Wyrzeźbił historię polskiego orła

Tadeusz Płeszka kilkanaście lat pracował nad kolekcją
Tadeusz Płeszka kilkanaście lat pracował nad kolekcją Krzysztof Łokaj
31 płaskorzeźb liczy unikalna kolekcja przedstawiająca historię orła polskiego. Stworzył ją Tadeusz Płeszka z Mielca

Orzeł w polskim godle na przestrzeni wieków wiele razy zmieniał swój wygląd. Szczegóły tych zmian Tadeusz Płeszka oddał w kilkudziesięciu płaskorzeźbach, nad którymi pracował kilkanaście lat. - Była to prawdziwie tytaniczna robota - ocenia twórca orłów.

Urodził się w Skopaniu, niedaleko Baranowa Sandomierskiego. Od młodych lat ciągnęło go do rzeźbienia. Przyznaje, że nieraz z powodu życiowej pasji obrywał w skórę od taty, bo zamiast pomagać w gospodarstwie, wolał dłubać w drewnie i wyczarowywać ptaki, wiatraki i inne cudeńka.

Na początek orzeł Chrobrego

Kiedy pod koniec lat 60. przeniósł się do Mielca i zaczął pracować w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego, czasu na rzeźbienie miał znacznie mniej.

- Najpierw pracowałem przy budowie samolotów, potem na innych wydziałach - opowiada. - Ale po powrocie do domu, wieczorami, mogłem brać dłuto do ręki.
W pełni rzeźbiarskiej pasji mógł oddać się dopiero po przejściu na emeryturę. Żona Helena, sama pasjonująca się malarstwem, zgodziła się, aby zamienił na pracownię jeden z pokoi w ich niedużym mieszkaniu w jednym z mieleckich bloków.

Skąd wzięło się zainteresowanie tematem polskiego orła? - Trochę z przypadku - opowiada mistrz dłuta. - Przed laty wpadło mi w ręce wydawnictwo, w którym zaprezentowano historię orła polskiego w formie godła. Widok kilkudziesięciu orłów w kolorze zafascynował mnie bez reszty. Wtedy podjąłem decyzję, że muszę polskie orły zamknąć w lipowym drewnie.

Miał Tadeusz kłopot ze znalezieniem odpowiedniej ilości i jakości drewna. Pomógł teść. Odpowiedni materiał wypatrzył u swego krewniaka. Przywieźli aż dwie furmanki lipowych desek.

Lipowe drewno trzeba odpowiednio przygotować, zanim podda się je artystycznej obróbce. Deski były więc gotowane i suszone, aby zachowały trwałość. Na tak przygotowany materiał bardzo precyzyjnie nanoszono rysunek orła. Rzeźbiarz przyznaje, że nieraz pomagała mu w tym żona.

- Pamiętam, jak zaczynałem pierwsze godło - wspomina. - Pochodziło z denara z czasów Bolesława Chrobrego. Moneta ma nieforemny, zbliżony do koła kształt. Jestem do tego orła bardzo przywiązany, bo się nad nim namęczyłem, no i zainaugurował całą kolekcję.

Zbiór orłów liczy 31 płaskorzeźb. Ostatnie dzieło to godło obecnej Rzeczypospolitej - z orłem, który odzyskał koronę.

W darze dla papieża i Wałęsy

Po ukończeniu kolekcji nadal oddaje się zamiłowaniu. Tematem jego rzeźb są sceny rodzajowe, krajobrazy, herby miast, postaci kobiet. Bardzo żałuje jednej z najlepszych swoich prac - płaskorzeźby przedstawiającej panoramę Baranowa Sandomierskiego. Niestety, spłonęła w pożarze strychu jego rodzinnego domu, jeszcze w Skopaniu.

Orły prezentował w Mielcu i wielu innych miastach, także spoza Polski. Jego piękną Madonnę otrzymał papież Jan Paweł II. Część prac zakupili koneserzy z USA, Kanady, Francji, a nawet Japonii. Jedną ze swych ulubionych rzeźb artysta podarował na aukcję WOŚP.

Dużą płaskorzeźbę przedstawiającą herb Mielca delegacja władz miasta wręczyła prezydentowi RP Lechowi Wałęsie w okolicznościach iście dramatycznych. Mielczanie pojechali prosić go o pomoc w najtrudniejszej chwili dla miasta i lotniczej fabryki - gdy zabrakło w WSK pieniędzy na wypłaty, a załoga wyszła na ulice w marszu głodowym. Wałęsa zachwycił się piękną rzeźbą, z zainteresowaniem wysłuchał, że jej autorem jest pracownik przeżywającej głęboki kryzys fabryki.

A potem zmobilizował rząd do udzielenia pomocy konającemu miastu. Wsparcie przybrało formę specjalnej strefy ekonomicznej, w której zainwestowało wiele światowych firm. Stworzyły one kilkanaście tysięcy miejsc pracy. Dziś kupione przez Amerykanów zakłady lotnicze zwiększają zatrudnienie, a w Mielcu mało kto chce pamiętać biedę sprzed lat.

Orły podziwiane w Szwajcarii

Entuzjastą prac Tadeusza Płeszki jest Władysław Ortyl, obecny marszałek woj. podkarpackiego. W czasach, gdy był jeszcze prezesem Agencji Rozwoju Regionalnego MARR, zaprosił twórcę wraz z jego rzeźbami do szwajcarskiej Bazylei, gdzie delegacja Mielca wyjeżdżała z misją gospodarczą na międzynarodowe targi.

- Kolekcję wystawiałem przez tydzień. Byłem bardzo dumny, że moje płaskorzeźby wzbudzały autentyczny zachwyt wielu znawców z Europy - wspomina rzeźbiarz. I dodaje, że kiedy Władysław Ortyl został marszałkiem, od razu urządził w holu urzędu wystawę prac Płeszki oraz innych mieleckich artystów zrzeszonych w tamtejszym klubie twórców kultury.

Jacek Tejchma, dyrektor Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu, przyjaźni się z twórcą kolekcji orłów od dawna. - Pan Tadeusz jest także cenionym społecznikiem, jednym z założycieli Stowarzyszenia Twórców Kultury Plastycznej im. Jana Stanisławskiego w Mielcu, które ma siedzibę w naszym centrum. Świetnie nam się z artystami współpracuje - podkreśla dyr. Tejchma.

Tadeusz Płeszka ciągle jest pełen twórczej pasji. Teraz w jego pracowni można zobaczyć kilka rozpoczętych płaskorzeźb przedstawiających sceny rodzajowe z ukochanego Mielca.

Stanisław Siwak
NOWINY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia