Dąb Hitlera rośnie spokojnie

Andrzej Michalak ze znalezionym głazem upamiętniającym dojście Hitlera do władzy. Kamień leżał przy dębie Hitlera
Andrzej Michalak ze znalezionym głazem upamiętniającym dojście Hitlera do władzy. Kamień leżał przy dębie Hitlera Rajmund Wełnic
Czy w Bornem Sulinowie ocalał jeden z dębów Hitlera, które masowo sadzono w III Rzeszy, aby uczcić führera? Wszystko na to wskazuje.
Dąb w Bornem rośnie zdrowo, najwyraźniej bez świadomości swojego nazistowskiego pochodzenia...
Dąb w Bornem rośnie zdrowo, najwyraźniej bez świadomości swojego nazistowskiego pochodzenia... Rajmund Wełnic

Dąb w Bornem rośnie zdrowo, najwyraźniej bez świadomości swojego nazistowskiego pochodzenia...
(fot. Rajmund Wełnic)

Głaz ze swastyką, datą 20 stycznia 1933 roku i napisem Hitler-Eiche (dąb Hitlera) znalazł w lesie nieopodal Bornego Sulinowa Andrzej Michalak, przewodnik po dawnej bazie wojsk niemieckich i sowieckich oraz właściciel prywatnego muzeum. - Szukałem pamiątek wojennych z detektorem, a znalazłem to - pokazuje kamień, który z niemałym trudem przetransportował pod swoje muzeum.

Zaintrygował go na tyle, że - z pomocą innych pasjonatów - ustalił, że podobne kamienie stawiano w całych przedwojennych Niemczech przy tzw. dębach Hitlera. - Sadzono je, aby upamiętnić dojście Hitlera do władzy w styczniu 1933 roku (wtedy został kanclerzem Niemiec - red.) i powstanie "tysiącletniej III Rzeszy" - mówi A. Michalak. Ponoć sadzonki dębów Hitlera pochodzić miały z Baunau am Inn, rodzinnej miejscowości największego zbrodniarza w dziejach ludzkości.

Nasz rozmówca twierdzi, dotarł do archiwów potwierdzających, że taki dąb posadzono także w Bornem. - Konkretnie wiosną 1934 roku w ówczesnej wsi Linde, wokół której zaczął wkrótce powstawać wielki poligon i baza wojskowa Gross Born - mówi pan Andrzej. - Dąb posadziło 7 mieszkańców Linde, których nazwiska zachowały się na dokumencie zakopanym pod korzeniami dębu. Nie sposób do nich teraz dotrzeć, bo drzewo rośnie do dziś. A. Michalak twierdzi bowiem, że dąb Hitlera to okazałe drzewo przy obecnej ulicy Lipowej. - Kamień spod niego usunęli po wojnie Rosjanie, którzy, jak widać ostrzelali napis, bo są na nim ślady kul - dodaje.

Dla niego dąb, nawet z tak ponurym patronem, to pamiątka burzliwej historii Bornego, gdzie przez dziesięciolecia stacjonowali wojskowi. - I kamień, i drzewo, pokazuję turystom, także tym z Niemiec - mówi A. Michalak. - Nie wzbudza żadnych specjalnych reakcji, nie ma mowy o manifestowaniu nazistowskich poglądów, zresztą nie pozwoliłbym na żadne "hajlowanie". Na szczęście ludzie mają dziś inne podejście i traktują to jako ślad dawnych dziejów. Nasz rozmówca obawia się, aby dąb stał się miejscem pielgrzymek "brunatnych" i nie ukrywa, że przy drzewie mogłaby się pojawić tablica informacyjna, podobna do tej, jakie są przy innych zabytkach militarnej przeszłości Bornego.

Burmistrz Bornego Renata Pietkiewicz-Chmyłkowska, z wykształcenia historyk, sceptycznie podchodzi do sensacyjnej informacji. - Pierwszy raz od pana oficjalnie słyszę o takim odkryciu - mówi i dodaje, że podobnych rewelacji nasłuchała się już sporo. Ratusz stara się je weryfikować korzystając z pomocy zawodowych historyków i Instytutu Pamięci Narodowej. - Takie ustalenia muszą być poparte dokumentami, jeżeli pan Michalak do nich dotarł, a innym się nie udało, to należałoby to wyjaśnić - mówi pani burmistrz. Do tego czasu nie będzie się też zastanawiać na tym, czy domniemamy dąb Hitlera wycinać, aby nie szkodził wizerunkowi miasta.

Problem taki kilka lat temu mieli w Jaśle na Podkarpaciu, gdzie w czasie wojny także posadzono dąb Hitlera. I choć miasto zostało w czasie działań wojennych kompletnie zniszczone, to pech chciał, że drzewo ocalało. - Poprzednia pani burmistrz chciała dąb wyciąć i spalić, bo obawiała się, że skojarzenia mogą się źle odbić na wizerunku Jasła, choć też do końca nie było potwierdzone, czy to dąb Hitlera - mówi Agata Koba, rzeczniczka prasowa tamtejszego ratusza. - Ostatecznie do tego nie doszło, dąb rośnie spokojnie do dzisiaj na środku ronda.

Sprawa wywołała jednak ogromne zamieszanie. Do Jasła zjechała nawet niemiecka telewizja RTL, pisała o tym… chińska prasa. Miasto podzieliło się na zwolenników i przeciwników usuwania dębu. Przeważyła opcja, że dąb Hitlera to taka sama pamiątka i przestroga historyczna, jak obozy koncentracyjne. - A nikt nie postuluje, aby burzyć Majdanek - dodaje pani rzecznik.

GŁOS DZIENNIK POMORZA

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia