- Morderstwa dokonała typowa banda rabunkowa, a nie bojówka organizacji Wolność i Niezawisłość, jak napisano w książce pod tytułem "Polegli w Walce o Władzę Ludową", wydanej w 1970 roku
(fot. NTO)
- Zadaniem mojego ojca było przejęcie i uruchomienie zakładów obróbki drewna znajdujących się na terenach powiatów Kluczborek i Oleśno, bo tak wówczas brzmiały nazwy tych miast - mówi Andrzej Piekoszewski, syn Leona.
Początkowo Leon Piekoszewski mieszkał razem z innymi członkami Grupy Operacyjnej. Zajmowali dwie wille przy ówczesnej ulicy Ogrodowej, obecnie Waryńskiego.
Po sprowadzeniu z Sosnowca rodziny: matki Józefy, żony Izabeli oraz synów Andrzeja i Macieja przeniósł się do okazałej kamienicy przy ulicy Zamkowej 7.
- Kluczborek był w tym czasie jeszcze niemal opustoszałym miastem, ale szybko zaludniał się przybyszami z Górnego Śląska, Wielkopolski, Zagłębia Dąbrowskiego, a przede wszystkim repatriantami z Kresów - opowiada Andrzej Piekoszewski. - Ludzie z autentycznym entuzjazmem brali udział w odbudowie kraju, a komuniści zachowywali jeszcze pozory budowy państwa demokratycznego.
W Kluczborku istniały do 1945 roku trzy zakłady fabryki branży drzewnej:
- Maszyny z wszystkich tych fabryk zostały zdemontowane i wywiezione do Związku Radzieckiego jako łupy wojenne, a zadaniem mojego ojca było wyposażenie fabryk w maszyny zdemontowane z okolicznych, opuszczonych przez Niemców warsztatów stolarskich - opowiada Andrzej Piekoszewski.
Nie było to łatwe zadanie, ponieważ w Kluczborku w budynku obecnego starostwa mieściła się komendantura Armii Czerwonej. Sowieci nadzorowali wywóz do Związku Radzieckiego poniemieckich łupów.
W końcu jednak zakłady udało się uruchomić. Tylko najmniejsza fabryka, Scholtz i Neuman została zamknięta.
Biuro nowo utworzonych Zakładów Przemysłu Drzewnego w Kluczborku mieściło się przy ulicy Pułaskiego 8. Jego szefem był właśnie Leon Piekoszewski.
- Pierwszym powojennym produktem w fabryce przy ulicy ks. Dzierżonia były skrzynki do transportu półlitrowych butelek wódki - dodaje Andrzej Piekoszewski.
Po pieniądze na wypłaty dla pracowników Leon Piekoszewski jeździł pociągiem do banku do Katowic. Przywoził ze sobą duże ilości gotówki, o czym dowiedzieli się bandyci.
Kiedy 10 października 1946 roku dyrektor Zakładów Przemysłu Drzewnego wrócił nocnym pociągiem do miasta z pieniędzmi na wypłat, bandyci już na niego czekali. Zabili go trzema strzałami z pistoletu.
- Morderstwa dokonała typowa banda rabunkowa, a nie bojówka organizacji Wolność i Niezawisłość, jak napisano w książce pod tytułem "Polegli w Walce o Władzę Ludową", wydanej w 1970 roku - dodaje Andrzej Piekoszewski.
Banda ta dokonała jeszcze kilku napadów rabunkowych w okolicy Kluczborka, aż wpadła w ręce milicji dzięki awanturze przy podziale łupów, po jednym z napadów w Kuniowie.
Kłótnia o łupy zakończyła się strzelaniną i aresztowaniem członków bandy. Na początku 1947 roku rozpoczął się ich proces przed Sądem Powiatowym w Kluczborku. Sąd orzekł surowe kary, w tym dwa wyroki śmierci.
- Do bandy należało m.in. dwóch pracowników ojca - dodaje Andrzej Piekoszewski.
Pierwszym był lubiany powszechnie młody mężczyzna, który kilka miesięcy wcześniej zwolnił się z pracy, mówiąc, że wstępuje do Urzędu Bezpieczeństwa, co było kłamstwem.
Drugim był ciągle pracujący w zakładzie stolarz, który informował bandę o terminie powrotu dyrektora z Katowic.
- Obaj kilka miesięcy wcześniej byli w mieszkaniu Piekoszewskich na Wigilii dla samotnych pracowników firmy, zorganizowanej przez moją mamę Izabelę - dodaje Andrzej Piekoszewski.
Pogrzeb zamordowanego dyrektora odbył się 13 października. Trumnę złożono w grobie na cmentarzu komunalnym, a uroczystości pogrzebowe celebrował proboszcz, ks. Ernest Grzesik.
Po tragicznej śmierci dyrektora pracę w Zakładach Przemysłu Drzewnego podjęła 10 lutego 1947 roku owdowiała Izabela Piekoszewska. Pracowała w biurze aż do momentu przejścia na emeryturę w 1968 roku. Zmarła w 1982 roku i została pochowana obok swojego męża. W rodzinnym grobowców pochowana jest także Józefa Piekoszewska, matka Leona.
Starszy syn Leona Piekoszewskiego Andrzej mieszka w Sosnowcu, młodszy syn Maciej nadal mieszka w Kluczborku.
MIROSŁAW DRAGON, Nowa Trybuna Opolska