Kiedy w 1634 roku Władysław IV Waza przybył do Lwowa, jego myśli zaprzątały nie do końca stabilna sytuacja polityczna i widmo nadciągającej wojny. Zaangażowanie króla w militarne problemy nie trwało jednak długo - dobro Rzeczypospolitej interesowało go, owszem, ale do czasu, kiedy w jego apartamentach pojawiła się żona lwowskiego kupca Anna Łuszkowska. Bardziej niż stateczna matrona zajmowała go raczej jej młodziutka córka Jadwiga. Miła, ładna dama, co z łatwością można było przewidzieć, od razu przypadła kochliwemu monarsze do gustu.
Wizyta Łuszkowskiej w komnatach polskiego władcy nie była przypadkowa. Zamożna niegdyś lwowianka popadła w finansowe tarapaty i, usłyszawszy o wrażliwym na kobiece wdzięki sercu króla, postanowiła spróbować podsunąć mu najmłodszą córę. Nie przeliczyła się: już kilka dni po ich pierwszej wizycie młodziutka Jadwiga zamieszkała w apartamentach monarchy, a do kiesy statecznej mamusi obfitym strumieniem zaczęły spływać królewskie pieniądze. Dzięki intratnej transakcji Annie Łuszkowskiej udało się nie tylko spłacić wszystkie długi, ale też wykupić całość kamienicy, w której mieszkała: do tej pory należała do niej tylko skromna część budynku.
Jak można się domyślać, siedemnastowieczny Lwów huczał od plotek, zawistni utyskiwali na Jadwigę i nie wahali się nawet określać ją mianem „femina formosa sed vitiata” (kobieta piękna, choć zepsuta). Nawet kanclerz wielki litewski Albrycht Stanisław Radziwiłł wiele lat później pisał o niej jako o kobiecie „słynnej z niewstydu i niesławy”.
Kiedy Władysław IV opuszczał Lwów, zabrał kochankę do stolicy. Tam przydzielił jej prawdziwie luksusowe komnaty na drugim piętrze Zamku Królewskiego. W kilka lat później niemal identyczne apartamenty (tym razem położone na pierwszym piętrze) zajęła jedyna prawdziwa konkurentka Jadwigi Łuszkowskiej - królewska małżonka Cecylia Renata Habsburżanka.
Gdy Jadwiga pojawiła się na dworze Władysława IV Wazy, wszystkie damy dworu w mig zrozumiały, że w walce o względy króla z piękną lwowianką nie mają żadnych szans. Czarnowłosej kochance władcy udało się nie tylko wzbudzić silną zazdrość w konkurentkach i podbić serca polskich dworzan. Jej wyjątkową urodę cenili także tłumnie przybywający do Warszawy obcokrajowcy. Jednym z nich był francuski kronikarz Karol Ogier, który wizytował w owym czasie warszawskie posiadłości króla Władysława. 1 lutego 1636 r. zanotował w swoim pamiętniku:
Po śniadaniu wygodnie mogłem obejrzeć odjeżdżającą miłośnicę króla, którą okrutnie chciałem zobaczyć. I bardzo piękna ona, i wielkiego również pełna uroku, o ciemnych oczach i włosach, i gładkiej ogromnie i świeżej cerze. Ale nie ma ona pełnej swobody, bo ciągle koło niej straż mężczyzn i niewiast.
Wysoka pozycja Jadwigi na dworze raziła konserwatywną polską szlachtę. Powszechnie mówiło się o panującej na Zamku Królewskim rozpuście, a Władysława nazywano „publicus concubinariusi” (publiczny cudzołożnik). Swoje niezadowolenie otwarcie wyrażali senatorowie, sprawą zainteresował się nawet Kościół. Nuncjusz papieski Honoriusz Visconti przekonywał, że piękna Jadwiga z pewnością usidliła króla za pomocą czarów. O pozostawanie w łączności z ciemnymi mocami podejrzewał ją sam prymas Jan Wężyk, który postanowił wypędzić z niej wszelkie złe duchy i z pełną powagą odprawił nad Bogu ducha winną Łuszkowską egzorcyzmy.
Pełną harmonię między kochankami mogło przerwać tylko jedno: małżeństwo Władysława IV Wazy. Jak można się domyślać, Cecylia Renata Habsburżanka z ograniczonym entuzjazmem przyjęła informację o pięknej konkurentce, zamieszkującej zresztą położone piętro wyżej apartamenty. Świeżo poślubiona (i, co tu dużo kryć, niezbyt atrakcyjna) królewska małżonka silnie naciskała na Władysława, by ten pozbył się z dworu ulubionej kochanki. Król nie chciał jednak stracić Jadwigi, dlatego czasowo przeniósł ją do Ujazdowa i wydał za jednego ze swoich dworzan Jana Wypyskiego, któremu „w drodze wielkich zasług” nadał starostwo mereckie. Wypyski był ewidentną ofiarą tej sytuacji: stał się pośmiewiskiem całej Rzeczypospolitej.
Jadwiga wkrótce po ślubie opuściła Warszawę i wraz z mężem wyjechała do nadanego im Merecza. Mimo to relacje Władysława IV Wazy i Cecylii Renaty nie uległy poprawie, w małżeństwie nadal dochodziło do wielu konfliktów. Wyjazd królewskiej nałożnicy niewiele zmienił w ich stosunkach: Merecz wkrótce stał się ulubionym terenem łowieckim króla Władysława. Monarcha zaczął tam wyjeżdżać przy każdej nadarzającej się okazji.