomości konsekwencji".

Została skierowana na obserwację i leczenie do szpitala psychiatrycznego w Tworkach, gdzie zaopiekował się nią dyrektor ośrodka Witold Łuniewski. Rozpoznał u chorej "psychozę szałowo-posępniczą", dziś zwaną chorobą afektywną dwubiegunową, a później w "Roczniku Psychiatrycznym" nazwał jej przypadek "psychopatologiczną próbą dokonania rozszerzonego samobójstwa, którego chora nie doprowadziła do końca".

Umarła w 1928 i została pochowana na szpitalnym cmentarzu.

Dzieci Cyganki polskimi ofiarami UPA

Pierwsza wersja zdjęcia pochodząca z artykułu Witolda Łuniewskiego
(fot. Wikimedia Commons)

W roku śmierci Dolińskiej, Witold Łuniewski opublikował w "Roczniku Psychiatrycznym" artykuł "Psychoza szałowo-posępnicza w kazuistyce sądowo-psychiatrycznej". W pracy znalazły się m.in. opisy zbrodni dokonanych przez osoby cierpiące na tę chorobę. Przypadek Dolińskiej zajął ćwierć strony i został zilustrowany dwiema fotografiami - zdjęciem Marianny w szpitalnym ogrodzie oraz zdjęciem zabitych przez nią dzieci. Była to pierwsza publikacja zdjęcia powieszonych dzieci.

Druga publikacja miała miejsce w "Podręczniku medycyny sądowej dla studentów i lekarzy", wydanym w 1948 roku przez Wiktora Grzywo-Dąbrowskiego, profesora Uniwersytetu Warszawskiego i członka komitetu redakcyjnego "Rocznika Psychiatrycznego". Zdjęcie zamieszczone w podręczniku różniło się od zdjęcia, które zostało opublikowane w artykule Łuniewskiego - zostało wykonane z innej perspektywy.

Z niewyjaśnionych do dziś przyczyn trzecia wersja zdjęcia została z czasem uznana za ilustrację zbrodni wykonanej na polskich dzieciach przez UPA w 1943 roku.

Wersja ta przedstawia powieszone dzieci z jeszcze innej perspektywy, a dodatkowo zdjęcie jest lustrzanym odbiciem dwóch pozostałych wersji. Na zdjęciu znajdują się jasne, poszarpane rysy, które zostały uznane przez niektórych komentatorów za drut kolczasty - w rzeczywistości są to rysy na negatywie lub ślady zginania odbitki.

Najwcześniejsza odnaleziona publikacja zawierająca taką interpretację zdjęcia pochodzi z nru 3 wrocławskiego czasopisma "Na Rubieży" z 1993, w którym zdjęcie zostało podpisane: Dzieci polskie zamęczone i pomordowane przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii w okolicy wsi Kozowa, w woj. tarnopolskim, jesienią 1943 roku. Dwa lata później pojawiło się w pracy Jerzego Węgierskiego z podpisem zamordowane przez oddziały SS-Galicja dzieci polskie w rejonie Kozowej (pow. brzeżański).

Aleksander Korman w pracy "Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej" (Wrocław 2002) szerzej opisał rzekome pochodzenie zdjęcia. Według niego zdjęcie pochodzi ze wsi Kozowa lub Łozowa, pow. Tarnopol i jest datowane na grudzień 1943 lub 1944. Aleksander Korman pisał w swej pracy, że ukraińscy nacjonaliści mieli robić wiele takich "wianuszków" z przybitych do drzew polskich dzieci, a aleje pokryte nimi mieli nazywać "drogą do samostijnej Ukrainy". W pracy Kormana zostało zamieszczone nazwisko dowódcy oddziału UPA, odpowiedzialnego za rzekome zabicie dzieci. Rok później Korman wydał album "Ludobójstwo UPA na ludności polskiej - dokumentacja fotograficzna", w którym zdjęcie dzieci Dolińskiej pojawiło się dwukrotnie z nieprawdziwym opisem.

Prócz książek i albumów zdjęcie zostało wykorzystane również w innych formach. W lipcu 2003, w 60. rocznicę rzezi wołyńskiej, w Przemyślu na cmentarzu wojennym odsłonięto pomnik oddający hołd polskim ofiarom UPA, zawierający kamienną rzeźbę przedstawiającą związane drutem dzieci, wiszące w tej samej pozycji co dzieci Marianny Dolińskiej. Na początku października 2008 rzeźbę usunięto z pomnika.

W 2007 kontrowersje wywołał projekt pomnika ofiar ludobójstwa OUN-UPA, autorstwa prof. Mariana Koniecznego. Pierwotny, zaakceptowany projekt przedstawiał pięciometrowe skrzydlate drzewo, do którego przybite były małe dzieci. W wyniku protestów projekt pomnika został odrzucony.

Oprac. na podstawie , autorstwa, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia