Były pola, fińskie domki, kolonia dla bezrobotnych. Dziś to miasto-park. Oto osiedle Tysiąclecia

Monika Krężel
Archiwum "Dziennika Zachodniego"
Budowę najsłynniejszego osiedla mieszkaniowego w naszym regionie rozpoczęto 55 lat temu. Katowicki „Tauzen” to dzielnica-park.

Osiedle Tysiąclecia w Katowicach, dzieło duetu architektów - Aleksander Franta i Henryk Buszko, wyrosło w miejscu pól ornych, szybu „Bederowiec”, skromnych domów dla bezrobotnych i fińskich domków. Było projektowane z rozmachem. Najpierw powstał Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, a potem do pracy przystąpili architekci. Rezultatem jest dzielnica-park, jedna z ciekawszych w Polsce.

Ostatnie żniwa odbyły się na Bederowcu w 1960 r.
Ostatnie żniwa odbyły się na Bederowcu w 1960 r. Archiwum "Dziennika Zachodniego"

Teren, na którym położone jest osiedle Tysiąclecia, w XIX wieku nazywał się Bederowiec. Osada - podlegająca Królewskiej Hucie - przyjęła nazwę od proboszcza chorzowskiej parafii, Józefa Bedera, który opiekował się robotnikami.

Domy na Bederowcu stały po obu stronach dzisiejszej ulicy Chorzowskiej, mniej więcej na wysokości pomnika - słynnej „Żyrafy” zapraszającej do zoo. Oprócz domów były też tam młyn i stolarnia. W 1924 roku osadę włączono do Katowic.

Na Bederowcu znajdowały się także skromne domki, baraki leżące nad Rawą, które nazywano Abisynią czy Marokiem - stąd dziś osiedlowy staw ma nazwę Maroko.

W okresie międzywojennym architekt miejski Lucjan Sikorski zaprojektował kolonię dla bezdomnych Sośnina w Bederowcu, czyli niewielkie domki w układzie szeregowym. Były przeznaczone dla ubogich, miały bardzo niski standard, zostały potem rozebrane pod budowę osiedla. Wcześniej były więc w tym miejscu tradycje zespołów mieszkalnych

- mówi dr inż. architekt Ryszard Nakonieczny, wykładowca na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej.

Na terenie współczesnego osiedla leżał jeszcze szyb „Bederowiec”, a także pola uprawne i nieużytki. Z kolei tam, gdzie stoi dziś Tysiąclecie Górne, w latach 40. i 50. ubiegłego wieku wybudowano domki dla górników kopalni Prezydent w Chorzowie. Był to obszar Klimzowca należącego do Chorzowa. Pod koniec lat 60. tereny Chorzowa zostały wymienione z terenami Katowic, aby osiedle powstało w tym miejscu, w którym się obecnie znajduje i stanowiło jedną całość. Katowice za grunty oddały Chorzowowi część obecnego Parku Śląskiego.

Po Bederowcu zostały krzyże

W takim mniej więcej kształcie teren obecnego osiedla przetrwał aż do lat 50. ubiegłego wieku. Wtedy zdecydowano, że na Bederowcu powstanie osiedle mieszkaniowe.

- Doskonale pamiętam, co się tam wtedy znajdowało. Pola orne, szyb wentylacyjny „Bederowiec” oraz zespół baraków o nazwie Maroko - wylicza Aleksander Franta, jeden z projektantów osiedla. - W tym czasie nie było już śladu po osadzie Bederowiec. Do dziś natomiast istnieje zabudowa przy ul. Chorzowskiej, mniej więcej naprzeciw wejścia do Wesołego Miasteczka.

Niewiele osób wie, że po osiedlu Bederowiec pozostał potężny kamienny krzyż z 1893 roku. Stoi w ogrodzie parafii Matki Boskiej Piekarskiej przy ul. Ułańskiej na osiedlu Górnym.

Gdy burzono Bederowiec, przewieziono go do ogrodu farnego parafii na Dębie. Stamtąd przeniosłem go do naszego ogrodu, było to mniej więcej w tym czasie, gdy budowano Drogową Trasę Średnicową. I od tego czasu jest u nas

- opowiada ks. Stanisław Noga, proboszcz parafii.

Tymczasem na Bederowcu były dwa krzyże. Niektórzy mieszkańcy opowiadają, że ten drugi został uszkodzony przez koparkę, a ci, którzy to widzieli, o mało nie zlinczowali operatora. Jego losy wymagają zbadania.

- Połamany krzyż też trafił do ogrodu parafii w Dębie, ale dzisiaj jest na terenie lapidarium przy kościele św. Michała w parku Kościuszki - mówi Lech Szaraniec, historyk i pasjonat historii miasta.

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na Osiedlu Dolnym został poświęcony w 1981 r.
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na Osiedlu Dolnym został poświęcony w 1981 r.
Archiwum "Dziennika Zachodniego"

Z kolei Aleksander Franta przytacza taką historię.

- Ksiądz Furczyk, pierwszy proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na Osiedlu Dolnym, wspominał, że był to krzyż powstańczy. I trafił do ogrodu parafialnego - opowiada architekt.

Rzeczywiście, na terenie ogrodu tej parafii jest połamany krzyż, który leży pod krzyżem misyjnym.

- W kronice parafialnej nie zachowały się żadne informacje na temat tego, skąd pochodzi krzyż - mówi ks. Józef Włosek, proboszcz parafii na Osiedlu Dolnym. - Mówiono też o tym, że jest to krzyż z budowy naszego kościoła.

Rok 1959, czyli decyzja zapadła

Decyzję o budowie osiedla podjęto w lipcu 1959 roku. W archiwum Urzędu Miasta w Katowicach zachował się odpis tego dokumentu, w którym Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach, Wydział Architektury i Nadzoru Budowlanego zatwierdził lokalizację inwestycji.

„Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach dnia 7 lipca 1959 r. zatwierdza lokalizację szczegółową budowy osiedla Tysiąclecia na terenie położonym w Katowicach - Chorzowie przy ul. Dzierżyńskiego. Teren ten stanowi własność Skarbu Państwa oraz prywatną. Niniejsze zaświadczenie, w części dotyczącej gruntów prywatnych, uzyskuje ważność po uprawomocnieniu się decyzji o wywłaszczeniu tych gruntów. Zaświadczenie upoważnia inwestora do opracowania dokumentacji projektowo-kosztorysowej wraz z planem zagospodarowania przestrzennego” - czytamy w piśmie skierowanym do Dyrekcji Budowy Osiedli w Katowicach, a podpisanym przez głównego architekta województwa.

Ostatnie żniwa na Bederowcu odbyły się w 1960 roku. Potem wjechały tu koparki i ciężki sprzęt. Budowa osiedla imienia Tysiąclecia Państwa Polskiego, które prowadziło Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego nr 1 w Katowicach, ruszyła w 1961 roku.

Projekt był wyzwaniem

Gdy ogłoszono konkurs na projekt osiedla, generał Jerzy Ziętek, ówczesny wiceprzewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej zaznaczał, że osiedle ma być wzorcowe pod kątem ekonomicznym i przestrzennym. Na konkurs wpłynęły trzy prace, zwyciężył autorski zespół z Pracowni Projektów Budownictwa Ogólnego, który tworzyli: Aleksander Franta, Henryk Buszko, Marian Dziewoński i Tadeusz Szewczyk. Dwaj ostatni architekci brali udział w pracach tylko na samym początku. Osiedle Tysiąclecia jest więc dziełem duetu Buszko-Franta.

- Ten projekt był dla nas wyjątkowo ważnym tematem, uczestniczyliśmy w jego realizacji przez 40 lat. Inwestycja obejmowała do tego olbrzymi teren, zajmujący 2,4 km kw. Wiedzieliśmy jako autorzy, że jest to bardzo dobre rozwiązanie, zaprojektowane w całości przez nas do ostatniego detalu. Docelowo miało tam zamieszkać 45 tys. mieszkańców - mówi dziś ponad 91-letni Aleksander Franta. Henryk Buszko zmarł latem ubiegłego roku.

Projektant podkreśla, że współpraca z generałem Ziętkiem układała się wyjątkowo dobrze.

- On miał do nas zaufanie, a my mieliśmy dla niego wielkie uznanie, jako gospodarza województwa, docenialiśmy jego kompetencje i sprawność. Koledzy z całego kraju zazdrościli nam, architektom ze Śląska, takiego wojewody - wspomina Aleksander Franta.

Alicja i Józef Piecowie wprowadzili się z synem do jednego z pierwszych bloków oddanych na osiedlu. Brakowało sklepów i chodników.
Alicja i Józef Piecowie wprowadzili się z synem do jednego z pierwszych bloków oddanych na osiedlu. Brakowało sklepów i chodników. archiwum prywatne Alicji Piec

Pod oknami pasły się krowy

W katowickim Archiwum Miasta zgromadzono kilkadziesiąt tomów akt budowlanych dotyczących osiedla Tysiąclecia. Pierwszy i drugi etap budowy osiedla obejmował bloki, przedszkola, szkoły, żłobki powstające m.in. przy ul. Piastów, Mieszka I, Tysiąclecia - na Osiedlu Dolnym oraz Centrum Usług przeznaczone pod pawilony handlowe w środkowej dziś części osiedla.

Całość zaprojektowano tak, by mieszkańcy mieli dostęp do wszystkich usług, a dzieci idące do szkoły nie musiały przechodzić przez ruchliwe drogi. Bloki stawiano w odległości przynajmniej 50 metrów jeden od drugiego.

Pierwsi mieszkańcy wprowadzili się do nowych bloków w 1964 roku. Wśród nich było małżeństwo - Alicja i Józef Piecowie, którzy dostali 48-metrowe mieszkanie w czteropiętrowym bloku. Wprowadzili się doń z dwuletnim synem i... siostrą pani Alicji. Gdyby nie zameldowali siostry, dostaliby mniejsze mieszkanie. Są w nim do dzisiaj i bardzo je lubią.

- Pierwsze na osiedlu oddano niskie bloki przy ul. Tysiąclecia 23 i 25. Byliśmy pionierami, klucze dostaliśmy 10 lipca 1964 roku - wspomina pani Alicja.

Na osiedlu nie było wtedy nic - ani porządnego sklepu, ani szkoły, przedszkola, kościoła, nawet chodników nie było. Buty na zmianę trzeba było często nosić ze sobą, bo wszyscy tonęli w błocie.

- Wokół powstających bloków były jeszcze wtedy gospodarstwa i ogrody. Wyglądaliśmy przez okno, a tu pasły się krowy, spacerowały konie. Od jednego z gospodarzy kupowaliśmy warzywa. Pomiędzy dzisiejszym Osiedlem Dolnym a Górnym robiliśmy dzieciom ognisko. Jak oglądam zdjęcia z tamtych czasów, to widzę, że w ogóle nie było zieleni. A dzisiaj tej zieleni na osiedlu wszyscy nam zazdroszczą - mówi pani Alicja. - Pamiętam, jak w jednym z bloków, z mieszkania numer 1 zrobiono sklep. Był rzeźnik i spożywczy. Ale na zakupy jeździło się do Chorzowa.

Potężnym mankamentem były usterki. Mały blok oddano dwa miesiące przed terminem, ale z potężnymi usterkami w mieszkaniach. W umowie był zapis, że usterki będą usuwane do roku, ale to głównie lokatorzy sami je usuwali. Niektórym zajęło to długie miesiące.

Alicja i Józef Piecowie wprowadzili się z synem do jednego z pierwszych bloków oddanych na osiedlu. Brakowało sklepów i chodników.
Alicja i Józef Piecowie wprowadzili się z synem do jednego z pierwszych bloków oddanych na osiedlu. Brakowało sklepów i chodników. archiwum prywatne Alicji Piec

Gdy na osiedlu oddano pierwszą szkołę, rozpisywała się o tym szeroko prasa. 30 września 1966 r. w „Dzienniku Zachodnim” pojawił się tekst „Nowa „tysiąclatka” na osiedlu Tysiąclecia”. „Skończyły się kłopoty rodziców i dzieci z osiedla Tysiąclecia. Nie będą już musiały chodzić, bądź jeździć do szkół w Załężu, Dębie i w Chorzowie. Oddano do ich dyspozycji szkołę-pomnik wybudowaną dzięki ofiarności nauczycieli zrzeszonych w Związku Nauczycielstwa Polskiego. Szkoła otrzymała imię Wita Hankego”. W uroczystości otwarcia szkoły wziął udział gen. Jerzy Ziętek, który odsłonił też tablicę patrona szkoły” - czytamy w tekście.

Kierownikiem szkoły był wówczas Jan Dąbrowski, a sama placówka składała się z: osiemnastu sal lekcyjnych, czterech pracowni, gabinetu lekarskiego i dentystycznego, sali gimnastycznej, biblioteki. Reporter napisał, że wszystko było świetnie wyposażone.

- Pamiętam, że chodziło do niej 1200 dzieci, które uczyły się na zmianę. To było młode osiedle, więc i dzieci było mnóstwo - wspomina Alicja Piec.

Tylko fińskich domków żal...

Trzeci etap budowy osiedla obejmował teren przy ul. Ułańskiej tworzący dziś Osiedle Górne. W latach 40. i 50. ubiegłego wieku znajdowało się tutaj osiedle fińskich domków zbudowane dla górników kopalni Prezydent w Chorzowie. Władze zdecydowały, że domki zostaną wyburzone pod bloki.

Projektowanie osiedla Tysiąclecie Górne odbywało się już na pustym terenie. Pamiętam, że drewniane części domków były sprzedawane, a murowane wyburzane

- wspomina Aleksander Franta.

W Archiwum Urzędu Miasta w Katowicach zachowało się sporo dokumentów na ich temat. Jest tam m.in. mapa osiedla im. Pstrowskiego (fińskie domki) z sierpnia 1964 r. Osiedle Pstrowskiego leżało wtedy jeszcze w Chorzowie. Widnieją tam m.in. takie ulice, jak: Wierzbowa, Krańcowa, Szosowa, Węglowa, Kamienna, Brzozowa. Zaznaczone są także pralnia, sklep, boisko. Tymczasem na mapie z 1973 roku to osiedle leży w Katowicach i ma takie ulice, jak: Ułańska, Szwoleżerów, Czołgistów, Komandosów, Spadochroniarzy, Piechurów, Saperów, Artylerzystów i Wopistów.

Przypuszczalnie, gdy Katowice zamieniały się z Chorzowem na grunty w celu zachowania jedności osiedla, nazwy ulic zostały zmienione, aby nie pokrywały się z już istniejącymi w Katowicach.

Z archiwalnych dokumentów wynika, że los domków fińskich szybko został przesądzony. W kwietniu 1974 r. Okręgowa Dyrekcja Inwestycji Miejskich w Katowicach przygotowała informację na temat terenu przeznaczonego pod budowę osiedla w części północno-zachodniej.

„Teren ten jest zabudowany budynkami awaryjnymi, jednorodzinnymi, tzw. fińskimi. Z wyjątkiem dwóch parcel prywatnych i 16 parcel wieczystych użytkowników, cały teren stanowi własność Skarbu Państwa. Na terenie istnieje zabudowa: 201 sztuk domków fińskich, 16 domków murowanych, 1 przedszkole, 1 budynek usługowy spółdzielni PSS Społem, Spółdzielnia Inwalidów „Odrodzenie”. Ogółem znajdują się tu 233 mieszkania o 949 izbach zamieszkałych oraz 1020 osób stanowiących 359 rodzin. Postępowanie mające na celu nabycie terenu nastąpi zgodnie z obowiązującymi przepisami, a 359 rodzin zostanie przekwaterowanych do budynków nr 71 i 75 na Osiedlu Górnym osiedla Tysiąclecia. Ogólny koszt przejęcia i przygotowania terenu wraz z kosztem budownictwa zastępczego wynosi 98.800.000 zł” - czytamy w dokumencie.

Nie chcieli opuszczać domów

Fińskie domki leżały na terenie Skarbu Państwa, więc władza szybko sobie poradziła z mieszkańcami. Okazuje się jednak, że był problem z wieczystymi użytkownikami. Świadczy o tym pismo, które Okręgowa Dyrekcja Inwestycji Miejskich wysłała 20 czerwca 1976 r. do Obywatela Prezydenta Miasta Towarzysza mgr. Pawła Podbiała.

Rozbudowa osiedla Tysiąclecia objęła swym zasięgiem teren domków fińskich położonych w Katowicach na osiedlu Pstrowskiego. Znajduje się na tym terenie 16 prywatnych domków jednorodzinnych wybudowanych w latach 1960-1970. Pertraktacje przeprowadzone w ramach przygotowania terenu do realizacji inwestycji z właścicielami nieruchomości, odnośnie nabycia ich działek, nie przyniosły pozytywnego rezultatu.

Właściciele nie wyrażają zgody na dobrowolną sprzedaż. Działki budowlane pod budowę domków jednorodzinnych otrzymali na przestrzeni lat 1960-1962 w wieczyste użytkowanie na okres 99 lat z Prezydium MRN w Chorzowie, ponieważ teren znajdował się w tym czasie w granicach administracyjnych miasta Chorzowa, a w związku ze zmianą granic działki ich znalazły się na terenie miasta Katowice i zostały objęte lokalizacją wydaną przez Prezydium MRN w Katowicach. W wyniku wniesionych odwołań zwołana została w tutejszej Dyrekcji narada z udziałem przedstawicieli jednostki projektującej osiedle i architekta miejskiego, celem której było rozważenie możliwości wkomponowania 16 budynków prywatnych w projektowane osiedle. Ponieważ na terenie projektowanej rozbudowy przewiduje się zrealizowanie 8 budynków mieszkalnych 18-kondygnacyjnych dla 6 tys. osób wraz z obiektami usługowymi, po wnikliwej analizie ustalono, że pozostawienie pojedynczych domków jest ze względów ekonomicznych i usługowych niemożliwe, gdyż równoznaczne jest ze zmniejszeniem programu realizacji o około 30 proc. W tym stanie rzeczy istnieją dwie możliwości rozwiązania problemu:

1. wszczęcie postępowania wywłaszczeniowego, co pociągnie za sobą zapowiedziane przez właścicieli dalsze odwołania do najwyższych władz partyjnych, administracyjnych.

2. wybudowanie domków zastępczych na terenie przydzielonym na ten cel z Urzędu Miejskiego w Katowicach.

Przyjęcie drugiej alternatywy winno być rozważone ze względów społecznych, gdyż właściciele nieruchomości, w większości emeryci, wybudowali domki kosztem wieloletniej pracy i wyrzeczeń, a zamieszkują je dopiero przez okres kilku lat, co nie rekompensuje poniesionych trudów - czytamy w dokumencie.

Sprawa musiała zostać załatwiona dość szybko, gdyż już w sierpniu 1974 r. zatwierdzono plan realizacyjny zagospodarowania terenu domków fińskich.

Dziełem znakomitych architektów były także - oprócz pawilonów usługowych, żłobków, szkół i przedszkoli - m.in. Zespół Szkół Artystycznych oraz obydwa kościoły - kościół Matki Boskiej Piekarskiej na Osiedlu Górnym oraz kościół Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na Osiedlu Dolnym. Ostatnie bloki projektu architektów, popularne kukurydze, powstały na przełomie wieków. Mają charakterystyczne półokrągłe balkony.

Będzie monografia

Dr inż. architekt Ryszard Nakonieczny uważa, że osiedle Tysiąclecia nawiązuje nie tylko do idei Le Corbusiera, ale także jest najlepszym przykładem tzw. Karty Ateńskiej z 1933 roku. To w niej zapisano pewne rozwiązania urbanistyczne, które miały być zastosowane przy projektowaniu osiedli. Chodziło m.in. o równy dostęp mieszkańców do światła, przestrzeni, zieleni, co było możliwe dzięki wysokim, punktowym budynkom i dużym odległościom między nimi. Karta postulowała odejście od zabudowy zwartej, zamkniętej, jak w XIX-wiecznym budownictwie, gdzie mieszkańcy kamienic nie mieli dostępu do słońca i zieleni.

Architekt zwraca uwagę, że osiedle Tysiąclecia jest chyba jedynym w Europie przykładem połączenia terenu wypoczynkowego z bardzo dużym osiedlem.

- Architekci zastosowali tutaj bardzo nowatorskie myślenie - podkreśla Ryszard Nakonieczny. - Dlatego zachęcam, aby osiedle rozpatrywać razem z Parkiem Śląskim, bo te dwa elementy stanowią całość. Park powstał wcześniej niż osiedle, więc projektanci mogli swoją koncepcję zintegrować z tym, co już istniało. Przykładowo. Osiedle budowano tak, aby szeroka aleja biegnąca od głównej bramy zoo w parku miała ciąg dalszy także na osiedlu.

Osiedle Tysiąclecia ma mieć swoją monografię, bo taki projekt złożyli mieszkańcy w ramach budżetu obywatelskiego.

Mieszkańcy osiedla sami wnioskowali o wydanie monografii, inicjatorem tego był nieżyjący już społecznik Kazimierz Mirkowski. Dla mnie to wielki zaszczyt, że mogę zarządzać osiedlem, gdzie się wychowałem, pracować na rzecz mieszkańców, których znam od dziecka. Cały czas staramy się, żeby osiedle było jeszcze ładniejsze i przyjazne dla ludzi, którzy tu mieszkają

"Kukurydze".
"Kukurydze". Archiwum "Dziennika Zachodniego"

- mówi Michał Marcinkowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Piast” w Katowicach, głównego administratora na osiedlu Tysiąclecia.

- Wiedzieliśmy, że nasze osiedle ma wysoką wartość użytkową, techniczną, ekologiczną i kulturową. Cieszy mnie dobra o nim opinia - mówi Aleksander Franta. - To dla mnie duża satysfakcja zawodowa, gdy zagraniczna literatura i publicystyka branżowa „zauważyły” kukurydze w 30 lat po ich zbudowaniu. Można było o nich przeczytać w jednym z holenderskich wydawnictw, miały też obszerną recenzję w „Architect’s Journal”, piśmie docierającym do wszystkich krajów świata. Z tego, że osiedle jest doceniane, jestem zadowolony, to również jest moje osiedle. Nie jestem zadowolony z jego niepotrzebnego psucia, dogęszczania nowymi obiektami, które łamią zasady jego skomponowania, stopniowo, „pozornie niewinnie” ograniczając i zabierając mieszkańcom to, co sobie tak cenią: zieleń, przestrzeń, widoki, to, że osiedle jest miastem-parkiem.

Na osiedlu Tysiąclecia mieszka dziś ponad 20 tys. osób w ponad 50 blokach.

Monika Krężel

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia