Historia tramwajowej komunikacji miejskiej we Wrocławiu sięga aż 1893 roku, kiedy to została uruchomiona pierwsza linia tramwaju elektrycznego z Grabiszyna na Rakowiec i jest to zarazem pierwsza linia tramwaju elektrycznego na terenie dzisiejszej Polski. Z kolei tramwaje konne jeździły już od 1877 r. Na początku XX wieku na terenie miasta działały aż 3 niezależne firmy przewozowe, które miały osobne tory, co często wiązało się z pewnymi komplikacjami. Jak to wtedy wyglądało?
Uzbrojeni cywile i dużo żołnierzy. Co to za akcja we Wrocławiu? Zobacz zdjęcia!
W sobotę 14.10 w Akademii Wojsk Lądowych odbywa się czwarta edycja ogólnopolskiego programu "Trenuj z wojskiem". Uczestnicy poznają podstawowe umiejętności wojskowe i obronne. Strzelają, rzucają grana...
Znikająca komunikacja miejska
W sobotę (14 października) w ramach cyklu „Znikające Miasto” wrocławianie mogli wybrać się na spacer z przewodnikiem śladem dawnych tras tramwajowych. Celem spotkania było poznanie historii oraz stworzenie mapy z miejscami, których już dawno nie ma we Wrocławiu.
Zakręt śmierci, wąskie uliczki i znikające tory. Jak dawniej wyglądały trasy tramwajów?
Dopiero od roku 1902 r. miasto wprowadziło jednolite przedsiębiorstwo przewozowe, ale trasy linii ewoluowały na przestrzeni dziesięcioleci. Były to często wąskie uliczki, na których nie mieściły się dwutorowe linie, dlatego torowiska z biegiem lat były upraszczane. Usunięto ruch tramwajowy z rynku i otaczających go ulic budując trasę W-Z.
Dziś nieużywane fragmenty torowiska możemy zobaczyć na takich ulicach jak:
- Powstańców Śląskich
- Zielińskiego
- Sanockiej
- Karola Szajnochy
- Krupniczej
Szczególnie niebezpiecznym odcinkiem dawnej trasy był zakręt śmierci przy dzisiejszym Zaułku Solnym. Przejazd w kierunku ulicy Krupniczej wymagał ostrego zakrętu, a dawny budynek Biblioteki Uniwersyteckiej zasłaniał widok na nadjeżdżający z naprzeciwka tramwaj.
- Po wojnie popularnym, choć zakazanym zjawiskiem były tzw. "winogrona". Z uwagi na ogromne tłumy i ścisk w tramwajach pasażerowie stawali na stopniach i buforach tramwajów. Przy zakręcie często nie mieli szans zeskoczyć, gdy nadjeżdżał tramwaj z naprzeciwka co powodowało tragiczne wypadki - mówi Tomasz Sielicki, historyk i przewodnik.