Król Herod przeszedł do historii z przydomkiem Wielki. O tyle zasłużenie, że był jednym z największych budowniczych swoich czasów. Ale był także wielkim, wręcz największym "szwarccharakterem" Ewangelii o Bożym Narodzeniu i naprawdę bezlitosnym zbrodniarzem.
Jak notuje Ewangelia Mateusza, kiedy dowiedział się od mędrców ze Wschodu, że urodził się nowy król żydowski, prosił ich, by wracając z Betlejem, powiedzieli mu, gdzie będzie mógł go znaleźć, by i on mógł oddać mu pokłon.
Ostrzeżeni przez Boga we śnie magowie ominęli, jadąc do domu, Jerozolimę. Wtedy rozgniewany Herod kazał zamordować wszystkich betlejemskich chłopców w wieku do dwóch lat. Informacji o rzezi niewiniątek nie podają inne - poza Ewangelią - źródła, ale niewątpliwie Herod był do takiego czynu zdolny.
Szacuje się, że w ówczesnym Betlejem mogło żyć od 6 do 20 chłopców w tym wieku. Dla Heroda, który miał prawdopodobnie na sumieniu życie tysięcy ludzi, w tym wielu bliskich krewnych, nie była to imponująca liczba. A i na historykach dokumentujących jego panowanie zabójstwo garstki nikomu nieznanych dzieci nie robiło pewnie większego wrażenia. I być może dlatego milczeli o zbrodni.
Niektórzy historycy i bibliści stoją na stanowisku, że ewangeliczna opowieść o rzezi niewiniątek i ocaleniu Dzieciątka ma przede wszystkim znaczenie teologiczne.
Jak Mojżesz mocą Bożą ocalał z zarządzonej przez faraona rzezi chłopców izraelskich, tak Mesjasz ukazuje się światu jako władca większy od tyrana Heroda. Do wędrówki ludu wybranego przez pustynię nawiązuje też ucieczka Świętej Rodziny - przed gniewem Heroda - do Egiptu i jej powrót do Nazaretu.
Za tym, że uśmiercenie przez Heroda rówieśników Jezusa mogło być także faktem historycznym, przemawia przede wszystkim to, że władca Judei miał motyw, by zabić nowego króla żydowskiego. Herod panował wyjątkowo długo, ale nigdy nie czuł się na tronie pewnie. Po pierwsze dlatego, że jako syn Idumejczyka Antypatra i Arabki Kypros nie był Żydem. Zdołał się tylko skoligacić z żydowską rodziną książęcą, żeniąc się z Mariamne, wnuczką Jana Hirkana II.
W 47 roku przed naszą erą został z woli ojca namiestnikiem Galilei. Dziesięć lat później senat rzymski mianował go królem Judei. Rządził tyleż okrutnie, co skutecznie. W latach 20. I wieku p.n.e. królestwo Heroda obejmowało, prócz Palestyny, część dzisiejszej Jordanii, Libanu i Syrii.
(fot. Wikimedia Commons)
Miał dziesięć żon. Zmieniał je często i łatwo, byle tylko utrzymać się przy władzy. Ale Mariamne prawdopodobnie kochał naprawdę. Wyróżniał ją i faworyzował synów przez nią urodzonych. Do czasu. Młodego brata królowej mianowanego arcykapłanem kazał utopić pod pozorem udziału w zawodach pływackich.
Nie wahał się zabić także drugiego szwagra. A kiedy siostra króla Salome rzuciła na Mariamne podejrzenie, że ta chce otruć Heroda, wydał i na żonę wyrok śmierci. Oskarżając ją przy okazji o cudzołóstwo. Rozpaczał potem widowiskowo po jej stracie i pił z żalu na umór. Nie przeszkodziło mu to zabić w tym samym czasie kilkorga kolejnych krewnych, w tym matkę małżonki.
Słabość i lęk króla brała się także stąd, że cała jego władza pochodziła z rąk Rzymian i była podporządkowana ich interesom. Każda zmiana na cesarskim dworze wpędzała go w paniczny strach. Ofiarą królewskich fobii padli także jego rodzeni synowie: Arystobul, Aleksander i Antypater.
Nic dziwnego, że cesarz Oktawian August mówił o Herodzie, że na jego dworze lepiej być wieprzem niż synem. Jako wyznawca judaizmu król świń nie jadł, a więc ich też nie zabijał. A swoje dzieci, owszem.
Podejrzanych o udział w prawdziwych i urojonych spiskach torturami zmuszał do przyznania się do winy. Represje dotykały nie tylko krewnych i pretendentów do tronu. Z rozkazu króla zamordowano w Jerychu trzystu urzędników, z których Herod był niezadowolony.
Dzisiejsza wiedza medyczna pozwala przypuszczać, że pod koniec życia jego okrucieństwo przynajmniej w części brało się z choroby umysłowej wywołanej dolegliwościami nerek. Nie ma wątpliwości, że Herod cierpiał straszliwie i umarł w męczarniach. W 2002 r. Jan Hirschmann z University of Washington w Seattle doszedł do wniosku, że śmierć Heroda spowodowało zapalenie nerek, skomplikowane dodatkowo przez bakteryjną chorobę genitaliów zwaną zgorzelą Fourniera.
Herodion leżał 5 km od Betlejem i 13 km od Jerozolimy. Był kompleksem pałacowym, jednym z piękniejszych i bardziej luksusowych w Cesarstwie Rzymskim. Zbudowany jako twierdza dla władcy, gdyby ten musiał się chronić przed wrogami i jako luksusowa siedziba na czas pokoju.
(fot. Wikimedia Commons)
Ale zanim do tego doszło, Herod rządził swym królestwem i to wcale nieźle. Tragizm tej postaci polega między innymi na tym, że w pewnym sensie był naprawdę, zgodnie z przydomkiem, wielkim władcą. Potrafił zręcznie manewrować wśród zmieniających się koniunktur na rzymskim dworze cesarskim. Nie tylko Judei, ale i okolicznym ziemiom i ich mieszkańcom zapewnił trwały pokój, układając się z Rzymianami i skutecznie tłumiąc bunty poddanych.
Wszyscy bez wyjątku biografowie króla podkreślają, że Herod był wybitnym budowniczym. Profesor Aleksander Krawczuk napisał o Herodzie, że budowanie było jego prawdziwą pasją. Wzniósł kilkanaście fortec.
Ale i - powiedzielibyśmy dziś - obiektów kultury: teatrów, hipodromów, świątyń, pałaców, i ogrodów, a nawet miast. Wydawał krocie na rozrywki i na dary, by nie powiedzieć łapówki, dla rzymskich urzędników. Urządzał igrzyska, a nawet w drodze do Rzymu zatrzymał się w Grecji i sam wziął w takich zawodach udział. Na rozkaz władcy przebudowano m.in. fortecę na wzgórzu Masada i wybudowano port w Cezarei.
Ale najsłynniejszym dziełem Heroda była rozbudowa drugiej świątyni w Jerozolimie. Zbudowano ją z importowanego białego marmuru, aby była widoczna z daleka w promieniach słońca.
Żydzi do tego stopnia nie ufali Herodowi, że obawiali się, iż król chce pod pozorem budowy rozebrać starą świątynię, a nowej nie postawi. Herod musiał w końcu przyrzec, że nie ruszy murów dawnej świątyni, nim nie zgromadzi budulca i nie nauczy kapłanów sztuki wznoszenia murów - tylko oni mogli pracować na terenie samego przybytku. Herod chciał zyskać sławę większą od Salomona.
Efekt był taki, że dziesięć tysięcy robotników tłukło kamień i wznosiło kolumny. W centrum świątyni kapłani rozwalali stare mury i stawiali nowe. Szybko, by służba boża nie została ani na chwilę zawieszona.
Przybytek był gotowy - według legendy - już za półtora roku. Kolejne dziedzińce po ośmiu latach. W dniu poświęcenia Herod złożył w ofierze 300 wołów. Flawiusz napisał, że świątynia była "dziełem najgodniejszym pochwał spośród wszystkich, które są pod słońcem".
Herod nie byłby jednak sobą, gdyby przy tym nie naraził się Żydom, każąc zawiesić nad jedną z bram złotego cesarskiego orła. I gdyby nie wznosił także pogańskich świątyń na cześć rzymskich bóstw. Mimo to w Talmudzie zachował się charakterystyczny zapis: Ten, kto nie widział świątyni Heroda, nigdy w swym życiu nie widział wspaniałej budowli.
A prace wykończeniowe przy niej trwały jeszcze wiele lat po śmierci króla, niemal do roku 70., kiedy świątynia została spalona podczas zdobywania Jerozolimy przez wojska cesarza Tytusa.
Inną niezwykłą budowlą wykonaną na polecenie króla był nawiązujący nazwą do jego imienia Herodion. Ten sam, na którego zboczu w maju 2007 izraelski archeolog Ehud Netzer z Uniwersytetu Hebrajskiego odkrył grób Heroda.
Otoczony podwójnym murem o średnicy 60 metrów składał się z siedmiu kondygnacji. Bezpieczeństwo twierdzy miały zapewnić cztery wieże strażnicze, a wygodę m.in. sala z basenem wypełnionym chłodną wodą. Budowlę można było zobaczyć z odległej Jerozolimy, ponieważ król kazał ponieść szczyt wzgórza do około 800 m. Na wierzchołku wzniesiono umocniony pałac, u stóp wzgórza wybudowano drugi, a w nim ogrody, sadzawki i stajnie. Woda płynęła akweduktami z Jerozolimy.
Sprawca śmierci tylu swoich poddanych zmarł prawdopodobnie w 4 r. p.n.e. Wkrótce po zaćmieniu Księżyca, a przed Paschą 11 marca. (Trzeba pamiętać, że Chrystus urodził się w rzeczywistości kilka lat "przed Chrystusem", bo mnich, który obliczał datę Bożego Narodzenia, pomylił się trochę w rachunku).
Józef Flawiusz, który miał dostęp do notatek królewskiego lekarza, Mikołaja z Damaszku, zanotował całkiem pokaźną listę królewskich chorób, które przyczyniły się do jego śmierci.
Herodowi dolegały gorączka, uporczywe swędzenie, bóle wnętrzności, guzy na stopach, zapalenie jamy brzusznej i gangrena genitaliów połączona z owrzodzeniem. Król pod koniec życia oddychał z trudem, najłatwiej w pozycji siedzącej. Aby sobie ulżyć, miał się kąpać w ciepłej oliwie.
Ten sam rzymski historyk zanotował, że śmiertelne mary Heroda zostały wykonane ze złota i ozdobione drogimi kamieniami. Ciało króla zawinięto w purpurę. W prawej ręce trzymał berło. Pogrzebowi towarzyszyła wojskowa parada. Orszak uzupełniało 500 niewolników i wyzwoleńców z kadzidłami.
Po śmierci Heroda jego królestwo zostało podzielone między synów. Herod Archelaos został władcą Judei, Edomu i Samarii. Po dekadzie panowania został wygnany. Północna część królestwa przypadła Herodowi Filipowi I. Herod Antypas został władcą Galilei i Perei. On właśnie wydał wyrok śmierci na Jana Chrzciciela, a jego głowę ofiarował na srebrnej misie córce Herodiady.
Jan Chrzciciel, prorok nauczający na granicy Starego i Nowego Testamentu został przez potomka Heroda Wielkiego zamordowany. Jezus głosi już wówczas Ewangelię. I jest żywym dowodem, że strach, gniew ani okrucieństwo króla posyłającego żołnierzy przeciw betlejemskim dzieciom nie były ostatecznie skuteczne. I pod tym względem Herod nie różni się od wielu tyranów żyjących w późniejszych czasach.
KRZYSZTOF OGIOLDA, Nowa Trybuna Opolska